wtorek, 8 grudnia 2020

Polskie potwory wód słodkich i słonych





 

 ,, [...] W wyobrażeniach polskiego ludu wszechobecne były utopce (wodniki), kryjące się po rzekach, jeziorach, stawach i nawet studniach, wciągające swoje ofiary pod wodę. Moc utopców niweczyła dopiero noc świętojańska, a studnię potrafiła uchronić przed wodnikami  poświęcona piątego lutego sól Świętej Agaty. Na ziemiach polskich występowały także niebezpieczne wodne diabły - na ziemi łęczyckiej Kacperek, nad Bugiem Juda, od ich pobratymców roiły się też tereny podmokłe i bagniste. Kaszubi znali groźnego morskiego diabła - Szalińca. W jeziorze Ińsko na Pomorzu Zachodnim miał się czaić ogromny i niezwykle niebezpieczny rak, w rejonie Półwyspu Helskiego wielki wąż morski o głowie wilka, w Zalewie Wiślanym gigantyczny węgorz niszczący całe osiedla, a w głębiach bieszczadzkiej Osławy pożerający ludzi i bydło wieloryb, być może odległe echo biblijnego Lewiatana. Zamieszkujący rzeki i jeziora Pojezierza Mazurskiego rybi Król Sielaw oraz posiadający podwodne pałace w wodach Pojezierza Wileńskiego i Pojezierza Suwalskiego wężowy Żaltis mieli wprawdzie znacznie łagodniejszą naturę (ten drugi padł ofiarą ludzkiego bestialstwa, a nie na odwrót), ale i oni wywoływali niepokój'' - Bartłomiej Grzegorz Sala ,,Wśród polskich syren, rusałek, meluzyn, świtezianek i innych wodnych panien''