We
wrześniu 2019 r. obejrzałem australijsko – amerykański
młodzieżowy horror ,,Gęsia
skórka’’ (ang.
,,Goosebumps’’)
z 2015 r. w reżyserii Roba Lettermana oparty na serii książek
Roberta Lawrence’a Stine’a i serialu z lat 90 – tych XX wieku
(odsyłam do posta: ,,Gęsia
skórka (serial)’’.
Akcja
rozgrywa się w XXI wieku (wskazuje na to min. znajomość
Instagrama) w mieście Madison w stanie Deleware (USA).
Głównym
bohaterem jest licealista Zach Cooper, który przyjechał razem ze
swą matką, Gail z Nowego Jorku. Gail otrzymała posadę
wicedyrektora w szkole w Madison, z czego jednak jej syn nie był
zadowolony. Zach zakochał się w Hannie – pięknej córce sąsiada
– pisarza. Potem okazało się, że Hannah była … duchem, a jej
ojciec – samym twórcą serii ,,Gęsia
skórka’’.
R.
L. Stine (grany przez Jacka Blacka) w dzieciństwie był chorowity i
prześladowany przez rówieśników. Wymyślał potwory, aby
straszyły jego prześladowców. Z czasem owe potwory ożyły. Pisarz
pozamykał je w książkach n klucz, aby z nich nie wychodziły.
Stine był zgorzkniały i niemiły. Kochał tylko swoją ,,córkę’’
- 16 – Hannę, która w istocie była tworem jego wyobraźni. Nie
pozwalał jej na kontakty z ludźmi i często zmieniali miejsce
pobytu. Zach bojąc się o Hannę włamał się nocą do domu pisarza
i bezmyślnie uwolnił potwory uwięzione w książkach.
W
Madison grasowały takie potwory jak: yeti z Pasadeny, lalka Klapsik
(Slappy) – kierująca inwazją straszydeł, ożywione krasnale
ogrodowe, kosmici zamrażający specjalnymi promieniami (potraktowali
nimi parę ukazanych w komiczny sposób policjantów), gigantyczna
modliszka, wielkie muchołówki (zainteresowanych nimi odsyłam do
książki Tadeusza Oszubskiego ,,Tajemnicze
istoty’’),
demoniczny pudel (miał różową plamę na głowie, potrafił
lewitować i atakował ludzi; moim zdaniem była to najbardziej
oryginalna kreatura w tym filmie), zły klaun (widać tu wpływ
horrorów Stephena Kinga; innym nawiązaniem do twórczości tego
autora jest klub o nazwie ,,Lśnienie’’),
roboty, gromada zombie z cmentarza, wilkołak i Niewidzialny
Chłopiec. Pokonać je można było pisząc nową książkę i
zamykając je w niej.
Film
opowiada o potędze wyobraźni i odpowiedzialności w korzystaniu z
tego wspaniałego daru, a także o miłości – między Zachem a
Hanną i Champem a Taylor. Spodobał mi się wątek wewnętrznej
przemiany R. L. Stine’a jak również chrześcijański i
tolkienowski motyw Twórcy wchodzącego do swego dzieła. Wzruszająco
zostało ukazane poświęcenie Hanny, która chcąc ratować
mieszkańców Madison wybrała rozłąkę z Zachem i uwięziła samą
siebie w książce wraz z innymi tworami wyobraźni jej ojca. Na
szczęście później Stine na powrót sprowadził córkę do
realnego świata. Film oceniam jako bardzo dobry; bardziej zabawny i
romantyczny niż straszny ;).