,,Postarzał
się car ojczulek, postarzał. Już nawet gołąbka własnymi rękami
nie mógł zadusić. Siedział na tronie złoty i siwy. Tylko broda
mu rosła do podłogi i niżej. Rządził
wtedy kto inny, nie wiadomo kto. Ciekawy lud zaglądał do pałacu
przez okno, ale Kriwonosow zasłonił okna szubienicami. Więc tylko
wisielcy widzieli co nieco.
W
końcu umarł car ojczulek na dobre. Dzwony biły, ale ciała nie
wynoszono. Przyrósł car do tronu. Nogi tronowe pomieszały się z
nogami carskimi. Ręka wrosła w poręcz. Nie można go było
oderwać. A zakopać cara ze złotym tronem – żal'' – Zbigniew
Herbert ,,Bajka ruska''
Mój
pierwszy kontakt z baśniami rosyjskimi (skazkami)
miał miejsce w wieku przedszkolnym za pośrednictwem antologii
,,Mocarni
czarodzieje''.
Wybór, przekład, posłowie i przypisy były dziełem Aleksandra
Barszczewskiego (ur. 1930), zaś ilustracje wykonała Elżbieta
Murawska. Książkę wydała Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza w
Warszawie w 1983 r. Choć obecnie jestem wielkim miłośnikiem baśni
rosyjskich, w pierwszym kontakcie z nimi spotkało mnie …
rozczarowanie. Wydawały mi się zbyt ,,psychodeliczne''
jak to się dziś modnie mówi. Nie podobała mi się zwłaszcza
,,Bajka
– bylina o Ilji Muromcu''
z uwagi na obficie lejącą się w niej krew. Gdyby Czytelnik nie
wiedział, w mitologii greckiej (min. w mitach o Heraklesie) krew i
sperma leją się naprawdę obficie; żeby się o tym przekonać
trzeba jednak sięgnąć nie do Jana Parandowskiego, który jest
dobry dla osób dopiero zaczynających swą przygodę z mitami
greckimi, ale do piszącego dla czytelników już zaawansowanych –
Zygmunta Kubiaka. Jako małe dziecko wolałem włoskie baśnie Carla
Gozziego z XVIII wieku (odsyłam do posta: ,,Carlo
Gozzi'')
i polskie, choć jak się później dowiedziałem, mocno inspirowane
rosyjskimi skazkami,
baśnie Antoniego Józefa Glińskiego z XIX wieku (odsyłam do posta:
,,Kościej
był … Polakiem, czyli cudowny świat Antoniego Józefa
Glińskiego'').
Omawianą antologię przeczytałem w całości w trzeciej klasie
gimnazjum i wówczas spodobała mi się, a nawet wywarła silny wpływ
na tworzoną przeze mnie mitologię slawianistyczną. Po raz trzeci
przeczytałem ,,Mocarnych
czarodziejów''
w Boże Narodzenie 2017 roku.
Utwory
zebrane w antologii zostały podzielone na: bajki zwierzęce (np. o
żurawiu i czapli, ziarnku bobu, wspólnych przygodach uciekających
z gospodarstwa kota, kozła i barana; rolę trickstera pełni w nich
przeważnie lisica), magiczne (baśnie), heroiczne (byliny; był to
mój pierwszy kontakt z bylinami), oraz społeczne.
Na
kartach książki spotykamy barwną galerię fantastycznych istot.
Do
najbardziej niezwykłych z nich należą służące Babie Jadze …
łabędzice, które porywały małe dzieci pozostawione bez opieki.
Baśń ta dziwi z uwagi na z reguły przecież pozytywną symbolikę
łabędzia w kulturze. Można to jednak uzasadnić poprzez odwołanie
się do archaicznych wyobrażeń z mitologii słowiańskiej:
,,Ich
mitologizacja poszła w Bułgarii po drodze wytworzenia groźnych
navi albo návaci,
dzikiego ptactwa piszczącego i napadającego kobiety ciężarne i
rodzące. Podobnie serbskie navije, słoweńskie nâvje,
na Ukrainie naŭki,
a w Polsce południowej i na Ukrainie też latawce, porońce,
poterčuki mają kształt ptasi, i lecą nad człowiekiem z
przeraźliwym wrzaskiem; gonią za nimi pioruny'' – Aleksander
Gieysztor ,,Mitologia Słowian''.
