czwartek, 10 sierpnia 2017

Duchy Indii








,,duchy - niewidzialne stworzenia, które mogą się, gdy tylko zechcą , widzialne, i to pod dowolną postacią i wielkością. Jedne są słabe i pojawiają się jedynie jako szepczące głosy lub cienie za dnia i białe opary w nocy. Inne są silne na tyle, by podnosić i przenosić przedmioty oraz ludzi z miejsca na miejsce. Duchy obdarzone są inteligencją i siłą woli. Potrafią działać, okazując swą moc. Znają przeszłość i przyszłość, świat ludzi i bogów, a nawet świat podziemny. Duch może zamieszkiwać w zwierzęciu, drzewie, rzece, górze lub morzu. Wielu ludzi opętanych jest przez duchy, które zmuszają ich do różnych uczynków wbrew ich własnej woli. I tak na przykład Nala porzucił swą ukochaną Damajanti, gdyż w wyniku pomyłek w tekstach modlitw opętał go zły duch, Kali (...). Dobre duchy często są czczone. Mogą być duchami przodków lub bogami (...). Niektórzy uczeni twierdzą, że jakszowie i nagowie byli w prehistorycznych Indiach odpowiednio bogami drzew i węży. [...] Jakszowie, czyli jakhowie (rodz. żeński: jakiszinie), są czasami niemili, lecz nigdy zawistni. Wielu jakszów znamy z imienia: Supawasu, Wirudhako, Gangita, Suciloma, Kupiro, Sirima, Ćada, itd. Ramajana wyróżnia trzy klasy ludzi czczących trzy klasy bóstw. Wyższa klasa, zwana sattwika ('czyści'), czci boga (dewę). Klasa radźaszika (ludzie 'emocjonalni') czczą jakszów i rakszasów, podczas gdy tamasika (ludzie 'ciemni') czczą pretów i bhutów, czyli gobliny, duchy zmarłych. Wajśrawa jest panem jakszów, podczas gdy Sziwa to Bhuta - Natha, pan rakszasów, których sługami są guhjowie. Jakszagraha to demon, który opanowuje ludzi, czyniąc z nich szaleńców. Złe duchy to, na przykład, Szitala, pani ospy, oraz Olabibi, bogini cholery. Dakini opisywana jest jako żeński demon'' - Jan Knappert ,,Mitologia Indii''






Demonologia indyjska







,,demony - tak, jak w większości krajów Azji i Afryki, liczne demony zamieszkują również tajemne miejsca w Indiach. Nie mówi się o nich jako o zbiorowości, lecz ściśle określa się ich rodzaj: asurowie, danawowie, piśaczowie, gandharwowie, rakszasowie, jakszowie, dasjowie. Dźajnowie wierzą w inne demony; wiele buddyjskich demonów ma nieindyjskie imiona, pochodzące z Tybetu, Birmy itd. Niektóre demony są po prostu małymi i złymi duchami o niewielkiej mocy, które mogą stać się utrapieniem, niepokojąc ludzi i wystawiając na próbę ich cierpliwość. Inne typy demonów to pożądliwe seksualnie diabły, jak np. gandharowowie i ich żeńskie odpowiedniczki, apsarasy. Uwodzą one samotnych podróżników przeciwnej płci i płodzą z nimi potomstwo, w którym niewiele jest z człowieka. Jakszowie, wraz z żeńskimi demonami - jaksziniami, zamieszkują lasy. Nie są one zbyt niebezpieczne, lecz bardzo zwodnicze. Jakszini potrafi objawić się jako piękna naga kobieta, a gdy podróżnik podąży za nią w głąb lasu, ona zamienia się nagle w drzewo i podróżnik gubi drogę. Asurowie są znacznie bardziej niebezpieczni. Są najpotężniejszymi demonami, antybogami - jak sugeruje ich nazwa - którzy wypowiadają wojnę dewom, dobrym bogom, i czasami niemal ją wygrywają. Rakszasowie to najbardziej złe i niebezpieczne demony. Ich król. Rawana, okrutny i podstępny, znajduje przyjemność w oszustwach na wielką skalę. Wisznu nieraz musiał inkarnować się  na ziemi, by pokonać tego nieokiełznanego demona wraz z jego zbrodniczą armią.
Demony w swych widzialnych postaciach wyglądają straszliwie, potwornie, przerażająco, niezwykle i wręcz obezwładniająco. Tylko bogowie mogą je pokonać.
Indyjski islam ma własne demony, zwane czasem diw, które mogą być duchami lub olbrzymami; niektóre są dżinnami, mogącymi przybierać dowolny kształt i rozmiar (zwykle mają rogi). Ich samice mogą objawiać się jako pociągające kobiety, wychodzić ze śmiertelników i mieć z nimi potomstwo, żyją jednak znacznie dłużej niż ludzie. Szetanowie są zawsze niebezpieczni i nieprzyjaźni. Kuszą ludzi szepcąc do uszu albo straszą ich swymi pazurami, rogami, ogromnym rozmiarem, włochatą skórą i ognistymi oczami'' -
Jan Knappert ,,Mitologia Indii''





