W 2013 r. przeczytałem ,,Wampira z MO'' Andrzeja Pilipiuka – zbiór jedenastu opowiadań fantasy, będący kontynuacją ,,Wampira z M – 3''. Akcja tych opowieści rozgrywa się w drugiej połowie lat 80 – tych XX wieku w różnych miejscach Warszawy, przeważnie w niebezpiecznej dzielnicy zwanej Pragą. Bohaterami są znane już z poprzedniego tomu warszawskie wampiry: nierozgarnięta licealistka Gosia Brona – ateistka wychowana w rodzinie komunistów, ślusarz Marek, jego przyjaciel – spawacz – komunista Igor, targowiczanin - hrabia Xawery Prut czy wilkołak Greg.
Należy
do nich komunistyczny dyktator Wojciech Jaruzelski (1923 – 2014),
który pod ciemnymi okularami chował brązowe, końskie oczy z
wrzecionowatymi, kocimi źrenicami, wskazujące na przynależność
do istot demonicznych. Razem z rzecznikiem rządu, Jerzym Urbanem
knuł jak skompromitować Solidarność walczącą o wolną Polskę.
Jaruzelski i Urban zaplanowali prowokację polegającą na pokazaniu
trupa w milicyjnym mundurze, rzekomo zabitego przez strajkujących
robotników. Na szczęście prowokację udaremnił wampir Marek.
Inną
postacią historyczną był sam Święty Mikołaj (ok. 272 – ok.
345/ 352) – nie żaden, jakże mocno zakorzeniony w popkulturze,
amerykański Santa Claus w stroju krasnala z czerwonym nosem, ale
prawdziwy święty, biskup Miry. Święty Mikołaj nosił strój
biskupa i 6 grudnia złożył wizytę warszawskim wampirom, które
obdarował prezentami, mimo iż były to istoty potępione. Niestety
ateistka Gosia mimo namacalnych dowodów wciąż nie uwierzyła w
Świętego Mikołaja (pokazuje to jak bardzo ateizm zaślepia ludzi i
wampiry ;).
Z
mitologii słowiańskiej zostały zaczerpnięte utopce – wodne
demony tępione przez Wydział ,,Z''
ubecji zajmujący się zwalczaniem istot nadprzyrodzonych (,,Z''
jak zabobon; niejako jest to odpowiednik Biura Badań Paranormalnych
i Obrony z komiksów o Hellboyu). Jeden z więzionych przez majora
Nefrytowa utopców miał postać ociekającego wodą starca
cuchnącego rybami i mułem. Słowiańskiego pochodzenia są również
wilkołaki, które w ludzkiej postaci należały do harcerstwa i
uratowały wampiry przed dzikami z Puszczy Kampinoskiej.
Z
mitologii haitańskiej pochodzą obrzydliwe, żywe trupy, zwane
zombie. Ich przedstawicielem na kartach omawianej książki był
warszawski technik – antykomunista Zenek Trak zatrudniony w fabryce
sprężyn na Druciance razem z wampirami Markiem i Igorem. Zamienił
się w zombie kiedy zjadł podrzuconą mu przez ubeków puszkę
nieświeżej sowieckiej tuszonki (nasuwa mi to skojarzenia z
symboliką owocu zakazanego z ,,Biblii'').
Po jej zjedzeniu stracił przytomność i został pochwycony przez
ubeków. Major Nefrytow kazał mu podpisać lojalkę i tak
zastraszony Zenek został tajnym współpracownikiem. Jako zombie był
rozkładającym się trupem bez mózgu i o oczach śniętej ryby,
który straszliwie cuchnął padliną. Aby zamaskować ten fetor
major Nefrytow kazał mu pić wielkie ilości sowieckiej wody
toaletowej ,,Odekolon''.
Można
znaleźć również nawiązanie do baśni Charlesa Perraulta o
Czerwonym Kapturku. Rolę wilka pełni tu wilkołak Greg, który
poprosił weterynarza o kastrację, aby móc pohamować swą agresję
i uwolnić się od pociągu do suk. Weterynarz zrazu przestraszył
się mówiącego wilka i tak jak Czerwony Kapturek nazywał go …
babcią.