W
mojej mitologii, navaci były wodnymi ptakami stworzonymi przez
Welesa i żyjącymi w Nawi. Co ciekawe do motywu złego łabędzia
nawiązał Guy Gavriel Kay w trylogii fantasy ..Fionavarski
gobelin''
kreśląc postać Avai Czarnej.
Sama
Baba Jaga; jedna z najbardziej charakterystycznych postaci
rosyjskiego folkloru nie była jedyna, ale miała siostry, równie
jak ona sama brzydkie i groźne; mieszkające w chatkach na kurzej
nóżce. Baba Jaga, choć żywiła się ludzkim mięsem, widząc
odwagę bohatera mogła mu udzielić ważnej wskazówki. Postać ta
prawdopodobnie wywodzi się z prasłowiańskich rytuałów
inicjacyjnych.
Ważną
rolę odgrywają magiczne konie. Nocami zasiewy tratowała ich
władczyni Kobylica – Caryca, lecz jedynie uważany przez braci za
głupka, Iwan, czuwał i ją pochwycił. W zamian za wolność,
władczyni koni dała mu trzy zwierzęta – piękne rumaki o złotych
grzywach dla jego braci i brzydkiego Konika Garbuska dla samego
Iwana. Konik ten był mały, miał ośle uszy i aż dwa garby, a
jednocześnie mówił ludzkim głosem i wiernie pomagał Iwanowi w
pokonywaniu kolejnych przeciwności. Maja Lidia Kossakowska w
posłowiu do powieści ,,Ruda
Sfora''
przypuszcza, że mógł zostać zaczerpnięty z wierzeń
szamanistycznych.
Żar
– ptak (ros. ,,żar
– ptica'')
przypomina nieco greckiego feniksa, choć wywodzi się od
prasłowiańskiego ognistego ptaka raroga. Iwan wbrew ostrzeżeniom
Konika Garbuska wziął ze sobą pióro żar – ptaka. Gdy w czasie
bójki z koniuszym, owe pióro zostało dostarczone przed oblicze
cara, władca kazał Iwanowi pochwycić żar – ptaka.
Na
okładce omawianej książki został uwieczniony władca nocnego
nieba Car – Księżyc. Jego pierwowzorem mógł być słowiański,
lunarny bóg Chors:
,,
- Jest wiele powodów, dla których Słowianie kochają Chorsa. To on
czyni noc nie taką straszną i nie taką ciemną. Poza tym ma tę
wielką moc odradzania się, uzdrawiania samego siebie, wzrostu. Gdy
Chors zaczyna rosnąć, to wszystko dokoła też rośnie lepiej, i
włosy u ludzi, i zboże, i to dlatego właśnie ludzie sieją albo
podcinają włosy w czasie wzrostu księżyca, a nie kiedy maleje.
Proszą wtedy Chorsa: 'Odmłódź ty mnie, jakeś odmłodził samego
siebie' i nazywają go Carem […]'' - Igor Górewicz ,,Borek i
bogowie Słowian''.
Car
– Księżyc miał piękną córkę, którą Iwan porwał z pomocą
Konika Garbuska na zlecenie cara. Ostatecznie lunarna bogini została
żoną Iwana, podczas gdy car ugotował się żywcem w kotle. Do owej
baśni nawiązał Czesław Białczyński, który w swojej mitologii
umieścił boginie Chorsinę i Chorsawę – żonę i córkę Chorsa.
Zmierzając
na grzbiecie Konika Garbuska do Cara – Księżyca z listem od jego
porwanej córki, Iwan natknął się na wieloryba, który za
połknięcie statków wraz z załogami został srodze ukarany. Nie
mógł już nurkować, a jego grzbiet raniły jeżdżące po nim
wozy. Iwan wracając od Cara – Księżyca przekazał wielorybowi,
że aby móc znów się zanurzyć w morzu, musi wypuścić połknięte
statki. Wieloryb to uczynił i został uwolniony od kary. W mojej
mitologii złączyłem w jedną postać owego wieloryba z rosyjskiej
baśni z wielorybem z irlandzkiej legendy o żegludze św. Brendana
(odsyłam do opowiadania ,,Manaman
– opowieść
króla Orfeja''
dostępnego na tym blogu ;).
