Jan
Żabiński na kartach ,,
Zagadki
ewolucjonizmu''
wspomina o stułbi, która skonsumowawszy wielkie jak na jej
rozmiary jajo żaby (skrzek) pękła, ale … jej żywot się nie
skończył, bo każdy kawałek pojedynczego poprzednio ciała
przekształcił się w odrębną, żywą stułbię; parzydełkowca z
gromady stułbiopławów o nazwie łacińskiej:
Hydra
vulgaris. Tymczasem w
mitologii greckiej hydra lernejska była wodnym smokiem (grec.
hydor
– woda) o regenerujących się głowach, zabitym przez Heraklesa.
Starożytni Grecy byli dobrymi obserwatorami przyrody, których
mitotwórcza fantazja mogła zmienić małą, niegroźną dla
człowieka stułbię w groźnego potwora. Co więc łączy hydrę
realną z hydrą mityczną? Środowisko – zgadza się. Zdolności
regeneracyjne – zgadzają się, chociaż stułbia nie ma głów.
Nazewnictwo – wzięto ów epizod z mitów o Heraklesie pod uwagę,
więc też są zgodne.
Rozpatrzmy teraz
kolejny przykład z mitologii greckiej ilustrujący jak można
,,odwrócić kota ogonem''. Karol Linneusz nazwał ,,meduzami'' grupę
parzydełkowców unoszących się z prądem morskim, mniej literacko
określanym jako ,,krążkopławy''. Okrągłe ,,parasole'' lub
,,dzwony'' z zawieszonymi pod nimi mackami miały zainspirować do
stworzenia potwornego łba porośniętego żywymi wężami, a
konkretnie Meduzy, jednej z Gorgon. Na tym nie koniec. Wzrok
mitycznej Meduzy zamieniał w kamień, miała złote skrzydła, kły
goryla i przypisywano jej duszenie lampartów. Takie to skojarzenia
budzili śródziemnomorscy krewni bałtyckiej chełbi modrej. W
ramach ciekawostki: meduzy były pierwszymi parzydełkowcami
wystrzelonymi w Kosmos, gdzie badano wpływ nieważkości na ich
pływanie. Okazało się, że nieważkość totalnie zdezorganizowała
ich ruchy.
W całym
tajemniczym świecie parzydełkowców jako taką popularnością
cieszą się korale. Popularne były i są ozdoby wykonane z ich
wapiennych szkieletów, do czego nawiązuje nazwa paciorków na
sznurku określanych jako korale, chociaż nie zawsze są z tego
materiału. W XVI wieku w Poznaniu zakładano nawet niemowlakom
pierścień z kawałkiem koralowca. Łatwo się domyśleć, że
działo się to tylko w bogatych rodzinach, co miało znaczenie
symboliczne. Występujące w morzach tropikalnych skupiska tych
zwierząt, tzw. rafy koralowe są frapujące dla przyrodników, lecz
przez tysiąclecia były przekleństwem dla żeglarzy. Wspomina o tym
nawet Alfred Szklarski w scenie gdy bosman Nowicki przerwał pełne
zachwytu wywody innych bohaterów na ten temat (,,
Tomek
wśród łowców głów'').
W wierzeniach polinezyjskich rafy są utożsamiane z zaświatami.
Terminy typu:
,,robak, robactwo'' nie mają prawa bytu w żargonie naukowym.
Potocznie nazywane są tak liczne, często w minimalnym stopniu
spokrewnione bezkręgowce. Czy Czytelnik jest władny zidentyfikować
mieszkającego w jabłku ,,
zielonego
robaczka w czerwonym kubraczku'',
któremu się mięsa zachciało?
Podpowiadam, że mam na myśli owada. Jest to po prostu
antropomorfizowana gąsienica motyla owocówki jabłkóweczki. Do
owadów jeszcze przejdziemy. Tymczasem owe funkcjonujące bezkarnie w
języku potocznym określenia można umownie przenieść na trzy typy
bezkręgowców: płazińce (robaki płaskie), obleńce (robaki obłe)
i pierścienice.
Co do
płazińców, długie i nudne telenowele określa się jako
,,
tasiemcowe seriale''.
Karol Darwin
mawiał: ,,
Dżdżownice
odegrały największą rolę w historii świata''.
Przyciągają one również uwagę wielu innych ludzi min. wędkarzy,
którzy to nazwali je rosówkami. W pewnej szkole w Wielkiej Brytanii
odbywają się zawody w łapaniu dżdżownic. Analogicznie jest w
stanie Floryda (USA) gdzie mają miejsce tzw. Zawody w Łapaniu
Robaków, aby było dziwniej za pomocą pręta wbitego w glebę!
