,,Adam i Ewa chcieli być równi Bogu. Dlatego zjedli zakazany owoc z Drzewa Wiadomości i poznali, że są nadzy i położyli się ze sobą. Tej samej nocy olbrzymi wężowy smok poczołgał się do pobliskiej rzeki i zmącił wodę swoim nasieniem. Kiedy następnego ranka Ewa myła się w rzece, poczęła od tego nasienia. Później narodziła się z niego córka i mały smok. Sąsiedzi życzyli jej szczęścia, dziwili się jednak z powodu osobliwych bliźniąt. Smoczy syn wyrósł i zaczął terroryzować kraj. Przez czterysta lat żądał daniny. Potem z kraju Sabejczyków przybył wybawca o imieniu Agabos. Wraz ze swoją żoną przyrządził z owoców kulczyby (...) śmiertelną, czarną truciznę do strzał i wmieszał ją do ciasta na podpłomyki. Jego córka Makeda, późniejsza Królowa Południa, przyglądała się temu. Agabos nakarmił kozę trującym podpłomykiem i z otrutą kozą na ramieniu udał się w drogę do jaskini wężowego smoka. Smok pożarł kozę i zginął w męczarniach. Agabos został radośnie przyjęty przez uwolniony od smoka lud i wybrany królem Etiopii. Doszedłszy do sędziwego wieku, wyznaczył swoją córkę Makedę na następczynię tronu. Lecz sprzeciwili się temu książęta. Po czterdziestodniowych uroczystościach Makeda udała się nocą na grób ojca [i] poprosiła go, by ponownie zesłał siejącego chaos smoka. Potwór rzeczywiście ponownie wyszedł ze swej jamy i zaczął wyrządzać ogromne szkody wśród ludzi i zwierząt. Na prośbę ludu Makeda wydała na niego wyrok śmierci i własnoręcznie roztrzaskała mu łeb kamieniem. Wdzięczny lud ukoronował ją na królową Etiopii'' - Felix R. Paturi ,,Wielkie zagadki świata''
piątek, 26 lutego 2016
Erytrejska legenda o królowej Saby
Latający ludzie z Chin
,,Starochińskie dzieła powiadają, że około 3700 lat temu w Chinach istniały wozy napędzane wiatrem. Wynalazek ten miał pochodzić od ludu jednorękich, zwanego Czi - kung. Nie wiadomo, jak te wozy miałyby wyglądać. Pewien autor z pierwszego stulecia naszej ery wspomina przy okazji uwag na temat pierwszego cesarza z dynastii Szang: 'Oprócz władców 1800 ludów, którzy zebrali się wraz ze swymi tłumaczami, aby uczcić wstąpienie na tron T'anga Wykonawcy, przybył też na latających wozach lud Czi - kung'. Miało to być w roku 1766 p. Chr.
Chińskie dzieło z III w. po Chr. potwierdza, że lud Czi - kung potrafił budować latające wozy, które przy dobrym wietrze potrafiły pokonać znaczne odległości: 'W czasach T'anga zachodni wiatr przywiał taki wóz aż do Ju - czou, po czym T'ang go roztrzaskał, albowiem nie życzył sobie, aby lud go zobaczył. Dziesięć lat później wiatr wiał ze wschodu, T'ang kazał zrobić drugi taki wóz i odesłał przybyszów do ich własnego kraju, który był oddalony o 40 000 li (czyli 20 921 km) od przełęczy Ju - men'.
W różnych innych starożytnych chińskich dziełach także znajdują się wzmianki o latających wozach albo o 'wozach z piór, napędzanych wiatrem''' - Felix R. Paturi ,,Wielkie zagadki świata''
Spina de Mul
,,Spina był potężnym i groźnym czarnoksiężnikiem. Kiedy wyruszał na wyprawę, przybierał postać na wpół rozkładającego się kreta: głowa, szyja i przednie łapy były jeszcze pokryte skórą, cała tylna część tułowia była już tylko szkieletem. Spina czołgał się na przednich łapach ciągnąc za sobą szkielet. Od czasu do czasu wydawał z siebie dziki wrzask. Kiedy tak przemykał nocami przez lasy i pustkowia, nikt nie chciał spotkać go na swojej drodze, zwłaszcza, że nie imał się go żaden oręż. Bo gdy tylko dotknęło się go ostrzem czy szpicem, natychmiast wytrącał czarami broń z dłoni i kłapał swoimi wielkimi krecimi zębiskami na wszystkie strony, aż przeciwnik rzucał się do ucieczki'' - Karl Felix Wolff ,,Legendy Dolomitów'' [w]: Felix R. Paturi ,,Wielkie zagadki świata''
Biała amazonka
,,W miejscu, w którym autostrada A 338, tzw. Tidworth Road, zbliża się do miejscowości Hingerford, od czasu do czasu powtarza się podobne dziwne zjawisko, które w biały dzień zmusza kierowców do gwałtownego przydepnięcia pedału hamulca. [...] pojawia się tam dama na białym koniu, która przecina drogę nie zważając na samochody. Kiedy zdenerwowany kierowca odkręca szybę, [...] postać i biały rumak rozpływają się w powietrzu. Okazuje się, że to tylko duch. W końcu jesteśmy na Wyspach Brytyjskich, gdzie takie rzeczy zdarzają się, jak wiadomo, na co dzień'' - Felix R. Paturi ,,Wielkie zagadki świata''
Legenda z Korsyki
,, [...] Jak wszyscy wiedzą, na naszej wyspie były kiedyś wampiry, zmarli, którzy wstawali z grobów i zasadzali się na młode dziewczęta, albo wręcz napadali na nie w ich izbach. Kiedy dopadli takiej młodej ofiary, zagłębiali w jej szyję albo pierś swoje długie, spiczaste zęby i łapczywie spijali wypływającą krew. Jeden z wampirów mieszkał też kiedyś w pobliżu naszej wioski i oczywiście wszyscy mieszkańcy robili wszystko, żeby jak najszybciej go unieszkodliwić. Nie było to jednak takie proste. Za dnia obrzydliwy krwiopijca leżał bowiem spokojnie w grobie, ciemną nocą zaś, kiedy udawał się na poszukiwanie swych ofiar, z łatwością udawało mu się umknąć. Mądrzy mieszkańcy naszej wioski postanowili zatem zwabić go w pułapkę.
