,,Dlaczego
niedźwiedzie polarne nie jedzą pingwinów?'' -
na to klasyczne pytanie bardzo łatwo odpowiedzieć. Po prostu
dlatego, że zasiedlają krańcowo różne areały. Dla niedźwiedzia
polarnego jest to Arktyka (Biegun Północny; pierwszą nazwę
utworzono od świecącego nad nim gwiazdozbioru Ursa Maior) zaś dla
większości pingwinów jest nim Antarktyka, czyli kontynent
Antarktyda, usytuowany na Biegunie Południowym. Tylko ignoranci mogą
mylić między sobą Arktykę i Antarktykę. My zajmiemy się
Biegunem Północnym, a raczej jego fauną. Niektóre z omawianych tu
zwierząt żyły na terenach obecnej Polski 2 miliony lat temu w
plejstocenie, kiedy klimat był znacznie chłodniejszy....
W
morzach polarnych żyją skorupiaki podwoje wielkie. W plejstocenie
zasiedlały one wody Bałtyku.
Morza
polarne całego świata (obydwu biegunów) zamieszkują kryle. Są to
należące do garnelowców skorupiaki, zwane też ,,
eufazjami'',
lub ,,
szczętkami''.
Anglojęzyczni wielorybnicy nazwali je ,,
black
eyes''
- ,,
czarnookie''.
To samo znaczy też ich rosyjska nazwa: ,,
czernogłazki''.
W większości języków świata omawiany skorupiak jest określany
norweską nazwą ,,
kril'',
co zostało spolszczone na ,,
kryl''.
Wyglądem przypomina krewetkę; jego ciało osiąga kilka
centymetrów, chitynowy pancerz jest barwy różowo – czerwonej,
okrągłe, nieco wyłupiaste oczy oczywiście są czarne. Odżywia
się mniejszym od siebie planktonem. Pływa w ogromnych ławicach,
które są pochłaniane przez wyposażone w fiszbiny, 30 – metrowe
płetwale błękitne. Stanowi też pokarm ryb, ptaków morskich i
płetwonogich (np. foki krabojada). Również człowiek jest zwabiony
tym bogactwem; planuje się bowiem wykorzystać kryla do walki z
głodem. Niezależnie od intencji należy też pamiętać przy jego
realizacji o innych organizmach odżywiających się krylem. Dobrym
rozwiązaniem mogłyby być krylowe hodowle. Pomysł karmienia ludzi
krylem zaistniał za PRL – u.
Polarny
klimat nie sprzyja owadom. Jednym z tych nielicznych jest trzmiel
tajgowy, występujący również znacznie bardziej na południe.
Ginie w wyniku ocieplenia klimatu. Znajduje się w Polskiej Czerwonej
Księdze.
Może
się Czytelnik zdziwić obfitością arktycznych … komarów. Serio.
Absurdem są tylko relacje o arktycznych moskitach, bo te zasiedlają
tylko tropiki. Jednak komarom Biegun Północny niestraszny!
Oczywiście są aktywne tylko w czasie krótkiego polarnego lata, ale
dają się wówczas we znaki nie gorzej niż w rejonach tropikalnych.
Zimują w różnych zakamarkach pozbywszy się uprzednio wszystkich
płynów ustrojowych i tak zamarzają. Gdyby było inaczej, mróz
rozerwałby ich ciała na strzępy. Oczywiście komary z klimatu
umiarkowanego również zimują w ten sposób, a komary tropikalne
nie muszą się uciekać do tej metody. Posłuchajmy co o omawianych
owadach w XVIII wieku pisał Karol Linneusz w dziele ,,
Fauna
laponica'':
,,
Nieustannie
latają tam komary obrzydliwie brzęczące i rzucają się na twarz,
ręce i nogi ludzi. Nieznośne brzęczenie ich skrzydeł nie daje
wędrowcowi ani chwili spokoju tak w nocy, jak też w najgorętszej
porze dnia, chyba, że wieje wiatr, którego owad nie może
przezwyciężyć. Jeżeli wyciągnie się nieokrytą niczym dłoń,
obsiada ją natychmiast czarna masa tych owadów pokrywając niby
rękawicą. Gdy spędzi się je uderzeniem drugiej dłoni uśmiercając
przy tym mnóstwo, natychmiast zjawiają się inne w równej ilości.
Nie można swobodnie oddychać, gdyż wpadają do nosa i krtani''.
Natomiast W. Lakowitz na kartach ,,
Królestwa
zwierząt'
pisał: ,,
W
Laponii ilość komarów jest tak wielka, że można ją porównać z
zamiecią śnieżną, albo z tumanami kurzu pędzonymi wiatrem. W
pewnych porach roku nie mogą mieszkańcy włożyć do ust kęsa
jedzenia albo w szałasie położyć się na spoczynek, nie
uchroniwszy się wprzódy dymem od natręctwa tych dokuczliwych
gości. Na otwartym powietrzu za każdym odetchnięciem nos i usta
napełniają się komarami, a nacieranie tranem lub dziegciem
zaledwie są w stanie nawet twardą skórę Lapończyka ochronić od
ukłuć komarów''.
Wody
plejstoceńskiego Bałtyku zasiedlał małż
Yoldia
arctica
dziś żyjący w morzach polarnych.
Gdyby
wśród gadów ogłosić konkurs na największy areał, pierwsza
nagroda przypadłaby żmii zygzakowatej. Żyje ona na znacznym
rejonach Europy i Syberii. Jest jedynym gadem, który przekroczył
koło podbiegunowe północne (w Norwegii). W Polsce żmija
zygzakowata występuje w dwóch odmianach; ciemnej i rudej, z czego
forma pierwsza jest bardziej pospolita. Nazwę gada utworzono od
czarnego zygzaka układającego się na jaśniejszym tle. Głowa
przypomina nieco zarys serca; naznaczona jest tzw. ,,
wstęgą
kainową''
(proszę zwrócić uwagę od czego to się wzięła ta nazwa;
przecież od Kaina; biblijnego pierwszego mordercy i jakiego typu
emocje musiały towarzyszyć nazywaniu tej części żmijowego
ubarwienia!). Otoczenie bada rozwidlonym, typowym dla węży i
waranów językiem. Ogon jest zakończony rogowym kolcem. Jest
jedynym gadem jadowitym żyjącym w Polsce. Nie trzeba szukać tych
węży na Biegunie Północnym, aby przekonać się o ich
wytrzymałości na klimat nieprzyjazny gadom. Wszak w naszej strefie
klimatycznej żmije przerywają hibernację już w marcu. Jak
wszystkie węże jest mięsożerna; odżywia się: drobnymi
bezkręgowcami, żabami, jaszczurkami, owadożernymi i gryzoniami.
