,,Wyznawaliście
jednego boga osobowego: Ageja wyobrażanego jako płomień i od
którego pochodzi wasze określenie ognia. Agej stworzył istoty
święte – Enków, upiory i Wieszczyce Losu. Enków obecnie
nazywacie ‘bogami’. Najpierw zostali stworzeni: Jarowit,
Świętowit, Mokosza, Weles, Rodegast, Rod, Rgieł, Srebroń (Chors),
Srebrennica, Swaróg, Boruta, Dziewanna Šumina
Mati, Mar
– Zanna, Pochwist, Zmora, Zennica, Altaira i Rykar, Złota Baba,
Rigel. Ci i późniejsi nie chcieli krwawych ofiar. Do późniejszych
należą: Jurata, Rdzeniejew, Śledziura, Hetman Fal, Rodzenice,
Dziwica, Swarożyc, Deneb, Sirrah, Ovov Tęczookinson, Wiłkokuk,
Żweruna, Kołowiersza, Liczyrzepa, Biała Locha, Dzik z Redarii,
Kurko, Jeźdźcy Ognistego Pioruna. Kim
byli? Jarowit to pan gromu i król Enków, Świętowit najmądrzejszy
z nich, Mokosza najmiłosierniejsza, Weles – pan Nawi dzielącej
się na to co my chrześcijanie nazywamy Niebem, Piekłem i Czyśćcem,
Rodegast – przodek ludu Latykijczyków, Rod – pan czasu, Rgieł –
kwasu, Srebroń i Srebrennica – Księżyca, Swaróg i Swarożyc –
Słońca, Boruta i Dziewanna – lasów, Mar – Zanna – śmierci,
Pochwist – wiatru, Zmora i
Zennica
– snów, Altaira i Rykar – smoków, Złota Baba – sztuki
leczniczej, Rigel – muzyki, Jurata i Hetman Fal – morza,
Rdzeniejew – rdzy na żelazie, Śledziura – ludzi morza,
Rodzenice – pór roku, Dziwica to wojowniczka i założycielka
Jerycha, Deneb, Sirrah, Ovov, Wiłkokuk, Żweruna, Kołowiersza,
Liczyrzepa, Biała Locha i Dzik z Redarii to Enkowie – zwierzęta,
Kurko to córka Jarowita i śmiertelniczki, a Jeźdźcy Ognistego
Pioruna to panowie błyskawic, synowie Jarowita […]. Agej stworzył
ich z ciała boga Niepodzielnego, stwórcy Bierzma Wszechświata, z
którego serca sam powstał’’ - Ksiądz Jan w liście do
Ziemowita
Algis
w
mowie Greków otrzymał imię Hermesa, podczas gdy Rzymianie czcili
go jako Merkurego. Wykluł się ze srebrnego jaja, które złożyła
Mokosza przybrawszy postać wodnej kurki Dziwoczki. Z barwnej
miniatury zdobiącej karty ,,Latopisu
uspieńskiego’’
z XIV wieku, Algis spogląda na nas pod postacią wycharsłego,
półnagiego męża o pociemniałej cerze i wystających żebrach.
Miał głowę czarnego bociana, zwanego hajstrą, zaś z kostek nóg
wyrastały mu czarne, ptasie skrzydła. Umożliwiały mu one szybkie
przemieszczanie się w powietrzu, kiedy to postronni widzieli go jako
gwiazdę unoszącą się nad obłokami. Pełnił bowiem na dworze
swego ojca Świętowita zadania herolda, na przestrzeni eonów
posłując do okrytej mgłą Nawi gdzie
stał tron Welesa, na dno Morza Srebrnego gdzie wznosił się
bursztynowy pałac Juraty, do złotego zamku na szczycie Olimpu,
którym władał grecki król Jesza, do Kinperokabadu
– stolicy Płanetników mieszczącej się na Księżycu i do wielu
innych miejsc, z których
większość dane jest widzieć ludziom jeno we śnie.
Bolnica
przez
Greków nazywana Hygieją, była córką Złotej Baby i Znachora –
Władcy Chorób. Miniatury przedstawiają ją jako urodziwą pannę
okrytą białym giezłem, mającą długie czarne włosy z lazurowym
pasemkiem i złote oczy.
