Śniło mi się, że:
- rozmawiałem ze Sławomirą o zamiarze połączenia rodzimowierstwa z chrześcijaństwem i oddawaniu czci boskiej św. Janowi Pawłowi II, zastanawiałem się nad podobieństwami między Mieszkiem I, a św. Włodzimierzem I Wielkim, tymczasem w słomianej karczmie piękne Słowianki ubrane na biało, krzątały się za ladą,
- byłem na imprezie na Wałach Chrobrego w Szczecinie, na której była nauczycielka matematyki, pani Godiena ov Iła - čuka, trzymałem w rękach anglojęzyczną książkę fantasy, której autor tworzył obrazy z błota i trawy i wymyślałem historię o bohaterze, który odbył wędrówkę z Sedinum do Canum,
- nie mogłem chodzić z powodu bólu nogi, a potem lewitowałem; podobało mi się to, lecz miałem wątpliwości czy nie unoszę się nad ziemią mocą diabła, aby to sprawdzić przeżegnałem się w powietrzu, lecz nie spadłem,
- w domu hodowałem stado świń, które cały czas jadły; chciałem, żeby znajomi Żydzi pomogli mi w opiece nad tymi zwierzętami, lecz oni odmówili,
- dziennikarze z brukowych gazet napisali satyryczną książkę o Marsjanach, w której św. Stanisław Kostka został opisany jako Śri FMK, co nie spodobało się pewnemu politykowi,
- poszedłem kupić lody z automatu i zaszedłem do budynku, w którym Nowozelandczycy przebrani za hobbity śpiewali pieśń Taliesina,
- w powieści ,,Wilczarz'' Marii Siemionowej pojawia się wzmianka o Jezusie i św. Pawle, jeden z władców miał zmuszać Wilczarza do przyjęcia chrztu,
- poszedłem z Mamą do Empiku, gdzie miałem wykonać jakąś papierkową robotę, byłem świadkiem spotkania z Andrzejem Sapkowskim, którego chciałem zapytać o to czy lubi twórczość George'a Macdonalda, lecz nie było okazji, źle się czułem w towarzystwie i utożsamiałem się z Volkodavem, potem szedłem po mieście i zacząłem unosić się w powietrzu,
- zamknięty na zapleczu sklepu razem z Voytakusem ov Višnicem rozwiązywałem gimnazjalny test o Krzyżakach i duchach, jakaś kobieta była zła, że przytoczyłem legendę z książki Zbigniewa Nienackiego o Panu Samochodziku o austriackim budowniczym Malborka (twierdziła, że Malbork zbudowali Polacy), było już ciemno gdy opuszczałem sklep wraz z przyjacielem, poprosiłem właściciela o plaster na skaleczenie, lecz nie miałem czym zapłacić i usiałem go oddać,
- szedłem ulicą i spotkałem Cygankę z dzieckiem, której pomogłem zbierać z ulicy lalkę i rozsypane srebrne monety, znalazłem zgubiony portfel, który Cyganka kazała mi wyrzucić do śmieci i chciałem wziąć go na przechowanie, lecz wtedy szczeciński dworzec był zamykany betonowymi bramami i musiałem uciekać, potem półnagi i o osmalonej twarzy zaszedłem na zaniedbane podwórko, gdzie ujrzałem półnagie, murzyńskie dziecko, które płakało, gdy wyszedłem z bramy uzbrojony w bicz, spotkałem po latach wujka Henricusa ov Sieniticusa, który ubolewał nad śmiercią Fidela Castro.