Thugowie (po
polsku: zbiry) byli indyjską synkretyczną sektą muzułmańsko –
hinduską. Przypuszcza się, że sekta mogła narodzić się w wyniku
kontaktu ze zbiegłymi z Persji niedobitkami asasynów. Thugowie
rekrutowali się z wszystkich warstw społecznych. Byli wśród nich
nawet lekarze, nauczycielki i opiekunki do dzieci.
Czcili boginię Kali (utożsamianą z Fatimą, córką Mahometa), na
której cześć rytualnie dusili ludzi. Jak mówi mit, z zęba
bogini powstał kilof, a z kawałka jej szaty. Posługiwali
się tajnym żargonem zwany ramasi.
Spożywali jako rytualny posiłek halucynogenną melasę, zwaną
goor.
W
swej zbrodniczej działalności posługiwali się właśnie owym
rytualnym, białym lub żółtym szalem z węzłami na obu końcach
oraz kilofem do zakopywania zwłok. Swoim kilofom thugowie
przypisywali magiczne właściwości – narzędzie to miało samo
wpadać im w ręce. Za swój cel obierali pielgrzymów (nigdy
Brytyjczyków!). Członkowie band dzielili się zadaniami. Cześć z
nich dołączała do grupy pielgrzymów i usypiała ich czujność, a
następnie kolejni thugowie napadali na bezbronnych i ich dusili.
Ciała były okaleczane kilofami i zakopywane. Uduszeni mieli trafiać
prosto do Raju – w swoim własnym rozumieniu thugowie byli pobożni
i wyświadczali swoim ofiarom przysługę (sic!). Tabu zabraniało
zabijania min. kobiet i niepełnosprawnych, choć nie zawsze było
przestrzegane. Dobytek ofiar był rabowany, choć duszono zarówno
bogatych jak i biednych. Działali
przy cichym poparciu indyjskiej arystokracji.
W
pierwszej połowie XIX wieku sekta została rozbita dzięki usilnym
staraniom Williama Henry’ego Sleemana (1788 – 1856) –
wojskowego i urzędnika brytyjskiej Kampanii Wschodnioindyjskiej.
Thugowie skazani na szubienicę przyjęli karę z radością i sami
ją sobie wymierzali; śmierć przez uduszenie miała im zapewnić
miejsce w Raju. Z kolei ci z nich, których poddano resocjalizacji,
zasłynęli z tkania pięknych dywanów.
W
literaturze fantasy pogłoski o thugach mogły zainspirować Roberta
Ervina Howarda do umieszczenia w opowiadaniu ,,Cienie
w Zambouli’’
odrażającej postaci kapłana – dusiciela Baal – Pteora. Jako
chłopiec dusił niemowlęta, jako młodzieniec – dziewczyny, aż w
końcu jako dorosły człowiek zginął z ręki Conana, którego
chciał udusić.