Pijawki budzące
nieraz wstręt zwyczajami pokarmowymi są symbolem chciwości i
wyzysku. W Chinach w myśl przysłowia ,,
wszystko
co się rusza nadaje się do jedzenia''
lądują w ludzkich żołądkach po uprzednim kandyzowaniu (pisał o
tym Alfred Szklarski w książce ,,
Tomek
na tropach yeti'').
Niezwykły,
niemal groteskowy wygląd raków przysporzył im wielkiej
popularności jak chociażby w słynnej rymowance: ,,
Idzie
rak, nieborak, jak uszczypnie będzie znak''.
Któż by też nie znał żartobliwej pogróżki: ,,
Ja
ci pokażę gdzie raki zimują''!
- oczywiście na dnie rodzinnego akwenu. Popularne są też
przysłowia: ,,
na
bezrybiu i rak ryba'' i
,,
spiekła raka''.
Może zajmiemy się tym ostatnim. Wiele skorupiaków w garnku
czerwienieje ponieważ w podwyższonej temperaturze w ich organizmie
uwalnia się czerwona substancja, będąca jakby odpowiednikiem
ludzkiej melaniny. W bajce Ignacego Krasickiego rak udusił
przeniewierczą czaplę. W mitologii greckiej służący pod
rozkazami Hery rak rozciął piętę Heraklesowi, gdy ten walczył z
hydrą. Jednak nasz skorupiak został zmiażdżony, ale potem
umieszczony na niebie. Nawet w medycynie mówi się o raku, ale tylko
jako o jednostce chorobowej.
Czytelnicy,
którzy przyjęli interpretować nomenklaturę zoologiczną dosłownie
tak jak dawni teolodzy ,,
Biblię'',
czy jak Schlieman ,,
Iliadę''
zapewne na pytanie ile nóg ma stonoga, odpowiedzą zgodnie z nazwą,
że sto. Tymczasem prawdziwa stonoga ma tylko 20 odnóży. Wielu
Polaków ma zapewne mocno zakodowaną w umyśle ilustrację bajkowej
stonogi wzorowanej na krocionogach, o której pisał Jan Brzechwa.
Ilustracja ta jest mitem – prawdziwa stonoga bardziej przypomina
morskie, kopalne trylobity (nie będące jednak skorupiakami, ale
osobną gromadą stawonogów). Pewien gatunek tego lądowego
skorupiaka został nazwany prosionkiem. Stonogi jako takie zostały
obdarzone i innymi niezwykle oryginalnymi nazwami jak: ,,
rojonogi'',
,,
grobogryzki'',
,,
straszybabcie''
i wiele innych.
Zadziwiająca
jest rola kulturowa owadów. Chociaż jest to grupa zwierząt raczej
mało znanych, słyszy się o nich niemal ,,na każdym kroku''. Cześć
boską odbierały skarabeusze od starożytnych Egipcjan, którzy
wierzyli, że Słońce jest kulą kału toczoną przez kosmicznego
żuka. Egipscy kapłani najprawdopodobniej uznali pożyteczność
skarabeuszy w likwidacji fekaliów i aby je chronić uznali te
chrząszcze za święte. Wykonywano więc ich jubilerskie podobizny
wkładane zmarłym do grobu. Czytelnicy ,,
Faraona''
Bolesława Prusa zapewne pamiętają jak wojsko egipskie zboczyło z
drogi, po której kulkę nawozu toczyły skarabeusze uznając ich
pojawienie się za przestrogę przed fatum.
Jelonek rogacz
jest największym owadem Europy (6 cm długości), który zarówno
swoim wymiarom, jak i używanym w czasie walk godowych monstrualnym
żuwaczkom samców zawdzięcza swoją popularność. Owe
charakterystyczne, chitynowe imitacje poroży jelenich, którym owad
zawdzięcza swą nazwę, przez długi czas były noszone przez ludzi
w charakterze amuletów. Już Albrecht D
ürer
poświęcił mu sławną ilustrację ,,
Latający
jelonek'' zaś w 1997 r.
Polska wybiła pamiątkową monetę z podobizną właśnie jelonka
rogacza. Ewentualną trudnością w jego ochronie jest niszczenie
przez tego zabytkowego owada równie zabytkowych drzew.