Na szyi nosiła zawieszoną na złotym łańcuszku zieloną perłę
wielkości kurzego jaja, wydrążoną w środku i
mieszczącą
w sobie leczniczy eliksir sporządzony z 777 ziół. Bolnica
wędrowała po świecie budując łaźnie i
opatrując
rany oraz uczyła jak oczyszczać ciało z wszelkiego brudu, dzięki
czemu demony chorób służące Mar – Zannie miały utrudnione
zadanie. W erze trzynastej w Roxie poświęcone jej przybytki zaczęto
nazywać ,,bolnicami’’
i nazwa ta przetrwała po dziś dzień.
Boże
Sedleško
doznawało
czci od plemienia Lusitów z Bliskiego Zachodu. W pracy ,,Pieśń
eonów’’
polskiego archeologa Romualda Sponholza z 1947 r. można zobaczyć
dwie czarno – białe fotografie rzeźb przedstawiających Boże
Sedleško
jako kędzierzawe dziecię w białej koszulinie, bądź też jako
mysz posiadającą u ramion białe ptasie skrzydła. Duszek ten
wyszedł z łona czystej Mokoszy, oblubienicy Świętowita. Prawią
bajarze, że już w chwili gdy się rodził, trzymał w ręku bukiet
jaśniejących czerwoną poświatą kwiatów dla swej matki. Zgodnie
z zadaniem wyznaczonym mu przez Ageja, ukazywał się we śnie, aby
ostrzegać przed śmiercią i
innymi
zagrożeniami.
Buciej
–
w starokrasnych
rękopisach obdarzony imieniem Leprik, w erze czwartej stworzył na
swoje podobieństwo rasę skrzatów leprichaunów, trudniących się
szewstwem, które do dziś zamieszkują w niedostępnych zakątkach
Irlandii. Od
tychże leprichaunów cześć odbierał jako pierwszy nauczyciel ich
kunsztu. W Domu Enków do jego komnaty przylegał warsztat szewski
pełen zaklętych narzędzi pokrytych tajemniczymi znakami. W jego to
zaciszu powstały delikatne pantofelki z płatków bladej róży
przeznaczone dla Mokoszy, czerwone kozaki ze złotymi podkówkami
noszone przez Złotą Babę, buty cara olbrzymów Światogora i
wysokie do kolan czarne obuwie bagiennych wodników, zwanych
błotnikami. Od Bucieja pobierał nauki wodnik; król Rysy w erze
dziewiątej i szewc Skuba – pogromca smoka z Vovel w erze
trzynastej. Buciej – Leprik spłodził z kazytką Gilgotką syna,
mądrego karła Szewca Szwagrowicza, który uszył siedmiomilowe buty
dla cesarza Karola Wielkiego.
Dada
przedstawiany
był jako młodzian o złotej brodzie odziany w zieloną kapotę. Z
nadania Mokoszy sprawował pieczę nad drzewami owocowymi; uczył
ludzi zakładać sady i sporządzać smakowite przetwory na zimę.
Razem z mającym postać małpy – łokisa Liczyrzepą, z którym na
znak wielkiej przyjaźni wymienił się nawęzami, zaopatrywał salę
biesiadną w Domu Enków w aromatyczne owoce, soki, miód, bakalię i
rzepę. Według legendy zanotowanej w 1970 r. na Mazowszu przez
doktora Ignacego Norberta Barana i opublikowanej w
zbiorze ,,Imiona
zapomnianych bogów’’,
Dada był ojcem Sadownika z Pawlaczycy, który również nosił
zieloną kapotę.
Domarad
wraz
ze swą siostrą, a zarazem żoną – Domaradą
z
ustanowienia Ageja mieli za zadanie nasiewać w sercach istot
rozumnych tęsknotę za dobrem. ,,Każde
pragnienie bierze swój początek w miłości Ageja i
tylko
w nim może być całkowicie zaspokojone’’
- naucza ,,Gołębia
Księga’’
w wersecie opisującym powołanie do życia Domarada i Domarady.
Enkowie ci byli przedstawiani na malowidłach w postaci
przypominającej niskich wzrostem męża i
niewiastę
odzianych w przepaski na biodrach. We włosy mieli wplecione
jastrzębie pióra, na ich twarzach zaś pomalowanych szkarłatnym
urzetem widniały czarne kreski oznaczające ,,pokój
i
dobro’.
