środa, 18 października 2017

,,Bajki koreańskie''

,,HORANGI – tygrys władca gór, krwiożercze zwierzę często występujące w legendach i mitach koreańskich. […]
JONG (riong) – smok, władca mórz i oceanów, symbol władzy królewskiej i cesarskiej'' - ,,Starożytni Bogowie na świecie. Bogowie koreańscy'' na stronie: swiatbogow.republika.pl''.

Już w latach 90 – tych XX wieku w jakimś zbiorze czytanek do klasy drugiej czy trzeciej szkoły podstawowej (tytułu już nie pamiętam) znalazłem koreańską baśń o dwóch ubogich, kochających się braciach Czan Mo i Czan Su, którzy nocą po kryjomu dawali sobie worki ryżu. Notabene to właśnie w owej antologii znalazłem ilustrację przedstawiającego sinego z zimna Płanetnika siedzącego w chacie górala i dlatego właśnie w mojej mitologii Płanetnicy mają niebieską skórę :).







W październiku 2017 r. przeczytałem po raz drugi ,,Bajki koreańskie'' N. Hodży (tytuł oryginału rosyjskiego: ,,Koriejskije skazki'') z 1954 r. w przekładzie Czesława Jastrzębca – Kozłowskiego.







Akcja tych opowieści rozgrywa się w bliżej nieokreślonym czasie w Korei (Seul, Phenian, Góry Diamentowe, Ceczżu – miasto obite okupującym je Japończykom przez chłopa, który zasadził trawę i ją podpalił) oraz w Japonii (na dworze cesarskim gdzie nadzwyczaj bystry chłopiec zwany Zwierciadlanym Niewolnikiem rozwiązał zagadkę władcy i zadał mu własną).
Z ludzkich bohaterów zwraca uwagę heros Chon Kil Ton – koreański odpowiednik angielskiego Robin Hooda i polsko – słowackiego Janosika, walczący z wielkorządcą Seulu. Chon Kil Ton był nadludzko silny i przebiegły, oraz władał czarami (potrafił zamieniać trzciny w swoich sobowtórów).
W książce nie brak też licznych postaci fantastycznych.
Król ptaków nagradzał ludzi, którzy dobrze traktowali jego poddanych magicznymi nasionami przynoszącej bogactwo. Tych co krzywdzili jego poddanych karał z kolei odbierając im majątek.
Mówiąca czarna krowa pomagająca osieroconej dziewczynie Me Fa pełni rolę podobną do Wróżki Chrzestnej z europejskiej baśni o Kopciuszku. W zagłębieniach utworzonych przez jej racice Me Fa znajdowała srebrne monety i dzięki pomocy zwierzęcia mogła wyjść za królewskiego dobosza. Wcześniej ptaki i myszy, których dziewczyna broniła przed kotem pomogły jej oczyścić ryż i nalać wody do rozeschniętego drewnianego naczynia. Z kolei samolubne i chciwe macocha i jej córka zostały przez czarną krowę wyprowadzone na bagno, gdzie zamieniły się w kępki sitowia.








Pojawiają się też tokkebi – koreańskie diabły, bardziej złośliwe duchy przyrody niż upadłe anioły. Pewien ubogi starzec spotkał je w opuszczonej fanzie (chacie), gdzie hałasowały za pomocą złotych i srebrnych pałek. Podobnie jak polskie diabły, ich koreańskie odpowiedniki były łatwe do oszukania, starzec sprzedał im swój szpecący guz na policzku w zamian za złote i srebrne pałki. Ów guz miał bowiem jakoby zapewniać zdolności muzyczne (tokkebi gustowały w kakofonii). Rzecz jasna, staruszek wzbogacił się na sprzedaży drogocennych przedmiotów. Gdy jego chciwy sąsiad, również mający guza na policzku, chciał powtórzyć ten wyczyn, demony nie dały się drugi raz nabrać i ukarały bogacza przyprawiając mu guza na drugi policzek.
Pojawia się również zły człowiek zamieniony przez czarodzieja w węża. Odczarować miało go uderzenie dzwonu. Chciał zemścić się na chłopie, który zastrzelił z łuku jego żonę, chcącą pożreć pisklęta gołębicy. Ta odwdzięczyła się chłopu i zginęła uderzając z całej piersi w dzwon przez co wąż znów stał się człowiekiem.
Mówiący jeleń odwdzięczył się chłopcu, który wyjął mu drzazgę z przedniej nogi dając mu złote ziarna bobu. Gdy bogaty sąsiad chciał je ukraść, złoty bób zamienił się w bób zwyczajny.










Na kartach książki mamy też do czynienia ze złym, mówiącym tygrysem – Władcą Gór, którego pokonał myśliwy z pomocą ukrywającej się w dziupli żaby. W koreańskich baśniach to nie lew, a tygrys jest królem zwierząt (jedna z baśni o wilku, pierwszym ministrze króla tygrysa, który chciał zgotować zgubę lisowi i sam wpadł we własne sidła mocno przypomina średniowieczne, europejskie opowieści o lisie Renarcie i wilku Isengrimie).








W wierzeniach koreańskich władcą mórz i oceanów był potężny smok Jong (Riong), którego obawiały się nawet rekiny i wieloryby. Gdy smok zachorował, usłyszał, że wyleczyć może go jedynie wątroba zająca. Udał się po nią żółw morski i nawet sprowadził zająca na dno morza. Ten jednak gdy dowiedział się co się święci, skłamał, że wątrobę zostawił w norze, więc został odstawiony na brzeg, skąd oczywiście uciekł. Żółw bojąc się gniewu smoka zamieszkał na lądzie. Ta baśń również ma odpowiedniki w innych kulturach.
Przystępując do oceny, zastrzeżenia budzi wpływ ideologii komunistycznej (bogaci ukazani jako zawsze źli, biedni ukazani jako zawsze dobrzy). Poza tym jednak bardzo podobała mi się pochwała rodziny i macierzyństwa (przykład matki, dzięki której syn ubogich rodziców został uczonym, Chon Kil Ton również bardzo kochał swoją matkę; niewolnicę wielkorządcy Seulu), patriotyzmu, dobroci, oraz krytyka plotek (zakochani robak i stonoga z powodu słuchania niesprawdzonych pogłosek nie pobrali się i resztę życia spędzili samotnie).