Kontrastowe
ubarwienie biedronek (czarne plamy na czerwonym tle wbrew obiegowym
mniemaniom nie określają wieku biedronki), a także masowe zjadanie
przez niego mszyc (biedronki czynią tak zarówno w stadium larwy jak
i imago) zyskują jej sympatię. Otrzymały ludową nazwę ,,bożej
krówki''. Samo polskie
słowo ,,biedronka''
niektórzy wywodzą od Bożego Baranka, ale nie wszędzie i nie w
każdym języku biedronka jest biedronką. Oto przykłady:
- j. angielski:
Ladybird
- ,,ptaszek naszej Pani''
- j. niemiecki:
Marienkäfer
- ,,chrząszczyk Maryi''
- j. francuski
i łacina: Cocinelle
- ,,szkarłatek''.
Któż by nie
znał tego swojskiego obrazu dzieci podrzucających biedronki do góry
ze słowami: ,,Biedroneczko,
leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba''.
Oczywiście biedronka żadnym chlebem się nie interesuje. Oklepana
jest również ta rymowanka:
,,Biedronko,
leć do domu prędko
Bo był pożar i
Żar dzieci
pożarł''.
Nie muszę chyba
tłumaczyć, że prawdziwe biedronki egzystujące w realnym świecie,
ani nie mają stałego locum, ani nie przejawiają instynktu
macierzyńskiego.
Motyle były
ulubionymi zwierzętami Arkadego Fiedlera. Pisał o nich w książce
,,
Ryby śpiewają w
Ucayali'', skąd
pochodzi jego opinia, że ,,
dzieci
kochają motyle'',
zachwycał się ćmą kometą w ,,
Madagaskarze
- okrutnym czarodzieju'',
scena uratowania zmierzchnicy trupiej główki wieńczy autobiografię
,,
Mojego ojca i dęby''.
Poświęcił im też osobną książkę ,,
Motyle
mojego życia''. Nie
tylko Fiedler uległ czarowi tych kolorowych owadów. Żyjący w
górach niepylak apollo został nazwany imieniem greckiego bóstwa.
Mitologia chińska przyznaje zaszczyt wydarcie przyrodzie sekretu
jedwabiu przez żonę cesarza Huangdi, co jest bardzo wątpliwe.
Piękno motyli wielu zachwyca, ale niestety jest to często motorem
ich zabijania. Nie zapominajmy jednak, że motyl motylowi nierówny.
Wiele jest gatunków zgoła nieciekawie ubarwionych. Niesprawiedliwe
jest gloryfikowanie motyli dziennych na krzywdzącą niekorzyść
ciem. Niektórzy nawet się boją tych ostatnich (sic!), szczególnie
niesamowitej, aczkolwiek niegroźnej zmierzchnicy trupiej główki.
Niesłychanie fotogeniczne skrzydła tropikalnych chrząszczy i
motyli są wykorzystywane do celów dekoracyjnych przez liczne
tamtejsze plemiona.
Władysław
Strojny na kartach ,,
Spotkań
z owadami'' przytacza
pytanie jednego ze swych synów: ,,
Po
co jest konik polny''?
Zakłopotany ojciec udzielił zgoła nienaukowej odpowiedzi: ,,...
śpiewa, skacze i śmieje
się...''. Taki
antropomorficzny wizerunek przyległ w kulturze europejskiej na
trwałe do koników polnych. Ich północnoamerykańscy krewni,
katydidy przez Indian są uważane za symbol mądrości. Jean de La
Fontaine wykreował antropomorficzny obraz beztroskiego konika
polnego głodującego zimą, którego nie przyjęły pracujące latem
mrówki.
Z kolei
szarańcza budzi skrajnie ponure skojarzenia. Naloty szarańczy w
błyskawicznym tempie zmieniające ,,
krainy
mlekiem i miodem płynące''
w pustynie, od tysiącleci zaliczano do najsroższych plag, również
tych egipskich. Również w ,,
Apokalipsie
św. Jana'' jest
przerażający opis szarańczy: ,,
podobne
od koni uszykowanych do boju, na głowie ich jakby wieńce podobne do
złota, oblicza ich jakby oblicza ludzi i miały włosy jakby włosy
kobiet, a zęby ich były jakby zęby lwów...''.
Dawniej naloty szarańczy pustoszyły nawet Polskę. Janina
Porazińska opisując życie Jana Kochanowskiego na kartach ,,
Kto
mi dał skrzydła?''
wspomina o jednym z nich. Właśnie min. nalot szarańczy rozpoczyna
,,
Ogniem i mieczem''
Henryka Sienkiewicza. W XIX wieku miał miejsce ostatni z nich,
któremu poświęcono na terenie Zwierzyńca kamień pamiątkowy, na
którym po wyliczeniu wyników niszczenia owadów zamieszczono napis:
,,
Bóg pogroził ludowi,
lecz z wiarą praca, łaskę zjednywa i karę oddala''.
