,,Z
Indianami jest tak, że bardziej cenią przyjaźń, męstwo, odwagę,
dobrą Opowieść, zabawę i wspólny śpiew niż góry złota. O ile
nasz świat byłby lepszy, gdyby więcej jego mieszkańców myślało
tak jak Indianie’’ - Wojciech Cejrowski ,,Gringo wśród dzikich
plemion’’
O
Indianach
dowiedziałem się po raz pierwszy w wieku przedszkolnym i od razu
ich polubiłem za ich życie w zgodzie z przyrodą, prawość i
odwagę, jak też współczułem im liczne krzywdy jakie wyrządzili
im Amerykanie. Latem w programie ,,Domowe
przedszkole’’
był cykl odcinków o tematyce indiańskiej, które mi się bardzo
podobały. We wczesnych latach szkoły podstawowej oglądając serial
,,Doktor
Quinn’’
o przygodach bohaterskiej lekarki na Dzikim Zachodzie dowiedziałem
się o indiańskim plemieniu Czejenów, z którymi główna bohaterka
przyjaźniła się, broniła ich, a nawet stosowała ich medykamenty
w swojej praktyce lekarskiej. W telewizji puszczano wówczas
dobranockę o indiańskim chłopcu imieniem Pow – Wow, która
również mi się podobała. Oglądałem również piękną kreskówkę
Disneya ,,Pocahontas’’
i bynajmniej nie zgadzam się z Mirosławem Salwowskim, który miesza
ją z błotem jako rzekomo antychrześcijańską (poglądy
Salwowskiego – człowieka świeckiego; prawnika, a nie teologa,
który notabene nawet nie chce uznać wyniszczenia Indian za
ludobójstwo, nie stanowią oficjalnego stanowiska Kościoła, ale
jego własne opinie). W klasie szóstej na lekcji języka polskiego
omawiałem nowelę ,,Sachem’’
Henryka Sienkiewicza opowiadającą o tym jak niemieccy koloniści
wymordowali indiańskie plemię, a jedyny jego członek, który
przeżył, występował w cyrku u uciesze gawiedzi (rzuca się tu w
oczy podobieństwo losów Indian i znajdujących się pod zaborami
Polaków). Później sięgnąłem po ,,Tomka
na wojennej ścieżce’’
Alfreda Szklarskiego, którego akcja toczyła się na pograniczu
Teksasu i Meksyku (w klasach piątej i szóstej namiętnie czytałem
cykl o Tomku Wilmowskim, a nawet wymyślałem własną opowieść o
nim, w której Tomek odwiedził Gondwanę – krainę dinozaurów ;).
Czytałem też indiańską trylogię ,,Złoto
Gór Czarnych’’
Alfreda i Krystyny Szklarskich o walce Dakotów z najazdem bladych
twarzy. W gimnazjum czytałem książkę popularnonaukową
,,Północnoamerykańscy
Indianie’’
Davida Murdocha z serii ,,Patrzę
– Podziwiam – Poznaję’’,
,,Małego
Bizona’’
Arkadego Fiedlera i ,,Sejdżio
i jej bobry’’
kanadyjskiego pisarza o indiańskim imieniu Szara Sowa (Gray
Owl).
Studiując historię na Uniwersytecie Szczecińskim słuchałem
wykładu o Indianach wygłaszanego przez etnografa prof. Jazyka ov
Laptusa.
We
wrześniu 2018 r. przeczytałem ,,Dar
totemów. Baśnie indiańskie’’
Vladimíra
Hulpacha z ilustracjami Josefa Kremláčka
(tytuł oryginału czeskiego: ,,Indiánské
pohádky – Severní America’’).
Jest to antologia baśni (wiele z zamieszczonych utworów słuszniej
należałoby nazwać mitami) Indian z USA i Kanady: Nawahów, Zuni,
Czirokezów, Seneków, Szoszonów, Assinboinów, Kathlametów, Wintu,
Kaddów, Dakotów, Huronów, Paunisów, Algonkinów, Tsimszian,
Koasati, Krików, Marikopów, Foksów, Kutenajów, Tlingitów,
Piegan, Irokezów, Czejenów, Czoktanów, Mikmaków, Arapahów,
Odżibwejów oraz Koczitów.
Na
czele indiańskiego panteonu stał Wielki Duch w różnych plemionach
noszący różne imiona jak: Manitu, Tirawa i Sipa.
W
postaci boga Manitu mającego swój wigwam na niebie, uwidaczniają
się wpływy chrześcijańskie. Wcześniej słowo ,,manitu’’
oznaczało po prostu istotę nadprzyrodzoną. W jednej z opowieści –
bluźnierczej z chrześcijańskiego punktu widzenia, który
podzielam, Manitu spotkał chrześcijańskiego Boga, który chciał
zająć jego miejsce. O tym, który z nich miał władać Ziemią
Indian miało rozstrzygnąć to kto przesunie ciężką skałę.
Podczas gdy chrześcijański Bóg zaczął czytać słowa z czarnej
księgi i nie przesunął skały, Manitu dokonał tego siłą swych
mięśni.
Tirawa
obdarował Indian cennym zwierzęciem – koniem, którego polecił
ulepić z gliny zabiedzonemu chłopcu.
