sobota, 28 września 2019

,,Wodnik Szuwarek''


,,WODNIK był to demon wodny zamieszkujący jeziora, stawy i rzeki całej Słowiańszczyzny. Lud bał się tej tajemniczej istoty i darzył ją dużym szacunkiem. Wiedziano doskonale, że wodnik zwykł wciągać do swego podwodnego królestwa śmiałków, którzy go zlekceważyli, dlatego akweny, którymi władał, starano się omijać z daleka. Jeśli było to jednak niemożliwe, starano się przebłagać demona odpowiednią ofiarą. Raz do roku, zachowując odpowiednią oprawę, intonując zaklęcia i pieśni, topiono w wodzie zamieszkanej przez wodnika jakieś bezbronne zwierzę – najczęściej kurę (…). Zazwyczaj taka drobiowa obiata zadowalała podwodnego władcę i mieszkańcy danej wsi nie byli przez niego niepokojeni aż do następnego roku. [...]’’ - Paweł Zych, Witold Vargas ,,Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach’’






W latach 90 – tych XX wieku oglądałem jako dobranockę czechosłowacką kreskówkę ,,Wodnik Szuwarek’’ (tytuł oryginału: ,,Rákosniček’’) z lat 1976 i 1983 w reżyserii Zdenka Smetany (1925 – 2016). Głównym bohaterem jest mały zielony wodnik żyjący w stawie Szmaragdowym Oczku. Jak przez mgłę pamiętam jeszcze jak wodnik Szuwarek ukarał znachorkę, która swymi miksturami zatruwała jezioro. Jej pacjentka za sprawą wodnika zamieniła się w rybę, a wówczas mąż pacjentki porąbał siekierą dom znachorki. Kiedy indziej wodnik ukarał chciwego jubilera, który nie chciał sprzedać pereł ubogiemu młodzieńcowi, który chciał dać je swojej dziewczynie. Wówczas Szuwarek dał jubilerowi muszle z kulkami lodu, które się roztopiły.






Oniricon cz. 526

Śniło mi się, że:





- byłem na jakiejś wycieczce w liceum, w czasie której zrobiłem sobie tatuaż, lecz pożałowałem tego i zdrapałem go,
- płynąłem po Odrze statkiem wycieczkowym, nie chciałem aby jakaś kobieta kładła dłoń na moich genitaliach, a ona uznała, że jestem nietowarzyski, po zejściu na ląd razem z Janesem ov Calcium, Voytakusem ov Višnicem i Pavlasem ov Vidłarem wspinałem się na Wały Chrobrego, schody były zakryte szklaną taflą, pod która były ludzkie odchody, deptałem po tym szkle, a ono pękało, potem Pavlas przeklinał, a ja się go bałem,






- spotkałem staruszka, który mówił mi, że w II RP mój brzuch byłby powodem do wstydu, podobnie jak w czasach od Tuska I do Tuska II i to tylko teraz grubasy usprawiedliwiają swoją otyłość tuszą Ryszarda Kalisza,





- fanka Konrada T. Lewandowskiego kupiła w księgarni stary egzemplarz jego powieści o kotołaku Ksinie, a pisarz się zdziwił, że jednak był popyt.