W
lutym
2018 r. przeczytałem ,,Azyl''
– antologię wczesnych opowiadań Jarosława Grzędowicza jeszcze z
lat 80 – tych i 90 – tych XX wieku wydanych w 2017 r. przez
Fabrykę Słów. Tytuł antologii pochodzi od ,,Azylu
dla starych pilotów''
– pierwszego opowiadania Grzędowicza opublikowanego w 1982 r. w
czasopiśmie ,,Odgłosy''.
Autor wspomina po latach jak na lekcji języka polskiego dostał
,,burę'' od nauczycielki za czytanie na lekcji gazety, w której
wydrukowano jego opowiadanie ;). W książce zebrane zostały, dotąd
rozproszone teksty Grzędowicza drukowane w antologiach: ,,Rok
1984'',
,,Czarna
Msza'',
,,Wizje
alternatywne''
Wojtka Sedeńki, a jedno nawet w czasopiśmie ,,Fenix''
(Grzędowicz miał opory przed publikowaniem własnych opowiadań w
redagowanym przez siebie czasopiśmie). Ostatnie opowiadanie ,,Chwila
przed deszczem''
pierwotnie zostało opublikowane w antologii ,,Bajki
dla dorosłych''
z 2009 r. poświęconej pamięci Tomasza Pacyńskiego (1958 –
2005).
Akcja
tych opowieści rozgrywa się w dalekiej przyszłości w różnych
miejscach: na obcych planetach (z nazwy wymieniona jest fikcyjna
planeta Verengen), w zaświatach (Autostrada Styksu – nawiązanie
do podziemnej rzeki z mitologii greckiej), oraz na Ziemi – w
Kopenhadze, Warszawie, Sudetach, oraz w dystopijnym, społeczeństwie
Termitiery. Zatrzymajmy się nad tym ostatnim opisanym w opowiadaniu
,,Przespać
piekło''
z 1991 r. W Termitierze panował system totalitarny inspirowany
dzieciństwem Autora w czasach PRL – u (tak długo jak długo będą
istnieć w Polsce ,,wariaci
polityczni''
gloryfikujący zbrodniczy komunizm np. KPP, tak długo podobne
opowiadania będą potrzebne :(. Jak sama nazwa wskazuje, Termitiera
była urządzona na podobieństwo kolonii termitów. Ludzie dzielili
się w niej na kasty zamieszkujące poszczególne poziomy
monstrualnej budowli. Każdej kaście przysługiwało inne zadanie.
Nie mogły się też ze sobą utrzymywać kontaktów. Poza kastą
znajdowali się tzw. Hejterzy (Autor użył tego słowa jeszcze zanim
się stało modne!) - zbuntowani motocykliści tułający się po
bezdrożach i walczący z systemem. Schwytani Hejterzy byli pokazowo
zabijani przez Gladiatorów na arenach (nawiązanie do procesów
pokazowych w pewnym sensie zapowiadające ,,Igrzyska
Śmierci''
Susanne Collins ;). Był to świat nędzy, głosu, terroru, braku
prywatności i ciężkiej, niewolniczej pracy kast niższych, podczas
gdy kasty wyższe żyły w luksusie. Nieoczekiwanym sprzymierzeńcem
udręczonych ludzi okazała się tajemnicza ,,choroba'' – tzw.
szklica.
Ci, którzy na nią zapadali, zamieniali się w jajowate, błyszczące
kokony – przetrwalniki, których nie można było zniszczyć. Owe
przetrwalniki pomagały ,,chorym'' na szklicę przeczekać czasy
lewackiej, ateistycznej dyktatury (zamiast Boga były w niej
odwołania do ,,matki
materii'')
i wyjść z kokonów już w lepszych czasach.
Miłośnicy
fantastycznych istot nie będą zawiedzeni lekturą ,,Azylu''
;).
W
morzach jednej z fikcyjnych planet żyły narwale – podobne do tych
ziemskich, lecz mające więcej cech gadzich i dużo ostrych zębów.
Ich mięso było jadalne dla człowieka. W waleniach tych widać
zapowiedź fauny Midgaardu z ,,Pana
Lodowego Ogrodu'',
która też przypominała faunę ziemską, lecz była bardziej
drapieżna i pierwotna.
Na
tej planecie co narwale żył Kłapacz – wielki latający gad
przypominający wymarłego ramforynchusa, groźny dla ludzi.