Sipa
dał zęby jadowe wężowi do obrony przed prześladującym go
królikiem. Gdy królik zginął od ukąszenia, bóg Sipa schronił
się pod ziemią przed gniewem zwierząt.
Cechy
boskie posiada również Słońce, które stworzyło poziomki, aby
doprowadzić do pojednania zwaśnionych żony i męża. Dla
porównania: w mitologii litewskiej borówki powstały z łez
solarnej bogini Saule.
W
gwiazdy zamienili się przymierający głodem, półnadzy osieroceni
chłopcy, którzy wychodzili ze swych namiotów jedynie nocą.
Totemy
były rzeźbionymi, drewnianymi słupami, w których mieszkały i
przez które działały czczone przez Indian duchy. Ich tytułowym
darem była miedź, którą próbował wykraść Kruk.
Kaczyni
byli złymi duchami przypominającymi ludzi o ciałach pomalowanych
na różne kolory. Tańczyli wokół skrzynki, z której co jakiś
czas wydobywał się silny blask. Kojot i Orzeł wykradli im ową
skrzynię. Okazało się, że były w niej zamknięte Słońce i
Księżyc.
Kabibonoka
był niszczycielskim duchem Północnego Wiatru (indiańskim
odpowiednikiem greckiego Boreasza) zsyłającym mróz i śnieg.
Pokonał go heros Szingebis za pomocą ognia, którym ogrzewał swój
wigwam.
Chmurożerca
– potężny, zły duch połykający chmury uosabiał suszę.
Pokonał go heros Ahajut.
Manido,
zwany Długim Pazurem, miał postać potwornego niedźwiedzia o
długich, fioletowych pazurach, którymi mordował wszystko wokół.
Został pokonany przez Skunksa za pomocą jego ,,broni chemicznej’’.
Rolę
tricksterów pełnią zwierzęta takie jak: Kojot, Królik i Kruk.
Kojot
sprowadził śmierć do świata łamiąc most ze strzał łączący
niebo z ziemią.
Królik
związał ogon chcącego go upolować dzikiego kota z ogonem
mustanga.
Kruk był aż tak sprytny, że upolował … wieloryba. Został
przezeń połknięty (jest to więc indiański odpowiednik biblijnego
Jonasza) i zabił wielkiego ssaka atakując dziobem jego serce. Gdy
fale wyrzuciły wieloryba na brzeg, Indianie chcieli go zjeść.
Jednak kruk przebierając się za szamana i kłamiąc o grożącym im
niebezpieczeństwie, odciągnął całe plemię od wieloryba i miał
go tylko dla siebie.
Z
kolei Pająk był herosem kulturowym, który przyniósł ogień
owinięty w pajęczynę (indiański odpowiednik Prometeusza).
Niedźwiedź
Wakini miał futro czarne (baribal) zaś niedźwiedź Wakimu –
szare (grizzly). Oba zwierzęta walczyły o pokarm. Szary Wakimu
został pokonany i udał się na wygnanie na Daleką Północ. Tam
zostawił na niebie swój ślad jako Drogę Mleczną.
Tęczę
wyobrażano sobie jako tęczowego węża, którego czarownik rzucił
na nieboskłon, aby zawieszony tam powodował opady atmosferyczne.
Tęczowe węże występują również w wierzeniach australijskich i
słowiańskich.
Pewien
chłopiec został zaklęty przez macochę – czarownicę w jelenia
ponieważ wbrew radom siostry pił wodę z jeleniego śladu. Podobny
motyw występuje w jednej z baśni braci Grimm.
Złote
żurawie – przodkowie współczesnych żurawi, utraciły swą złotą
barwę łamiąc zakaz Wielkiego Ducha i lecąc do zakazanej krainy
(niejako odpowiednik owocu zakazanego).
Wędrowny
trickster Wihio, który dzięki swemu sprytowi pokonał niegościnnego
niedźwiedzia, aligatora i kojota, zmierzył się również z
olbrzymią sową z lasu, która polowała na małe dzieci. Wihio
pokonał ptaszysko sklejając mu dziób żywicą.
W
purpurowego łabędzia była zaklęta piękna córka szamana, którego
wrogowie z obcego plemienia oskalpowali żywcem. Heros Odżibwa;
eponim plemienia Odżibwejów, korzystając ze swej magicznej
zdolności zmiany postaci, zwrócił czarownikowi jego skalp i
poślubił jego córkę.
Z
herosów pojawiają się także Szagodioweg – pierwszy wódz
Indian, który wyprowadził swój lud z nieba chwytając Słońce
(stąd czerwone zabarwienie skóry) i sam Hajawata – postać
historyczna z XV wieku, rozsławiona przez epos Henry’ego
Wadswortha Longfellowa (1807 – 1882). Hajawata – heros kulturowy
poruszający się latającym, białym konoe, nauczył używać
wamlunów – sznurów muszli używanych jako pieniądze i utworzył
związek plemienny Irokezów.
Książka
bardzo dobrze pokazuje piękno i bogactwo kultury rdzennych
mieszkańców Ameryki Północnej. Baśnie te zawierają pochwałę
miłości (Indianin Wiele Blizn nie odwrócił się od śmiertelnie
chorej Szawenis, mimo że ta wcześniej nim wzgardziła), wierności,
przyjaźni, pokoju (ostatnia baśń o zakopaniu topora wojennego),
potępiają zaś pychę. Howgh!