Wiedzieli, że ze szczególnym upodobaniem uprawia swój niecny proceder w mrocznych lasach w pobliżu starego, kamiennego kościółka, daleko za wsią. Zamierzali posłać tam wyjątkowo piękne i powabne młode dziewczę, które mimo swojego uroku i odpowiedniego do zamęścia wieku byłoby jeszcze czyste i nietknięte. Wiadomo bowiem, że wampiry ze szczególną ochotą takie właśnie istoty wybierały na ofiary swojej krwawej pożądliwości. Wydawało się bowiem, że gdy już piękne dziewczę przywabi do siebie powstałego z grobu wampira, bez trudu uda się go pokonać i przebić kołkiem. Bo tylko tak, jak wiadomo, można raz na zawsze odesłać wampira w zaświaty.
Ale stało się zupełnie inaczej niż sobie to zaplanowali dzielni ludzie z wioski. Wprawdzie młoda dziewczyna poszła sama nocą w to odludne miejsce, a zbrojni w pałki i osikowe kołki mieszkańcy w pewnej odległości za nią, ale gdy przybyła pod kościelne drzwi, nie było ani śladu wampira. Za to ostrożne kroki dziewczęcia usłyszał zamknięty w kościółku młodzieniec. Dzień wcześniej był tutaj na mszy i kościelny przez pomyłkę zamknął go w świątyni. Młodzieniec już sobie myślał, że przez cały tydzień przyjdzie mu przesiedzieć w tym zamknięciu, kto wie, może nawet umrzeć z głodu i pragnienia, kiedy usłyszał jakiś ruch za drzwiami. Właśnie w tej chwili dziewczę drżącym głosem wezwało wampira, a młodzian, który uczuł, że jest uratowany, odpowiedział jej głośnym okrzykiem, który odbił się głuchym i upiornym echem od nagich ścian kamiennej budowli. Wtedy serce dziewczęcia ścisnął dławiący strach i nieszczęsna w jednej chwili skamieniała z przerażenia.
[...] kamień o ludzkiej twarzy po dziś dzień stoi pod małym kościółkiem Santa Maria, którego drzwi i okna zabite są teraz deskami, i przypomina o tej okropnej nocy, kiedy to mieszkańcy naszej wioski chcieli zwabić wampira w pułapkę'' - Felix R. Paturi ,,Wielkie zagadki świata''
Oniricon cz. 191
Śniło mi się, że:
- oglądałem jeszcze raz ,,Królestwo krzywych zwierciadeł'',
- pan Martinus ov Simcass zamienił się w rudego trzmiela wytwarzającego trujący miód, który mnie śledził, ja zaś próbowałem go zabić myśląc, że to Wojciech Jaruzelski zamienił się po śmierci w bąka,
- nocą Batman i jakiś inny superbohater kogoś zastrzelili, a potem przenieśli się do świata Supermana,
- od Ferdynanda Grążela - ojca Staszka z ,,Oka jelenia'' A. Pilipiuka, odeszła żona i współpracownicy; biznesmen został sam na wyspie na morzu razem z byłym nauczycielem informatyki - Markiem Oberechem zamienionym w żabę,
- w Parku Kasprowicza w Szczecinie zobaczyłem grupkę pięknych, półnagich kobiet z ludu Dajaków - łowców głów z Borneo; spodobały mi się one i uznałem, że jedna z nich byłaby dobrą żoną dla Pavlasa ov Vidłara,
- oglądałem sowiecki film o dziewczynce, która dostała się do fantastycznego świata rządzonego przez złą czarownicę; dziewczynka ta przybrała tytuł Hegemona i wymachiwała czerwoną flagą z sierpem i młotem; uznałem, że przypomina to ,,Opowieści z Narnii'' bez Aslana,
- kupiłem książkę o tym jak Christian Grey mścił się na kobiecie, która odrzuciła jego zaloty,
- Stanisław Leszczyński nazwał chłopów słowem ,,plebci'', co jest skrótem od ,,ad glebae adscripti'',
- w cyklu ,,Diabłu ogarek'' Konrada T. Lewandowskiego, główny bohater - Lewandowski udał się nocą do Szczecina, gdzie na specjalnym statku stojącym na Odrze miało być podpisane zniesienie wiz do USA dla Polaków, Lewandowski szedł po podwodnym pomoście na Odrze, potem odbyły się jakieś regaty, kiedy to polska szlachta na cześć diabła zatopiła pięknie rzeźbiony statek i zajadała się pieczonymi noworodkami, potem Lewandowski chciał zmusić Kozaków od obcięcia wąsów i w tym celu groził zniszczeniem ikony Maryi, a obciął szablą wąsy Kozakowi, ten zamienił się w lisa,
- razem z Konradem T. Lewandowskim poszedłem na manifestację anarchistów i pisałem czerwonym mazakiem po budce z kebabem, potem wstydziłem się, że wziąłem udział w manifestacji i ukradkiem się oddaliłem, budząc podejrzenia, że jestem konfidentem policji, potem spotkałem jakąś kobietę, która brała w niej udział i przekonywałem ją, że widziałem ją we śnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)