Któż by nie znał tej
gromady zwierząt tym bardziej, że sam do niej należy? O ich
wielkiej popularności świadczy to, iż dla wielu ludzi ssak to
synonim zwierzęcia. Wiele z nich użyto też do badań naukowych. To
właśnie ssakami były: Łajka, pierwsze żywe stworzenie
wystrzelone w Kosmos jak i owca Dolly – pierwszy sklonowany
organizm. Ssak to także albinotyczny goryl Płatek Śniegu z ogrodu
zoologicznego w Barcelonie, który w 1992 r. był maskotką tego
miasta w czasie olimpiady. Celem tego artykułu jest zapoznanie
Czytelnika z ową gromadą; jednocześnie tak bliską i tak
niezwykłą.
O ewolucji ssaków często opowiada
się rzeczy przesadzone. Porównując je z dinozaurami, często
chwali się ssaki jako grupę lepiej przystosowaną; jakby z góry
skazaną na sukces. Czy to prawda?
Ssaki pochodzą od gadów
ssakokształtnych żyjących od permu do triasu. Nadal będące
gadami miały skórę pokrytą prawdopodobnie futrem i zęby podobne
do psich, którymi zdobywały mięsny pokarm. Niektórzy
paleontolodzy zastanawiają się nad ich stałocieplnością i
występowaniem gruczołów mlecznych. Oto niektórzy reprezentanci:
kynognat o dużej, owalnej głowie, krótkich, grubych łapach
wyposażonych w pięć palców i z krótkim ogonem, trinoksodon o
głowie spiczastej, z masywnym kadłubem, wydłużonymi łapami i
krótkim ogonem, oraz lykeanops o owalnej głowie, długich łapach i
również długim ogonie.
Pierwsze prawdziwe ssaki wkroczyły
na scenę historii naturalnej w triasie. Były wśród nich takie
podgromady jak: stekowce, oraz wymarłe już wieloguzowce, nazwane
tak z powodu guzowatej struktury zębów. Były to małe, owadożerne
stworzenia, kryjące się wśród roślin i prawdopodobnie prowadzące
nocny tryb życia. Uzupełnieniem ich diety mogły być jaja
dinozaurów, ale same też wchodziły w skład diety mięsnej
ówczesnych włodarzów planety (do żołądków terapodów lądowało
nie tylko mięso dinozaurów roślinożernych, ale każdy dostępny
pokarm zawierający białko zwierzęce, w więc ssaki również).
W kredzie 70 mln lat temu na
terenie obecnej Kanady pojawiły się torbacze, które później
rugowane przez łożyskowce, osiadły w Australii. Aktualnym śladem
ich pochodzenia są żyjące w obydwu Amerykach oposy i zbójniki.
Najstarszymi, ówczesnymi torbaczami były oposy. Skamieliny tych
archaicznych torbaczy można znaleźć w całkiem nieoczekiwanych
miejscach geograficznych. Najsłynniejszy przypadek miał miejsce w
1805 r. na terenie paryskiej dzielnicy Montmartre. Wtedy to ojciec
paleontologii i anatomii porównawczej, Georges Cuvier publicznie
wypreparował szkielet omawianego gatunku akcentując w nim obecność
tzw. ,,
kości torbowych''
uważanych wówczas za podporę torby.
W kredzie pojawiły się w Mongolii
pierwsze łożyskowce takie jak przypominający ryjówkę
zambdelestes.
65 mln lat temu – to w historii
naturalnej data końca hegemonii gadów; na lądach, w morzach i
przestworzach. Zaczęły się nowe czasy; paleocen, którego kopalni
bohaterowie stali się aktorami nowej sagi życia. Najwięcej cennych
skamieniałości odkryto w osadach niemieckiego jeziora Messel.
Skamieliny archaicznych ssaków i innych zwierząt, wybornie się
zakonserwowały w osadach jeziora.
Do szczególnie dobrze zachowanych
możemy zaliczyć skamieniałość kopalnego nietoperza,
ikariokteryksa, wypełnionego skamieniałymi pokrywami skrzydeł
chrząszczy. Co ciekawsze dla paleoentomologii: zachował się nawet
ich niebieski, metaliczny kolor!
Pojawiła się
wówczas, obecnie wymarła grupa kondylartów i pantodontów –
średniej wielkości ssaków roślinożernych, których
reprezentantem był koryfodon (
Pantodonta)
– podobny do hipopotama, ale o mniejszej głowie i węższym pysku.
Ówczesne ssaki żyły
pod presją diatrym – kopalnych krewnych współczesnych żurawi,
prawdopodobnie mięsożernych.
Najstarszym
kondylartem był fenakodus – niezwykłe zwierzę prakopytne,
podobne nieco do konia, nieco do psa, o końskim łbie, krótkim
ogonie i palczastych kończynach utrudniających bieg. Jego zęby
były przystosowane do obróbki pokarmu mieszanego.
Ewoluowały wówczas
lofiodony – pradawni odpowiednicy tapirów i pierwsi przodkowie
konia prowadzący leśny tryb życia, o wielopalczastych kończynach
i maleńkim wzroście 30 cm wysokości. Gdyby takie gatunki jak:
eohippos, hyrakoterium, czy paleoterium, bo o nich mowa, dożyły
naszych czasów, mogłyby służyć grzbietem najwyżej niemowlakom.
Były to wymarzone dania dla diatrymy.
Już wtedy łuskowce
rozdzierały pazurami termitiery.
Nadal egzystowały
owadożerne, wśród których wyewoluowało lepticidium; olbrzymi, bo
osiągający niemal pół metra owadożerca, co ciekawe będący
pierwszym ssakiem przed pojawieniem się człowieka, który w
charakterze środka lokomocji używał kończyn tylnych stawianych
naprzemiennie.
Na świat
przychodziły nowe grupy. Z owadożernych wyewoluowały gryzonie,
których wczesnym reprezentantem był podobny do współczesnej
nornicy; ailurawus.
Owadożerne wspięły
się też na drzewa, gdzie powstały dwie kolejne autonomiczne grupy:
wspomniane już nietoperze i małpiatki. Do tych ostatnich zaliczały
się podobne do współczesnych wyraków; nekrolemur i purgatorius –
pierwsze ogniwa rzędu naczelnych.
Ssaki podjęły
wówczas ,,szturm'' na opuszczone przez gady morza i oceany. Ich
ewolucja szła z wielu kierunków. Foki pochodzą od wydr, a morsy i
uchatki od niedźwiedzi. Syreny mają wspólnych przodków ze
słoniami. Walenie pochodzą od kondylartów. Pierwszym
reprezentantem tej grupy ściśle związanym z wodą był bazylozaur
z grupy
Archeoceti
(,,prawalenie''). W oligocenie wymieniona grupa przekształciła się
w dwie mniejsze, istniejące po dziś dzień: zębowce i fiszbinowce.
Starsza jest grupa pierwsza, czego dowodem jest obecność zębów w
stadium embrionalnym waleni fiszbinowych.
A co się wówczas
działo na lądzie? Oligoceńska Europa była wyspą dwukrotnie
większą od Madagaskaru, o tropikalnym klimacie, oraz równie
tropikalnej florze i faunie. Żyły tam pochodzące z Egiptu
arsinoterium; olbrzymi, podobny do nosorożca ssak o czterech rogach
i północnoamerykańskie indrikoterium – odległy przodek tapira i
nosorożca o proporcjach żyrafy. W Mongolii żyło podobne do niego
baluchiterium. Pasły się też drobniejsze zwierzęta. Były wśród
nich; ogromny praprzodek świniowatych, entelodon o monstrualnej
wielkości łbie pozbawionym ryja i stanowiącym niemal połowę
długości ciała. Poebrotherium było zaawansowanym stadium ewolucji
konia. Żyły wówczas również takie dziwnie wyglądające
zwierzęta jak: uinitateria o sześciorożnych łbach z wystającymi
kłami, harmonizującymi z potężnym kadłubem i brontoteria z
rozwidlonymi naroślami na nosie, kuzyni współczesnych nosorożców.
Rozpoczęła się także ewolucja słonia. Najstarszy protoplasta
naszych Trąbalskich niewiele ich przypominał. Meriterium, bo o nim
mowa, było wymiarów świni i przypominało tapira uzbrojonego w
szable dzika. Bocznym odgałęzieniem ich drzewa genealogicznego były
syreny. Właśnie w oligocenie pojawiły się pierwsze góralki –
krewni słoni. W całym tym niezwykłym ,,ogrodzie zoologicznym na
świeżym powietrzu'' równowagę utrzymywały kreodonty
(pradrapieżne), do których zaliczamy powstałe już pod koniec
eocenu hienodonty, podobne do psów i pierwsze koty szablozębne.