Z
powieści ,,Drakula'' Brama Stokera pochodzi holenderski
łowca wampirów Van Helsing, noszący skrzypiący, skórzany
płaszcz, którego wampiry bały się równie mocno jak Jakuba
Wędrowycza.
Z
horrorów H. P. Lovecrafta została zapożyczona używana przez
wampiry tajemna księga ,,Necronomicon''. Zawierała różne
przydatne im zaklęcia np. umożliwiające zamianę pojedynczego
wampira w stado nietoperzy bądź wiewiórek.
Z
horrorów Stefana Grabińskiego pochodzi motyw nadprzyrodzonych
anomalii powstających na terenach przemysłowych opuszczonych przez
człowieka. W miejscach tych maszyny porzucone przez człowieka, nie
mogąc znieść bezczynności włączały się same, a nawet
emanowały własną obsługę i biurokrację. Miało to miejsce w
porzuconych, zachodnich halach fabryki sprężyn na Druciance, w
Starej Wzorcowni, gdzie wampir Marek z pomocą mówiącego
Fabrycznego Kota udał się na poszukiwanie zaginionego wampira
Igora.
Z
zermatyzmu – pseudonaukowej teorii wybitnego neopogańskiego
artysty Stanisława Szukalskiego zostały zapożyczone jetinsyny –
synowie yeti; straszne istoty od niepamiętnych czasów uciskające
ludzi. Potwory te przypominały nieco goryle (część z nich, tzw.
oktojetinsyny miały pyski hien i macki ośmiornic). Były to
stworzenia równie głupie co okrutne, chcące zatruć cały świat i
jedzące koty. Marek i Igor spotkali je w zachodnich halach.
Zainteresowanych twórczością Stanisława Szukalskiego odsyłam do
posta: ,,Krak syn Ludoli''.
Nawiązaniem
do powieści Thomasa Harrisa ,,Milczenie owiec'' (,,Silence
of the Lambs'') z 1988 r. jest postać warszawskiego inżyniera,
który pod wpływem owej lektury … został kanibalem i porwał
młodą Cygankę, aby uszyć suknię z jej skóry (w ten sposób
Pilipiuk pokazuje, że popkultura może czasem wywierać zły wpływ
na człowieka). Major Nefrytow myślał, że zbrodnie inteligenta
popełniało zombie.
Pojawia
się też ciekawe nawiązanie do japońskiego horroru ,, The Ring:
Krąg'' z 1998 r. Wampiry oglądały na sowieckim
telewizorze marki ,,Rubin'' japońską kasetę wideo o demonie
w postaci dziewczynki wyłażącym ze studni. Zaczął dzwonić do
nich telefon po angielsku ostrzegający o śmierci. Wreszcie z
telewizora wyszła ubłocona i rozczochrana dziewczynka przeklinająca
po rosyjsku z zamiarem zabicia wampirów. Równocześnie z telewizora
lała się woda. Wampiry z wielkim trudem wepchnęły dziewczynkę do
telewizora i podłożyły go dwóm ubekom, którzy prawem kaduka
zajmowali mieszkanie pani Michalakowej. Dla ciekawostki: do
wspomnianego japońskiego horroru nawiązano w jednym z odcinków
,,Świata według Kiepskich'', w którym Ferdynand zdradził
Halinę z demonem z telewizora.
