,,Uważano
też, że w miejscu, gdzie jego lewa stopa dotknęła ziemi, wyrastał
czosnek (Alium
sativum), ale gdzie
prawa, wyrasta cebula (Alium
cepa) i stąd
niewątpliwie pochodzą zapachy tych cennych roślin’’ - Roman
Antoszewski ,,Przyroda inaczej, czyli ciekawostki cz. 1’'
Püsterich,
nazywany też Bystrzychem, zyskał sobie sławę dobroczyńcy ludzi,
rasy stworzonej na początku ery dziesiątej przez Jarowita na wyspie
Wolin ze strzałek pioruna. Wedle słów ,,Gołębiej
Księgi’’ Agej
stworzył Püstericha i jego siostrę, a zarazem małżonkę,
Bystrzycę w erze pierwszej ze śliny boga Niepodzielnego, Późniejsze
mity zapisane w ,,Perłowym
latopisie’’ Kosy
Oppmana i ,,Codex
vimrothensis’’
przedstawiają go jako syna leśnego człowieka Drozda i rusałki
Dorpy. W opowieściach tych Püsterich pieczętował się herbem
Czajnik i używał zawołania: Gwizzzd! Niezależnie od tego czy był
Enkiem czy też nie, przedstawiano go w postaci niskiego, nagiego
młodzieńca o łysej głowie, ciemnej cerze, długich
i chudych kończynach, oraz aż dwóch pępkach, jednym mniejszym, a
drugim większym. Choć nie odznaczał się urodą,
miał lotny umysł.
Z
kolei Bystrzyca przypominała rudowłosą rusałkę o ciele zgrabnym
i miłym dla oczu, jednakże tak jak jej mąż i brat posiadała dwa
pępki. Zamek Püstericha
mieścił się na germańskiej ziemi, w krainie, która z powodu
licznych stad turów otrzymała nazwę Turyngii.
Kiedy
Jarowit ulepił ze strzałki pioruna Novalsa i Aivalsę, pierwszego
męża i pierwszą niewiastę, których potomkowie dziś zaludniają
cały okrąg Ziemi, przywołał przed swe oblicze Püstericha
i Bystrzycę.
-
W imię Ageja, dajcie ludziom ogień.
Püsterich,
który w erze czwartej nauczył Zajęczan używania czajnika, razem
ze swoją oblubienicą udał się posłusznie na wschód w kierunku
Wiecznych Błot Pinos. Oboje z kosturami w dłoniach przedzierali się
niestrudzenie przez puszcze i rozlewiska. Czasem
użyczały im swych grzbietów leśne zwierzęta; żubry i
niedźwiedzie. Trzydziestego
dnia wędrówki oba kostury złamały się z suchym trzaskiem, co
było znakiem, że
Püsterich i Bystrzyca znaleźli się na miejscu. Zapadał zmrok, a
Bagna Pinos ciągnęły się aż po horyzont. Püsterich począł
nucić czarodziejską pieśń, której niegdyś nauczył się na
dworze cara Welesa w Nawii. Przywabione jej słowami, z błota
wynurzyły się dwa krokodyle. Były to bowiem czasy kiedy jeszcze
krokodyle żyły na Bagnach Pinos, zaś aligatory zamieszkiwały
rozlewiska rzeki Bobry. Para Enków śmiało stanęła na grzbietach
ogromnych gadów. Krokodyle popłynęły wówczas w kierunku sporej
wysepki porośniętej gęstą i rudą turzycą. Pośrodku wyspy
leżała tłusta ropucha rozmiarów barana. Była tak duża, że
mogła uzupełniać swój jadłospis młodymi smokami. Jej
wyłupiaste oczy świeciły niczym rubinowe lampiony.
-
Nie wiedziałam, że Golgora istnieje naprawdę – wzdrygnęła się
Bystrzyca. - Myślałam, że to jeno klechda.
Püsterich
dodał swej siostrze, a zarazem żonie otuchy całując ją w kark, a
następnie wydobył z kaptorgi zawieszonej na szyi pióro białego
orła Tineza. Ropucha nosząca imię Golgora beknęła gniewnie i
donośnie, jednak Püsterich śmiało zbliżył się do niej. Począł
łaskotać białym, orlim piórem płaza. Golgora nie wytrzymała i
kichnęła, a następnie dała nura w mętną wodę. Nim zanurkowała
z donośnym pluskiem, zdążyła wypluć krzesiwo. Püsterich wziął
je do ręki, opłukał z ropuszego śluzu i schował do kaptorgi.
Następnie razem z Bystrzycą polecił płynąć do brzegu. O brzasku
Püsterich i Bystrzyca zjawili
się na rajskiej wyspie, Wolinie, gdzie przywitali ich pierwsi
rodzice, Novals ze swą żoną Aivalsą. Püsterich pokazał im
krzesiwo wyplute przez ropuchę Golgorę, po czym zaczął uczyć ich
rozpalania ogniska. Novals i Aivalsa okazali się pojętnymi
uczniami.
-
Skoro umiecie już używać krzesiwa – odezwała się Bystrzyca
– pozwólcie, że i ja przekażę wam wiedzę i umiejętność!