Aktualnie naloty szarańczy już Polsce nie grożą, lecz strach
przed nimi pozostał, czego dobitnym przykładem był apel
mieszkańców Łodzi z lat 50 – tych XX wieku, którzy za szarańczę
wzięli … ważki.
Antropomorfizowane
świerszcze często bywają przedstawiane ze skrzypcami. Dla naszego
tematu najbardziej frapujący będzie świerszcz domowy prowadzący
synantropijny tryb życia. Na ogół lubiane z powodu dźwięków
jakie wydają, stały się emblematem domowego zacisza. W pewnym
utworze satyrycznym przedstawiono lament świerszcza domowego z
powodu braku pieca zastąpionego kaloryferem!
,,
Śpieszyć
należy się tylko wtedy, gdy się chce złapać pchłę''.
Nie tylko to chińskie przysłowie ilustruje rolę pcheł w kulturze
człowieka. Pchły w wyobraźni wielu to nieodłączni towarzysze
psów co znajduje odzwierciedlenie w kreskówkach. Są bohaterami
ironicznego przysłowia: ,,
pchła
to najwierniejsza przyjaciółka człowieka – do śmierci go nie
opuści''. Natomiast
,,
zginę ja i pchły
moje'' to wypowiedź
Zagłoby z ,,
Ogniem i
mieczem'' Henryka
Sienkiewicza. Poza tym któż by nie znał literackiej Pchły
Szachrajki? Czym jest tak zwany ,,pchli cyrk''? Niemożliwe do
tresury, skaczące owady są zamykane w pudełku, aby odzwyczaiły
się skoków, po czym układa się je w odpowiedniej scenerii i …
przedstawienie gotowe. Wybitny slawista Aleksander Br
ückner
pokłócił się z Ułaszynem o etymologię wyrazu ,,pchła'' co
miało epilog w sądzie (Br
ücknera
oskarżono o obrazę przeciwnika).
Inne utrapione dla
ludzi owady, wszy wysysają krew i przenoszą tyfus. Kapitan pewnego
hiszpańskiego galeonu z zapałem tępił wśród załogi hazard i
nawet wyrzucił wszystkie karty do gry za burtę. Jednak niepokorna
załoga znalazła inny sposób na marnotrawienie pieniędzy.
Pozdejmowali sobie wszy z głów i narysowawszy linię na pokładzie,
puścili owady na jego powierzchnię, patrząc która szybciej
przekroczy linię. I co teraz biedak miał robić? Przecież by ich
nie wykąpał! Wyścigi a nawet pojedynki wszy były również
popularne wśród żołnierzy wojny secesyjnej.
Również niesamowity
wygląd i obyczaje modliszek intrygowały ludzi, porównujących do
nich kobiety wykorzystujące i niszczące mężczyzn (min. u
Witkacego).
Słynni z kultu
zwierząt starożytni Egipcjanie spośród bezkręgowców, oprócz
wspomnianego już skarabeusza, czcili również pszczołę miodną.
Jest to tylko kropla przykłady w morzu niezwykłej popularności
tego cenionego przez ludzi owada. Bowiem już naskalne malowidła z
Altamiry, z Groty Pajęczej na terenie Hiszpanii świadczą o
zainteresowaniu człowieka nie tyle samą pszczołą co wytwarzanym
przez nią miodem. Wspomniani Egipcjanie wkładali również i miód
do grobu. Celtowie uważali zabicie pszczoły za przestępstwo. W
,,
Starej baśni''
Józefa Ignacego Kraszewskiego, Piastun (Piast) był właśnie
bartnikiem. Kupcy arabscy wędrujący przez tereny dzisiejszej Polski
donosili o wysokiej randze społecznej bartników, którzy mimo
prostego pochodzenia mieli zaszczytny tytuł obywateli. Ich
działalność kontrolowały kodeksy bartne, osobne były również
sądy dla nich przeznaczone. Szacunek dla bartników był tak wielki,
że w sądzie wierzono im na słowo. Jednak kara za przestępstwa
była sroga, bo polegała na wyrywaniu jelit... Na wsi pszczoły
nazywano ,,złotymi muszkami'', mówiono, że umierają, a nie
zdychają, lub, że spożywają, a nie żrą. W Wigilię śpiewano
uśpionej królowej rodu kolędy. Pod zwycięstwie pod Warną w 1444
r. Turcy zakonserwowali głowę Władysława Warneńczyka w miodzie
(są kontrowersje na ten temat). W starożytnym Rzymie wysmarowanie
miodem było formą egzekucji. Wreszcie Waldemar Bonsels stworzył
znaną dzieciom literacką postać Pszczółki Mai.
