,,HORANGI
– tygrys władca gór, krwiożercze zwierzę często występujące
w legendach i mitach koreańskich. […]
JONG
(riong) – smok, władca mórz i oceanów, symbol władzy
królewskiej i cesarskiej'' - ,,Starożytni Bogowie na świecie.
Bogowie koreańscy'' na stronie: swiatbogow.republika.pl''.
Już
w latach 90 – tych XX wieku w jakimś zbiorze czytanek do klasy
drugiej czy trzeciej szkoły podstawowej (tytułu już nie pamiętam)
znalazłem koreańską baśń o dwóch ubogich, kochających się
braciach Czan Mo i Czan Su, którzy nocą po kryjomu dawali sobie
worki ryżu. Notabene to właśnie w owej antologii znalazłem
ilustrację przedstawiającego sinego z zimna Płanetnika siedzącego
w chacie górala i dlatego właśnie w mojej mitologii Płanetnicy
mają niebieską skórę :).
W
październiku 2017 r. przeczytałem po raz drugi ,,Bajki
koreańskie''
N. Hodży (tytuł oryginału rosyjskiego: ,,Koriejskije
skazki'')
z 1954 r. w przekładzie Czesława Jastrzębca – Kozłowskiego.
Akcja
tych opowieści rozgrywa się w bliżej nieokreślonym czasie w Korei
(Seul, Phenian, Góry Diamentowe, Ceczżu – miasto obite
okupującym je Japończykom przez chłopa, który zasadził trawę i
ją podpalił) oraz w Japonii (na dworze cesarskim gdzie nadzwyczaj
bystry chłopiec zwany Zwierciadlanym Niewolnikiem rozwiązał
zagadkę władcy i zadał mu własną).
Z
ludzkich bohaterów zwraca uwagę heros Chon Kil Ton – koreański
odpowiednik angielskiego Robin Hooda i polsko – słowackiego
Janosika, walczący z wielkorządcą Seulu. Chon Kil Ton był
nadludzko silny i przebiegły, oraz władał czarami (potrafił
zamieniać trzciny w swoich sobowtórów).
W
książce nie brak też licznych postaci fantastycznych.
Król
ptaków nagradzał ludzi, którzy dobrze traktowali jego poddanych
magicznymi nasionami przynoszącej bogactwo. Tych co krzywdzili jego
poddanych karał z kolei odbierając im majątek.
Mówiąca
czarna krowa pomagająca osieroconej dziewczynie Me Fa pełni rolę
podobną do Wróżki Chrzestnej z europejskiej baśni o Kopciuszku. W
zagłębieniach utworzonych przez jej racice Me Fa znajdowała
srebrne monety i dzięki pomocy zwierzęcia mogła wyjść za
królewskiego dobosza. Wcześniej ptaki i myszy, których dziewczyna
broniła przed kotem pomogły jej oczyścić ryż i nalać wody do
rozeschniętego drewnianego naczynia. Z kolei samolubne i chciwe
macocha i jej córka zostały przez czarną krowę wyprowadzone na
bagno, gdzie zamieniły się w kępki sitowia.
Pojawiają
się też tokkebi
– koreańskie diabły, bardziej złośliwe duchy przyrody niż
upadłe anioły. Pewien ubogi starzec spotkał je w opuszczonej
fanzie (chacie), gdzie hałasowały za pomocą złotych i srebrnych
pałek. Podobnie jak polskie diabły, ich koreańskie odpowiedniki
były łatwe do oszukania, starzec sprzedał im swój szpecący guz
na policzku w zamian za złote i srebrne pałki. Ów guz miał bowiem
jakoby zapewniać zdolności muzyczne (tokkebi gustowały w
kakofonii). Rzecz jasna, staruszek wzbogacił się na sprzedaży
drogocennych przedmiotów. Gdy jego chciwy sąsiad, również mający
guza na policzku, chciał powtórzyć ten wyczyn, demony nie dały
się drugi raz nabrać i ukarały bogacza przyprawiając mu guza na
drugi policzek.
Pojawia
się również zły człowiek zamieniony przez czarodzieja w węża.
Odczarować miało go uderzenie dzwonu. Chciał zemścić się na
chłopie, który zastrzelił z łuku jego żonę, chcącą pożreć
pisklęta gołębicy. Ta odwdzięczyła się chłopu i zginęła
uderzając z całej piersi w dzwon przez co wąż znów stał się
człowiekiem.
Mówiący
jeleń odwdzięczył się chłopcu, który wyjął mu drzazgę z
przedniej nogi dając mu złote ziarna bobu. Gdy bogaty sąsiad
chciał je ukraść, złoty bób zamienił się w bób zwyczajny.
Na
kartach książki mamy też do czynienia ze złym, mówiącym
tygrysem – Władcą Gór, którego pokonał myśliwy z pomocą
ukrywającej się w dziupli żaby. W koreańskich baśniach to nie
lew, a tygrys jest królem zwierząt (jedna z baśni o wilku,
pierwszym ministrze króla tygrysa, który chciał zgotować zgubę
lisowi i sam wpadł we własne sidła mocno przypomina
średniowieczne, europejskie opowieści o lisie Renarcie i wilku
Isengrimie).
W
wierzeniach koreańskich władcą mórz i oceanów był potężny
smok Jong (Riong), którego obawiały się nawet rekiny i wieloryby.
Gdy smok zachorował, usłyszał, że wyleczyć może go jedynie
wątroba zająca. Udał się po nią żółw morski i nawet
sprowadził zająca na dno morza. Ten jednak gdy dowiedział się co
się święci, skłamał, że wątrobę zostawił w norze, więc
został odstawiony na brzeg, skąd oczywiście uciekł. Żółw bojąc
się gniewu smoka zamieszkał na lądzie. Ta baśń również ma
odpowiedniki w innych kulturach.
Przystępując
do oceny, zastrzeżenia budzi wpływ ideologii komunistycznej (bogaci
ukazani jako zawsze
źli, biedni ukazani jako zawsze
dobrzy). Poza tym jednak bardzo podobała mi się pochwała rodziny i
macierzyństwa (przykład matki, dzięki której syn ubogich rodziców
został uczonym, Chon Kil Ton również bardzo kochał swoją matkę;
niewolnicę wielkorządcy Seulu), patriotyzmu, dobroci, oraz krytyka
plotek (zakochani robak i stonoga z powodu słuchania niesprawdzonych
pogłosek nie pobrali się i resztę życia spędzili samotnie).