Pewien
car, który pod wpływem carycy – matki wypędził swą wierną
żonę na pustkowie (podobny motyw teściowej prześladującej synową
pojawia się również w baśniach włoskich min. u Gozziego) spotkał
włochatego człowieka – potwora:
,,W
lesie [car] napotkał człowieka – potwora, porośniętego
sierścią niczym małpa. Zainteresował się więc tym osobnikiem,
nawiązał z nim rozmowę. Człowiek – potwór począł się
zwierzać:-
Byłem niegdyś szczęśliwym małżonkiem. Uwierzyłem jednak
kłamstwom własnej matki, która szkalowała moją żonę. Znęcałem
się nad biedną kobietą tak długo, że aż wreszcie zachorowała i
skonała. Pochowałem ją i zrozumiałem swoją winę. Często
odwiedzałem jej grób, aż w końcu przydarzyło mi się
nieszczęście. Całe moje ciało pokryło się sierścią.Człowiek
– potwór zerwał się i pobiegł w głąb lasu, przeraźliwie
wrzeszcząc. […]'' - ,,Przygody dwóch carewiczów'' [w]: ,,Mocarni
czarodzieje''
Pierwowzorem
tej istoty mógł być pokryty futrem słowiański, leśny demon
leszy.
Car
– Ptak (ros.
Car – Ptica)
był władcą wszystkich ptaków osiągającym monstrualne wymiary.
Jemu to myśliwy, ojciec Koli, trzykrotnie groził zastrzeleniem w
zamian za dostarczeniu mu zwierzyny. Później Car – Ptak kazał mu
przyrządzić sobie dużo mięsa z upolowanych zwierząt i zabrał w
daleką podróż na krańce świata do swojego pałacu, gdzie żyło
się myśliwemu bardzo przyjemnie. Wcześniej ptak trzykrotnie groził
człowiekowi śmiercią na stepie, w morzu i w górach za to, że ten
groził mu zastrzeleniem. Potem już więcej go nie straszył. Na
pożegnanie Car – Ptak wręczył myśliwemu magiczną szkatułkę
pełną bogactw, którą ten miał zakaz otwierać przed powrotem do
domu. Myśliwy oczywiście z ciekawości złamał zakaz przez co
wpakował się w kłopoty... Postać podobna do Cara – Ptaka
istniała też w dawnym polskim folklorze:
,,KUK
to
wielki, władający potężną magią ptak będący królem
wszystkich przedstawicieli tej gromady. Przed wiekami chronił on
swoich poddanych przed atakami dzikich zwierząt – wężów, lisów
i wilków. Żaden z drapieżników nie śmiał zbliżyć się do
ptactwa, bojąc się zemsty kuka. Niestety pewnego dnia władca
zniknął i jego królestwo upadło. Zrozpaczone ptaki wysłały
kukułki na poszukiwanie zaginionego opiekuna. Od tego czasu nawołują
one 'Ku – ku!' w każdym zakątku ziemi. Aby ulżyć kukułkom z
zadaniu, inne gatunki wychowują ich pisklęta jak własne'' –
Paweł Zych, Witold Vargas ,,Bestiariusz słowiański część
druga''.
W
mojej mitologii Carem – Ptakiem jest wielkie, biały orzeł Jarog,
syn raka Estinusa i kosmicznej łabędzicy Łady (nie należy mylić
go z białym orłem Tinezem, którego wizerunek widnieje w godle
Polski).
Car
– Wodnik miał postać siwobrodego starca o siwej brodzie i
żelaznym nosie. Był okrutnym czarownikiem. Pomógł ojcu Koli
zamknąć magiczną szkatułkę pełną owadów, bydła i handlarzy,
w zamian za co nabył jego syna Kolę na mocy prawa niespodzianki
(podobny motyw występuje w baśni o królewiczu Niespodzianku
Antoniego Józefa Glińskiego). Car – Wodnik kazał mu wykonywać
niemożliwe dla śmiertelnego człowieka zadania, które wykonywał
wyłącznie dzięki pomocy jego córki, Pięknej Nastazji. Car –
Wodnik potrafił bardzo szybko się przemieszczać na grzbiecie
trójnogiej kobyły – skakanki. Motyw trójnogiego konia występuje
też w polskich legendach:
,,
[…] Studnia między Wirkiem a Halembą była sławna na całą Rudę
Śląską. […] Niestety mało kto z niej korzystał, bo wszyscy
panicznie bali się trzynogiego konia i jego straszliwego kompana
psa, którzy tej studni pilnowali'' – Witold Vargas, Paweł Zych
,,Duchy polskich miast i zamków''.