Wśród drzew naszego kontynentu uwijały się jeszcze eoceńskie
nekrolemury. Nieco dalej na południe tam skąd pochodziły
arsinoteria, a później w czasach historycznych; mumie, hieroglify i
piramidy – żyły wczesne małpy egiptopiteki; wspólni przodkowie
małp wąskonosych i człekokształtnych. Kończąc naszą relację z
okresu oligocenu warto zaznaczyć przełomowe wydarzenie dla biologii
jak i geografii; mała wyspa Europa połączyła się z Azją, co
ułatwia ssakom azjatyckim kolonizację Starego Kontynentu.
Ewolucja trwa dalej.
W miocenie, co ciekawe dla paleobotaniki po raz pierwszy pojawiła
się trawa i zaczęła tworzyć stepy. Zoologicznym tego rezultatem
była przemiana konia w jednopalczastego biegacza i konsumenta trawy
jakiego znamy aktualnie. W morzach tropikalnych miały miejsce krwawe
jatki urządzane przez 15 – metrowe rekiny megalodony na waleniach
fiszbinowych, które rozpoczęły ,,szturm'' na morza polarne.
W plejstocenie
rozpoczęła się ekspansja lodowca i ssaków współczesnych jak:
renifery, rosomaki, wilki, tury obok kopalnych: mamutów, nosorożców
włochatych, mastodontów i tygrysów szablozębnych. Rozpoczęła
się też ewolucja człowieka.
Ssaki współczesne
dzielimy na: stekowce, torbacze, owadożerne, nietoperze, latawce,
gryzonie, zajęczaki, szczerbaki, łuskowce, słupozębne, walenie,
drapieżne, płetwonogie, parzystokopytne (świniowate, pekari,
hipopotamy, żyrafy, wielbłądowate, krętorogie, jeleniowate),
nieparzystokopytne (koniowate, tapiry, nosorożce), syreny, trąbowce,
góralki, tupaje i naczelne (małpiatki, małpy, ludzie).
Największym
ssakiem świata jest płetwal błękitny osiągający 30 m długości
(długość rekordowa wynosi 33 m zanotowane u samicy tego gatunku
przyholowanej do bazy wielorybniczej ,,
Grytviken''
na Georgii Południowej). Inne wielkie ssaki: dziobak (ok. 1 m
długości; największy stekowiec), kangur rudy (ok. 2 m), wytępiony
wilk workowaty (1 – 1,1 m długości + 50 – centymetrowy ogon; są
to dwa gatunki największych torbaczy), kalong (2 m rozpiętości
skrzydeł), kapibara (1 m długości), mrówkojad wielki (ok. 2 m
długości; sam jego język jest długi na 60 cm), wytępiona krowa
morska (10 m długości), słoń morski (6 m długości), kaszalot
(20 m długości; największy waleń uzębiony), tygrys (do 3 m
długości), wilk (260 cm długości, 107 cm wysokości w kłębie,
waga 77 kg), wydra arirania (220 cm długości), hiena cętkowana
(128 – 180 cm + 26 – 33 cm ogon, 70 – 90 cm wysokości w kłębie
i 59 – 82 kg wagi), niedźwiedź polarny (2,2 – 2,5 m + 8 – 13
cm ogon), panda wielka (1 – 1,5 m), hipopotam (ok. 5 m długości),
żyrafa (6 m wysokości), eland (2 m wysokości w kłębie),
łoś (2,5 – 3 m + 9,5 – 13 cm ogon), tur (według świadectwa
dawnych kronikarzy był na tyle silny, aby unosić na rogach drzewa i
uzbrojonych ludzi; Juliusz Cezar podczas wyprawy wojennej do Galii
porównywał jego wymiary ze słoniem [!] miał wprawdzie na myśli
słonia maltańskiego, ale tura to i tak nie usprawiedliwia),
nosorożec biały (ok. 4 m długości), słoń afrykański (6 – 7,5
m długości), indris (70 – 80 cm + 3 – 5 cm ogon) i goryl (125 –
175 cm długości, 200 – 275 cm rozpiętości rąk, ciężar samca:
135 kg, ciężar samicy: 70 – 100 kg).
A jakie znamy rekordy
ssaczej karłowatości? Najmniejszym ssakiem świata jest ryjówka
etruska (3,6 – 5,2 cm + 2,4 – 2,9 cm ogon; mniejsza nawet od
motyli). Inne ssacze kruszyny: kolczatka (ok. 40 cm długości),
antechinus (wymiary myszy; najmniejszy torbacz świata), ryjówka
malutka (w Polsce zajmuje niszę ekologiczną ryjówki etruskiej),
nocek wąsatek (wymiary trzmiela), karlik malutki (3 cm długości;
najmniejszy polski nietoperz), myszy (ok. 20 cm długości),
szczekuszki (najmniejsze zajęczaki), pancernik karłowaty i
mrówkojadek (najmniejsze szczerbaki), kot rdzawy, fenek (tyle co
jamnik; najmniejszy dziki psowaty), łasica (rekordowo małe osobniki
żyjące na Syberii osiągają 20 cm długości i są najmniejszymi
ssakami drapieżnymi świata), hiena brunatna (1 – 1,4 m + ok. 35
cm ogon), niedźwiedź malajski (ok. 1 m długości), świnia
karłowata (50 – 60 cm + 3 cm ogon), hipopotam karłowaty (ok. 1 m
długości), okapi (ok. 2,1 m + 30 – 40 cm ogon), antylopa
karłowata (25 cm długości, jej nogi są cienkie jak ołówki),
pudu (80 – 93 cm długości, najmniejszy jeleniowaty), koń domowy
rasy falabella (najmniejszy z kucyków), lemurek myszaty (ok. 10 cm
długości) i pigmejka (15 cm długości + 18 – 20 cm ogon, oraz 60
– 100 g wagi).
Ssaki są gromadą
bardzo różnorodną, przystosowaną do najrozmaitszych środowisk
życia. Badają otoczenie za pomocą pięciu zmysłów: wzroku,
słuchu, smaku, dotyku i węchu.
Organem wzroku
są oczy o budowie prostej, w standardowej liczbie dwóch (reliktem
po trzecim oku gada hatterii jest szyszynka), chronione przed
uszkodzeniami mechanicznymi przez powiekę i owłosienie głowy (u
tak słabo owłosionego gatunku jak człowiek tę reliktową funkcję
pełnią brwi i rzęsy). A jak mają chronić oczy ssaki pozbawione
futra? Oczy waleni chroni przed działaniem soli pokrywająca je
wydzielina tłuszczowa. Podobnie jest u syren. Diugoń złowiony i
wyciągnięty na brzeg daje okazję zapoznać się z tym zjawiskiem.
Chroniąca oko wydzielina zbiera się w jego kąciku, co zostało pod
nazwą ,,łez syrenich'', bezpodstawnie okrzyczane za panaceum i
stało się powodem zguby tych zwierząt. Nie wszystkie ssaki widzą
identycznie. Specjalny pigment usytuowany w oczach słonia morskiego
umożliwia mu łowy w bardzo ciemnych głębinach. Stojące ,,na
warcie'' surykatki identyfikują zagrażające im ptaki drapieżne z
odległości tej kiedy człowiek widzi tylko czarną kropkę na
bezmiarach przestworza. Mangusty odróżniają kolory. Hodowane w
instytutach badawczych szympansy za pomocą umownych symboli potrafią
tworzyć proste zdania. Jeden z nich rozdzielał zdjęcia małp i
ludzi, a siebie zaliczył do tych ostatnich! Oto inny niezwykły
eksperyment: małpy człekokształtne przed ekranem telewizora.
Okazało się, że zwierzęcy widzowie interesują się programem.
