,,I
czy to wiatr świszczący, czy wdzięczny śpiew ptaków wśród
gęstych gałęzi, szum wody wartko płynącej, czy potężny łoskot
spadających skał, niedostrzeżony bieg brykających zwierząt,
groźny ryk bestii straszliwych czy echo odbijające się od górskich
rozpadlin – obezwładniały ich, napełniając strachem'' – Mdr
17, 17.
W
marcu
2018 r. przeczytałem ,,Więzy
krwi''
– zbiór dziewięciu wczesnych opowiadań Mai Lidii Kossakowskiej z
lat 1996 – 2005 (łącznie z debiutem ,,Muchą'').
Ich akcja rozgrywa się w czasach od II wojny światowej, poprzez
schyłek XX wieku i początek XXI wieku, aż po odległą przyszłość
w takich miejscach jak: USA (w latach 90 – tych XX wieku wielu
polskich fantastów lokowało tam akcję swoich utworów, a nawet
przybierało anglojęzyczne pseudonimy np. Jacek Piekara opublikował
powieść o Conanie ,,Pani
Śmierć''
pod pseudonimem Jack de Craft), odległa planeta z uniwersum
Wszystkich Światów, Diorama (miejsce w zaświatach, ,,terrarium
Boga'';
odpowiednik limba gdzie po śmierci trafił zmarły samobójczą
śmiercią pisarz Luke Carven), magiczny, zamieszkany przez demony
świat po drugiej stronie lustra, inna odległa planeta kolonizowana
przez Ziemian, Polska, Szara Woda (majątek w świecie
przypominającym XVII wiek), oraz polinezyjska wyspa ,,między
Nową Georgią a Kolombangarą''.
Niektórzy
bohaterowie opowiadań Kossakowskiej są wzorowani na rzeczywistych
postaciach.
Tworząc
postać ekscentrycznego, ziemskiego kolonisty, starego Josifa,
Autorka wykorzystała swoje doświadczenia w pracy w telewizji.
Kręcąc reportaż o artystach – amatorach napotkała na mazurskiej
wsi rolnika, który namalował ogromny obraz przedstawiający
Apokalipsę, pisał w zeszycie traktat o naturze ludzkiej, nie
wierzył w teorię względności Einsteina, budował w szopie machinę
latającą według projektu Leonarda da Vinci i - tak jak żyjący w
XVI wieku Michel Montaigne – nie pamiętał ile miał dzieci.
Również
niespełniony artysta lepiący z gliny maszkary, bohater tytułowego
opowiadania, jest wzorowany na prawdziwym artyście – plastyku,
który w różnych galeriach wystawiał kolorowe figurki straszydeł.
Opowiadanie ,,Więzy
krwi''
zawiera min. celną krytykę współczesnej sztuki głównego nurtu,
w której miejsce piękna, prawdy i dobra zajęły lewackie
ideologie.
Z
kolei pierwowzorem amerykańskiego żołnierza Josha Talbota
walczącego z Japończykami na Pacyfiku był rzeczywisty porucznik
amerykańskiej marynarki wojennej Miller, rozbitek z okrętu
,,Strong'',
który tak jak główny bohater opowiadania ,,Szkarłatna
fala''
przez ponad miesiąc samotnie walczył z penetrującymi wyspę
Japończykami, którym zadał znaczne straty, aż w końcu uratowali
go tubylcy.
Na
kartach antologii ożywają istoty z najdalszych zakątków ludzkiej
wyobraźni ;).
Przeżywający
kryzys małżeński amerykański pisarz Luke Carven spotkał w barze
swojego fana, który okazał się samą … śmiercią. Wyjaśnił,
że nie ma jednej śmierci, ale każdy człowiek ma własną.
Niedługo potem Danny, ukochany synek Luke'a wraz z jego niewierną
żoną zginął w katastrofie lotniczej. Wówczas Luke popełnił
samobójstwa, lecz po śmierci nie poszedł do piekła, ale do krainy
w zaświatach zwanej Dioramą.
Budzący
grozę anioł Rój (Sorapsos) został wymyślony przez Autorkę jako
pokłosie wizyty w berlińskiej katedrze. Miał wydłużoną głowę
przypominającą głowę owada i cztery owadzie, przezroczyste
skrzydła. Był to Anioł Przemocy, który nawiedził młodego
Amerykanina (na to, że akcja opowiadania rozgrywa się w USA
wskazuje wzmianka o karze śmierci) i w imieniu Boga wyznaczył go do
mordowania ludzie, którym pisane było pójście prosto do Nieba.