Ostatecznie
Car – Wodnik został ukarany zamianą w słup soli niczym biblijna
żona Lota. W mojej mitologii, tytuł Cara – Wodnika nosił wodnik
Ayałakay, władca jeziora Nordlin (obecnie Bajkał).
Piękna
Nastazja, córka Cara – Wodnika, była czarodziejką, władną
zamieniać siebie i innych w dowolne rzeczy (min. uciekając przed
ojcem przybrała postać cerkwi bez ikon i dzwonów), oraz
posiadającą władzę nad diabłami. Po wielu perypetiach poślubiła
Kolę, wraz z którym uciekła od Cara – Wodnika. Inną
czarodziejką była Jelena Prześliczna, żona Andrzeja –
Myśliwego, potrafiąca min. przybierać postać sokoła. Car
zazdrościł poddanemu urodziwej żony i bezskutecznie próbował mu
ją odebrać...
Finist
– Sokół Promienisty był pięknym księciem, potrafiącym
zamieniać się w sokoła. Padł ofiarą czarów carycy –
czarownicy, która podstępem zmusiła go do ożenku, a potem
pogrążyła w głębokim śnie (owa wiedźma była jednym z
pierwowzorów królowej Malkiešy
Lysarayaty z ery dziewiątej; inne jej pierwowzory to Małgorzata
Nikołajewna i grecka bogini Hekate). Finista odczarowała kochająca
go Mariuszka, która szukała go przez wiele lat z zapasem żelaznych
butów, żelaznych kosturów i żelaznych czepców, spotykając po
drodze Baby Jagi i mówiące zwierzęta. W końcu obudziła go i
została jego żoną.
Heros
Matiusza, nazwany później Popiołkiem zyskał swą nadludzką siłę
dzięki ogromnemu ptaku Magajowi. Za to, że podzielił się z jego
pisklętami posiłkiem i osłonił je przed deszczem, Magaj wskazał
mu zakopany pod korzeniami drzewa dzban z czarodziejką wodą
czyniącą nadludzko silnym. Matiusza wykorzystał tę umiejętność
zdobywając dla cara rękę siłaczki Nastazji Warchamiejówny
(przypomina to nieco Zygfryda zdobywającego Brunhildę dla króla
Guntera). W mojej mitologii Magaj był białym orłem, którym po
wypadnięciu z gniazda zaopiekowała się Nastazja, późniejsza
królowa rusałek i wodników.
Staruszka
– Skakuszka – Żabka była zoomorficzną czarodziejką, która
pomogła Andrzejowi – Myśliwemu odnaleźć
byle co znajdujące
się
byle gdzie.
Odnaleźć byle
co
kazał mu car dybiący na cnotę jego żony Jeleny Prześlicznej.
Owym
byle
czym
był bezcielesny i niewidzialny duch, zwany Swatem Naumem. Napotkani
przez Andrzeja – Myśliwego młodzieńcy kazali duchowi cały czas
się obsługiwać. Andrzej został panem ducha po tym jak postawił
mu wódkę. Razem wrócili do ojczyzny.
Niemal
Człowiek był potworem, który porwał carską córkę, aby wydać
ją za swego siostrzeńca, smoka Sowynycza. Dziewczynę uwolnił,
podsłuchawszy wcześniej rozmowę dwóch kruków, żołnierz Iwan.
Zabił Niemal Człowieka mieczem samosiecznym i poślubił carewnę.
Ta jednak zdradziła go z królewiczem, gardząc mężem z powodu
jego niskiego pochodzenia. W mojej mitologii Niemal Człowiek był
królem kikimor władającym na Nowej Ziemi w erach od dziewiątej do
dwunastej, aż zabił go głosem Sołowiej Chąsiebnik.