Polska odpowiedź na ,,Matrix'', czyli ,,Hel 3''

,,hel, He, helium, pierwiastek chem., gaz z rodziny helowców. Liczba atomowa 2, masa atomowa 4, 0026, temp skraplania – 268,93 ° C, temp topnienia – 272, 2 ° C. […]'' - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 25 Grancille – kongijski konflikt''

,, […] Spytałem są kim są kopiący.
- To moi poeci, wykopują perły.
- Na co ci tyle pereł? - zapytałem.
- Żeby nakarmić wieprze, oczywiście.
- Ale czy wieprze lubią perły?
- Oczywiście, że nie – odrzekła.
Pytałbym dalej, ale z chaty wyszedł ten stary, czarny kot i nic nie mówiąc patrzył na mnie dziwnie. Domyśliłem się więc, że zadaję głupie pytanie'' – Lord Dunsany ,,Mściciel Perdónaris'' [w]: Robert Ervin Howard, Lord Dunsany ,,Barbarzyńca i marzyciel''











W sierpniu 2017 r. przeczytałem najnowszą powieść Jarosława Grzędowicza ,,Hel 3''. Należy do gatunku science fiction bliskiego zasięgu (tzn. opowiada o niedalekiej przyszłości). Jej akcja rozgrywa się bowiem w 2058 r. w takich miejscach jak: Zjednoczone Emiraty Arabskie, Francja, Polska (Warszawa), Rumunia, Seszele, Mongolia, oraz Księżyc.
Z książki wyłania się ponury, dystopijny obraz świata XXI wieku. Głównymi graczami w geopolitycznej grze będą: Europa, Unia Północnoamerykańska, Imperium Nowosowieckie (rządzone przez cara Putina Drugiego), Sunna (kraje muzułmańskie), Chiny i Indie.











