Okres
mojego dzieciństwa przypadał na lata 90 – te XX wieku, przeto
mogę powiedzieć, że w dużej mierze wychowałem się na japońskich
kreskówkach. Owe filmy animowane fachowo nazywają się anime, zaś
japońska sztuka komiksowa to manga (,,ostra
kreska''). Jako dziecko
obejrzałem wiele z tych kreskówek, które często, w różny sposób
mnie inspirowały.
,,Kwiatowa
Wróżka'' – anime dla
małych dzieci o przygodach kwiatowej wróżki Maribell, która miała
postać dziewczynki o blond włosach mieszkającą w fikcyjnym
mieście Sunny Bell. Ważną rolę odgrywały w tej bajce kwiaty i
elfy, rzecz jasna różniące się od tych z utworów Tolkiena. Kiedy
dowiedziałem się o elfach kwiatowych, wymyśliłem elfy toaletowe
żyjące w toaletach.
W
kreskówce o ,,Yattamanie''
po raz pierwszy widziałem świeckie egzorcyzmy nad chłopcem
zamieniającym się w potwora, a potem dziwiłem się, że egzorcyzmy
są również w Kościele katolickim. Najbardziej podobała mi się
poszukująca magicznego kamienia Docuro, Dronio, mimo że to postać
negatywna (dla porównania: kiedy jako dziecko oglądałem serial
,,Allo, Allo''
najbardziej, obok sepleniącego Włocha, podobał mi się Herr Flick
z Gestapo; o zbrodniczości tej instytucji dowiedziałem się dopiero
później). Pod wpływem przygód Yattamana i ważnego dla nich
motywu ludzkiej czaszki, której kształt przybierał magiczny kamień
Docuro, którego poszukiwali tak protagoniści jak i antagoniści
(jako dziecku ów symbol mi się podobał) wymyśliłem postać
stwora – wujka Costen Trüpena,
który miał postać czerwonej, trupiej czaszki i był wujkiem
innego dziwnego stworzenia - Bag – Daga (zainteresowanych odsyłam
do posta ,,Bag – Dag,
Dusiciel i Butogłowy'').
,,Gigi''
to japońsko – włoska kreskówka o niskim chłopaku, który
uprawiał przeróżne dyscypliny sportowe, zwłaszcza koszykówkę i
był zakochany w niejakiej Annie. Sił dodawał mu widok białych
majtek, toteż zaglądał wszystkim dziewczynom pod spódnice.
Zawarty w kreskówce dość rubaszny humor bardzo mi się podobał
jako dziecku, choć na szczęście nie naśladowałem głównego
bohatera ;)
Znacznie
poważniejszy był ,,Kapitan
Daimos'' – opowieść
o miłości Ziemianina i kosmitki podobnej do anioła, w której
pokazywano walki ogromnych robotów. Kreskówka ta inspirowała moje
zabawy, kiedy to rysowałem na kartkach papieru potwory, a potem mój
zabawkowy dinozaur Taszchetozaur miał je zabijać. Mamie się ta
zabawa nie podobała, bo uważała to za marnotrawstwo papieru.
W
pierwszej klasie szkoły podstawowej bardzo mi się podobała
japońsko – włoska kreskówka ,,Sally
czarodziejka'' o
dziewczynce, której rodzice byli czarodziejami, a której moc
zaklęta była z lusterku. Sally mieszkała wśród zwykłych ludzi i
pomagała im. razem z nią
chodził do szkoły min. zabawny grubas Taischon, który miał kota o
imieniu Daro. Pod jej wpływem dziwiłem się, że w Polsce nie nosi
się takiego imienia jak Kenta ;-), uspokajam jednak, że popadłem w
okultyzm z jej powodu.
Podobała
mi się również ,,Syrenka
Mako'' –
wzorowana zdaje się na baśni ,,Mała
Syrenka'' Andersena
kreskówka o młodej, japońskiej syrenie, która przybrała ludzką
postać, aby żyć wśród ludzi. Chodziła nawet do szkoły, gdzie
raz pojawił się problem, gdy miała dostarczyć akt urodzenia. Nie
mogła tego zrobić, bo urodziła się w oceanie, a jej ojciec mówił:
,,Ludzie przywiązują
dużą wagę do papieru''.
Mimo,
że nie interesowałem się sportem, oglądałem anime
,,Kapitan Hawk'',
o przygodach młodego
piłkarza Tchubasy Ozory i jego drużyny. Taki Tchubasa przydałby
się w polskiej reprezentacji ;-).