Śmierć
miała postać szpetnej staruchy noszącej worek pełen ostrych
narzędzi. Jest w pewnym stopniu zeuhemeryzowaną postacią
słowiańskiej bogini Morany (w słowiańskim folklorze Śmierć jest
kobietą, podczas gdy w folklorze Europy Zachodniej jest mężczyzną).
Śmierć służyła Bogu, który kazał jej bez litości mordować
ludzi w określonych przedziałach wiekowych. W obronie stawał
rosyjski żołnierz, który pełnił wartę u bram Raju i kazał
Śmierci gryźć dęby zamiast ludzi (w tej baśni Bóg używając
słów Adama Mickiewicza ,,
nie jest ojcem, lecz carem'' :(. Są
również bajki społeczne i heroiczne, w których prawosławni
duchowni zostali ukazani jako ludzie chciwi (ludowy antyklerykalizm).
Symeon
Złodziej; jeden z siedmiu braci Symeonów, z których każdy miał
inną umiejętność, porwał dla cara piękną córkę innego władcy
wabiąc ją na okręt obietnicą pokazania uczonego kota z Syberii
opowiadającego bajki. Mógł to być kot Bajun z wyspy Kidan, jeden
z pierwowzorów Behemota z ,,Mistrza
i Małgorzaty''
Michaiła Bułhakowa.
Na
szczycie Złotej Góry żyły kruki o żelaznych dziobach, które
pożerały każdego kto nie zszedł na dół. Tak skończył bogaty
kupiec, który wcześniej szykował podobną śmierć dla swego
najemnika. Złota Góra i zamieszkujące ją kruki występują
również w mojej mitologii (odsyłam do posta: ,,Czarna
księga Boruty'').
Sołowiej
Rozbójnik (rozbójnik Słowik) był najbardziej znanym antagonistą
Ilji Muromca. Przypominał wyglądem człowieka, mieszkał w
gnieździe zbudowanym wśród 12 złączonych ze sobą dębów i miał
moc zabijać swym głosem – rykiem, gwizdem i syczeniem. Jednak
Ilja Muromiec był odporny na jego foniczną broń. Wystrzelił
bandycie strzałę w oko i wziął go do niewoli. Sołowiej miał
liczne córki i zięciów, którzy próbowali uwolnić ojca, lecz
Ilja nie dał się zwabić w pułapkę. (jest to wersja
ad usum
delfini: w wersji pierwotnej liczne potomstwo Sołowieja żyło
ze sobą w związkach kazirodczych i zginęło z ręki Ilji).
Chłopski wojownik zabrał Sołowieja do Kijowa na dwór kniazia
Włodzimierza Jasnego Słoneczka (jego pierwowzorem był św.
Włodzimierz I Wielki). Na prośbę kniazia, Ilja kazał pojmanemu
bandycie ryczeć, gwizdać i syczeć, a gdy jego odgłosy
przestraszyły dworzan i poczyniły spustoszenie w stolicy Rusi,
wówczas pogromca Sołowieja zabił go wyrzucając wysoko w górę,
po czym kazał spalić. Zainteresowanych rolą Sołowieja w mojej
mitologii odsyłam do posta: ,,
Ilja Muromiec''.
Światogor
był potężnym olbrzymem, ruskim herosem, potężniejszym od samego
Ilji Muromca. Musiał przebywać na Świętych Wzgórzach, bo ziemia
ruska (echo słowiańskiej bogini Mat' Syrai Ziemli) nie chciała go
nosić (olbrzym zrozumiał to gdy bezskutecznie próbował podnieść
sakiewkę z zaklętym w niej ciężarem ziemi; podobny motyw pojawia
się w serbskich legendach o królewiczu Marku – zob. Andrzej
Szyjewski ,,Religia Słowian''). Zaprzyjaźnił się z Ilją
Muromcem (w książce brak sceny z przekazaniem herosowi części
mocy olbrzyma w postaci jego oddechu). Ilja był świadkiem śmierci
Światogora, który na jego oczach ułożył się w ogromnej trumnie,
która się zatrzasnęła. Mimo wysiłków Ilja nie mógł pomóc
przyjacielowi. Podobny motyw układania się w trumnie występuje w
rosyjskim filmie religijnym ,,Wyspa'' (,,Ostrow'') w
reżyserii Pawła Łungina z 2006 r. W mojej mitologii Światogor był
carem wszystkich olbrzymów żyjącym od ery piątej do dwunastej; do
celów czysto literackich utożsamiłem go z greckim Atlasem.