Szympansy lubią westerny podczas gdy gorylom i orangutanom dogadzają
romanse i rozmaite quizy. Badane małpy nauczyły się obsługi
pilota, czasem nawet próbują grzebać we włosach telewizyjnych
postaci. Świadczy to oczywiście o dobrym, zbliżonym do ludzkiego
wzroku naczelnych. Wielka jest też fama o potędze rysich i w ogóle
kocich ,,superoczu''. Dowodem tego jest staropolska nazwa rysia
,,
ostrowidz'',
a Konrad Gesner w ,,
Historia
animalium'' pisał, że
ryś potrafi widzieć nawet przez drzewa i ściany jakby miał
rentgen w oczach,
a ginie ze smutku po utracie wzroku. To oczywiście nie jest
informacja prawdziwa, ale koty to faktycznie wzrokowcy. Ich oczy
podobnie jak oczy wielu innych ssaków, a nawet rekinów – świecą
w ciemności, co niepokoiło ludzi średniowiecza. Obecnie wiemy, że
nie ma w tym żadnego diabelstwa, tylko wyposażone w błonę
odblaskową oczy mają powiększone źrenice, aby móc wykorzystać
możliwie najwięcej światła. Psy widzą świat w barwach czarno –
białych jak na starych filmach, ani lepiej, ani gorzej niż ludzie,
tylko inaczej. Często tryb życia nie sprzyja rozwojowi danego
zmysłu. Dotyczy to wzroku ssaków podziemnych. Oczy kreta są małe
i uwstecznione, ślepiec ma je ukryte pod skórą głowy, a torbacz
kret workowaty na drodze ewolucji stracił źrenicę i soczewkę. Co
ciekawe ów jedyny przedstawiciel
Notoryctidae
dysponujący tyloma wspaniałymi przystosowaniami anatomicznymi do
życia podziemnego, nieczęsto przebywa pod ziemią. Lubi chodzić po
powierzchni piaszczystego gruntu, zostawiając charakterystyczny,
trójpasmowy ślad. Nie kopie nory, tylko ,,pływa'' w piasku
podobnie jak afrykański złotokret.
Nietoperze dobrze
widzą, ale dzięki znakomicie rozwiniętej echolokacji podczas
nocnych lotów mogą się obyć bez innych zmysłów. Interesowało
to już włoskiego przyrodnika Lazara Spalaniezi, który mógł
stwierdzić tylko brak niezbędności wzroku u nietoperzy. Prawdziwe
odkrycie nietoperzowej tajemnicy nastąpiło w XX wieku i było
dziełem trójki Amerykanów; Grifina, Pierce'a i Gambalasa.
Naśladując ssaki i ptaki posługujące się echolokacją, człowiek
wynalazł sonar, a później radar. Organem słuchu są uszy. Na
dźwięk tego słowa, zapewne Czytelnik wyobraża sobie usytuowane po
bokach głowy płaty skórne, naukowo zwane małżowinami usznymi.
Prawda jest taka, że ucho mieści się w środku głowy (już płazy
wykształciły błonę bębenkową), a małżowiny uszne są tylko
jego zewnętrzną częścią, występującą tylko u ssaków. Czego
nie ma w tej kolekcji? Są i ruchome uszy ssaków kopytnych, jak i
wyposażone w błony koziołkowe uszy – radary gacków. Wyróżniamy
też: wachlujące uszy słonia, termoregulacyjne fenka, wyposażone w
sztywne ,,pędzelki'' uszy rysia, a nawet obustronnie zarośnięte
uszy marmozety lwiej. Monstrualne uszy osła uważane za symbol
tępoty i brzydoty w rzeczywistości służą oddawaniu ciepła przez
dużą powierzchnię (osioł pochodzi z Afryki, został udomowiony
przez starożytnych Egipcjan). Niektóre ssaki (walenie i syreny) na
drodze ewolucji straciły małżowiny uszne, chociaż ich słuch nie
poniósł uszczerbku; przecież walenie posługują się echolokacją!
Na zakończenie mowy o ssaczym słuchu, podam jego zakres u
niektórych gatunków:
- nietoperz (100 000
herców),
- człowiek (20 – 30
000 herców).
Organem smaku jest
wydłużony mięsień usytuowany w jamie ustnej zwany językiem. U
niektórych ssaków ma on także inne zastosowanie. Mrówkojady,
pancerniki, łuskowce, mrówniki, a nawet niektóre torbacze (numbat)
i stekowce (kolczatka) mają długie, pokryte lepką wydzieliną
języki ukryte w długich pyskach, aby na czas posiłku wysunąć tę
nietypową ,,wędkę'' i delektować się przyklejonymi do niej
mrówkami lub termitami. Do czego jednak zwykle służy język?
Pokryty jest tzw. ,,kubkami smakowymi'' u człowieka wyczulonymi na
takie smaki jak: słodki, słony, kwaśny, gorzki. Ale to nie koniec.
Psy identyfikują nie znany ludzkim językom smak ,,wodny''. Koty
natomiast nie odbierają smaku słodkiego, w odróżnieniu od psów,
których i tak nie dokarmiajmy trującą dla nich czekoladą. Pies ma
co prawda podobny jadłospis jak człowiek, ale jednak jest
autonomicznym organizmem. Wracając do kotów, ich języki są
zaopatrzone w ostre wyrostki zbierające drobiny mleka z miski. Liżąc
upolowaną zdobycz kot może nawet przeciąć jej skórę!
Trudno jest
jednoznacznie zlokalizować zmysł dotyku. Może Czytelnik
powiedzieć, że na opuszkach palców, przecież dotykowy alfabet
Braila opiera się na tym miejscu. Ale nie tylko... Przecież
Czytelnik czuje na sobie ubranie, odbiera nacisk i dotyk na całym
ciele etc. Właściwie cała skóra bada czynniki zewnętrzne.
Bezpośrednio bodźce dotykowe są przekazywane przez receptory tegoż
zmysłu do mózgu z niewyobrażalną prędkością. W co niektórych
opracowaniach atakujących aspekt zmysłów pojawiają się wizerunki
alegorycznych ludzików tzw. ,,homunkulusów'' z wrażliwymi
częściami ciała monstrualnych wymiarów, co ma uświadomić
odbiorcy rozległy obszar kory mózgowej je kontrolujący. Wiele
ssaków z kotami na czele posiada wyraźnie odcinające się od
reszty owłosienia, wąsy dotykowe tzw. ,,wibrysy''. To one są na
wargach waleni reliktem sierści ich przodków, podobnie jak u syren
i morsów, znacznie bardziej ,,zarośniętych'' niż walenie.
Delikatne pyski koni są wyposażone w szczeciniasty ,,zarost''
umożliwiający im wykrywanie w porcji karmy niejadalnych jej części.
Niektórzy hodowcy usuwają koniom te szczecinki z przyczyn
estetycznych, ale jest to okaleczaniem zwierząt, podobnie jak
chińskie zabiegi krępowania żeńskich stóp były okaleczaniem
ludzi. A jaka jest bezpośrednia rola wyeksponowanych elementów
tkanki nabłonkowej w odbiorze bodźców w świecie ssaków? - mógłby
Czytelnik zapytać. Oto przykłady. Amerykański, ziemnowodny kret,
gwiazdonos ma monstrualny nos z roboakowatymi wyrostkami, co zapewnia
mu status superczułego przewodnika po mrocznym świecie bagien.
Spokrewnione z gwiazdonosem, wschodnioeuropejskie desmany również
mają nieowłosione, wielkie nosy, ale bez wyrostków, za to ruchliwe
i pomocne w szukaniu pokarmu w środowisku wodnym. Jedną z
największych gaf nazewnictwa zoologicznego było udzielenie małemu,
wszystkożernemu
Procyon
lotor, polskiej nazwy
szop pracz. Może się czytelnik zdziwić moim utyskiwaniem na to
określenie. Przecież u osobników żyjących nad wodą naprawdę
możemy zaobserwować ruchy przypominające ręczne pranie – może
powiedzieć. Ale to tylko pozory. Szop pracz ma słaby wzrok
rekompensowany zmysłem dotyku, którego najaktywniejsze receptory,
trzeba powiedzieć, że tak jak u człowieka, zlokalizowane są na
dłoniach. Segregacja części jadalnych i niejadalnych również
odbywa się w wodzie. ,,
Nie
jest więc to maniak czystości, jak sugerowałaby nazwa...''
(Michel Cuisin ,,
Tajemnice
zwierząt. Łowcy i ich ofiary'').
Nie możemy też przemilczeć, że czułym rejestratorem wrażeń
dotykowych dwóch gatunków słoni jest oczywiście ich ,,trąba''
władna łamać drzewa, jak i podnosić igłę z podłoża. U
niektórych ssaków, bardzo widoczne opuszki palców pełnią funkcję
przylg w lokomocji po gładkiej, pionowej powierzchni. Ma to miejsce
u lotopałanek i wyraków. Przylg nie posiada
Dactylopsila
trivigata, do wspinaczki
po pniach wysokich drzew jest wyposażona w łapy władne do
wykorzystania nawet najmniejszych oznak nierówności kory.
Zapewne
Czytelnik zauważył, że w powyższym tekście są informacje o
ssaczych nosach jako narządach dotyku. Poza tym jednak większości
ludzi, słusznie kojarzy się to ze zmysłem węchu, czyli
rejestracji chemicznej poszczególnych atomów danego obiektu.