Inna
kreskówka opowiadała o przygodach nastoletniej, młodej czarownicy
o imieniu Bia, która była przyjazna wobec ludzi. W tej opowieści
inspirował mnie śledzący ją szpetny czarownik mający dwa
chowańce – kotkę syjamską i kruka. Był to jeden z pierwowzorów
Mecenasa Chytrego Węża – czarnego bohatera z planety dinozaurów
Pterotyjandii, któremu towarzyszyły tygrys szablozębny Miau –
Miau i pterozaur Ćwir – Ćwir. Zainteresowanych
odsyłam do posta: ,,Pterotyjandia''.
W
szkole podstawowej lubiłem brutalne anime
,,Tygrysia Maska''
o zapaśniku w masce
tygrysa, który miał duże trudności z pohamowaniem agresji na
ringu. Walczył o przestrzeganie zasad fair play w zapasach ze
zbrodniczą organizacją Jaskinia Tygrysów, którą reprezentował
ubrany w garnitur Mister X, który chyba raz mi się nawet przyśnił
(w owym śnie, dzieci na jego widok pytały: ,,Co
to za alfons?''). . W
owej realistycznej kreskówce zapaśnicy często walczyli z maskach
zwierząt. Rasę Tygrów – ludzi z głowami tygrysów wymyśliłem
wiele lat później i to niezależnie od ,,Tygrysiej
Maski''.
W
1996 r. oglądałem
realistyczne anime ,Grand
Prix'' o
burzliwych przygodach młodego kierowcy rajdowego, który w końcu
zdobył upragnioną nagrodę. To właśnie stąd dowiedziałem się o
lamparcie, który wszedł na ośnieżony szczyt Kilimandżaro, oraz o
zwodniczej Lorelei – bogini rzeki Renu.
W roku
1996 zetknąłem się również z ,,Czarodziejką z
Księżyca'' wyświetlaną na ,,Polsacie''. Tytułową
bohaterką była młoda blondynka Usagi Tsukino – jej imię oznacza
po japońsku królika, a trzeba wiedzieć, że w chińskiej mitologii
na Księżycu mieszka biały królik (motyw ten pojawił się również
w anime o Kwiatowej Wróżce). Swego czasu owa opowieść o
przygodach młodych czarodziejek bardzo mi się podobała, obecnie
jednak rozumiem zastrzeżenia natury religijnej wysuwane przez ich
krytyków. Przykładowo: czarodziejki otrzymały moc od Królowej
Aniołów (w Litanii Loretańskiej jest to jeden z tytułów Maryi, a
przecież Maryja w przeciwieństwie do Izydy nie uprawiała magii!).
Dwa magiczne koty – czarny i biały mogą symbolizować znak jing –
jang, którego noszenie jest sprzeczne z doktryną chrześcijaństwa.
Ponadto czarodziejka z Marsa: ,,uwielbia medytacje, w dodatku jest
znakomitym medium. Ma wszelkie zadatki na wykwalifikowaną kapłankę''
(,,Sekty i Fakty nr 10''). Podobne zastrzeżenia budzi we mnie
postać Szatana Serduszko (!) z anime ,,Dragon Ball'' (dla
jego twórców chrześcijaństwo jest zapewne bardzo egzotyczną
religią, a szatan po prostu postacią z mało znanej mitologii;
jednak chrześcijanin nie może rozumować w ten sposób).
W
gimnazjum wyrosłem z oglądania kreskówek, w tym anime. W liceum
miałem bardzo uzdolnioną plastycznie koleżankę Jüstnę
ov Tomasiakus, która bardzo lubiła mangę i anime, a jej rysunki
bardzo mi się podobały.
Manga
i anime budzą spore kontrowersje w środowiskach katolickich. W ich
krytyce przoduje pedagog Małgorzata Więczkowska. Owe zarzuty, to
oprócz wspomnianych już wątków okultystycznych to: pornografia i
dewiacje seksualne (w takich odmianach jak: bishonen manga, rorikon,
hentai, etchi, dojiushi), nadmiar przemocy, przedstawianie jako
normalnych sytuacji wątpliwych moralnie i ryzyko uzależnienia u
młodego bezkrytycznego odbiorcy – można o tym przeczytać na
stronie ,,Encyklopedia
zjawisk XXI wieku OKIEM''.
Zainteresowanych
tematyką mangi i anime Czytelników odsyłam do postów ,,Opiekuńczy
duszek'' i
,,Księżniczka
Mononoke''.
Śniło mi się, że:
- Kojiro
(jeden z bohaterów ,,Kapitana Hawka’’) beształ mnie za
to, iż jadłem sushi z sosem,
- oglądałem
anime o Wyspie Smoków leżącej na północ od Japonii; pewien młody
Japończyk pojechał tam i spotkał piękną dziewczynę i starego
mistrza sztuk walki, który powiedział mu, aby użył katany zamiast
miecza,
-
Czarodziejka z Księżyca walczyła z ,,szatanowcami''.