wtorek, 25 sierpnia 2015

,,Polska bajka ludowa w układzie systematycznym tomy I - II''




O prof. Julianie Krzyżanowskim (1892 – 1976) dowiedziałem się w pierwszej klasie liceum na zajęciach prowadzonych przez polonistkę Evę ov Vinex, która mówiła mojej klasie o tzw. sinusoidzie Krzyżanowskiego. Jest to wykres ilustrujący, w której epoce przykładano większą wagę do wartości duchowych, a w której do materialnych. I tak najbardziej materialistyczne, zdaniem Krzyżanowskiego epoki to: starożytność, renesans, oświecenie, pozytywizm i okres międzywojenny (wykres kończy się na roku 1939), zaś najbardziej uduchowione były: średniowiecze, barok, romantyzm i Młoda Polska. W 2005 r. studiując historię na Uniwersytecie Szczecińskim czytałem jak prof. Jerzy Robert Nowak w haśle ,,'Autorytety' w Polsce'' w ,,Encyklopedii Białych Plam'' krytykował min. Krzyżanowskiego, twierdząc, że ten aby przypodobać się komunistom kłamał, że Henryk Sienkiewicz w swojej twórczości inspirował się literaturą rosyjską, lecz nie umiał tego udowodnić.



Dwa tomy pracy naukowej Krzyżanowskiego ,,Polska bajka ludowa w układzie systematycznym'' przeczytałem w sierpniu 2015 roku, jednak już znacznie wcześniej poznawałem poszczególne utwory uwzględnione w tym zbiorze.



W trzeciej klasie szkoły podstawowej omawiałem baśń o zakładzie Wiatru ze Słońcem o to, kto skłoni człowieka do zdjęcia kurtki. Wiatr na próżno usiłował zerwać z człowieka odzienie, zaś dopiero Słońce swymi promieniami nakłoniło człowieka do rozebrania się. W gimnazjum, czytając książkę ,,Herby, legendy, dawne mity'' Marka Derwicha i Marka Cetwińskiego znalazłem w niej liczne odniesienia do omawianej pracy Krzyżanowskiego, w których Autorzy dopatrywali się reliktów zaginionej mitologii słowiańskiej. W 2005 r. czytając ,,Sagę o wiedźminie'' Andrzeja Sapkowskiego, natknąłem się na potwora zwanego zjadarką, oraz na ludożercę – Leśnego Dziadka, który chciał zgwałcić i pożreć wiedźminkę Cirillę. Czytając pracę Krzyżanowskiego dowiedziałem się, że zjadarka to inne określenie jędzy zjadającej dzieci, oraz, że w polskich baśniach ludowych wcale nie brakuje kanibali (!), tylko w szkole o tym się nie mówi. Wreszcie na studiach ksiądz na kazaniu opowiadał anegdotę o góralu, który mimo ostrzeżeń przechodnia piłował gałąź, na której siedział. Gdy spadł, uznał, tego kto go ostrzegał za proroka – również tę historię, w wersji bardziej rozbudowanej, można znaleźć u Krzyżanowskiego.




Książka porusza niezwykle ciekawą tematykę, jest to jednak dzieło naukowe, napisane specjalistycznym językiem, przy zastosowaniu minimalistycznych opisów – niektórych Czytelników mogłoby to odstraszyć od lektury. Mimo to, moim zdaniem warto ją przeczytać, jest to bowiem prawdziwa kopalnia pomysłów przydatnych w pisaniu fantasy. Jako Polak jestem dumny z genialnej wyobraźni swoich rodaków.