,, [...] Bez wątpienia posiada rasa nordyczna wysokie walory, z pośród których wysuwa się na pierwszy plan jej zmysł organizatorski; sądząc też z olbrzymiego rozprzestrzenienia się szlaków nordycznych w zamierzchłych jeszcze przedhistorycznych epokach (...) musiała to być rasa bitna i wojownicza. Ale równie bitnymi i wojowniczymi były - pomijając już pewne inne typy rasy białej - zupełnie już rasowo odległe elementy mongoloidalne (hordy Dżyngis - Chana i in., których zasięg ekspansji był także olbrzymi), a podobnie silnym zmysłem organizatorskim odznaczają się i inne typy rasy żółtej, np. te jakie skupiają w sobie dzisiejsi Japończycy.
Odpada również argument nordyckiego pochodzenia wielu sławnych ludzi, co stwierdzają liczne studia z tego zakresu. Jeden z antropologów polskich, A. Szinagel, pisze w tej kwestii ('O nordykach i ruchu nordycznym', 1936): 'Najczęstszym atutem zwolenników nordycznego jest fakt przynależności wielu sławnych ludzi do rasy nordycznej. A fakt ten działa zazwyczaj sugestywnie dlatego, że mając przed oczyma obraz wybitnego nordyka, zapomina się o równie wybitnym, a często może wybitniejszym przedstawicielu innej rasy. Tak np. ktoś patrząc na podobiznę wielkiego dowódcy w wojnie światowej, marszałka Focha, i dziwiąc się, że właśnie ten wśród na ogół ciemnopigmentowego milieu francuskiego jest jasnym nordykiem, zapomina jednocześnie, że najgenialniejszy wódz wszystkich czasów, ów 'bóg wojny' Napoleon, nie był bynajmniej nordykiem. Wprawdzie przywódca 'Młodych Włoch' Garibaldi był nordykiem, nie jest nim jednakże obecny wódz Mussolini. A u nas wprawdzie twórca trylogii Sienkiewicz był nordykiem, nie byli jednakże nordykami Mickiewicz i Słowacki. Nordykiem był, żydowskiego pochodzenia kompozytor pięknej 'Carmeny' Bizet, ale nie był nim wybitniejszy od niego Mendelssohn - Bartoldy. Gdy zaś mowa o muzyce, to nie byli nordykami najwięksi jej przedstawiciele, 'tytani muzyki': Beethoven, Chopin, Wagner'.
Nasuwa się z kolei pytanie czy Niemcy są reprezentantami typu nordycznego, i czy zatem mogą na tej podstawie oprzeć swój kierunek rasowo - polityczny. I w tym względzie wyniki współczesnych badań antropologicznych są całkowicie ujemne. Według bowiem tego, co podaje czołowy antropolog niemiecki, jest dzisiaj w Niemczech zupełnie czystych nordyków jedynie tylko 6 - 8 %, a więc cyfra całkowicie znikoma. Resztę odsetek stanowią bądź nordycy przemieszani z innymi rasami, bądź też przedstawiciele właśnie owych, zdaniem pewnych autorów niemieckich, małowartościowych typów ludzkich, a więc typu śródziemnomorskiego, armenoidalnego, alpejskiego, bałtyckiego i t. d.
Największe skupienia nordyków znajdują się dzisiaj jedynie w Skandynawii (zwłaszcza w Szwecji) oraz w W. Brytanii (Szkoci), a bynajmniej nie w Niemczech. Na fakt ten pewni autorzy współczesnych Niemiec nie zwracają uwagi i śmiało wyciągają z tego rzekomego nordyzmu wnioski polityczne. Tak np. wysuwają wniosek, jakoby Mazurzy ze względu na swoją nordyczność należeli raczej do Niemiec niż do Polski, podczas gdy Niemcy nie posiadają bynajmniej więcej nordyków od Polski. Czekanowski pisze: 'Antropologia, przez zastosowanie ściślejszych metod badania, zgotowała bardzo nieprzyjemną niespodziankę nordystycznym teoriom niemieckich nacjonalistów, starających się momentami rasowymi uzasadnić swoją tezę narodu wybranego'.
Mimo więc apoteozy nordyzmu, nie może r. być w gruncie rzeczy ruchem nordycznym, bo naturalną konsekwencją owej doktryny winno być wprowadzenie ścisłej selekcji nordyków. R. zaś w swej obecnej formie, mimo eliminowania Żydów, którzy są, podobnie jak i inne grupy etniczne, zbiorem szeregu ras i typów antropologicznych, nie wyłączając nordycznego (wedle badań szkoły lwowskiej Czekanowskiego, ludność Bawarii jest procentowo mniej nordyczna aniżeli żydowscy mieszkańcy Warszawy), chybia zupełnie swego celu, gdyż nie przeciwdziała bynajmniej mieszaniu się nordyków, z wymienionymi wyżej małowartościowymi (zdaniem rasistowskich autorów niemieckich) typami, rozsianymi na całym obszarze współczesnych Niemiec. Gdyby r. miał być rzeczywiście ruchem nordycznym [...] musiałby wyeliminować znaczną część społeczeństwa niemieckiego wraz z jego wybitnymi przywódcami.
Tak więc r. z punktu widzenia współczesnej wiedzy antropologicznej nie może mieć żadnych podstaw: wprowadza on z jednej strony szereg błędnych pojęć (rasa aryjska, germańska, semicka i t. d.), z drugiej strony szereg sprzeczności oraz wniosków naukowo nieuzasadnionych. R. jest w swej istocie ruchem wyłącznie politycznym, politycznym też celom służą wszelkie momenty rasowo - nordyczne w nim zawarte. To też kongres antropologów niemieckich w r. 1936 dość ostro przeciwstawił się temu naginaniu i spaczaniu nauki dla celów politycznych. Nawet bowiem i ci z antropologów niemieckich, którzy do ruchu rasistycznego w Niemczech wybitnie się przyczynili (Günther i in.) zaczynają obecnie zbaczać ze swej drogi, a ostrożność tę nakazują im wyniki pewnych badań z lat ostatnich. [...]'' - ,, * Rasizm'' [w]: ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 22 (Uzupełniający) N - Ż''.