Zdobycz połyka w całości. Sama zaś pada łupem gadożerów,
borsuków i jeży. W czasie godów samce mocują się wzniesionymi w
górę ciałami, lecz nie używają zębów jadowych (proszę zwrócić
uwagę; mowa tu o ,,
skąpomózgich''
gadach, które unikają wzajemnego zabijania się, czyż nie jest
prawdziwe wezwanie ,,
Bądźcie
niewinni jak gołębie, a roztropni jak węże?!'').
Po kopulacji z jaj ,,inkubowanych'' w łonie samicy wypełzają małe
żmijki. To jest właśnie żmijowy klucz do sukcesu w zasiedlaniu
zimnych terenów: nazywa się: jajożyworodność. Żmija zygzakowata
z wszystkich polskich gadów najpóźniej doczekała się ochrony.
Jako wąż jadowity przez długi czas była bezlitośnie tępiona.
Ignorowano jej wkład w ochronę rolnictwa i ogrodnictwa jakim jest
pożeranie gryzoni. Tymczasem człowiek w swoim nierozumnym szale
bardziej zagraża żmijom niż na odwrót. Przed zagrożeniem można
się ochronić, zabezpieczając nogi gdy jest się w lesie, unikać
łapania żmii, oraz spania w stogach siana, gdzie te mogą się
ukrywać. Wąż atakuje człowieka wyłącznie w samoobronie i nigdy
nie podejmuje pościgu za uciekającym. Ukąszonemu należy spuścić
zatrutą krew, wstrzyknąć surowicę, czyli odtrutkę na jad węży
robioną z tego samego jadu, oraz wezwać lekarza. Jad jest zabójczy
wyłącznie dla chorych, starców i małych dzieci. Z zagrożeniem
tym trzeba się liczyć, lecz należy też zdawać sobie sprawę z
tego jaki naprawdę jest jego wymiar i jak bardzo żmije zasługują
na ochronę, którą są otoczone.
W
czasie polarnej ekspedycji Marka Kamińskiego przez dłuższy czas
towarzyszył mu niewielki, biały ptak. Według przypuszczeń
podróżnika mogła to być śnieguła. Należy do wróblowatych.
Upierzenie białe z czarnymi skrzydłami. Odżywia się owadami.
U
polarnych rubieży Europy niszę ekologiczną sokoła wędrownego
zajmuje inny sokół – białozór. Jest to bardzo piękny ptak
drapieżny o białym upierzeniu z czarnym nakrapianiem. Białozory od
wieków były cenione w sokolnictwie, czego dowodem jest to, że w
1396 r. rozbiwszy pod Nikopolis krzyżowców, sułtan Bajazyt nie
chciał za jeńców przyjąć żadnego okupu, dał się jednak skusić
na 12 białozorów. Najlepsze ich okazy były sprowadzane przez
Duńczyków z Islandii, co było regulowane specjalnymi prawami. W
Rosji białozory z Siedmiu Wysp i okolic Murmańska były chronione
przez Piotra I w XVIII wieku. Sława omawianych ptaków trafiła aż
na karty ,,
Opisania
świata''
Marko Polo, gdzie Kubilaj – chan zabezpieczył sobie stały import
tych ptaków z Norwegii.
Również
polarne rejony Europy, Azji i Ameryki Północnej mają swoją sowę.
Jest to sowa śnieżna. Wymiarami ustępuje tylko puchaczowi. Pokryta
jest białym, maskującym na śniegu upierzeniem z czarnymi plamkami.
Dziób i szpony szare, oczy żółte. Jak wszystkie sowy jest
mięsożerna. Należy do tych sów, które prowadzą dzienny tryb
życia. Podstawowy skład jej pożywienia stanowią lemingi, ale
poluje też na ptaki i zajęczaki. Jako ptak żyjący w tundrze, a
więc na terenie pozbawionym drzew, gnieździ się na ziemi. Ciepło
potrzebne do rozwoju jaj jest dostarczane poprzez występujące u
samicy pola nieopierzonej, różowej skóry. Pisklęta są
gniazdownikami. Sporadycznie sowa śnieżna ,,odwiedza'' tereny
usytuowane bardziej na południe od jej areału, czasem nawet trafia
do Polski, gdzie jako ptak zalatujący jest otoczona ochroną prawną.
Na
Biegunie Północnym są również blaszkodziobe. Z kaczek należy
wymienić edredony. Zamieszkują one polarne rejony Europy i Ameryki
Północnej. Jego upierzenie jest czarno - białe. Dalej widzimy upierzenie
żółte, na skrzydłach i brzuchu – czarne. Nogi czerwone. Co
innego kaczka. Jest ona ubarwiona jasno brązowo jak u krzyżówki.
Gnieździ się na ziemi, pisklęta są zagniazdownikami. Kaczka
buduje gniazda z wyrywanego sobie pierza (jest to jeden z wielu
przykładów poświęcania się zwierząt dla swego potomstwa). O ile
edredony używają go do wyścielania gniazd, to ludzie do …
napychania poduszek, co są zużywane gniazda tych ptaków.
Swoim
wyglądem, a nawet upierzeniem, gęsi śnieżne są niezwykle podobne
do gęsi domowych. Są to ptaki wędrowne, które na terenach
polarnych, wiosną zjawiają się dwa tygodnie przed rozpoczęciem
wegetacji spożywanych przez siebie roślin. W tym czasie gdy
zaczynają się już rozmnażać (sic!) muszą korzystać ze swoich
rezerw tłuszczowych.
Aż
z tajgi i tundry polarnych rejonów Europy pochodzi gnieżdżący się
również w Polsce łabędź krzykliwy. Jest on trzecim łabędziem
krajowym obok łabędzia niemego i małego. Wyróżnia się on
jaskrawożółtym dziobem z czarną końcówką. Upierzenie białe.
Unika on sąsiedztwa ludzi i innych gatunków łabędzi, chociaż
wyjątkiem jest znalezienie jednego z lęgowisk tego ptaka przy małym
jeziorku w pobliżu ruchliwej autostrady.
Na
obydwu biegunach, oraz na znajdujących się w ich pobliżu wyspach
gnieżdżą się wydrzyki. Są to ptaki morskie należące do
siewkowatych; wyglądem przypominają mewy, z którymi zresztą są
spokrewnione, Ubarwienie brązowe. Nazwę ptaków utworzono od
wydzierania (w domyśle: zdobyczy innym ptakom). Wydrzyk tak długo
się naprzykrza, aż napastowany ptak wypuści rybę z dzioba, co ma
miejsce także u fregat. Wykradają także jaja i pisklęta z gniazd.