Czytelnikowi ta definicja może się wydawać bardzo naukowa, ale w
praktyce jest to tym samym co wąchanie kwiatów. Wśród ssaków
opinię najlepszych węchowców mają psy potrafiące wykryć nawet
zamrożony obiekt. Z racji swego ,,cudownego'' powonienia są
wykorzystywane w: ratownictwie, policji, wojsku, służbie celnej,
łowiectwie i zbieractwie. Psiej zdolności w węszeniu zaprzeczyć
nie sposób i nie zamierzam tego robić. Warto jednak wiedzieć, że
na drodze domestykacji węch psa pogorszył się; nie może już jak
wilk czerpać informacji zapachowych z powietrza, ale z gruntu. Jest
to jednak typowa prawidłowość biologiczna gatunków obcujących z
człowiekiem. Co ciekawsze, nieprzyjemny dla ludzkich nosów odór
fekaliów nie jest przykry dla psów, które wilczym zwyczajem
tarzają się w nich. Praktykowane przez barbarzyńskich właścicieli
wtykanie psiego nosa w odchody nie zdaje egzaminu. Był przypadek, że
ukarany tak pies nauczył się grzebać nosem w swoich wydzielinach.
Dobry węch mają też świniowate. Ich udomowieni przedstawiciele we
Francji są wykorzystywani do wykrywania trufli, a w XI – wiecznej
Anglii zastępowały nawet psy myśliwskie! Zmysł węchu ma też
wpływ na rodzaj mięsa spożywanego przez ssaki – drapieżniki.
Tylko świeżym mięsem delektuje się puma i wytępiony wilk
workowaty, co jest instynktowną próbą uniknięcia zatrucia.
Obdarzone dobrym węchem wilk i szakal często zjadają padlinę.
Mitem jest, że unikają jej niedźwiedzie. Wbrew świadectwu Brehma
mogą to być zwłoki nawet innych przedstawicieli tegoż gatunku. A
niedźwiedź brunatny z bajki Adama Mickiewicza, dlatego nie zabił
symulanta,
ponieważ wystraszył się jego nagłego znieruchomienia; na tej
samej zasadzie bronią się oposy. Wróćmy jednak do spraw węchu.
Aktualnie u większości statystycznych Kowalskich, węch jest
zmysłem najsłabiej rozwiniętym. Nie znaczy to jednak, że zawsze
tak było. U ludzi węch pogarszał się wraz ze zmianami warunków
życia, prowadzącymi ku urbanizacji. Jednak wiele plemion żyjących
w pierwotnych warunkach nie straciło tej sprawności np. Indianie
Dakotowie są władni tropić grzechotniki, orientując się
wydzielanym przez te węże zapachem piżma. Degeneracja zmysłu
węchu u ludzi jest naprawdę niezwykłą rzeczą. Proszę sobie
wyobrazić, że z zamkniętymi oczami można pomylić smaki jabłka i
cebuli między sobą!
Czy obserwując
oklepany, telewizyjny motyw rozłożonych na podłogach bogatych
domów skór tygrysich, lwich czy niedźwiedzich, lub może widząc
własną skórę, zadał sobie Czytelnik pytanie czym ona jest? Oto
naukowa definicja; skóra to zbudowana z tkanki nabłonkowej
płaszczyzna okrywająca i ochraniająca dany organizm. Jej
ewentualnymi wytworami są u ssaków – sierść, pazury, rogi,
kopyta i paznokcie.
Bardzo niewiele
kręgowców ma zdolność fluorescencji. U ssaków pozostaje ona
wyłącznie w sferze domysłów. Niektórzy zoolodzy wysnuli
hipotezę, że kaszalot wabi gigantyczne kalmary światłem w
paszczy, zaś wg afrykańskich podań, półlegendarny, straszliwy
niedźwiedź (?) chimiset ma świecącą się paszczę i podobno
podpiera się laską, co jest biologicznie możliwe, podobnie jak
jego domniemana egzystencja.
Zajmijmy się bliżej
wytworami naskórka u ssaków. Sierść powstała na drodze ewolucji
z przekształconej łuski gadziej (łuski łuskowca powstały na
drodze wtórnej). Składa się z pojedynczych, wydłużonych włosów,
osadzonych w naskórku, będących tworem żywym i odrastającym,
chyba, że włos zostanie wyrwany razem z cebulką. Owce giną bez
strzyżenia. Włosy są wypełnionymi powietrzem rurkami co sprawia,
że nadają się do celów izolacyjnych. U niektórych ssaków
(zające bielaki, pieśce, gronostaje) ma miejsce sezonowa zmiana
koloru sierści. Wyróżniamy następujące funkcje włosów:
okrywowe, chroniące przed uszkodzeniami mechanicznymi, maskujące i
termoregulacyjne. Na drodze ewolucji niektóre włosy przekształciły
się w kolce kolczatek, jeży, tenreków, jeżozwierzy, ursonów i
koendu.
,,Rogi''
nosorożców są to twory patologiczne, powstałe ze sklejonych ze
sobą włókien włosów, w rezultacie tworzących narośl. Aktualnie
egzystującym nosorożcom, nie dają one żadnych utylitarnych
korzyści, a nawet szkodzą, ponieważ przyciągają uwagę
zabobonnych ludzi co prowadzi do destrukcji gatunku. Głównie
pociąga ich myśl stosowania go zamiast ,,
Viagry'',
ale dawniej z rogu nosorożca robiono kielichy mające podobno
rozpadać się pod wpływem trucizny. Z wszystkich bzdur dotyczących
nosorożca, ta wydawała się być najprawdopodobniejsza ze względu
na włóknistą budowę omawianego materiału.
U zwierząt
kopytnych, kopyta są rodzajem ,,butów'' – ochraniaczem na
pozostałe przy stopie palce. Biorąc pod kryterium ów szczegół
natury anatomicznej, przeprowadzamy podział roślinożernych ssaków
na: parzystokopytne i nieparzystokopytne. Grupa pierwsza zachowała
dwa palce chronione racicami. Zaliczamy do niej: świniowate, pekari,
hipopotamy, żyrafy, wielbłądowate (chociaż zakończenia stóp
wielbłądów bardziej godziłoby się określić ,,pazurami''),
kozy, owce, antylopy, widłorogi, jeleniowate i bydło. Grupa druga
zachowała po jednym palcu okrytym pojedynczym kopytem, będącym
jednak porządnym zabezpieczeniem palca. W jej skład zaliczamy:
koniowate, nosorożce i tapiry. Jest to grupa archaiczna,
wymierająca, często również z winy człowieka.
Pazury zajmują
mniej miejsca. Pełnią funkcję narzędzi do kopania, jak i zaczepno
– obronną. Wśród ssaków drapieżnych, kotowate (z wyjątkiem
geparda) i lisy wykształciły system ich mechanicznej ochrony przez
stępieniem poprzez chowanie w głąb łapy. Tzw. paznokcie zdobiące
palce małp i ludzi są zredukowaną formą pazurów, pozbawioną
większych walorów praktycznych. Podobno, tak jak i włosy, przez
pewien czas rosną na ciele zmarłego. Wikingowie przed pogrzebem
pozbawiali zmarłych paznokci, ponieważ wierzyli, że statek wiozący
zbuntowane olbrzymy na rozprawę z bogami miał być zbudowany
właśnie z tego materiału.
,,
Piętą
Achillesową'' nie -
zoologów jest mylenie rogów z porożem. Poroże to twór kostny,
biotyczny (żywy), podlegający regeneracji. Natomiast róg jest
abiotyczny (martwy) i stosunkowo łatwy do zdjęcia z głowy po
zabiciu jej właściciela. Miał więc rację Adam Mickiewicz, że
Wojski wyjął ,,
róg
bawoli, długi, cętkowany, kręty jak wąż boa''
– jeleń nie nadaje się na taki instrument muzyczny. Podobnie jak
w przypadku nosorożca, róg koziorożca również był ceniony przez
zabobon. Obecnie ów ,,bzik'' przeszedł, ale koziorożce nadal
wymagają ochrony.
Na drodze
ewolucji niektóre ssaki zredukowały swoje owłosienie jak: golec
kretoszczur, syreny, mors, słoń morski, walenie, świnia domowa,
hipopotamy, nosorożce, słonie, no i człowiek jako ,,
Naga
małpa'' będący
bohaterem książki Desmonda Morrisa.
Przejdźmy teraz do
opisu ssaczego kośćca. Jest on typowym szkieletem kręgowca.
