,,Wampiry
gaszą wieczność gwiazd
i
gaszą serce krwawe.
Zhańbione
ciała – pusty dwór -
zhańbione
serce krwawe.
Wtem
tryumfalnie zapiał kur -
i
pękło serce krwawe''
W
2010
r. w antologii ,,Wielka
księga potworów tom 1''
(ang. ,,The
Mammoth Book of Monster'')
pod redakcją Stephena Jonesa znalazłem opowiadanie grozy Roberta
Ervina Howarda ,,Koszmar
ze wzgórza''
(tyt. oryginału: ,,The
Horror from the Mound'')
po raz pierwszy opublikowane w maju 1932 r. w czasopiśmie ,,Weird
Tales''.
Akcja
opowiadania rozgrywa się w Teksasie (rodzinnym stanie Autora) w
drugiej połowie XIX wieku. Na okres ten wskazują: zamknięcie
Indian w rezerwatach (epoka Dzikiego Zachodu już minęła), używanie
drutu kolczastego (pomysł na ten wynalazek pochodzi z 1865 r.;
patent został wydany w 1874 r.), oraz używanie lampy naftowej
(Thomas Edison opatentował żarówkę już w 1879 r.).
Protagonistą
jest były kowboj Steve Brill, który przerzuciwszy się na
prowadzenie farmy doznał licznych niepowodzeń. Doprowadzony do
rozpaczy zamierzał szukać skarbu w owianym złą sławą indiańskim
kurhanie przed czym ostrzegał go stary i przesądny Meksykanin, Juan
Lopez. Ten ostatni był niejako pośrednikiem między światem
realnym a magicznym.
W
roli antagonisty Howard osadził hiszpańskiego wampira Don Santiago
de Valdeza. Miał on zimne oczy i czarne szpony, oraz oczywiście
wampirze kły. Gdy wyszedł z kurhanu miał na sobie zbutwiały strój
XVI – wiecznego hidalga. Wampir żył w górach Kastylii jeszcze za
panowania Maurów. W XVI wieku postanowił udać się do Nowego
Świata. Wymordował załogę hiszpańskiego statku. Samotnego na
pełnym morzu, zabrał na swój okręt fikcyjny konkwistador Fernando
de Estrada (jego historycznym pierwowzorem był hiszpański wicekról
Meksyku, Alonso de Estrada żyjący w latach 1470 – 1537). W czasie
wyprawy na tereny dzisiejszego stanu Teksas (USA), wampir potajemnie
zabijał członków ekspedycji, która go przygarnęła. Gdy go
zdemaskowano, został pogrzebany w indiańskim kopcu. W XIX wieku
uwolnił go Steve...
W
opowiadaniu spodobał mi się pozytywny obraz księży katolickich –
to właśnie od księdza stary Lopez nauczył się pisać i czytać
(zresztą uważam, że nie każdy ksiądz jest jak Kazimierz Sowa, bo
więcej jest dobrych, choć się o tym zbyt wiele nie mówi ;).
Spodobał
mi się również wątek antyrasistowski, ukazujący, że pozory mogą
mylić (murzyński niewolnik – kanibal był niesłusznie
podejrzewany o mordowanie członków ekspedycji i zakuty w kajdany,
choć winny był wampir), oraz jasny rozdział dobra od zła (wampir
jako istota demoniczna został ukazany jednoznacznie negatywnie).