Jako,
że dylogia Pilipiuka jest parodią wampirycznego cyklu Stephenie
Meyer, nie mogło zabraknąć amerykańskiego klanu Coolenów, którzy
zamiast pić ludzką krew wysysali zwierzęta i nazywali to
wegetarianizmem. Polskie wampiry pogardzały Coolenami z powodu swej
sympatii do zwierząt. Do Polski przyjechał jeden z nich –
Adalbert Coolen (właściwie: Wojtek Kulas z Kongresówki). Został
pochwycony przez ubeków, którzy bili go trzepaczkami, aby uzyskać
diamentowy pył pokrywający jego skórę. Praskie wampiry urządziły
zajazd na więzienie ubecji i uwolniły Adalberta z zamiarem
spuszczenia mu lania za ,,wegetarianizm''. Ostatecznie
zrezygnowały z tego zamiaru i podzieliły się treścią
,,Necronomiconu''. Adalbert Coolen chciał zamienić się w
stado nietoperzy, lecz z powodu swego ,,wegetarianizmu''
zamienił się w chmarę stonki ziemniaczanej, która zginęła z
zimna (jest to humorystyczne nawiązanie do twierdzeń PRL –
owskiej propagandy o Amerykanach rozsypujących stonkę ziemniaczaną
na polskie pola).
Andrzej
Pilipiuk w ,,Wampirze z MO'' umieścił również nawiązania
do swojej własnej twórczości. Mamy więc postrach wampirów –
Jakuba Wędrowycza i Semena Korczaszkę w zachodnich halach (odsyłam
do posta: ,,Bohaterski menel, czyli rzecz o Jakubie Wędrowyczu''),
potwory z Łazienek - krwiożercze wiewiórki, chodzącego karpia i
Szkopojada, różową kozę Filaretowa z Pamiru (w innych
opowiadaniach pojawiają się: niewidzialna gęś Filaretowa i kura
Filaretowa znosząca złote jaja), a także ciekawe wzmianki o
społeczności ludzi zagubionych w Teatrze Wielkim i łazienkowskich
szklarniach mających połączenie z Tanganiką.
W
książce mamy również parodię amerykańsko – kanadyjskiego
filmu ,,Tajemnica Brokeback Mountain'' z 2005
r. o dwóch kowbojach - homoseksualistach:
,,Słyszałem, że Coolenowie próbowali kiedyś dobierać się do krów wypasanych w Brokeback Mountain – powiedział Igor. - Ale wpadli w zasadzkę farmerów. Nie wiem co im zrobili kowboje, ale od tamtej pory Eduard ma jakiś uraz psychiczny czy coś. W góry nie jeździ, bydełka się nie czepia, wysysa tylko sarenki'' – op. cit.
Major
Nefrytow w rozmowie z konfidentem Radkiem wymienił bohaterów
popkultury PRL – u takich jak: kapitan Żbik, porucznik Borewicz,
kapitan Sowa, a nawet pies Cywil, którzy zdradzili komunę poprzez
kontakt z czarnorynkowymi produktami sprzedawanymi na Bazarze
Różyckiego.
Przystępując
do oceny, zwracam uwagę na liczne zalety ,,Wampira
z MO''. Należy tu
wymienić wielkie bogactwo wyobraźni Autora i końską dawkę
humoru, antykomunizm – zwrócenie uwagi na panującą w PRL – u
nędzę, wyzysk i demoralizację, Orwellowski podział na ,,równych
i równiejszych'',
wszechobecną, kłamliwą propagandę, przerost biurokracji i
okrucieństwo milicji i ubecji (niestety tak właśnie było),
krytykę wojującego ateizmu z pozycji katolickich (strach konfidenta
Radka przed wejściem do kościoła i pobraniem wody święconej),
udane ośmieszanie
XXI – wiecznej mody wampirycznej związanej z ,,Sagą
Zmierzch'' (odsyłam do
posta ,,Wokół
'Zmierzchu''), ukazanie
Świętego Mikołaja jako biskupa, a nie świeckiego rozdawcę
prezentów, oraz pochwałę przyjaźni, honoru i rycerskości wobec
kobiet reprezentowane przez warszawskie wampiry. Sposób na powrót
do człowieczeństwa opisany w ,,Necronomiconie''
(aby ponownie stać się człowiekiem wampir musi się napić krwi
zombie, a zombie krwi wampira) nasuwa mi skojarzenia ze słowami św.
Pawła: ,,Jeden drugiego
brzemiona noście […]''
- Ga
6, 2. Na podstawie
,,Wampira z MO''
można by nakręcić bardzo dobry serial ;).