Centralną pozycję zajmuje czaszka z połączeniami szwowymi, będąca
wapienną puszką na mózg, z otworami na oczy i dwiema szczękami
wyposażonymi w garnitur zębów. Niejednolita struktura czaszki
czyni ją łatwą do rozbicia. Dalej połączona jest z resztą
szkieletu kręgosłupem. Pierwszy odcinek tej konstrukcji zawiera
siedem kręgów szyjnych u większości ssaków. U żyrafy również,
ponieważ kręgi te w zależności od gatunku posiadacza osiągają
różne stopnie wydłużenia. Wyjątkiem od tej reguły są leniwce
mogące małą, ruchliwą główką zataczać pełny obrót, tak jak
sowy, oraz syreny mające sześć kręgów. Dalej widzimy łopatki,
na które można rozłożyć tylko ssaka, dalej widzimy żebra
chroniące narządy wewnętrzne, potem jest pas barkowy, którego
zredukowany zarys zachował się u waleni, oraz cztery kończyny o
różnym stopniu rozwoju u różnych ssaków. A wie Czytelnik jaki
ssak ma najmocniejszy kręgosłup? Poprawna odpowiedź będzie
paradoksalna; najmniejsze z nich; ryjówki, po których można
chodzić, podczas gdy dużo od nich większe króliki czy świnki
morskie miałyby wtedy połamane kręgosłupy. Ryjówki mogą też na
zimę zmniejszać swoje wymiary... Kończąc przegląd, zresztą
bardzo pobieżny, zatrzymujemy się przy kości ogonowej, rozmaicie
zbudowanej u rozmaitych ssaków. I niech Czytelnik zapamięta, że
też ją posiada, oczywiście ukrytą pod mięśniami i skórą, ale
jak wiele innych części ciała przypominającą rodzajowi ludzkiemu
o jego zwierzęcym pochodzeniu, którego tak rady się wyprzeć...
Kierując się
kanonami fizjologii, ptaki i ssaki zaliczamy do kręgowców
stałocieplnych. Na zachowanie mniej więcej tej samej temperatury
ciała potrzeba dużo pokarmu, ponieważ również w przyrodzie
,,wszystko ma swoją cenę''. Organizmy stałocieplne muszą więc
często pobierać pokarm, aby zachować ów cudowny luksus.
Częstotliwość odżywiania się jest determinowana wymiarami ciała.
Duże ssaki mogą sobie pozwolić na dość długi ,,post'' np. wilk
bez pokarmu wytrzymuje tydzień, zaś człowiek miesiąc (bez napojów
tydzień, ale niech Czytelnik nie rezygnuje z jedzenia i picia, aby
to sprawdzić). Tymczasem ryjówki giną bez pokarmu już po godzinie
i obywają się bez snu!
Czasem jednak
warunki klimatyczne nie sprzyjają poszukiwaniu pokarmu. Wówczas
obniżając temperaturę ciała, małe ssaki z rezerwą tłuszczową
pod skórą, stosują hibernację, od łac.
hiberno
– zimować, czyli
sztuczne odrętwienie. Chciałbym zaakcentować ,,małe ssaki'',
ponieważ te okazałe: borsuki, szopy pracze czy niedźwiedzie nie
mogą całkowicie odrętwieć, ponieważ wiosną zginęłyby z
wyczerpania; cała energia byłaby zużyta na ,,pobudkę''. Tak więc
piosenka ,,
Stary
niedźwiedź mocno śpi...''
jest wierutną bzdurą. Co więcej drzemiące niedźwiedzice mogą
nawet rodzić młode w czasie zimowego!
Zajmijmy się
aspektem ssaczego odżywiania. Tradycyjnie wszystkie zwierzęta (nie
tylko ssaki) dzielimy na: mięsożerne, roślinożerne i
wszystkożerne. Czytelnik znając ten podział będzie pewnie
wyliczał, że: zając żywi się marchwią, kot myszami, wydra
rybami, niedźwiedź miodem, krowa trawą, szympans bananami i tak
dalej. Tymczasem wiele dawnych i nowszych niepowodzeń hodowlanych
wynikała właśnie ze zbyt monotonnej diety podmiotu ludzkich
zabiegów. Jan Żabiński na kartach ,,Zagadki
ewolucjonizmu''
wspominał o jaguarze, który karmiony od młodości rybami nie
przyjmował już żadnego innego pokarmu. Wszystkim znany jest
urozmaicony jadłospis świniowatych. Spokrewniony z nimi hipopotam,
choć nie atakuje w celach konsumpcyjnych innych zwierząt, dostarcza
organizmowi także białka zwierzęcego jako efekt uboczny konsumpcji
wodnych roślin, na których żyją przecież liczne ślimaki,
pijawki, wodne owady itd. Podobnie jest z krową uważaną za
zdeklarowanego roślinożercę. Renifer nie żyje samym porostem
chrobotkiem reniferowym, ale także każdym innym dostępnym pokarmem
roślinnym, rybami, jajami, lemingami, a nawet ludzkim i psim moczem!
Po porodzie samice tego gatunku ogryzają opadłe poroża, które
jako jedyne z jeleniowatych noszą na równi z samcami. Osoby
obcujące z kotami mogą zaobserwować dziwne zjawisko kiedy kot
napycha się trawy, aby zaraz zwymiotować. Celem tego zachowania
jest bezpieczne usunięcie twardych i ostrych części spożytych
ofiar z żołądka. Króliki wydalają pierwszą partię kału
miękką, aby później spożyć ją i wydalić w konsystencji
twardej. Do nielicznych ssaków – monofagów zaliczamy torbacze
koale, pałanki wędrowne i lotopałanki
Peteriodes volans. Jak
większość ssaków człowiek też ma urozmaicony jadłospis. Warto
o tym pamiętać, aby nie żywić się samymi hamburgerami i
cukierkami. A na zakończenie mowy o ssaczym pożywieniu, chciałbym
zwrócić uwagę jak wspólny pokarm czyni autonomiczne względem
siebie grupy ssaków podobnymi. Kolczatka (stekowiec), mrówkojad
wielki i tamandua (szczerbaki), łuskowce i mrównik mają ostre
pazury do rozdrapywania ścian termitier lub mrowisk, bardziej lub
mniej wydłużone pyski i mieszczące się w nich robakowate języki,
pokryte lepką substancją i pełniące rolę wędek wewnątrz
owadzich spiżarni. Termitami żywi się też protel, będący hieną
,,skazaną'' na takie pożywienie z powodu słabych zębów. W
Australii niszę ekologiczną mrówkojadów zajął numbat zwany
,,mrówożerem''.
Sposób rozmnażania
dzieli ssaki na trzy podgromady: stekowce, torbacze i łożyskowce.
Najprymitywniejszym
systemem rozrodu odznacza się grupa pierwsza. W XVIII wieku Jean
Baptiste Lamarc proponował nawet wydzielić dla nich autonomiczną
gromadę; pośrednią między gadami a ssakami. ,,
Ma
się wrażenie, że to zwierzę jest sfałszowane''
– mówił na temat dziobaka George Bernard Shaw. Kiedy w 1797 r.
przysłano uczonym od anonimowego farmera zakonserwowane szczątki
tego stekowca podejrzewano, że to mistyfikacja. Proszę sobie
wyobrazić jakie było zdziwienie, gdy okazało się, że te ssaki są
jajorodne! Naprawdę. Z kloaki (steku, stąd nazwa podgromady)
wydobywają się zazwyczaj dwa jaja pokryte skórzaną osłoną
wymiarów mniej więcej ziarna grochu. Jaja te stopniowo puchną, aż
w kulminacyjnym momencie wychodzą z nich młode, nagie dziobaki
szukające matczynego mleka. Podobnie przebiega rozwój innego
stekowca – kolczatki. Jaja dojrzewają w tzw. ,,wylęgarce'' –
fałdzie skórnym przypominającym torby torbaczy, z którego młode
są wyrzucane przez matkę z chwilą stwardnienia kolców.
W podręcznikach
zoologii torbacze figurują przed łożyskowcami jako grupa o
bardziej prymitywnym systemie rozrodu, aczkolwiek obydwie podgromady
wyewoluowały z tego samego pnia drzewa genealogicznego i konkurowały
ze sobą. Przewagę uzyskały łożyskowce, spychając torbacze do
Australii. W obydwu Amerykach ich reprezentantami są oposy i
zbójniki. Co sprawiło, że torbacze zostały ,,ochrzczone'' taką a
nie inną nazwą? Torba, owe ,,
marsulipium''
utrwalone również w nazwie łacińskiej jest fałdem skórnym o
zadaniach związanych z ochroną młodych, analogicznie jak u
kolczatek. Pierwsze zetknięcie się Europejczyków z torbaczami
nastąpiło w XVI wieku kiedy żeglarz Pinzon służący pod
rozkazami Kolumba przywiózł do Hiszpanii oposa z Nowego Świata.