Iwaniszcze
był niskim mężczyzną noszącym niezwykle ciężki kapelusz i
dzierżącym niemniej ciężki kostur. Pożyczył tej broni Ilji
Muromcowi do walki z Idolem Pohańcem.
Idol
– Pohaniec (w innej wersji: Pogańskie
Idoliszcze; przykład demonizacji wierzeń
przedchrześcijańskich w bylinach) był okrutnym i żarłocznym,
tatarskim wodzem, walczącym pod rozkazami Batu – chana (w bylinach
ów mongolski władca nosi też imię: Kalin – car). Idol –
Pohaniec zginął z ręki Ilji Muromca. W mojej mitologii był bogiem
wojny, którego kult wprowadził w Roxie król Kościej III, po
zamordowaniu królowej św. Marii Mariewny (odsyłam do posta:
,,
Maria Mariewna'').
Gorynycz
był straszliwym smokiem o trzech głowach i siedmiu ogonach,
władającym ogniem i lodem. Porywał ludzi z wielu krain, których
potem więził w podziemnych lochach. Antagonista herosa Dobryni
Nikitycza, który w pierwszym starciu darował mu życie. Później
jednak Gorynycz łamiąc przyrzeczenie dane herosowi porwał Zabawę
Putiatiszną; siostrzenicę kniazia Włodzimierza Jasnego Słoneczka.
Wówczas Dobrynia podobnie jak wcześniej św. Jerzy stanął do
walki z potworem. Zabił go czarodziejską szpicrutą o siedmiu
frędzlach utkaną z siedmiu jedwabi, zaś jego koń Burhaszka
stratował smocze potomstwo. Po śmierci Gorynycza, Dobrynia omal nie
utonął w jego krwi, którą na szczęście wchłonęła ruska
ziemia. Heros uwolnił Zabawę Putiatiszną i innych więźniów
smoka. W mojej mitologii Gorynycz był gigantycznym, jadowitym wężem,
drugim wcieleniem Czarnoboga, którego martwe ciało zamieniło się
w góry zwane Pasmem Gorynycza a dziś Uralem (odsyłam do posta:
,,
Gorynycz'').
Morski
Król był demonicznym władcą Lodowatego Wzgórza (Bieguna
Północnego); olbrzymią istotą o sumiastych wąsach, szczypcach
homara i rybim ogonie. Władał wodą i zimnem, służyły mu
wieloryby, niedźwiedzie polarne i inne zwierzęta. Prześladował
sowiecką ekspedycję badawczą mającą za zadanie zdobyć magiczny
pierścień dający władzę nad zasobami Ziemi. Morski Król zginął
gdy sowiecki pilot rozbił mu głowę. Sądzę, że pierwowzorem tej
postaci mógł być morski potwór Aglu z wierzeń syberyjskich,
zwycięzca wieloryba Kilu, czyli … mamuta (odsyłam do książki
Andrzeja Trepki ,,
Król tasmańskich stepów i inne opowieści z
życia ludzi i zwierząt'').
Do
istot fantastycznych zalicza się również wąsaty wielkolud, który
niósł Iwana przez morze. Ów Iwan był herosem kulturowym, który
sprowadził do Rosji sól. Olbrzym zakazał mu mówić o sobie.
Jednak Iwan złamał przyrzeczenie pod wpływem alkoholu. Rozgniewany
olbrzym przyszedł po niego, sam spróbował wyskokowych trunków i
pod ich wpływem zdemolował pół miasta.
Omawianym
utworom nieobce są tradycyjne baśniowe wartości jak: wierna miłość
pokonująca wszystkie przeszkody, obrona słabszych i skrzywdzonych,
oraz patriotyzm (miłość do ojczystego kraju niezależnie od tego
jakich ma rządzących) i humor. Nie spodobała mi się natomiast
sowiecka baśń ,,Lodowate
Wzgórze''
(ros. ,,Ledianoj
chołm'')
z 1938 r. zawierająca pochwałę zbrodniczego systemu totalitarnego
jakim był komunizm i krwawego dyktatora Józefa Stalina (zwanego w
baśni Przywódcą :(.