Natomiast w obronie własnego lęgu, brawura wydrzyków, tak samo jak
na łowach – zdaje się nie mieć granic. Człowiek również może
otrzymać cios ostrym dziobem, gdyby zanadto się zbliżył do
naziemnego gniazda powietrznego łowcy.
Charakterystycznym
ptakiem europejskiej Arktyki jak i północnego Atlantyku jest
maskonur. Należy on do alk i jest ptakiem morskim. Upierzenie czarno
– białe. Dziób zaokrąglony, barwy ciemnej i pomarańczowej.
Wygląda on efektownie tylko w czasie toków. Gdy te się kończą,
rogowa narośl dzioba odpada, zostawiając mały, szary i niepozorny
ptasi narząd pobierania pokarmu. Palce są spięte błoną pławną.
Maskonur nie jest dobrym lotnikiem, ale potrafi utrzymać się w
powietrzu. Odżywia się rybami; potrafi utrzymać w dziobie po kilka
sztuk. Gnieździ się na nadmorskich skałach. Zdarza się, że na
gniazda adaptuje nory królików po uprzednim wypędzeniu ich
pierwotnych właścicieli. Jeśli Czytelnika to szokuje, to przecież
kaczki ohary mogą nawet wygonić lisa i przywłaszczyć sobie jego
locum. Wróćmy jednak do maskonurów. Przez Wikingów były one
odławiane gigantycznymi sieciami zarzucanymi w powietrze. Status
maskonura to niezagrożony, a pokrewny gatunek żyjący u wybrzeży
Arktyki północnoamerykańskiej został uratowany od zagłady.
Pardwy
to kuraki. Ich areał obejmuje polarne rejony Europy, Azji i Ameryki
Północnej. Czy tylko polarne? Przecież w Eurazji ich areał
obejmował tereny od Alp po Syberię. W Polsce też się gnieździły.
Pardwa ma masywną budowę ciała. Nad oczami posiada skrawki
czerwonej skóry. Jej nogi są upierzone. Lecz jaki jest kolor jej
upierzenia? To zależy od pory roku. Pierze brązowe kamufluje ją w
czasie krótkiego, arktycznego lata, zaś na śniegu funkcję tą
spełnia upierzenie białe. Pardwa gnieździ się na ziemi, pisklęta
są zagniazdownikami. Czynnikiem będącym siłą sprawczą jej
zagłady w polskiej części areału były prawdopodobnie zmasowane
odłowy i niszczenie siedlisk w tym wypadku torfowisk i mszarów. W
XIX wieku ostatnim bastionem jej polskiego areału były tereny
północno – wschodnie; aktualnie pardwa zniknęła z fauny naszego
kraju. Znajduje się w Polskiej Czerwonej Księdze.
Zajmijmy
się teraz polarnymi ssakami. Żywotnym mitem z życia zwierząt,
silnie zakodowanym w ludzkich wyobrażeniach, choć nie mającym
potwierdzenia w realnym świecie są stada lemingów, zdążających
ku morzu, by się w nim utopić. Lemingi są to małe gryzonie
należące do nornikowatych, wyglądem przypominające chomiki.
Pokrywające je futro jest barwy czarno – pomarańczowej. Ich areał
obejmuje: Arktykę europejską, Syberię, Alaskę i Kanadę. W
plejstocenie żyły również na terenach obecnej Polski. Wyróżniamy
dwa gatunki tych futerkowych kruszyn: leminga górskiego (ubarwienie
czarno – pomarańczowe) i leminga obrożnego (ubarwienie czarno –
pomarańczowe z ,,
obrożą'';
zimą przybiera kolor biały).
Lemingi są roślinożerne. Mimo wielu wrogów (np. sowy śnieżne,
wilki, pieśce, rosomaki, a latem również żmije) rozmnażają się
niczym przysłowiowe króliki. Właśnie tu leżą argumenty do
rozpracowania wymienionego wcześniej mitu. Dotyczy on owych
rzekomych masowych samobójstw. Otóż co 3 – 4 lata populacja
lemingów w danym rejonie, wzrasta do tego stopnia, że brakuje już
miejsca dla ,,nadliczbowych'' osobników. Wybuchają więc liczne
walki o podłożu terytorialnym, a lemingi, które przegrały, udają
się milionowymi stadami w poszukiwaniu nowych terytoriów. Gdy trwa
ów exodus, jego uczestnicy nie baczą na żadne przeszkody. Nieraz
nawet próbują pokonywać rzeki lub wręcz morza, ginąc masowo w
ich odmętach. Tak więc to nie pragnienie śmierci, ale coś
zupełnie przeciwnego skłania lemingi do ich niebezpiecznych
wędrówek; dążą one do przetrwania jak wszystkie inne gatunki
zwierząt czy roślin.
Przedstawicielem
zajęczaków na Biegunie Północnym jest zając arktyczny. Tak jak
bardziej południowy zając bielak zmienia on ubarwienie w zależności
od pory roku. Krótkie polarne lato widzi go brązowym, zaś zimą
jego sierść przybiera barwę śniegu, czyli biel.
Płetwonogie
żyją u wybrzeży wszystkich kontynentów, lecz w zbiorowej
wyobraźni statystycznych Kowalskich kojarzą się wyłącznie z
obydwoma biegunami. Foka grenlandzka egzystuje nie tylko u wybrzeży
Grenlandii, ale też innych rejonów Arktyki północnoamerykańskiej,
w Morzu Białym i u wybrzeży wyspy Jan Mayen. W plejstocenie pływała
również w Bałtyku, gdzie aktualnie jej niszę ekologiczną zajmują
foki szara, pospolita i obrączkowana. Co wiemy o naszej bohaterce?
Ciało masywne, lecz o opływowym kształcie, brak małżowin
usznych, cztery kończyny przekształcone w płetwy, ogon szczątkowy.
Skórę większości fok, w tym również grenlandzkiej pokrywa
futro, lecz pod skórą znajduje się rezerwa tłuszczowa, pełniąca
również funkcje grzewcze. Ubarwienie foki grenlandzkiej jest białe
z wielką brązową łatą na grzbiecie. Odżywia się rybami.