Niniejsze odkrycie wywołało prawdziwy szok. Nawet patronujący
amerykańskim wyprawom Ferdynand i Izabela wkładali palce do torby w
celu sprawdzenia czy faktycznie są tam młode! Powyżej pisałem, że
torba ma znaczenie rozrodcze, a więc Czytelnik pomyśli, że jest
ona atrybutem samic. I słusznie, ale przecież od reguł istnieją
wyjątki. Południowoamerykański wodny torbacz japok, spokrewniony z
oposami, posiada wodoszczelną torbę, która u samców pełni rolę
futerału na genitalia. Zresztą torba torbie nierówna. Są i
,,wory'' kangurów i koali otwierane ku górze jak i torby wombatów
i diabłów tasmańskich otwierane z tyłu. Natomiast numbat ma ją w
tak znacznym stopniu zredukowaną, że bardziej przypomina jakieś
rozdarcie skóry i raczej nie daje ochrony potomstwu. A jak odbywa
się rozród? Młode torbacze rodzą się na wczesnym stadium
rozwoju, nagie i niedorozwinięte, wręcz absurdalnie małych
rozmiarów (kangurek wymiarów fasoli, opos – pszczoły). Mimo tego
przy porodzie sprawiają matce niemniej bólu co noworodki
łożyskowców. Dalszy rozwój kontynuują w torbie, pełznąc do
niej po pasie futra zwilżonego śliną matki. Jeśli przeżyją,
pobierają mleko z sutek, które powiększają swoją objętość w
pyszczku noworodka. Małe koale w torbie matki pobierają nie tylko
mleko... Czyżby zjadały już pokarm stały? - może się Czytelnik
zapytać. Można tak to określić, ale nie są to liście
eukaliptusa. Choć dla człowieka może brzmieć to obrzydliwie,
koale spożywają kał matki zawierający bakterie potrzebne do
późniejszego trawienia mało pożywnego jadła tych zwierząt.
Jeszcze jakiś czas po opuszczeniu torby młode są pod opieką
matki. Z tego okresu pochodzi sławny rysunek Marii Sybilli Merien
przedstawiający mit wytrzymałości ogona oposa.
Jednak
największy sukces ewolucyjny odniosły łożyskowce. Ich płody mają
największe szanse przeżycia, ponieważ pozostają bezpośrednio w
ciele matki. Są tam otoczone błonami płodowymi, utrwalonym w
nazwie łożyskiem zapewniającym kontakt ze światem i pępowiną
przez którą odbywa się odżywianie. Po osiągnięciu stosownych
wymiarów, w czasie porodu opuszczają organizm matki. W czasie tego
bolesnego wydarzenia, aby nie zwabić drapieżników rodzące samice
milczą. Rodzące wielorybice z bólu wyskakują wysoko z wody, ale
już słonice morskie mogą sobie pozwolić na luksusu hałasowania.
Drugim trikiem zmierzającym ku ochronie potomstwa jest zjadanie
wydalonego jako popłód łożyska przez samicę, co służy również
uzupełnieniu soli mineralnych utraconych przez organizm w czasie
ciąży. Dość ciekawe znaczenie ma łożysko u gnu. Te antylopy
mogą po porodzie przetrzymywać łożysko w organizmie, aby w celu
odwrócenia uwagi drapieżników wydalić je w czasie ucieczki.
Ewolucyjnym przystosowaniem waleni do życia w wodzie jest poród
odbywany ogonem do przodu, aby noworodek nie utopił się w razie
jego przedłużenia. Po porodzie młode łożyskowce tak jak
wszystkie ssaki piją mleko; substancję produkowaną przez gruczoły
mleczne, najlepiej rozwinięte właśnie u łożyskowców. Właśnie
z powodu ich ssania przez młode, ssaki są ssakami! U większości
przedstawicieli tych zwierząt, sutki, bo o nich mowa są usytuowane
na brzuchu. Wyjątkiem są syreny, słonie i naczelne. U tych
pierwszych, stojących ogonem w wodzie i karmiących młode, z oddali
mogły komuś przypominać karmiące kobiety, co według Herberta
Wendta ,,nawet
najtwardszym żeglarzom helleńskim nasuwało odpowiednie
skojarzenia''. Co
ciekawsze młode ssaki w zależności od stopnia rozwoju dzielimy na
gniazdowniki i zagniazdowniki podobnie jak pisklęta ptaków.
Człowiek należy do ,,tych słabszych'', a aspekt rozmnażania stał
się obiektem zainteresowania wszystkich kultur, dyskretnie
przypominając Homo
sapiens o tym ile łączy
nas z naszą zwierzęcą przeszłością.
Przejdźmy teraz do
zagadnienia znaczenia przyrodniczo – gospodarczego ssaków. W
gospodarce człowieka stosunkowo niewielką rolę odgrywają
stekowce. Dziobak był sporadycznie odławiany dla futra.
Kontrowersje dotyczą mięsa kolczatek. Według aborygeńskich
przesądów spożywanie go grozi siwizną. Prawdopodobnie jest to
wymysł starszyzny, aby kolczatki zachować dla siebie.
Po przybyciu do
Australii europejskich osadników rozpoczęła się wielka rzeź
torbaczy, uzasadniana konkurencją pokarmową dla owiec i bydła,
szkodami gospodarczymi itd. W mit szkodliwości torbaczy uwierzył i
przyczynił się do jego utrzymania znawca i obrońca australijskich
ptaków John Gould. Rozpatrzmy w tym miejscu rolę torbaczy bez
uprzedzeń. Koale, bezbronni i flegmatyczni przedstawiciele
pałankowatych byli łatwym celem dla aborygeńskich jak i
europejskich łowców. Rdzenni mieszkańcy Australii odławiali koale
dla mięsa, ale nie byli władni ich wytępić, ponieważ czcili je
jako swoich potomków! Dopiero później rozpoczęła się rzeź tych
torbaczy, które dające się po prostu zdejmować z drzew były
masowo przerabiane na futra. Cenionego materiału kuśnierskiego
dostarczały: pałanki wędrowne i pałanki kuzu; te ostatnie w 1900
r. sprowadzone na Nową Zelandię gdzie wyrządzają straty w
roślinności. Na Nowej Gwinei kuskusy bywają traktowane jak
zwierzęta domowe. Natomiast inny przedstawiciel pałankowatych,
ostronóg miodowy jest ważnym zapylaczem rośliny
Banxia
johnsonii. Torbacze
mięsożerne i owadożerne w zależności od wymiarów ciała pełnią
rolę ssaków drapieżnych i owadożernych w innych częściach
świata. Jamraje prowadzące synantropijny tryb życia bywają
tępione przez właścicieli trawników z powodu lejkowatych dziur
jakie wygrzebują pyskiem i przednimi łapami poszukując szkodliwych
przecież dla roślin, pędraków. Cenione jest też ich mięso.
Wombaty jako zdobycz łowiecka niewiele są cenione. Ich skóry nie
mają większej wartości kuśnierskiej, jeśli zaś omawia się
sprawę ich mięsa, jedni autorzy (np. Bernhard Grzimek) uważają je
za smaczne, inni (np. Jan Żabiński) twierdzą, że jest jadane
tylko przez mniejszość chińską. W Australii dla mięsa tępione
są także kangury; jadane przez ludzi jak i przerabiane na karmę
dla psów i kotów. Z ich skór produkowane były obuwie sportowe
przeciw czemu protestowała organizacja ekologiczna Greenpeace. Choć
znienawidzonym w Ameryce Północnej oposom zdarza się co prawda
wyrządzać szkody w kurnikach, to wina ludzi, że niedbale je
zabezpieczają. Poza tym oposy są wykorzystywane w laboratoriach i
jako zwierzęta futerkowe. Zjadają też szkodzące uprawom owady,
myszy, szczury itd.
Omawiając rolę
owadożernych trzeba podkreślić ich wkład w ochronie biologicznej
rolnictwa (ryjówki, krety, jeże) przed owadami oraz larwy komarów
i chwast rybny eliminowane przez rzęsorki. Krety są pod ochroną
prawną poza ogrodami, lotniskami i szkółkami leśnymi. Na czym
polega ich podwójne znaczenie? Wśród podziemnych bezkręgowców
zjadanych przez krety, znajdują się wyrządzające szkody w
ogrodnictwie, pędraki i turkucie podjadki, obok co prawda uważanych
za pożyteczne dżdżownic. Mitem jest aby ów zdeklarowany
mięsożerca podgryzał korzonki roślin, które są najwyżej
podcinane pazurami w czasie kopania tuneli. Jest to tylko ubocznym
skutkiem ,,kreciej roboty''. Podobnie jak znienawidzone przez
zajmujących się roślinami, kopczyki gleby wyrzucanej w czasie
kopania. O jeden z nich zabił się król angielski Wilhelm III
Orański, a jego przeciwnicy wznieśli toast za kreta, oczywiście
nieświadomego tych wszystkich spraw. Krecie futro o włosie
układającym się w zależności od kierunku podziemnej lokomocji,
było cenionym materiałem kuśnierskim na przestrzeni wieków, choć
strach pomyśleć ile kretów zabijano dla bodaj jednego okrycia!