Schodząc
na ziemię, w kanałach Kopenhagi roiło się od groźnych szczurów
z fikcyjnego gatunku Rattus niger. Były
one większe (największe z nich osiągały wymiary nutrii),
silniejsze, bardziej drapieżne i inteligentne niż zwykłe szczury.
Potrafiły zarówno przegryźć blachę jak i zjeść człowieka
żywcem (czyżby echo polskiej legendy o Popielu zjedzonym przez
myszy?). Niektórzy widzieli w nich demony; szczura z Hemeln
wabiącego do siebie ludzi i ,,szczury dusze''.
Z tymi potworami walczył jako szczurołap ormiański uchodźca Bułat
Achmatych Kirosjan (w opowiadaniu jego ojczyzna została zniszczona
przez najazd Arabów i Rosjan).
Na
planecie Verengen podbitej przez Ziemian żyli zielonoskórzy ludzie
należący do takich nacji jak: Rangellowie, Celverowie (czyżby
odpowiednik Celtów?), Svarskjollowie, Nortekowie (ciekawe połączenie
etnonimu Normanie z Aztekami, tudzież Toltekami, lub Olmekami),
Unkurowie, plemiona z pustyni Karschen, Zollowie (rasa kudłatych
górali o wielkich kłach) i Koboldy mieszkające w jaskiniach
(odpowiednik Tolkienowskich krasnoludów). Stworzenia te żyły na
niskim poziomie cywilizacji technicznej, ale za to moralnie
przewyższały Ziemian o całe lata świetlne. Zostali podbici i
obróceni w niewolników. Jeden z nich, Vahnor odnalazł przypadkiem,
wykopany przez archeologa magiczny miecz Aerskojoll (wcześniej
strzeżony przez jego brata Erika) i wówczas wybuchło powstanie.
W zaświaty
bohater opowiadania ,,Dom na skraju Światła'',
solidaryzujący się z przebywającymi w piekle, zabrał ze sobą Lux
– kobietę zaklęta w psa, której tajemnicza postać, nasuwająca
skojarzenia z Jezusem, przywróciła ludzką postać.
Na jednej
z fikcyjnych planet, główny bohater bronił badaczki Rosity Savanen
przed groźnymi dla niej istotami jak: hybryda kota i hieny o długim
pysku, oraz z potworem o długiej szyi, białej głowie pokrytej
pancerzem i kolczastym ogonie, który ją porwał. Mimo całego jego
poświęcenia, kobieta odrzuciła jego zaloty.
Ostatnie
opowiadanie wspomina o upadłych aniołach grigori, które z ludzkimi
kobietami miały spłodzić rasę hebrajskich tytanów – nefilim.
Istoty (wielu internautów wierzy w ich istnienie!) zostały
wywiedzione przez tradycję żydowską z dosłownie pojmowanego
fragmentu ,,Biblii'':
,,A w owych czasach byli na ziemi giganci; a także później gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w dawnych czasach'' – Rdz 6,4.
Czytelnika
zainteresowanego jak Kościół katolicki interpretuje ten fragment
odsyłam na stronę ,,Biblijni
giganci – Jacek Salij OP: Pytania nieobojętne
(mateusz.pl/książki/js- pn_13htm)''.
W opowiadaniu Grzędowicza były to tzw. neogeny – rasa nadludzi
powstała w wyniku manipulacji genetycznych (w odróżnieniu od
archeogenów, czyli zwykłych ludzi), którą wyniszczył nowy potop.
Należał do niej negocjator policyjny Ariel i psycholog Satrina,
którzy bezpiecznie dostarczyli małą dziewczynkę Rachelę w
Sudety, aby mogła schronić się przed potopem.
Czytelnicy
mojego bloga z pewnością zauważyli, że Jarosław Grzędowicz
należy do moich Autorów. Z całej antologii najbardziej spodobało
mi się opowiadanie science fantasy ,,Twierdza Trzech Studni''
z 1988 r., uważane za pierwsze polskie opowiadanie fantasy (inni
widzą w tej roli ,,Maga'' Jacka Piekary). Opowiadanie to,
myślę, że ucieszy fanów,,Pana Lodowego Ogrodu'' ma bowiem
dosyć podobny klimat ;). Duże wrażenie wywarło również
opowiadanie ,,Rozkaz: kochać'' o mężczyźnie, któremu
zaprogramowano w podświadomości miłość do pięknej Rosity, aby
przez to skutecznie ją chronił na planecie pełnej niebezpiecznych
zwierząt. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, gdy ów człowiek
nie chciał ,,odkochać się'' i zginął zastrzelony. Jest to
opowieść również piękna, co smutna.