Osy, ponieważ nie
dają miodu nie są tak poważane jak pszczoły. Wyolbrzymiając
niebezpieczeństwo użądlenia (a nie ugryzienia!) są powszechnie
znienawidzone, przedstawiane jako symbol wściekłości. Trwale
wrosły w krajobraz lata, kiedy to budzą strach. Faktycznie
ostrożność jest wskazana, ale same osy bardziej interesują się
atrakcyjnym jedzeniem niż człowiekiem i same z siebie nie atakują.
O rzucających
się w oczy trzmielach tylko wspomniał William Szekspir we ,,
Śnie
nocy letniej'', gdzie
jeden z bohaterów o nieprzyzwoicie brzmiącym imieniu, z oślą
głową na własnej,
prosił o zabicie ,,
czerwonobiodrego
trzmiela'' i
przyniesienie jego ,,
woreczków
miodowych''. Często
budzą one zgoła wyolbrzymiony lęk przed ,,ugryzieniem'' (poprawnie
mówi się: użądleniem), z którego mitem rozprawiał się Jan
Żabiński na kartach ,,
Z
życia zwierząt'' w
rozdziale pod wymownym tytułem: ,,
Dużo
krzyku o nic''.
,,Idź
do mrówki, ucz się do niej mądrości''
– niniejsza wypowiedź biblijnego króla Salomona dotycząca
owadów, u których faktycznie stwierdzono różnice w inteligencji
poszczególnych osobników, stawiająca je za wzór pracowitości,
mimo upływu tylu tysięcy lat, ani nie traci na aktualności, ani
nawet nie jest antropomorfizmem. Mrówki naprawdę wkładają dużo
wysiłku, a zdarzają się nawet sceny (zadziwiająco ludzkie!) gdy
jedna mrówka ponagla drugą do pracy (sic!). Nie jest to jedyny
przykład pochwały mrówek symbolizujących z racji społecznego
trybu życia – kult pracy. Zawarta jest również w przysłowiu:
,,mrówka ma główkę
jak ziarnko prosa, a rozum wielki jak piec''.
Ignacy Krasicki jedną z bajek poświęcił właśnie mrówkom:
,,Śmiał
się wół widząc mrówki małą pracą zajęte,
Usłyszał od
nich słowa pamiętne
'Z rozumu wynika
szacunek roboty,
Ty wół pracujesz
bo musisz,
My mrówki z
ochoty''.
Mrówki jednak
wcale nie zawsze cieszą się sympatią człowieka. Nie będziemy tu
mówić o synantropijnych mrówkach faraona, które faktycznie
wyrządzają szkody w domu, ani o bezrozumnie tępionych gatunkach
mrówek leśnych. Mam na myśli siafu. Ta egzotyczna nazwa faktycznie
może się wydawać tajemnicza, ale czytelnicy ,,
W
pustyni i w puszczy''
Henryka Sienkiewicza nie powinni mieć z nią większych problemów.
Autor pod tą nazwą opisał bowiem mrówki koczujące, o których
wspomniał min. przy opisie opuszczonej wioski (raczej o skutkach ich
działalności niż o samych sprawcach).
Skorki zwane
szczypawkami, bądź szczypawicami, w potocznych wyobrażeniach
egzystują jako straszne potwory przecinające cęgami błonę
bębenkową i wyjadające mózg. Na ten lep dał się złapać sam
Linneusz nadający im drugi człon nazwy łacińskiej
,,
auricularium''
(od łacińskiego określenia ucha). Analogicznie jest w języku
rosyjskim, gdzie skorek nazywa się ,,
uchowiertka''.
Tymczasem skorki mają cęgi zbyt słabe do krzywdzenia ludzi i nie
mają czego szukać w ich uszach.
W ,,
Biblii''
między innymi plagami egipskimi znajduje się inwazja bąków i gzów
– muchówek pasożytujących na bydle. Utrapione owady
zdziesiątkowały hodowle egipskie i oszczędziły izraelskie. Co
jednak mogło zabezpieczyć te ostatnie? Otóż bąki napotkały
przeszkodę w postaci wody, która odgradzała od siebie obydwie
społeczności i ich hodowle.