Jeśli ma Czytelnik na myśli problem natury etycznej w związku z
ochroną ogrodu przed kretami, dobrym sposobem na ich wypłoszenie
jest nalanie nafty lub włożenie głowy śledzia do podziemnych
korytarzy. Analogicznie przedstawia się sprawa z jeżem, dawniej
będącym pod ochroną poza terenami zamkniętych bażanciarni.
Dawniej jeż był posądzany o wypijanie mleka krowom. Nietoperze w
większości mają pozytywny wpływ na gospodarkę człowieka. Z
gatunków europejskich wszystkie eliminują owady niszczące uprawy;
warto podkreślić, że robią to w nocy kiedy śpi większość
ptaków. W tropikach duże mięsożerne nietoperze odgrywają
analogiczną rolę wśród małych kręgowców. Z nietoperzy
pobierających białko zwierzęce, szkodliwe są
południowoamerykańskie wampiry mogące przenosić wściekliznę.
Wśród nietoperzy egzystują również duże gatunki roślinożerne.
Wyrządzają szkody w uprawach owoców i z tego powodu w USA
obowiązuje zakaz ich przetrzymywania lub hodowli z obawy
zaaklimatyzowania się ich w południowych stanach tego kraju. Wisząc
na drzewach i konsumując ich owoce, wielkie nietoperze dostarczają
przy okazji nawozu jakim jest ich kał. Oprócz tego należące do
tych gigantów rudawki zapylają kwiaty baobabów, a w Azji
Południowo – Wschodniej są odławiane dla mięsa przypominającego
podobno w smaku kurczaka. Nie praktykuje się tego tylko w Indiach
gdzie owe rudawki i kalongi są czczone. W Polsce wszystkie
nietoperze są pod ochroną i bardzo dobrze. Gospodarcze
wykorzystanie lotokotów ogranicza się do celów futrzarskich.
Znaczenie przyrodniczo – gospodarcze gryzoni jest równie
różnorodne co ich gatunki. Stanowią one popularny pokarm zwierząt
drapieżnych, a czasem nawet ludzi. W Azji Południowo – Wschodniej
jadane są szczury smażone w oleju kokosowym. Podobno w smaku
przypominają króliki, aczkolwiek żeglarze Magellana nie jedli ich
z własnej, nieprzymuszonej woli. W Ameryce Południowej obiektem
odłowów do celów kulinarnych są liczne marowate; właśnie w tym
celu Inkowie hodowali należące do nich świnki morskie. Ich
potomkowie do dzisiaj wykorzystują je w ten sposób. Jednak w innych
częściach globu świnki morskie pełnią funkcje zwierząt
domowych, laboratoryjnych i karmowych, podobnie jak myszy, szczury,
chomiki, koszatniczki itd. Jadano również bobry. Cenione są futra:
szynszyli, nutrii i bobrów. Warto również wiedzieć, że organizm
szczurów budzi zainteresowanie ze względu na umiejętność
rejestrowania promieniowania jądrowego. Negatywna rola gryzoni
polega na niszczeniu upraw i sprzętów, oraz małych, endemicznych
gatunków zwierząt (przez szczury zawleczone w egzotyczne rejony
świata), oraz na przenoszeniu chorób przez ich pasożyty. Z
zajęczaków, przez człowieka udomowione są króliki jako zwierzęta
rzeźne, futerkowe, domowe, laboratoryjne i karmowe. Dzicy
przedstawiciele tego gatunku zostali sprowadzeni do Australii gdzie
wyrządzają szkody w ekosystemie. Człowiek również tego
pożałował. Zające są zwierzyną łowną i pokarmem wielu leśnych
drapieżników. Wyrządzają czasem szkody w sadach zimą. Wówczas
najlepszym, bo najbardziej humanitarnym rozwiązaniem dla obydwu
stron jest zabezpieczyć drzewka i czym innym dokarmiać zające.
Ssaki morskie należące do trzech rzędów, były od dawna
bezlitośnie eksploatowane przez człowieka. Co do prób
domestykacji, można je było przeprowadzić u krów morskich, ale
szansę zmarnowano. Są one odławiane dla mięsa, kości, tranu,
fiszbin (walenie), a foki i uchatki dla futer, co prowadzone w
barbarzyński i niekontrolowany sposób przerzedziło znacznie ich
populację. Ssaki drapieżne odgrywają ważną rolę w ekosystemie
polując na stare i chore zwierzęta. Bywają również hodowane
przez ludzi jako zwierzęta domowe (psy i koty), futerkowe
(gronostaje, norki, kuny, sobole, fretki), wykorzystywane w
łowiectwie (gepardy) i wiele innych. Fama o szkodliwości tych
zwierząt jest mocno naciągana. Ich szkodliwość ogranicza się do:
sporadycznych ataków na ludzi, szkód w hodowli i roznoszenia chorób
(np. wścieklizna u lisów). Odwiedzając zagrodę trudno nie natknąć
się na liczne ssaki kopytne. Są one hodowane jako zwierzęta rzeźne
(świnie, krowy), mleczne (krowy), dostarczające materiałów do
wyrobu ubrań (owce, wielbłądy, kozy), lub siły pociągowej
(wielbłądy, lamy, renifery i jaki). Słonie są wykorzystywane jako
siła robocza do karczowania lasów. Miały również znaczenie
militarne, oraz były tępione dla swoich ciosów. Na zakończenie
omawiania, skrótowego zarysu znaczenia przyrodniczo –
gospodarczego ssaków, chciałbym zaakcentować rolę małp
wykorzystywanych masowo w rozlicznych eksperymentach i drogo
płacących za swe pokrewieństwo z człowiekiem. ,,Jeśli ludzkość
kiedykolwiek doceni cierpienia zwierząt w służbie człowieka, to
na pewno zbuduje małpom wspaniały obelisk'' – można przeczytać
we wstępie do książki ,,Tajemnice
zwierząt. Małpy. Od karzełka do olbrzyma''.
Człowiek
również jest ssakiem. Wyewoluował na terenie Afryki i z tego
kierunku rozprzestrzenił się na całym świecie. Z pozoru ów nowy
gatunek był skazany na wymarcie, ale pod czaszką miał i nadal
posiada broń potężniejszą od kłów, pazurów czy rogów. Mam na
myśli ludzki mózg, najbardziej rozwinięty w świecie istot żywych.
Pierwszym odkryciem i zarazem wynalazkiem ludzkości było
okiełznanie ognia dokonane już przez pitekantropa. Wtedy to ludzie
wydźwignęli się na wyższy szczebel i stopniowo stali się
gatunkiem dominującym w ówczesnych ekosystemach. Wyruszając z
tanzańskiego wąwozu Oldoway, gdzie znajdują się nasze najstarsze
szczątki, człowiek zasiedlił całą Afrykę, resztę Starego
Świata, obydwie Ameryki, Australię i Oceanię. Z czasem nauczył
się kanonów rolnictwa i hodowli zwierząt. Już w konkurencji z nie
będącymi jeszcze ludźmi, australopitekami, wyginęły afrykańskie
populacje hieny jaskiniowej. Kontakt z człowiekiem okazał się siłą
sprawczą wymarcia wielu ówczesnych gigantycznych ssaków (i nie
tylko ich) jak: mamuty, nosorożce włochate, tygrysy szablozębne na
terenie Eurazji. Z analogiczną sytuacją mamy do czynienia w Ameryce
Północnej (mamuty, mastodonty, tygrysy szablozębne, kamelopsy,
bobry olbrzymie i bizony olbrzymie) i w Australii (prokoptodon,
diprodon, palerochestes, lew workowaty itd.). W tym miejscu może się
zapewne coś Czytelnikowi nie zgadzać. Wyobrażam sobie pytanie jak
Indianie, uważani za wzór mądrej i umiarkowanej eksploatacji
przyrody, mogli wybić jakiekolwiek zwierzę? Spróbujmy rozumnie i
bezstronnie to wytłumaczyć. Kiedy jakikolwiek lud pierwotny
kolonizuje dany obszar, w okresie tzw. ,,
blitzkriegu''
(w pierwszym kontakcie porównanym tu do wojny błyskawicznej) ginie
bliżej nie określona liczba gatunków, które nie przeżyły w
starciu z polującym człowiekiem. Jednak ten ostatni ze względu na
prymitywne warunki techniczne, po pewnym czasie musi się
przystosować i ,,
żyć w
zgodzie z przyrodą'',
aby uniknąć zagłady poprzez destrukcję swego środowiska. Ludzie
najczęściej spełniają ten wymóg i wszystko jest dobrze, dopóki
zza oceanu nie przybędzie następna grupa tegoż gatunku, nie wytnie
w pień tej pierwszej i znów nie ,,nabroi'' w ekosystemie.