Wszystkie płetwonogie rozmnażają się na lądzie, po którym
lokomocja jest dla foki prawdziwą udręką. Inaczej jest w wodzie. W
trawieniu pomagają fokom gastrolity. Wiedział to w XVIII wieku
Karol Linneusz i z tego powodu nie lubił fok, ponieważ kojarzyły
mu się z kurami. Potomstwo foki grenlandzkiej jak i wielu pokrewnych
gatunków jest pokryte puszystym, białym futrem, co w połączeniu z
wielkimi, czarnymi oczami czyni je jednymi z najpiękniejszych
zwierząt. Niezwykły wygląd fok, zwłaszcza oglądanych w cztery
oczy, sprawił, że w islandzkich wierzeniach ludowych są one
morskimi ludźmi (sic!). To właśnie bałtyckie foki mogły
zainspirować starożytnych Rzymian do wymyślenia plemienia Oxiów –
ryb z ludzkimi twarzami.
W mitologii eskimoskiej ssaki morskie (płetwonogie i walenie)
powstały z uciętych palców bogini Sedny. Co może zagrażać
fokom; grenlandzkim i innym? Należy wymienić zanieczyszczenia wody,
które w Bałtyku u miejscowych fok spowodowały ciężkie urazy
genetyczne, tak że trzeba było zdrowe jeszcze osobniki izolować w
morzu przed toksynami; sprowadzane dla nich śledzie pochodziły z
Morza Północnego. Wiele fok i innych ssaków morskich ginie również
śmiercią głodową w starciu z rybakami. To samo białe futro
pokrywające młode foczki, które chroni je przed drapieżnikami,
staje się przekleństwem w interakcjach z człowiekiem, jest bowiem
cenionym materiałem kuśnierskim eksportowanym przez Kanadę.
Foczęta są zabijane na lądzie uderzeniem pałki w głowę. Podobno
nawet są żywcem obdzierane ze skóry, jednak sami łowcy mówią,
że na lądzie i na mrozie byłoby to niemożliwe. Komercyjne odłowy
fok budzą liczne protesty opinii publicznej, do których przyłączyła
się zarówno aktorka Brigitte Bardot i organizacja Greenpeace.
Członkowie tej ostatniej chcieli pomalować foczęta, aby obniżyć
wartość ich futer. Błędem działaczy ochrony przyrody było
jednak uprzedzenie o swoim zamiarze, bowiem na miejscu odebrano im
farbę. Gdyby akcja się udała, zaobserwowano by pewną ciekawostkę;
otóż owa farba była zielona, podczas gdy na ogół do takich
działań używa się farby czerwonej. Wszystkie trzy gatunki fok
pływające u polskich wybrzeży są pod całkowitą ochroną prawną.
Przez
długi czas w wyobrażeniach Europejczyków żył dziwny stwór zwany
biskupem morskim. Pisał o nim nawet Konrad Gesner w dziele
,,
Historia
animalium'',
gdzie monstrum zostało złowione w Bałtyku i przewiezione na dwór
Zygmunta Starego, który jednak wypuścił zwierzę. Aktualnie o
morskich mnichach i morskich biskupach niewielu ludzi nawet pamięta,
mało też który Polak skojarzyłby biskupa morskiego ze swoim
krajem. Czy naprawdę istnieje jakieś zwierzę, które mogło
zainspirować do stworzenia wymienionego jestestwa? Okazuje się, że
tak. Mam na myśli kapturnika będącego foką. Żyje on u polarnych
wybrzeży Ameryki Północnej i prowadzi wędrowny tryb życia,
bowiem latem żyje u wybrzeży Grenlandii, zaś zimą bardziej na
południe. Odżywia się mięsem halibutów, łososi, a także
kalmarów. Ubarwienie szare z czarnymi cętkami. Na głowie samca
znajduje się luźna warstwa skóry, która jest nadymana w celu
odstraszania innych samców. Ta charakterystyczna część anatomii
kapturnika, jego odkrywcom nasunęła skojarzenia z biskupią infułą.
W samoobronie kapturnik wykazuje znacznie więcej wigoru niż inne
foki, również na lądzie.
Wielu
ludzi notorycznie myli między sobą foki i uchatki, jedne i drugie
nazywając fokami. W omawianej sferze klimatycznej reprezentantami
uchatek jest kotik, zwany niedźwiedziem morskim. Żyje u wybrzeży
Kamczatki. Największe skupiska kotików zanotowano na Wyspie
Pribyłowa. Czym różnią się uchatki od fok? Już sama nazwa
wskazuje, że zachowały małżowiny uszne. Poza tym swobodniej
poruszają się po lądzie. Mogą nawet po jego powierzchni biec na
krótkim dystansie. Ubarwienie kotika jest brązowe. Jego skórę
pokrywa gęste futro – to ono zainspirowało do nazwania go
niedźwiedziem morskim. Nie jest to zresztą aż taka zła nazwa;
przecież uchatki i morsy pochodzą od niedźwiedzi, podczas gdy foki
wyewoluowały od wyder. Dla porównania proszę sobie wyobrazić, że
farbowane na czarno futra oposów (torbacze) są określane nazwą …
skunksy (łożyskowce!). Kotiki odżywiają się rybami. Rozmnażają
się na lądzie. Typowa dla uchatek jest poligamia. To właśnie o
tych płetwonogich pisał Rudyard Kipling w opowiadaniu ,,
Biała
foka''
w ,,
Księdze
dżungli'.
Kotiki przez długi czas były bezlitośnie odławiane dla cennych
futer zwanych ,,
fokami'',
istnieje więc konieczność ich ochrony.
W
tropikalnych morzach z okresu miocenu rozgrywały się krwawe jatki
urządzane przez 15 – metrowe rekiny
Carcharodon
megalodon
na waleniach. Prawdopodobnie stąd wywodzą się sezonowe wędrówki
wali szarych. Wal szary, zwany pływaczem żyje w wodach opływających
Amerykę Północną. Należy do waleni fiszbinowych, pysk ma krótki
i zaokrąglony. Skóra barwy szarej. Oczy jak u wszystkich waleni są
chronione warstwą tłuszczu przed działanie rozpuszczonej w
morskiej wodzie soli. Walenie straciły owłosienie. Jego reliktem
jest kilka włosków na wargach służących jako narząd dotyku.
Fiszbiny są przekształconymi na drodze ewolucji zębami, służącymi
do odcedzania morskich organizmów. Im dłuższe tym skuteczniejsze.
Walenie fiszbinowe w stadium embrionalnym mają zęby, skąd jasno
wynika ich rodowód. Kościec płetw uderzająco przypomina kończyny
ssaków lądowych. Innym reliktem jest zachowany u tych zwierząt pas
barkowy. Czym różni się ogon waleni od ogona rybiego? Ten pierwszy
jest bowiem ustawiony poziomo, a nie pionowo jak u ryb. Walenie
oddychają tlenem atmosferycznym. Pokarmem wala szarego jest kryl.