Po
tych słowach Bystrzyca wręczyła Aivalsie suche drewienka i
nauczyła ją rozniecać ogień poprzez ich pocieranie. Gdy zapłonęło
pierwsze ognisko, protoplaści rodu ludzkiego
zasiedli przy nim z Püsterichem
i Bystrzycą, oraz innymi Enkami; Jarowitem, Świętowitem, Mokoszą,
Welesem, Pochwistem, Borutą, Dziewanną i Złotą Babą, a także ze
Swarogiem, Swarożycem i Juratą. Weselili się do białego rana,
śpiewając pieśni ku czci Ageja i zajadając pieczoną rzepę.
*
,,’Zjedzmy
im serducha! - darły się wieżtyce; baby o psich czaszkach i
kończynach bez mięśni i skóry’’ - Mikołaj Rywmid
,,Nymphologia’’
Era
dziesiąta była Złotym
Wiekiem w dziejach ludzkości, wówczas jeszcze nieśmiertelnej,
wiecznie młodej, wolnej od wszelkich chorób i cierpień, żyjącej
w harmonii z przyrodą i nieopisanie szczęśliwej. Nigdy później
ludziom nie było dane zaznawać takiego szczęścia jak wówczas.
Niestety przyszedł kres tej błogosławionej epoki za sprawą
nieposłuszeństwa pierwszych rodziców. Novals i Aivalsa wbrew
wyraźnemu zakazowi Enków, ugotowali i zjedli żołędzie zerwane ze
świętego dębu, zwanego Baublisem. Namówiło ich do tego Licho pod
postacią węża, zwanego Tat’. Wówczas otworzyły się podwoje
Čortieńska. Rozpełzły
się po świecie Čorty, udręki i choroby. Ludzie zaczęli cierpieć
i ginąć ugodzeni lodowym ościeniem Mar – Zanny. Ich serca
zostały dogłębnie skażone złem, tak że wciąż dokładali
niegodziwość do niegodziwości. Spośród synów Novalsa, rudy
Knieimir jako pierwszy z ludzi uśmiercił swego brata, Decha i po
dziś dzień ma wielu naśladowców. Serca Enków zapłonęły
gniewem na ród Novalsa i Aivalsy i powzięty został zamysł ich
zguby. Występną ludzkość uratowało jednak od zagłady
wstawiennictwo Dodoli Perperuny Gromorodnej. Była ona jedną z córek
Aivalsy, oraz oblubienicą Jarowita, zwanego też Perunem, któremu
urodziła Jeźdźców Ognistego Pioruna i opiekunkę zbóż imieniem
Kurko.
Również
Püsterich, dawca krzesiwa
nie odwrócił się od ludzi, których teraz niepokoiły po nocach
strzygi, wąpierze i wieżtyce. Te ostatnie były władne za pomocą
czarnych prętów otwierać piersi śpiącym, aby wyjmować z nich
serca i je zjadać.
-
Naści tu czosnek – zwrócił się do skruszonych Novalsa i
Aivalsy. - Nazywam go srebrem Boruty, tak jak cebula jest jego
złotem, bo obie wyrosły w miejscu gdzie Władca
Puszczy dotknął stopami ziemi. Niech nie zrazi was zapach tej
rośliny. Spożywajcie ją i smarujcie nią swoje piersi, a będziecie
bezpieczni przed atakami wąpierzy ssących krew i wieżtyc
porywających serca.
Novals
i Aivalsa posłuchali rady przyjaciela i nauczyli swe dorosłe już
dzieci, aby i one nie stroniły od czosnku. Dzięki temu więcej
ludzi mogło dożyć świtu.
*
W
przyrodzie panował Listopad, kiedy Püsterich
szedł zadumany brzegiem leśnego jeziora. Myśli, które nurtowały
w jego sercu nie sposób było określić jako pogodnych. Widział
już zbyt zła uczynionego przez ludzi, którzy biorąc przykład z
Knieimira, ukaranego zesłaniem na Księżyc, poczęli walczyć
między sobą i starszymi rasami. Püsterich smucił się, bowiem
tajne mu były ostateczne zamysły Ageja, do którego należeć miało
ostatnie słowo. Z zadumy wyrwało go pozdrowienie wodnika odzianego
w połataną, zieloną kapotę, z której ciekła ciurkiem woda.
Wodnik nosił imię Welon na cześć Welesa i palił artystycznie
wykonaną fajkę.
-
Piękna fajka, bracie Welonie – pochwalił Püsterich. - Czy mogę
zaciągnąć się dymem?
Wodnik
zgodził się i podał fajkę Enkowi. Jednak gdy Püsterich przytknął
ją do ust, stwierdził, że piękna fajka zamieniła się w duży,
oblepiony błotem, próchniejący korzeń. Welon zaśmiał się
skrzekliwie, odsłaniając pożółkłe zęby i ze zwinnością żaby
wskoczył do jeziora. Woda opryskała Püstericha od stóp do głów.
Smętny udał się do swego zamku, gdzie czekała nań Bystrzyca,
gotowa go pocieszyć.