Człowiek otrzymał imię Adriel; imię anioła śmierci z tradycji
rabinackiej. Wcześniej jego psychikę ,,zrył'' ujrzany w kościele
obraz Boskiego Oka wpisanego w trójkąt, który wzbudził w nim
paniczny lęk niczym przed Sauronem. Swoje ofiary rozpoznawał po
zapachu rdzy i gorzkich migdałów, oraz po tylko jemu widocznej
aureoli. Mordował je całkiem bezkarnie. Gdy zrezygnował z zabicia
ostatniej ofiary, kobiety o imieniu Tabita, odczuwał potem wyrzuty
sumienia, które mówiły mu, że pozostawiając ją przy życiu,
skazał ją na piekło. Skłaniam się do wniosku, że opowiadanie
,,Hekatomba'',
w którym występuje, należy rozumieć, nie tyle jako bluźnierczą
krytykę Boga, co raczej ukazanie tego co dzieje się w umyśle
fanatyka religijnego, a tacy zdarzają się w USA (w gimnazjum
słyszałem jak jakaś kobieta powiedziała, że ,,fanatyzm
to religia bez miłości'').
W
Dioramie zmarli Luke Carven i jego wierna fanka Alicja znajdowali się
pod opieką mówiącego i nieśmiertelnego Szczura. W istocie był to
jakby … anioł w zoomorficznej postaci. Opowiadanie to nasuwa mi
skojarzenia z ,,Mistrzem
i Małgorzatą''
Michaiła Bułhakowa, bowiem losy Alicji i Luke'a w dużym stopniu
przypominają miejsce, gdzie w finale powieści trafili Mistrz i jego
wierna kochanka.
Lud
Luster z opowiadania ,,Zwierciadło''
nawiązuje do starej, uniwersalnej tradycji widzącej w lustrach
przedmioty magiczne będące portalami do innych światów np. w
polskich wierzeniach wpatrując się zbyt długo w tafle zwierciadło
można było zobaczyć diabła lub detko – ludzką głowę na
pajęczych nogach (opowieści te miały odstraszać dziewczęta od
spędzania zbyt długiego czasu przed lustrem ;). Sama Autorka
wyznaje, że jako mała dziewczynka święcie wierzyła, że lustra
prowadzą do równoległych światów. Na tej kanwie pojawiły się w
jej opowiadaniu demoniczne istoty żyjące w świece po drugiej
stronie lustra przypominające z wyglądu ludzi i mogące wchodzić z
nimi w związki małżeńskie. Istoty te, również piękne co
okrutne, przypominały nieco dawnych Szkotów (dzieliły się na
klany) jak też włoską mafię. Dysponowały magiczną mocą.
Władała wśród nich tajna, spiskująca przeciw królom organizacja
magów, zwana Kręgiem (nasuwa mi ona skojarzenia z masonerią).Żyły
całymi tysiącleciami nie starzejąc się, a jeśli któryś z nich
został zabity, wówczas zamieniano go magicznie w ,,psa'' – coś w
rodzaju zombie. Wśród nich była dziewczynka o twarzy demona
bawiąca się ludzkimi oczami latającymi na skrzydłach nietoperzy.
Dusze zmarłych demonów przebywały w magicznej wieży. Zagrażała
im rzadka choroba krwi wywołana magicznie przez Krąg u członków
klanu Seimle. Główny bohater; Cornet Calderon z klanu Dellvardan,
zwany ,,Crux'',
pochodzący z dawnego rodu królewskiego, miał za zadanie wybić do
nogi przenoszący chorobę klan Seimle, lecz tknięty litością nie
uczynił tego i sam stał się obiektem łowów. Treścią
opowiadania jest jego nieszczęśliwa miłość do śmiertelnej
kobiety – Amerykanki Koral Trady z naszego świata.
Cornet
i Koral uciekając przez mroczny ogród zostali zaatakowani przez
harpie – skrzydlate straszydła znane z mitologii greckiej,
wyposażone w ostre kły i szpony. Zakochani chronili się przed nimi
w gęstych krzakach róży.