Kalifornijskie pływacze migrują ku wybrzeżom Alaski, aby tam
rodzić młode i razem z nimi powrócić w ciepłe wody. U waleni
poród odbywa się ogonem płodu w przód, co ma go chronić przed
utonięciem, gdyby poród miał się przedłużyć. Gdy matka ginie,
los jej potomstwa jest przypieczętowany, bowiem adopcja istnieje
tylko u delfinów.
Innym
polarnym wielorybem jest wal grenlandzki. Należy on do waleni
fiszbinowych. Ciało masywne, łeb krótki i pękaty. Skóra czarna,
biała na brzuchu. Odżywia się krylem. Wbrew nazwie pływa nie
tylko u wybrzeży Grenlandii, ale też Islandii, w północnym
Pacyfiku i u północnych wybrzeży Kanady. Jest też dużo innych
gatunków wielorybów w morzach polarnych, lecz zajmijmy się innymi
waleniami wód zimnych.
Jednym
z najsłynniejszych filmów z udziałem zwierząt było ,,
Uwolnić
orkę''.
Występowała w nim orka Keiko złowiona u wybrzeży Islandii;
później została tam wypuszczona.
Orcinus
orca,
bo tak brzmi łacińska nazwa tego zwierzęcia, jest delfinem i to
największym na świecie. Osiąga wymiary 6 – 9,4 m długości. U
samca płetwa grzbietowa mierzy aż 1 m wysokości. Ubarwienie czarno
– białe, pysk zaokrąglony, pełen ostrych zębów. Jest gatunkiem
kosmopolitycznym. Pływa zarówno w morzach polarnych, tropikalnych i
umiarkowanych. Sporadycznie trafia się również w Bałtyku. Orki są
mięsożerne. Nie są przed nimi bezpieczne ryby od śledzi po rekiny
(sic! Rekiny też), pingwiny, płetwonogie, mięczaki, skorupiaki,
walenie, a nawet niedźwiedzie polarne. Omawiane delfiny często
jednoczą się w stada. Widziano 30 orek atakujących 100 narwali.
Orki groźne są także dla wielorybów, wygryzają bowiem ich
języki. Jedynie kaszalot może się przed nimi obronić. Nie
zabijają ludzi, mimo iż mają pełne biologiczne predyspozycje ku
temu. Na Nowej Zelandii orka zwana Starym Tomem pomagała w odłowach
miejscowym wielorybnikom, za co była nagradzana swoim przydziałem
wielorybiego mięsa. Po śmierci Starego Toma jego szkielet po
uprzednim wypreparowaniu stanął na placu wielorybniczej osady.
Przez długi czas orki były otaczane nimbem wielkiego strachu. Sama
za siebie mówi ich angielska nazwa ,,
killer
whale''
– wieloryb zabójca. W Polsce szczególnie złą prasę robili im
Centkiewiczowie. Powszechnie uważano je za morskie potwory na każdym
kroku mordujące ludzi. Mit został obalony, gdy jedną z orek
schwytano do oceanarium. Nazwano ją Killroy. Ów Killroy pozwalał
mewie bawić się swoim językiem, nie wykazywał też ochoty do
ataków na ludzi. A przecież jeszcze Iren
äus
Eibl – Eibelschweldt w książce ,,
Galapagos.
Arka Noego na Pacyfiku''
pisał, że gdy spotkał orkę to rekordu w uciekaniu z wody ,,
nie
pobił nigdy wcześniej, ani później''.
,,Są
plemiona, co poza białych żyją wiedzą
Mają w grocie
włóczni róg narwala
I na szczycie
świata siedzą''
- pisał Rudyard Kipling. Narwal jest
reprezentantem waleni
Odontoceti (zębowców). Od niego
utworzono nazwę jednej z ich grup – narwalowatych. Ciało masywne,
pokryte ciemno ubarwioną grubą skórą. Oczywiście najbardziej
,,widowiskową'' częścią ciała narwali są ich ,,rogi'', które w
rzeczywistości rogami nie są, ale jednym z dwóch jedynych zębów
u samców osiągających monstrualne wymiary (1 m długości). Są
spiralnie zakręcone i ostre. One to na przestrzeni tysiącleci z
magnetyczną siłą przykuwały ludzką uwagę. Narwale żyją w
morzach Arktyki północnoamerykańskiej, a prąd morski niósł je
ku wybrzeżom Europy. Tam narodził się mit fantastycznego konia z
owym rogiem na głowie, zwanego jednorożcem, lub rzadziej –
likorną (francuska nazwa narwala oznacza ,,
likornę morską'').
Nawet Leonardo Da Vinci wierzył w jego egzystencję. Rogom
jednorożców przypisywano znaczenie uzdrowicielskie i wyrabiano z
nich książęce berła. Razem z lwem, zwierz ten jest elementem
godła Wielkiej Brytanii. Dopiero Georges Cuvier wytoczył argumenty
zaprzeczające istnieniu jednorożców. Pozostaje pytanie: jakie ma
znaczenie ów róg, to jest ząb w życiu samych narwali? Widziano
dwóch przedstawicieli tych waleni, którzy walczyli tym orężem
między sobą. Można nim także działać w samoobronie jak i
wybijać przeręble w warstwie lodu odgradzającego od tlenu
atmosferycznego. Jednak w niczym on nie broni narwali przed
najstraszliwszym katem przyrody – przed człowiekiem.
Niektóre wyrazy mogą brzmieć podobnie np.
słowik i słoik. Nikogo to nie dziwi i każdy jest świadomy, że
słowik jest ptakiem, a słoik – naczyniem. Wielu natomiast
całkowicie bezpodstawnie stawia znak równości między wyrazami
białucha i beluga. Błąd ten jest nawet w jednym z tomów
,,
Encyklopedii PWN''! Tymczasem beluga jest rybą, zaś
białucha – waleniem. Co o niej wiemy? Białucha, zwana walem
białym, lub morskim kanarkiem (tę ostatnią nazwę utworzono w
związku z jej różnorodnym repertuarem dźwięków) należy do
narwalowatych. Zamieszkuje wody opływające Syberię, Arktykę
europejską i północnoamerykańską. Może się trafiać w Bałtyku.
Ciało masywne, pysk bardzo krótki. Nazwę tego zwierzęcia
utworzono nawiązując do jego białego ubarwienia. Białuchy są
mięsożerne. Odżywiają się rybami, mięczakami i skorupiakami.
Ich potomstwo jest czarne, tak więc biel jest oznaką dojrzałości.
