poniedziałek, 17 lutego 2020

Thugowie







Thugowie (po polsku: zbiry) byli indyjską synkretyczną sektą muzułmańsko – hinduską. Przypuszcza się, że sekta mogła narodzić się w wyniku kontaktu ze zbiegłymi z Persji niedobitkami asasynów. Thugowie rekrutowali się z wszystkich warstw społecznych. Byli wśród nich nawet lekarze, nauczycielki i opiekunki do dzieci.





Czcili boginię Kali (utożsamianą z Fatimą, córką Mahometa), na której cześć rytualnie dusili ludzi. Jak mówi mit, z zęba bogini powstał kilof, a z kawałka jej szaty. Posługiwali się tajnym żargonem zwany ramasi. Spożywali jako rytualny posiłek halucynogenną melasę, zwaną goor.
W swej zbrodniczej działalności posługiwali się właśnie owym rytualnym, białym lub żółtym szalem z węzłami na obu końcach oraz kilofem do zakopywania zwłok. Swoim kilofom thugowie przypisywali magiczne właściwości – narzędzie to miało samo wpadać im w ręce. Za swój cel obierali pielgrzymów (nigdy Brytyjczyków!). Członkowie band dzielili się zadaniami. Cześć z nich dołączała do grupy pielgrzymów i usypiała ich czujność, a następnie kolejni thugowie napadali na bezbronnych i ich dusili. Ciała były okaleczane kilofami i zakopywane. Uduszeni mieli trafiać prosto do Raju – w swoim własnym rozumieniu thugowie byli pobożni i wyświadczali swoim ofiarom przysługę (sic!). Tabu zabraniało zabijania min. kobiet i niepełnosprawnych, choć nie zawsze było przestrzegane. Dobytek ofiar był rabowany, choć duszono zarówno bogatych jak i biednych. Działali przy cichym poparciu indyjskiej arystokracji.





W pierwszej połowie XIX wieku sekta została rozbita dzięki usilnym staraniom Williama Henry’ego Sleemana (1788 – 1856) – wojskowego i urzędnika brytyjskiej Kampanii Wschodnioindyjskiej. Thugowie skazani na szubienicę przyjęli karę z radością i sami ją sobie wymierzali; śmierć przez uduszenie miała im zapewnić miejsce w Raju. Z kolei ci z nich, których poddano resocjalizacji, zasłynęli z tkania pięknych dywanów.






W literaturze fantasy pogłoski o thugach mogły zainspirować Roberta Ervina Howarda do umieszczenia w opowiadaniu ,,Cienie w Zambouli’’ odrażającej postaci kapłana – dusiciela Baal – Pteora. Jako chłopiec dusił niemowlęta, jako młodzieniec – dziewczyny, aż w końcu jako dorosły człowiek zginął z ręki Conana, którego chciał udusić.