Zarówno
niezwykły kształt jak i budowa niezwykłych sieci łownych, kokonów
lęgowych, materiału do opakowania schwytanych owadów, wzbudziły
zainteresowanie pająkami. Sławny rzymski ekscentryk, cesarz
Heliogabal kolekcjonował pajęczyny, natomiast dla wielu pajęczyna
jest symbolem zaniedbania, czasem nawet grozy. Zuzanna Stromenger na
kartach ,,
Dziwów świata
zwierząt'' proponuje
tolerować pajęczyny (oczywiście te czyste, świeżo utkane) po
czym uzasadnia dlaczego pająki są nieszkodliwe dla domu. W polskiej
legendzie to właśnie sieć łowna pająka ocaliła życie
ukrywającemu się w ojcowskiej grocie Władysławowi Łokietkowi,
zmyliwszy patrole czeskie. Coraz większą popularność wśród
terrarystów zdobywają południowoamerykańskie ptaszniki nagminnie
mylone z tarantulami, zjadane przez Indian. Najbardziej poczesne
miejsce zajmują pająki w mitologii polinezyjskiej głoszącej, że
świat stworzyła bogini Pajęczyca ze skorupy małża.
Pewien nieznany
historii faraon z okresu predynastycznego inicjujący budowę
pierwowzoru Kanału Sueskiego, na przedstawiającej go płaskorzeźbie
jako swe symbole trzyma kwiat lotosu i … skorpiona.
Niezwykły wygląd tego pajęczaka przysporzył mu popularności. W
,,
Biblii'' jest symbolem zła podobnie jak wąż. W XX wieku
miała miejsce ich inwazja w Sao Paulo. W mitologii arabskiej Allah
wygnał z pustyni wszystkie zwierzęta jadowite, lecz skorpion go
oszukał i nadal tam mieszka. Henryk Sienkiewicz na kartach ,,
W
pustyni i w puszczy'' kreśli scenę, w której skorpion ukłuł
panią Olivier gdy ta przygniotła go głową jak chodził po leżaku.
Jak pisał Sienkiewicz: ,,
jadowite to stworzenie nie bywa zwykle
groźne w Egipcie, ale tym razem ukąszenie mogło być groźne''.
Alfred Szklarski na kartach ,,
Tomka w grobowcach faraonów''
pisał o skorpionie podejmującym inicjatywę w ataku na ludzi.
Skorpionom włoskim egzystującym na całym terenie basenu
śródziemnomorskiego sporo miejsca poświęcił Gerald Durell w
swoich wspomnieniach z młodości na wyspie Korfu. Pewnego razu
złapane przez niego skorpiony rozlazły się po stole ku przerażeniu
całej rodziny. Na tej wyspie zalewano owe pajęczaki oliwą robiąc
z nich odtrutki. Skorpion, który miał zabić Oriona to także jeden
ze znaków Zodiaku, w Chinach nazywanego Błękitnym Smokiem.
Któż by nie znał
ślimaków, bohaterów rymowanki: ,,Ślimak, ślimak pokaż rogi,
dam ci sera na pierogi'', których muszle od dawna przykuwały
uwagę człowieka? Ze Szwajcarii pochodzi kostium karnawałowy
wykonany z muszli winniczków, zaś kapelusze polskich górali często
były zdobione śródziemnomorskimi muszelkami kauri, w niektórych
rejonach do dziś zastępującymi pieniądze. W średniowieczu muszla
małża przegrzebka była oznaką pielgrzyma do sanktuarium Santiago
de Campostella w Hiszpanii. Od dawna zainteresowanie budziły też
głowonogi przechodzące swoistą ewolucję od mitycznego Krakena po
mieszkańców nowoczesnych akwariów.
Znaczenie kulturowe
wczesnych strunowców jest nieznaczne i nikłe. Należące do nich
lancetniki były spożywane na pewnym przyjęciu u niemieckiego
uczonego co miało znaczenie symboliczne jako, że ten zajmował się
ewolucją tego typu. Naukowcy czasem jedzą dziwne rzeczy. Na
sympozjum w Sankt Petersburgu zjedzono np. wydobytego z wiecznej
zmarzliny mamuta, ale to inna materia.
Co do minogów to
nazwę tej grupy rozsławiła popularność ,,Wiecha''
opowiadającego swoje przygody z okresu okupacji właśnie w ,,Café
pod Minogą''. C.D. N.