Jedną z najsłynniejszych białuch był Moby Dick znaleziony w Łabie
w okolicach Hamburga. Waleń pochodził z oceanarium gdzie
ostatecznie trafił. Kiedy w 1997 r. u wybrzeży Szkocji został
wyrzucony kaszalot, również otrzymał to imię, które pochodzi od
zwierzęcego bohatera powieści Hermana Melville'a. Również dzisiaj
białuchy potrafią fascynować ludzi. W Jokohamie (Japonia) istnieje
,,kapela'' tych ssaków występujących wespół z dwójką morsów.
Wśród kotowatych mieszkańcami podbiegunowej
tajgi są: zamieszkujący Syberię tygrys, ryś ze Skandynawii,
Syberii, Alaski i Kanady, oraz zdziczała rasa kota domowego –
norweski kot leśny. Co do areału tego ostatniego nazwa mówi sama
za siebie.
Daleko na północ sięgają również areały
wilków i kojotów.
Piesiec jest przedstawicielem lisów w polarnych
rejonach Skandynawii, Syberii, Alaski i Kanady. Należy do rodzaju
Alopex, a nie
Vulpes jak inne lisy; jego łacińska
nazwa to:
Alopex lagopus. Co o nim wiemy? Sylwetką bardziej
przypomina ,,statystycznego' psa niż lisa, co pokreślono w nazwie.
Bywa też nazywany lisem polarnym. Ubarwienie futra zmienia się w
zależności od pory roku. Krótkie polarne lato widzi go brązowym,
zaś zimą piesiec przybiera barwę wszechobecnego wówczas śniegu.
Jest mięsożerny. Odżywia się lemingami, ptakami i ich jajami,
czasem także padliną. Jego białe futro przykuwa ludzką uwagę, co
przyczynia się do odłowów tych zwierząt i ich hodowli na fermach
zwierząt futerkowych razem z innymi lisami.
,,
Mało zwierząt natura tak szczodrze
obdarzyła męstwem, przebiegłością i złośliwością. Choć
ledwo większy od szkockiego teriera – w porównaniu z nim lew wyda
się nieśmiały. Ten najbardziej rozbójniczy spośród mieszkańców
gór i lasów jest postrachem wszystkich zwierząt w swoim rewirze.
Zdarzało się, że pumy i niedźwiedzie grizzly na jego widok
porzucały swe łupy. 'Jeśli diabeł przebywa gdziekolwiek na Ziemi,
to mieszka w tym zwierzęciu' – mawiają niektórzy Indianie''.
Bohaterem zacytowanego tu eseju Lesiego T. White'a jest rosomak. Jego
nazwa pochodzi od ,,
rossomacha''; słowa, którym według
tekstu z XVI wieku określali go miejscowi ,,
na Litwie i w
Moskwie''. W tym samym archaicznym opracowaniu pojawia się też
nazwa ,,
Vielfrass'' (wielożer), która jednak jest niezbyt
fortunnym przetłumaczeniem skandynawskiego ,,
fiellfras'',
oznaczającego ,,
skalną kunę''. Dlatego też w języku
niemieckim owe
Vielfrass zastąpiono norweskim słowem
Järv.
Rosomak należy do łasicowatych. Niemniej Karol Linneusz i Alexander
von Humboldt populacje rosomaków w Europie zaliczali do
łasicowatych, zaś rosomaki z Nowego Świata były dla nich
niedźwiedziami. Omawiane zwierzęta faktycznie mają wymiary
zbliżone do szkockiego teriera: długość ciała wynosi 75 – 105
cm (+ 18 – 23 cm ogon), wysokość w kłębie: 35 – 45 cm, zaś
ciężar ciała: 10 – 19 kg. Długość życia na wolności wynosi
13 lat. Gdyby polarne ssaki drapieżne identyfikować z bohaterami
,,
Trylogii'' rosomak pasowałby do obrazu Wołodyjowskiego.
Zasiedla Skandynawię, Syberię, Alaskę i Kanadę. Dawniej był
pospolitą zwierzyną łowną w Europie Środkowej w tym w Polsce.
Dziwnym jest, że dla wielu Polaków jest otoczony nimbem wielkiej
egzotyki; przecież wzmianka o nim pojawia się w ,,
Panu
Tadeuszu'' Adama Mickiewicza. Informują o rosomakach również
staropolskie kroniki (min. Marcin Kromer). Zresztą znajomość
,,
Ogniem i mieczem'' Henryka Sienkiewicza nie musi być
równoznaczna ze znajomością suhaków. Później pod wpływem
ocieplenia klimatu rosomaki wycofały się w ostępy tajgi i tundry.
Wyglądem przypomina małego niedźwiadka. Jest pokryty gęstym,
brązowym futrem, które nie ma zbyt wysokiej ceny na rynku
kuśnierskim, niemniej chroni przed osadzaniem się szronu podczas
oddychania. Łapy krótkie i szerokie, chronią przed zapadaniem się
w śniegu, lub błocie. Ogon w formie kity. Ma również ostre zęby
i mocny zgryz. Potrafi pływać na niewielkie odległości, ale nie
nurkować. Ma słaby wzrok; zdarza się, że przesłania oczy łapą,
aby lepiej widzieć jak człowiek (sic!). Porusza się na krótkim
dystansie, jakby kulejąc, ale tylko na nartach można go dogonić.
Potrafi też poruszać się po drzewach. Już wspomniana nazwa
Vielfrass świadczy o krążącej o rosomaku opinii wielkiego
żarłoka. Powszechny mit kazał mu obżerać się mięsem do
całkowitego napęcznienia brzucha, po czym zwierz miał się
przeciskać między blisko rosnącymi drzewami, aby wycisnąć z
siebie pokarm i móc go ponownie konsumować. Obalono to przekonanie
dopiero w XIX wieku. Przedtem obrodziło licznymi ilustracjami i
najzupełniej poważnymi opisami. Nawet Benedykt Dybowski rzetelnie
opisujący zwierzęta, roztaczał nad rosomakiem aurę krwawej
mitologii. Dopiero W. Lakowitz na kartach ,,
Królestwa zwierząt''
odważył się obalić rosomakowy mit, lecz i on fantazjował każąc
rosomakowi opijać się krwią reniferów. W XX wieku Jan Żabiński
dyskretnie przemilczał sprawę rosomakowych sukcesów łowieckich,
zaś Antoni Gucwiński zakwestionował je. Trzeba jednak zaznaczyć,
że obaj autorzy ograniczeni byli do obserwacji rosomaków w ogrodach
zoologicznych w Warszawie (J. Żabiński) i Wrocławiu (A.
