,,W
pewnej norze ziemnej mieszkał sobie pewien hobbit'' – J. R. R.
Tolkien ,,Hobbit''.
Cytowaną
wyżej książkę przeczytałem dwukrotnie: w latach 2003 i 2005. W
latach 2011 – 2014 obejrzałem dosyć luźno do niej nawiązującą
trylogię filmową Petera Jacksona i Guilermo del Toro pt. ,,Hobbit''
(,,Niespodziewana
podróż'', ,,Pustkowie Smauga''
i ,,Bitwa
pięciu armii'').
Wszystkie części obejrzałem razem z Pavlasem ov Vidłarem.
Widziałem też dwie wcześniejsze, moim zdaniem bardzo nieudane i
infantylne ekranizacje – kreskówkę Arthura Rankina Jr. z 1977
r., oraz sowiecką produkcję z roku 1984. Tę ostatnią uznałem za
chybioną, nie dlatego, że nakręcili ją Rosjanie, bo ci jak chcą,
to potrafią tworzyć bardzo dobre filmy fantasy,
ale z uwagi na bardzo siermiężne efekty specjalne.
Najnowsza
trylogia reżysera ,,Władcy
Pierścieni''
spotkała się z surową krytyką ze względu na liczne odstępstwa
od oryginału. Trzeba jednak rozumieć, że ekranizacja z reguły nie
jest wierna książce. Padły tu słowa o ,,skoku
na kasę'',
ale czy to takie złe, że reżyser chce zarobić?
Jakie
więc możemy podać przykłady owych odstępstw? Odstępstwem jest
już sama koncepcja ,,Hobbita''
jako trylogii. ,,Hobbit''
Tolkiena jest bowiem stosunkowo cienką książką adresowaną do
bardzo młodego czytelnika (jednocześnie tak dobrą, że można ją
czytać bez względu na wiek, podobnie jak ,,Opowieści
z Narnii''
i ,,Niekończącą
się historię'').
W
filmie pojawia się, noszący bardzo słowiańskie imię, czarodziej
Radagast Bury. Nie występuje w oryginale, za to Tolkien wzmiankował
o nim we ,,Władcy
Pierścieni''.
Podobny nieco do słowiańskich duchów lasu, Radagast mieszkał w
Mrocznej Puszczy (Mirkwwod),
gdzie opiekował się zwierzętami (min. uzdrowił jeża Sebastiana).
Swoim zachowaniem przypominał nieco hipisa. Jeździł drewnianym
rydwanem zaprzężonym w ogromne króliki z Ossibell.
Jeszcze
większym novum jest piękna, elfia wojowniczka Tauriel z Mrocznej
Puszczy; ruda, odziana w zieloną suknię, mistrzowsko władająca
łukiem. Była ukochaną elfa Legolasa z ,,Władcy
Pierścieni'',
sama zaś kochała krasnoluda o imieniu Kili (jest to motyw miłości
zakazanej, bo elfy i krasnoludy nie przepadały za sobą). Jacksonowi
zarzucano, że wprowadził tę postać do filmu, aby przypodobać się
feministkom. Podobnie jak pan Wojciech Teister (publicysta ,,Gościa
Niedzielnego'')
nie zgadzam się z tym zarzutem. Tauriel jest bardzo udaną postacią,
a ponadto ubiera się znacznie skromniej niż Xena czy Czerwona Sonia
;).
Kiedy
drużyna złożona z Gandalfa, krasnoludów i hobbita przybyła do
Miasta na Jeziorze, wśród jego mieszkańców można było zobaczyć
… paru Murzynów (Haradrimów?). Tu z kolei padły zarzuty o
uleganie poprawności politycznej (Haradrimowie występują we
,,Władcy
Pierścieni''
jako jeden z ludów służących Sauronowi). Nie jestem zwolennikiem
poprawności politycznej, ale też nie uważam, aby ci Murzyni psuli
film. Murzynów można też zobaczyć w filmach: ,,Dungeon
Siege; W imię króla''
i w ,,Gwiezdnym
pyle''
na podstawie powieści Neila Gaimana.
Król
orków Azog Plugawiec, o białej skórze i kikucie ręki został
zaczerpnięty z dodatku do ,,Władcy
Pierścieni''.
Był to śmiertelny wróg krasnoludów, po długiej walce zabity
przez Thorina. Natalia Deuholm na portalu ,,Fronda
pl.''
porównała go do Jerzego Urbana.
Pojawiają
się też takie nowe postaci jak: Alfrid – zły doradca władcy
Miasta na Jeziorze, ork Bolg, olbrzymie robakołaki (potwory z
Najdalszego Wschodu, w książce wzmiankowane w jednym zdaniu),
dzieci Barda Łucznika (zabójcy smoka Smauga i późniejszego
króla), Legolas, oraz znani z ,,Władcy
Pierścieni''
członkowie Białej Rady: Galadriela, Elrond i Saruman. Pojawia się
też wzmianka Aragornie – Obieżyświacie (grający go aktor, Viggo
Morgenstern nie chciał wystąpić w ,,Hobbicie'',
ze względu na niezgodność z oryginałem).
W
trzeciej części filmowego tryptyku, Czarnoksiężnik z Dol Guldur
przybiera postać Saurona jako płonącego oka. Tu następuje kolejna
porcja kontrowersji. W Moskwie w ramach promocji filmu chciano
zainstalować Oko Saurona na jednym z budynków. Jednak zrezygnowano
z tego z powodu protestów Cerkwi. Pomijając aluzje polityczne
(Rosja jako współczesny Mordor), rozumiem, że krytyka tak naprawdę
dotyczy nie książki czy filmu, ale samej kampanii reklamowej, bo
choć Sauron jest postacią literacką, to jednak szatan, którego ta
postać wyobraża, istnieje naprawdę. Powiem szczerze, że w
postępowaniu rosyjskich hierarchów bardzo nie podoba mi się, to,
że popierają reżim Putina i nie rozumieją prawdziwego,
chrześcijańskiego przesłania ,,Mistrza
i Małgorzaty'',
jednak może tym razem mają rację? A jeśliby Tolkien żył
dzisiaj, to czy byłby zadowolony z takiego sposobu promowania jego
twórczości?
Oprócz
Saurona pojawiają się też Nazgule, które dawniej były królami
ludzi, zniewolonymi przez Pierścień. Ich przywódca dążył na
filmie do odbudowy Angmaru, starożytnego królestwa zła (widać tu
analogię do książki Roberta Ervina Howarda ,,Conan.
Godzina smoka'',
gdzie czarnoksiężnik Xaltotun zmierzał do odbudowy Acherontu).
W filmie
najbardziej spodobały mi się: wierność Tolkienowskiemu
przesłaniu, bogactwo efektów specjalnych, epicki rozmach, postacie
Galadrieli i Beorna, bojowe nietoperze (Tolkien wymyślając te
istoty mógł inspirować się skree ze szkockiego folkloru), oraz
piękne plenery Nowej Zelandii.
Gdyby
to było możliwe, chętnie zobaczyłbym również ekranizację
,,Silmarillionu'',
jednak jakoś się na to nie zanosi, zważywszy, że Christopher
Tolkien nie zamierza sprzedać praw do tej książki.