W Europie, Unii Północnoamerykańskiej i w Australii – krajach rządzonych przez lewaków czyniących wielkie zło pod pozorami wielkiego dobra, obowiązywała ideologia zrównoważonego rozwoju, która pod pretekstem ochrony wyczerpujących się zasobów Ziemi miała służyć wprowadzeniu ustroju przypominającego komunizm (Autor pokazuje tu, że nawet szlachetne idee ochrony przyrody w złych rękach mogą posłużyć do złych celów :(. Życie w owych krajach było szare i smutne, pełne surowych i niezrozumiałych zakazów i nakazów. Władza namawiała zunifikowanych i nie mających praw obywateli do jedzenia owadów i ich larw (w dzieciństwie zjadłem kiedyś zdechłego mola i wcale nie był smaczny ;), ograniczając za to dostęp do tradycyjnej ,,niepoprawnej politycznie'' żywności jak: wędliny, sery, alkohol, czekolada itd. Odpowiedzią na te restrykcje była nielegalna działalność Tajnego Towarzystwa Degustacyjnego, którego członkowie jedli nielegalne szynki, kiełbasy, kaszankę i tym podobne zakazane przysmaki. Władza zmuszała ludzi do życia w ,,dobrowolnym ubóstwie'' i inwigilowała ich na każdym kroku pod pozorem zapewnienia bezpieczeństwa. Policja używała dronów, które ,,profilaktycznie'' śledziły obywateli zaglądając im przez okna co nasuwa skojarzenia z ,,Rokiem 1984'' George'a Orwella. Zrównoważony rozwój został przedstawiony jako siła skutecznie hamująca rozwój nowych technologii. To w jego imię miały miejsce liczne przerwy w dostawach wody i prądu. W wielokulturowej Warszawie grasowały cudzoziemskie mafie np. wietnamska, albańska i nigeryjska. W kulturze panoszył się turpizm. Symbolem upadku dobrego smaku były zarówno lokale stylizowane na zapuszczone piwnice jak i gatunek muzyczny kakotechno (,,kako'' od słowa kakofonia). Tymczasem politycy, którzy nakładali na obywateli ciężary nie do uniesienia, sami będąc ponad prawem, nie tykali ich nawet palcem. Mając na swoje usługi mafię, w drogiej, chińskiej restauracji klęli jak szewcy (skojarzenia z ,,ch..j, d...a i kamieni kupa'' mile widziane), pili na umór jak wujek Iwana Bezdomnego w Wołogdzie, zajadali szpik słonia – zwierzęcia zagrożonego i objętego ochroną, oraz pożerali mózgi wydobywane na ich oczach z głów żywych małp (!). Przypominają mi trochę PO, lecz byli jeszcze gorsi (Norbert, główny bohater, który ich nagrywał, nasuwa skojarzenia z aferą taśmową z restauracji ,,Sowa i przyjaciele'', aczkolwiek Autor wpadł na ten pomysł jeszcze przed rzeczoną aferą). Przypominają też komunistów polujących w parkach narodowych. Owi ,,możni tego świata'' nie mający litości ani nad patroszoną żywcem małpką, ani nawet nad traktowaną jak zdalnie sterowana zabawka tancerką, w celu ograniczenia ludzkiej populacji wyhodowali prion lizbona, którym zakażali ludzi za pośrednictwem służby zdrowia. Opornym wiochmenom wszczepiali prion pod zbrojnym przymusem mówiąc, że to szczepionka (żeby było jasne: nie wierzę w niebezpieczne teorie spiskowe o szczepionkach rzekomo powodujących autyzm i inne kłamstwa ruchów antyszczepionkowych).
W tym lewackim świecie wiochmeni stanowili odpowiednik kułaków. Byli to ludzie ze wsi, wysiedleni przez władzę i w oficjalnej propagandzie okrzyczani nadmiernie bogacącymi się. Pozbawieni swoich domów i gospodarstw zamieszkali w miejskich slumsach gdzie uprawiali rośliny i hodowali zwierzęta, gotowi bronić się przed wszystkimi intruzami. To u nich Norbert zaopatrywał się w tradycyjną, zakazaną przez państwo żywność.
Wielkie zmiany zaszły w sposobie przekazywania informacji. Upadła prasa papierowa, pojawiły się nowe urządzenia – omnifony, zaś Internet został zastąpiony przez MegaNet. Rolę dziennikarzy przejęli iwenciarze (z ang. event – wydarzenie); autorzy krótkich, przykuwających uwagę gawiedzi filmików w sieci, zwanych inwentami. Jednym z owych iwenciarzy był główny bohater; Norbert Roliński; człowiek uczciwy i odważny, który stawiał sobie za cel prawdziwy przekaz skłaniający do myślenia. Nie było to wcale łatwe, bo wśród widowni MegaNetu przeważali ludzie bezmyślni, źle wychowani i nie umiejący skupić na czymś dłużej uwagi, przypominający wieprze, przed które rzucono perły (o wielu współczesnych internetowych trollach i hejterach można by powiedzieć to samo ;).