Gucwiński). Rosomak jest wszystkożerny. Odżywia się: owocami,
orzechami, jagodami, bezkręgowcami, rybami, gadami, płazami,
kurakami, jajami, pisklętami, gryzoniami, zajęczakami, kopytnymi i
padliną. Dokonując odłowów łosi, czy reniferów może wskakiwać
im na grzbiet. Często magazynuje zdobyty pokarm np. wieszając wśród
gałęzi odgryzioną przez siebie głowę łosia. Potrafi też
odpędzać od łupu znacznie większe od siebie drapieżniki jak:
wilki, niedźwiedzie, pumy, czy tygrysy. Pomocna jest mu wtedy nie
tylko siła fizyczna, ale także wydzielina gruczołów zapachowych,
którą może obrzydzić pokarm niejednemu zwierzęciu (z podobnym
zjawiskiem spotykamy się u tchórzy i skunksów). Dla rosomaka nie
stanowi też większych trudności pożerać ofiary sideł samemu nie
dając się w nie złapać. Może również zakraść się do
traperskiej chaty i zdemolować jej wnętrze pod nieobecność
właściciela. Pies, który jakimś cudem wyszedł cało z walki z
rosomakiem, już się nie da zmusić do tropienia tego zwierzęcia.
Według Antoniego Gucwińskiego demolowanie ludzkich siedzib przez
rosomaki jest dla nich zabawą. Zwierzęta te przejawiają
terytorializm. Nie występują u nich walki godowe, bowiem to samica
wybiera partnera. Rozwój embrionów nieregularny, u borsuka też tak
jest. Jedynym przejawem dymorfizmu płciowego jest to, że samica
jest tylko mniejsza od samca. Rosomaki chociaż mało znane do dawna
fascynowały człowieka. W Szwecji, gdzie są jednocześnie prawną,
niektórzy trzymają je w domach jak psy. Dla porównania niektóre
rasy psów (czindo w Korei Południowej, lenghound w Norwegii) też
są prawie chronione. Mówić o rosomaku zaczęliśmy cytatem, więc
pożegnamy się z nim również cytując: ,,
W 1968 r. krakowskie
Zoo sprowadziło trójkę rosomaków: samca i dwie samice. Kiedy
rozgościły się już na dobre, pewnego dnia rozerwały siatkę i
wydostały się na wolność. Ślady ich spotykano potem w Lesie
Wolskim. Ponieważ były to sztuki młode i w pełni sił mogły się
rozmnożyć w podkrakowskim lesie. Byłaby to nieumyślna
aklimatyzacja tych pięknych i wyjątkowo oryginalnych zwierząt,
które żyły u nas przed wiekami'' – Andrzej Trepka ,,
Co
kaszalot je na obiad?''
,,
Dla mieszkańców Arktyki niedźwiedź Nanuk
jest bliskim kuzynem, a także istotą idealną. Stąd też rady
dawane sierotom, lub pechowym myśliwym, aby poszli uczyć się u
Nanuka'' – mówił członek grupy ekologów arktycznych
Christian Kempf na temat roli kulturowej niedźwiedzi polarnych. Na
przełomie plejstocenu i holocenu, populacje niedźwiedzi brunatnych
kolonizujących Biegun Północny stały się przodkami właśnie
Thalarctos martimus, dawniej:
Ursus martimus. Aby
wyrobić sobie pojęcie o mrozach jakie panowały w plejstocenie
wystarczy wiedzieć, że kiedy Bałtyk zamarzał, ówczesne
niedźwiedzie polarne mogły wędrować z Półwyspu Skandynawskiego
do Polski. W myśl reguły Bergmana niedźwiedź polarny jest
największym przedstawicielem niedźwiedziowatych i ogólnie ssaków
drapieżnych. Osiąga wymiary: u samców 2 – 2,5 m długości, u
samic: 1,8 – 2,1 m długości + ogon 7,5 – 13 cm, wysokość w
kłębie 1 – 1,6 m. Masa ciała wynosi średnio: 410 kg (samce) i
320 kg (samice). Niedźwiedzie polarne żyją przeciętnie 20 – 25
lat, z czego długość rekordowa wynosi 34 lata. Skóra czarna,
pokryta gęstym, białym futrem chroniącym przed mrozem i maskującym
na śniegu. Niedźwiedź polarny jest świetnym pływakiem. Wolno
przypuszczać, że stoi u podstaw linii rozwojowej jakichś morskich
ssaków, lecz to tylko hipoteza. W wodzie porusza się z prędkością
4,4 km/ h, a nie 44 km/h, bo ten ostatni błąd ukazał się w
świetnej skądinąd książce Antoniego Gucwińskiego i Władysława
Strojnego ,,
Znajomi z Zoo'', gdzie informację zaczerpnięto z
tomu ,,
Małych słowników zoologicznych. Ssaki'', gdzie nie
wydrukowano przecinka. W ogrodzie zoologicznym w Poznaniu dokonano
udanego mariażu między niedźwiedziem brunatnym, a niedźwiedziem
polarnym. Uzyskano nawet płodne potomstwo (sic!). Niedźwiedź
polarny jest wszystkożerny z miażdżącą przewagą białka
zwierzęcego. Dokonuje odłowów: ryb, ptaków, lemingów, fok,
białuch, reniferów, zjada też padlinę. Jest samotnikiem. Jedynie
obfitość mięsa martwych wielorybów zbliża niedźwiedzie polarne
do siebie. Zasiedlają: Svalbard, Syberię, Syberię, Grenlandię,
Alaskę i Kanadę. Słynne są ich ,,odwiedziny'' kanadyjskiego
miasteczka Churchill. Liczba młodych w miocie wynosi dwa lub trzy,
najmniej jedno. Dla nich są kopane śnieżne jamy. Dorosłe
niedźwiedzie nie potrzebują tych schronów. Często ich młode są
zaledwie wymiarów królika. Co można powiedzieć o roli kulturowej
Thalarctos martimus? U zachodnich rubieży RP, w mieście
zwanym Szczecin przed wejściem do tamtejszego kina ,,
Kosmos''
znajduje się figurka siedzącego niedźwiedzia polarnego – symbolu
klimatyzacji.