W
tym samym ogrodzie lęk w sercu Koral wzbudziło stare zwierzę,
zwane chimerą; wyglądające jak lew z ludzką twarzą i odwłokiem
skorpiona. W rzeczywistości bardziej do tej istoty pasowałoby
określenie: mantykora – mityczny potwór w wierzeniach ludzi
średniowiecza zamieszkujący Persję. Chimera pochodzi z mitologii
greckiej i wyglądała jak lew mający na grzbiecie głowę kozy i
węża zamiast ogona. Zginęła z ręki herosa Bellerofonta. Wracając
do opowiadania, owa mantykora, nazwana błędnie chimerą zostawiła
w spokoju parę kochanków, ponieważ Cornet znał ją już od
szczenięcych lat.
Po
drugiej stronie lustra żyły również strzygi – groźne demony z
mitologii słowiańskiej. Jedna z nich, przypominająca chudą
kobietę o czarnych, skołtunionych włosach, nosiła imię Ćma.
Lustrzane demony pogardzały strzygami i tylko od Corneta doznała
dobroci, za co odpłaciła mu, opiekując się Koral.
Na
jednej z odległych planet, ziemscy koloniści z opowiadania
,,Smutek''
natknęli się na zamieszkujące ją dzikie zwierzęta. Wśród nich
były likanty (grec. lykos
– wilk) przypominające nomen omen – wilki o grzbietach pokrytych
ostrymi kolcami. Nie atakowały one ludzi, ani ich trzody. W
opowiadaniu tym Autorka składa hołd talentowi amerykańskiego
pisarza scence fiction Raya Bradburego (1920 – 2012).
Władcą
owej planety – używając określenia C. S. Lewisa – jej Oyarsą
– był potężny Ojciec Traw. Przemawiał do wybranego przez siebie
chłopca, Matteja w szumie traw, jak również jako likant. Uznawał
swą planetę za raj i strzegł go przez ludźmi, których uznawał
za niegodnych zamieszkania w nim. Zsyłał na nich szaleństwo. Pod
jego wpływem młodzi ludzie zrzucali odzienie i nosili ozdoby z
trawy, oraz mordowali innych ludzi. Ojciec Traw zabrał Mattejowi
starego konia imieniem Smutek – był to jedyny przyjaciel dziecko i
zamienił go w coś w rodzaju końskiego zombie. Mattej stracił całą
rodzinę i w końcu odnalazł się jako sługa Ojca Traw.
W
opowiadaniu ,,Więzy
krwi''
Autorka garściami czerpie z horrorów H. P. Lovecrafta, choć nie
używa żadnego z charakterystycznych dla mitologii Cthulhu imion.
Niespełniony rzeźbiarz, zajmujący się lepieniem potworków z
gliny tworzył rodzinę z oziębłą i chciwą żoną Margot
(najpierw był nią zauroczony, a później okazała się nie lepszą
jędzą niż niejaka Helena Paździoch) i córką Perełką. Jego
życie zmieniło się gdy zamówienie na jego straszydła złożył
stary, kapryśny Lewantyńczyk Fahrad (nawiązanie do szalonego
Araba, Abdula al – Hazreda) zakładający właśnie ponury klub
przypominający upiorne zatopione miasto (R'lyeh). Kazał
rzeźbiarzowi przeczytać magiczną księgę (nawiązanie do
,,Necronomiconu'').
W kulminacyjnym momencie Fahrad okazał się jednym z potworów –
Wielkich Przedwiecznych i przyjął rzeźbiarza za swego syna,
którego też zamienił w potwora. Po powrocie do domu rzeźbiarz
zamordował nożem żonę, a jego córką - Perełka zamieniła się
w potwora podobnego do jaszczurki. Odtąd poświęcił się misji
lepienia Wielkich Przedwiecznych, aby za pomocą swych figurek
umożliwić im opanowanie świata.
W
uniwersum opowiadania ,,Spokój
w Szarej Wodzie''
kaci byli powszechnie szanowanym bractwem, którego członkowie
nosili białe szaty. Przyjmowano w ich szeregi wyłącznie ludzi
pochodzących z prawego łoża. Zajmowali się nie tylko egzekucją,
ale też pełnili rolę psychopompów. Do ich zadań należało
odesłanie w zaświaty dusz skazanych na śmierć, jak też ich
żądnych zemsty ofiar. Do Szarej Wody przybył wybitny kat -
dżentelmen Ambrosius, któremu podczas rysowania w ogrodzie ukazały
się duchy dwojga zamordowanych dzieci; chłopca i dziewczynki i
wskazały swą macochę jako inicjatorkę mordu na nich dokonanego.