Solą w oku ,,możnych tego świata'' był polski bilioner Najdżel Stelmach; właściciel wielu firm, wizjoner, zwany Szamanem, nie bojący się trudnych wyzwań, któremu służyła armia najemników niczym rycerze feudalnemu władcy (czyżby nawiązanie do idei ,,nowego średniowiecza'' Lecha Jęczmyka? ;). Jego najemnicy niczym rycerze kierowali się kodeksem honorowym, zajmowali się ochroną (np. ginących tygrysów czy zagrożonych wysadzeniem przez terrorystów zabytków), nie krzywdzili cywilów i nikogo nie zabijali jeśli dawało się tego uniknąć. Stelmach zamierzał wydobywać na Księżycu tytułowy izotop helu, aby móc dostarczyć Ziemianom taniej, ekologicznej, samoodnawialnej i niemal niewyczerpanej energii i zabrał ze sobą Norberta jako dokumentalistę. Sądzę, że ów bohater jest jakby pozytywnym odpowiednikiem George'a Sorosa (żeby było jasne: nie każdy Żyd jest jak Soros, podobnie jak nie każdy Polak jest pijakiem i złodziejem ;).
Oprócz ludzi w książce pojawiają się też kosmici – tzw. pasterze, mający postać ni to czarno odzianych panczenistów o niewyraźnych twarzach. Owi pasterze – panczeniści pilnowali, aby ludzi byli zniewoleni i nigdy nie podbili Kosmosu.









W książce pojawiają się liczne ciekawe nawiązania do różnych dzieł kultury. Mechanik, tajemniczy zbieracz teorii spiskowych, żyjący w ukryciu przed aparatem państwowym, przypomina nieco Morfeusza z filmu ,,Matrix'' braci Wachowskich; zarówno rolą oświeciciela jaką odgrywa w powieści jak też kolorem skóry (w takim ujęciu Norbert byłby odpowiednikiem hakera Neo). Sądzę, że w pewien sposób Mechanik nawiązuje również do postaci Jezusa Chrystusa (choć zginął w wybuchu, nadal żyje i daje wskazówki Norbertowi, co nasuwa skojarzenia ze zmartwychwstaniem, a ponadto choć należy do ,,pasterzy'' jest dobry i sprzyja ludziom). Można również dostrzec nawiązania do twórczości Stanisława Lema (księżycowe bazy ,,Lem'' i ,,Solaris''), polskich legend (księżycowy hotel ,,Tvardovski''), mitologii Czesława Białczyńskiego (sondy kosmiczne ,,Oros'' i ,,Somwar'' nawiązujące do rzekomych imion Chorsa, słowiańskiego boga Księżyca), do kreskówek o Minionkach, a nawet do XIII – wiecznego, anonimowego, francuskiego romansu ,,Rzecz o Alkasynie i Nikolecie'' (imię Nikoleta nosiła piękna asystentka Szamana; wielka miłość Norberta).
Ogólnie powieść bardzo mi się spodobała, tak jak cała twórczość Grzędowicza jako zarazem konserwatywna i wolnościowa. Na zakończenie – ciekawostka:

,,Niewielkie, ogoniaste, azjatyckie małpy. Takie same jakie widział kiedyś w Wietnamie i Tajlandii. Nie pamiętał, co to za gatunek, ale nie były rzadkie. Całymi bandami włóczyły się na targowiskach okradając stragany i obskakując turystów. Gerezy? Kapucynki? […]'' -,,Hel 3''.







Wyjaśniam, że nie były to ani gerezy (żyjące w Afryce), ani kapucynki (żyjące w Ameryce Środkowej i Południowej), ale azjatyckie rezusy.