Śniło mi się, że:
- na ulicy zaczepiły mnie kobiety z sekty Świadków Jehowy, którym odmówiłem, a one były zachwycone moją kulturą osobistą,
- w jakimś barze pracowała niepełnosprawna dziewczyna z plastikową naroślą na czole, która kiedyś była prostytutką,
- otrzymałem 5 - 13 nowych komentarzy,
- w jakimś tekście starożytnym ostrzegano przed cieślami jako przed ludźmi o jednym skośnym oku,
- zaprzyjaźniony szympans chciał mnie zjeść,
- szedłem po ulicy w samych majtkach i trzymałem ostre nożyczki, chciałem przejść koło swojej dawnej szkoły, lecz wstydziłem się, część drogi do szkoły przeleciałem w powietrzu, UWAGA: Nie jestem pedofilem, ani nie pochwalam tego zboczenia,
- w literaturze rosyjskiej opowieści o fantastycznych istotach nazywają się ,,lipki'' od słowa znaczącego ,,skakać'', istnieją też lipki lechickie opowiadające o dawnym Pomorzu,
- rozmawiając z Rosjanką miałem cienkie, zielone palce zakończone szponami, chciałem powiedzieć, że jestem Kościejem synem Baby Jagi,
- mama Pavlasa ov Vidłara powiedziała na przystanku autobusowym do mojej Mamy, że wybiera się do Los Angeles,
- jakieś dziecko dziwiło się, że szczeniak mieszkający w budzie urósł,
- jechałem razem z Pavlasem ov Vidłarem samochodem i słuchaliśmy zespołu ,,Ira'', nagle zacząłem krwawić, zbadała mnie ciocia i musiałem wrócić do domu,
- poszedłem do kina oglądać film dokumentalny o pojawiających się w filmach aluzjach do innych filmów, film był bardzo nudny, więc leżałem na podłodze i coś rysowałem, potem puszczono film fantasy o matce, która była piratem i w każdej epoce wracała do domu czegoś szukając, idąc na film miałem za zadanie zaprzyjaźnić się z bulterierem, który zamienił się w obleśnego chłopaka o wystających ostrych zębach, który opowiadał obrzydliwe rzeczy o jedzeniu, miałem być dla niego miły, aby mi pomagał,
- w księgarni w dziale fantasy umieszczono podręcznik magii słowiańskiej Juraty Bogny Serafińskiej o Rytuale Żubra,
- błądziłem po jakimś uniwersytecie lub seminarium duchownym, gdzie zjeżdżałem na pupie po schodach, spotkałem prof. Vladimirusa ov Stepinę, który zamienił się w Andrzeja Szyjewskiego, potem zaczepił mnie żebrak z pomarańczą w kształcie czaszki na głowie, który mówił, że jest już zbawiony i polemizował z księdzem.