Mówię stanowcze NIE nowemu haraczowi, zwanemu opłatą reprograficzną (oby w bezkrwawy sposób rozpadła się Unia Europejska, która to wymyśliła), mającą posłużyć finansowaniu artystów, którzy nie potrafią sprzedać swojej twórczości na wolnym rynku. Sam chciałbym sprzedawać więcej egzemplarzy swoich książek. Cieszyłbym się jednak tylko wtedy gdyby Czytelnicy wydawali na nie pieniądze z własnej, nieprzymuszonej woli, a nie dlatego, że fiskus każe. Jeśli zaś PiS chce zrobić coś dobrego dla polskiej kultury, niech wreszcie zniesie podatek VAT na książki.