Jak przebiegały
elementy zagrożenia i ochrony ssaków już w historycznym przedziale
czasowym? Najstarszą formą ochrony ich i innych zwierząt był
kult, wyznawany szeroko min. w Egipcie. Czytelnik zapewne może się
zapytać o to w jakim stopniu był on świadomą ochroną zwierząt?
Jest to kwestią sporną, możliwe, że element obserwacji
przyrodniczej i widzenia w zwierzętach niezwykłości przeplatały
się ze sobą.
Zastawmy więc
Egipt, na którego terenie w starożytności nie został wytępiony
żaden gatunek zwierzęcia i przejdźmy do starożytnych Greków –
zasadniczo obojętnych na piękno swej przyrody (co nie zmienia faktu
uznania przez nich natury za wzorzec dla artystów). Wśród ssaków
wielką estymą cieszyły się delfiny, poświęcone Posejdonowi.
Ówcześni autorzy greccy (Arystoteles) i rzymscy (Pliniusz Starszy)
sławili je za pomoc w połowach rybackich i zwyczaj ratowania
tonących, potwierdzony również w XX wieku.
Są one powszechnie lubiane. Budzą zainteresowanie świata nauki.
Jednocześnie są też masowo mordowane u wybrzeży Japonii, duszą
się w sieciach rybackich razem z tuńczykami, oraz próbuje się je
wykorzystywać do celów militarnych.
Jeszcze gorzej w
interakcji z człowiekiem mają największe walenie, wieloryby.
Nadmorskie ludy pierwotne nawet jeśli odławiały jakieś walenie,
to ze względu na prymitywizm techniczny, nie mogli ich tępić.
Wielorybnictwo jako takie zapoczątkowali średniowieczni Baskowie,
którzy odławiali wale biskajskie. Z powodu tych odłowów, ich
areał ograniczył się do zachodniego Atlantyku. Parali się tym
również Wikingowie. ,,Złoty wiek'' wielorybnictwa przypada na
stulecia XVIII i XIX. Ów proceder jest jeszcze obecnie kontynuowany
przez Japonię i Norwegię; niezależnie czy w celach naukowych czy
nie, przynosi szkodę tym zwierzętom.
Bezlitośnie
eksploatowane są też inne ssaki morskie jak płetwonogie dla
cennych produktów uzyskiwanych z ich ciał, zaś syreny ze względu
na inny słuch niż człowiek giną również w zderzeniach z
motorówkami. Nie możemy też przemilczeć zagrażających im
zanieczyszczeń akwenów, które są ich siedliskiem np. u fok z
Bałtyku doprowadziło to do serii zaburzeń genetycznych. Toksyczne
chemikalia prowadzą do skażenia pokarmu i tym samym do gehenny
ssaków go pobierających. Z tych przyczyn wymierają owadożerne
nietoperze i ryjówki. Nie muszę chyba mówić jak wielkim złem dla
ssaków jest niszczenie ich siedlisk.
Wracając do czynnych
form zagrożenia ssaków z winy człowieka, są nimi też rodzaje
rzezi, niegodnych zwać się polowaniami z:
- żądzy mordu i
snobizmu jak w przypadku tygrysów i niedźwiedzi polarnych
odławianych dla skór, oraz kwagg, które uległy europejskiej żądzy
niszczenia,
- wpływu zabobonu jak
w przypadku oryksów arabskich, których ostatnie stado zostało
uratowane przed kulami nowobogackich przez ekspedycję majora Iana
Grimwooda i rozmnożone na terenie Phoenix w Arizonie (USA) i
bardziej znany przypadek nosorożców zabijanych dla rogów,
- przyczyn
szowinistycznych jak w przypadku bizonów, których XIX – wieczne
rzezie miały haniebny cel zagłodzenia Indian, czy milu w czasie
powstania bokserów w Chinach, mordowane i zjadane przez żołnierzy
państwa tłumiących powstanie,
- oraz najbardziej
oklepany przypadek zabijania ssaków jako rzekomych szkodników; jak
tarpany tępione przez Kozaków za uwodzenie klaczy koni domowych,
mordowane w Kanadzie i w PRL – u wilki, wydry, na które wydali
wyrok urzędnicy Lasów Bawarskich, oraz wilki workowate w XIX i na
początku XX wieku ustawowo tępione przez rząd australijski.
Czytelnik
mógłby zapytać czy niniejsze, będące tylko kroplą w morzu
przypadki są jedynymi elementami interakcji człowieka z dzikimi
ssakami? Na szczęście w niektórych przypadkach co szlachetniejsze
jednostki przypominają, że
Homo
sapiens jest rozumny nie
tylko z nazwy.
Z XVIII wieku
pochodzi anonimowy list adresowany do rządu carskiego w sprawie
planów ochrony krowy morskiej, który niestety był głosem
wołającym na pustyni.
W okresie
międzywojennym hodowcy polscy i niemieccy pokładając nadzieję w
genetyce próbowali odtworzyć wytępione gatunki tura i tarpana, ale
doszło tylko do wyhodowania nowych ras już istniejącego
inwentarza. Były to koniki polskie i niemieckie bydło podobne do
turów, którego liczni przedstawiciele zginęli w czasie
bombardowania Berlina.
Powiodły się
natomiast próby reintrodukcji żubrów i milu. Pierwszy sukces jest
zasługą Polaków. Zaczęło się kiedy Jan Sztolcman poruszył
europejską opinię publiczną wykładem o wymieraniu tego gatunku.
W 1919 r. ostatni dziki żubr został zabity przez kłusownika. Losy
gatunku
Bison bonansus
zdawały się być przesądzone. Wówczas to podjęto się hodowli
żubrów, zakupiwszy dodatkowe osobniki ze szwedzkich ogrodów
zoologicznych. W tym chlubnym dziele nastąpiła przerwa wywołana II
wojną światową, a po jej zakończeniu kontynuowano je dalej. W
ochronie żubrów zasłużył się min. Jan Żabiński udzielając im
azylu w warszawskim zoo. Aktualnie stan polskich żubrów z
,,metropolią'' w Białowieży polepszył się do tego stopnia, że
planuje się wpisać je na listę
zwierząt łownych, wierząc, że następne pokolenia myśliwych będą
mądrzejsze od swych przodków, aczkolwiek są zastrzeżenia odnośnie
wymiany materiału genetycznego.
Milu
przywieziony z Chin szybko zyskał wielką popularność w Europie.
Ów egzotyczny jeleń był po prostu rozchwytywany przez ogrody
zoologiczne, podczas gdy na terenie swego pierwotnego areału
wyginął. Nikt nie troszczył się o rozmnażanie cennych i ginących
zwierząt. Każda placówka chciała mieć choć jednego osobnika. W
takich warunkach rozpoczął działalność reintrodukcyjną lord
Bedforfd. Zakupiwszy uprzednio odpowiednio duże pogłowie, rozpoczął
ich hodowlę w swych posiadłościach w Wielkiej Brytanii. Tymczasem
w Europie rozeszła się wiadomość na temat ich rzekomego wymarcia.
Rychło przez arenę dziejów przetoczyła się I wojna światowa,
kiedy to lord Bedford był nagabywany do udostępnienia pastwisk milu
bydłu. Wkrótce też umarł, ale chlubne dzieło ojca podjął jego
syn. Po zakończeniu się wojny zaprezentował zdumionym naukowcom
ową jedną z najpiękniejszych kart w historii wzajemnych interakcji
ludzko – zwierzęcych – ocalałe stado jeleni milu.
Kończąc
lekturę tego może i długiego artykułu poświęconego ssakom,
niech Czytelnik wybaczy autorowi pominięcie wielu ciekawych wątków,
faktów, gatunków, ponieważ jest to temat jak rzeka. Można go
niemal bez końca omawiać, ale nie da się wszystkiej wiedzy przelać
na papier. Tak więc na zakończenie zobaczmy jakie ssaki znajdują
się w Polskiej Czerwonej Księdze: ryjówka białowieska, rzęsorek
mniejszy, borowiaczek, nocek orzęsiony, nocek Bachsteina, nocek
Nattetera, mroczek pozłocisty, mroczek posrebrzany, podkowiec mały,
świstak, suseł perełkowany, suseł moręgowany, popielica,
koszatka, żołędnica, bóbr europejski, zając bielak, foka szara,
morświn, żbik, ryś, wilk, tchórz stepowy, norka europejska,
wydra, niedźwiedź brunatny, kozica, tur, żubr i tarpan.