Rzymski cesarz Neron na arenie cyrkowej urządził polowanie
niedźwiedzi polarnych na foki. W Polsce międzywojennej maskotką
jednego z oddziałów wojskowych była niedźwiedzica polarna –
Baśka Murmańska, przywieziona z Londynu. Zginęła wynurzając się
z rzeki, gdy zabili ją przerażeni chłopi. Jednak niedźwiedzie
polarne żyją w Arktyce (nieraz podróżują na krach lodowych. Raz
jeden z nich wywołał sensację pojawiając się u wybrzeży Tokio w
Japonii!) i właśnie wśród Eskimosów ich rola kulturowa jest
największa. Występuje tam jako Nanuk – Duch Północy. Mitologia
często wspomina małżeństwa ludzko – niedźwiedzie. Inuicki bóg;
Człowiek – Księżyc, patron łowiectwa jeździ na saniach
zaprzężonych w niedźwiedzie polarne. Kością prącia ich samców
są cenionymi amuletami dla młodych myśliwych, zaś eskimoskie
lekarstwo na bezpłodność dla kobiet to prącie Nanuka użytkowane
doustnie. Wielkie znaczenie ma zabicie pierwszego białego
niedźwiedzia. Jest ono czczone śpiewem i tańcem. Bohater
uroczystości odtwarza przebieg łowów, tańczy ze strzelbą w ręku
przed czaszką niedźwiedzia, przy czym towarzyszy mu matka, lub
żona. Od tysiącleci polujący na niedźwiedzie polarne Eskimosi
żyli z nimi w harmonii i nie byli w stanie ich wytępić.
Sporadycznie ginęły też w polowaniach Wikingów. Gehenna
omawianego gatunku zaczęła się wraz z eksploatacją Bieguna
Północnego. Zaczęły się zmasowane odłowy dla futer, czasem przy
użyciu helikopterów; w praktyce dla zasad BHP, w praktyce dla
lepszego osaczenia zwierzęcia. Najwcześniej, bo od 1960 r. są
chronione populacje syberyjskie. Obecnie ochroną niedźwiedzi
polarnych zajęły się liczne konwencje międzynarodowe.
Zaobserwowano nawet wzrost niedźwiedziego pogłowia. Daje to
nadzieję, że uda się uratować futrzastych władców Arktyki.
Z jeleniowatych żyjących również w strefie
umiarkowanej, oraz na terenach Skandynawii, Syberii, Alaski i Kanady
należy wymienić łosie.
10 000 lat temu kiedy o św. Mikołaju, czy
,,
Królowej Śniegu'' H. Ch. Andersena nikomu się jeszcze nie
śniło, a areał
Ranquifer tournadus sięgał po Alpy i
Pireneje, pochodzą ślady zainteresowania nimi jak w przypadku
fragmentu ciosu mamuta z wygrawerowanym reniferem z Kesserloch w
Szwajcarii. Przypuszcza się, że o reniferach jest wzmianka w
mitologii greckiej, bowiem jedną z prac Heraklesa miało być
złowienie łani kerynejskiej o złotym porożu i spiżowych
racicach. Jej pierwowzorem mogła być łania renifera, bowiem tylko
u nich samice mają poroże na równi z samcami. Znaczenie utylitarne
tego przyrodniczego fenomenu jest takie, że po porodzie samica
zrzuca swe poroże i obgryzając je, uzupełnia zapasy wapnia zużyte
w czasie ciąży. Przednie tyki reniferowego poroża są esowato
wygięte do przodu i zakończone czymś co przypomina łopatki.
Sierść gęsta barwy brązowej, na gardle biała. Żyjąc w surowym
polarnym klimacie renifery nie mogą sobie pozwolić na wybredność.
Konsumują każdy dostępny pokarm roślinny (w tym słynny porost –
chrobotek reniferowy), ale nawet nietypowe dla jadłospisu
jeleniowatych lemingi, ryby, ptasie jaja, a nawet ludzki i psi mocz!
Ta ostatnia, obrzydliwa jak na ludzki gust, pozycja ich menu
prawdopodobnie pozwala uzyskać sól. W stanie półdzikim renifery
są hodowane przez plemiona Lapończyków w Skandynawii i Nieńców
na Syberii. Dostarczają im one: mleka, mięsa i siły pociągowej.
Zanim się pożegnamy z reniferami, zobaczmy co
na temat wędrówek spokrewnionych z nimi karibu pisał Michel Cuisin
w książce ,,
Tajemnice zwierząt. Zwierzęta – rekordziści'':
,,[…]
jedno z ostatnich wielkich stad karibu wędruje co
roku między północnowschodnią Alaską a Jukonem w Kanadzie. W
1980 r. stado liczyło 100 000 zwierząt. Karibu spędzają zimę w
lasach. Na Syberii podobnie migrują reny'' [inna nazwa reniferów
– przyp. T. K.].
Kiedy stada dinozaurów Ceratopsia były
atakowane, samce otaczały kołem samice z młodymi, zasłaniając je
,,murem'' ze swych pancernych i rogatych głów. Dinozaury odeszły w
niebyt otchłani dziejów, ale ich system grupowej samoobrony,
praktykuje pewien gatunek dzikiego bydła. Mam na myśli piżmowoły.
Pierwszy człon łacińskiej nazwy tego zwierzęcia, Ovibos
znaczy ,,owcowół'', a nawiązuje do jego wyglądu zewnętrznego.
Piżmowół jest bowiem pokryty, sięgającym racic, wełnistym
futrem, barwy czarnej, przyprószonej ,,siwizną''. Siwa jest sierść
pokrywająca zakończenia nóg, oraz dolny fragment pyska. W czasie
lata, piżmowoły ,,gubią'' fragmenty futra, co czyni je lżejszym.
Chroni je ono przed mrozem, przed ukłuciami komarów, w pewnym
stopniu zabezpiecza też przed kłami i pazurami wilków i
niedźwiedzi polarnych. Areał piżmowołów obejmuje Grenlandię,
Alaskę i Kanadę. W plejstocenie zasiedlały min. Polskę i Syberię.
Bezlitośnie tępione w przeszłości, aktualnie pretendują do rangi
zwierząt udomowionych. Planuje się pozyskiwanie nie tylko ich mięsa
i mleka, ale także sierści znakomicie imitującej owczą wełnę.
Są to zwierzęta bardzo łagodne wbrew swemu groźnemu wyglądowi i
sile. Człowieka, który się nimi opiekował, uznały za członka
stada, wspólnie z nim wchodziły do wody, a nawet broniły przed
jego własnymi psami! Innymi kandydatami do domestykacji są: bawoły,
oryksy i elandy (Afryka), łosie (Rosja) i różne gatunki
azjatyckich jeleni.
Pod koniec lat 60 – tych XX wieku USA
postanowiły prowadzić doświadczenia z bronią atomową na leżących
blisko Alaski wyspach Aleutach nie dbając o zagrożenia dla zwierząt
i autochtonów. Zaprotestowała wówczas cała Kanada. Protest
podpisało 170 000 osób na kilometrze papieru odbieranym przez Biały
Dom w ciągu czterech dni (sic!). USA zrezygnowało z prób
jądrowych, zaś w 1971 r. jedenastu Kanadyjczyków, którzy
zorganizowali pierwszą demonstracje na kutrze płynącym w stronę
Aleutów założyło organizację Greenpeace.