Słowem
atua,
Polinezyjczycy
określają istoty nadprzyrodzone – bogów, demony, a nawet Boga
chrzczonego przez chrześcijan. W opowiadaniu ,,Szkarłatna
fala''
określone tak zostały długowłose demony o ostrych kłach i
świecących w ciemności, zielonych oczach, żywiące się trupami
(jest to jakby polinezyjski odpowiednik arabskich ghuli i
słowiańskich cmentarnych bab).
Oromatua
to z kolei polinezyjskie określenie herosa, człowieka obdarzonego
magiczną mocą mana.
Został nim amerykański rozbitek, porucznik Josh Talbot, który
wykorzystał swą nadludzką siłę do masakrowania okrutnych
japońskich najeźdźców. Demony – kanibale nazywały go
,,niewolnikiem
Samulayo''
(imię to oznacza fidżijskiego boga wojny mieszkającego w świecie
podziemnym). Gdy pokonał Japończyków stał się jednym z atua i
doczekał się czci od wdzięcznych wyspiarzy.
Kui
– po rozbiciu się na wyspie, Josh Talbot przeniósł się duchem w
polinezyjskie zaświaty wyobrażane jako chata o ścianach i podłodze
pokrytych ludzkimi oczami. Tam wziął na siebie misję obrony wyspy
przez Japończykami. Władczynią zaświatów była zapożyczona z
wierzeń Maorysów ślepa starucha Kui (nie należy jej mylić z
jednonogim bawołem z mitologii chińskiej o tym samym imieniu ;).
Ostatni
z pokonanych przez Talbota japońskich żołnierzy, ujrzał w
przedśmiertnej wizji stada japońskich demonów, których barwny
opis zamieszczam poniżej:
,,Nad
falami unosiła się dziwna kłębiasta chmura. Przybliżała się
szybko i nagle Talbot zobaczył, że tworzy ją korowód widmowych
postaci. Tak groteskowych i obrzydliwych, że aż zabawnych. Była
tam starucha z nienaturalnie długą szyją i wytrzeszczonymi oczami.
Stwór o ogromnej głowie, z której wyrastała kolejna, o wielkich,
rozwartych do wrzasku ustach. Jednooki potwór, któremu ze środka
czerepu wystawał piejący kogut. Zwierz podobny do małpy z pękiem
czaszek zamiast głowy, dzierżący w dłoni pałkę. Ropucha z
trojgiem ślepi. Cudaczny potwór podobny do meduzy czy parasola,
wyciągający mackowate ramiona. I mnóstwo podobnych dziwadeł'' –
op. cit.
Uratowała
go przed nimi japońska, buddyjska bogini miłosierdzia Kannon
(chińskie: Guan – Yin), o łagodnej twarzy i licznych ramionach.
Ciekawie
przedstawiają się prezentowane na kartach antologii wartości.
W
inspirowanym żartem o św. Megastorze (,,Megastor''
to nazwa centrum handlowego) opowiadaniu ,,Schizma''
ma miejsce krytyka konsumpcjonizmu będącego dla niektórych
namiastką religii. Przedstawiony został w nim świat, w którym
centra handlowe pełnią funkcję świątyń, korporacje jawią się
jako zakony, obżarstwo staje się umartwieniem, zakupy i oglądanie
reklam urasta do rangi nabożeństwa, zaś akwizytorzy przypominają
średniowieczne zakony żebracze takie jak franciszkanie i
dominikanie. Dostaje się jednak również anarchistom walczącym z
kapitalizmem jako takim (ich trafną krytykę Autorka włożyła w
usta Głównego Hierarchy – Herminiusa Revona).
Spodobały
mi się również słowa mieszkającego w Dioramie Szczura
wypowiedziane do Luke'a Carvena:
,,-
Czemu wy, ludzie, nie potraficie niczego docenić? Czemu nie
rozumiecie, że On robi dla was o wiele więcej niż dla
jakichkolwiek innych istot we wszechświecie, które służą Mu z
niepomiernie większym oddaniem? Jesteście ślepi i tępi! […]'' -
op. cit.
Podkreślona
została potrzeba miłości, która uszlachetnia. To pod jej wpływem
lustrzany demon Cornet zaczął się modlić do Boga o ratunek dla
śmiertelniczki Koral. Z kolei niefortunny rzeźbiarz pozbawiony
miłości swej wyrachowanej żony – feministki, był przez nią
wyzywany od potworów, aż w końcu stał się nim dosłownie.
Opowiadania
Kossakowskiej oceniam jako prawdziwą ucztę dla wyobraźni ;), choć
niektóre sceny są drastyczne.