Brytyjski
niezależny historyk Scott Kiernan z Edynburga w pracy ,,Klucz
do przeszłości’’
wydanej w 2000 r. twierdził, że Domarad i
Domarada
zwani przez Celtów Kenelmo i
Nessari
dali początek rasie szkockich skrzatów brownie wyróżniających
się ciemną karnacją.
Gaciej
(Gatheus)
był bratem Bucieja. W ustach miast zębów miał krawieckie igły
zaś jego lewa dłoń posiadała jedynie dwa palce żelazne i
ostro
zakończone służące mu jako nożyce. W Domu Enków pracował jako
krawiec. W różnych eonach zstępował na Ziemię, aby uczyć istoty
rozumne sztuki szycia i
noszenia
ubrań. To spod jego igły w erze dziesiątej wyszły okrycia dla
pary pierwszych ludzi; Novalsa i
Aivalsy.
Marcin Farkas w ,,Dziejach
Pimpka’’
podaje, że Gaciej
niepodzielnie władał na gwieździe błądzącej, zwanej Fasiona,
gdzie urodziwe nimfy dniem i
nocą
spacerowały po wybiegach odziane w najpiękniejsze stroje jakie
tylko udało mu się uszyć.
Giltina
należała
do orszaku Mar – Zanny i
powiada się, że została
ulepiona z brudu spod jej paznokci. Miała postać młodej,
straszliwie wychudzonej niewiasty o długich czarnych włosach,
zakrywającej swą nagość białym giezłem czy też prześcieradłem.
Najchętniej przebywała wraz z Osmętnicami na żalnikach wśród
mogił. W jej ustach mieścił się język rozdwojony niczym żądło
żmii, a długi na dwa łokcie, cały w kolorze siarki. Każdy kogo
nim dotknęła, wił się w paroksyzmach bólu tocząc obficie pianę
z ust, aby po chwili z wybałuszonymi oczami wyzionąć ducha. W
rękopisach Juliana Ursyna Niemcewicza oznaczonym jako ,,4F’’
od Giltiny wywodził swój ród Joseph Guillotin; Francuz, który
skonstruował pierwszą gilotynę.
Gwoździec
(Hvozdac)
pełnił w Domu Enków obowiązki cieśli. To w jego warsztacie
powstały pierwsze meble i
inne wyroby
drewniane. Nauczył rasy rozumne obróbki drewna. Wynalazł też
młotek, piłę, hebel i
gwoździe
noszące swą nazwę na jego cześć. Niestety w erze dziesiątej,
wkrótce po upadku pierwszych ludzi, przystał do smoka Rykara i
stał się Čortem
Kołtunem. Odtąd zlepiał ludziom ich długie i
niemyte a
nieczesane włosy w obrzydliwe kłęby dające schronienie wszom.
Sprzyjał mu zabobon zabraiający ścianania kołtunów pod groźbą
ich zemsty. Nawet gdy już
ktoś odważył się ściąć kołtun, musiał z szacunkiem zawinąć
go w skrawek białego płótna, skropić
miodem pitnym i
położyć
w kącie izby. Gwoździec szerzył ten zabobon, a Towarzysz Tyfus o
gorejących oczach, noszący czerwony krawat, zacierał swe lepkie
ręce. Na początku ery jedenastej, kiedy na tronie Błogosławionego
Carstwa nad rzeką Nilus zasiadał po trzykroć promienny Teost Car
Słońce, demonowi kołtunów jako pierwszy zadał klęskę junak
Styr (Stirus)
syn zielarza Wychuchola. Ponoć po swej matce, leśnej
czarodziejce radej przybierać często postać sarny, Styr
odziedziczył znajomość mowy zwierzęcej. Władny był także
oblekać swe ciało w sierść, pióra bądź łuskę, aby
przemieniony w zwierzę przemierzać lasy, powietrze i wodę. Pragnął
iść w ślady swego ojca niosącego ulgę cierpiącym, wielce bowiem
żałował tych wszystkich, których dręczyły kołtuny i
inne
przypadłości. Styr jako odyniec o srebrzystych szablach rył w
wilgotnej ziemi jakby szukał w jej łonie zbawiennych wskazówek.
Rozmawiał z lisami biegłymi w chytrości i
magicznych
iluzjach, samemu kręcąc rudą kitą. Pytał mądrych sów i
wieszczych
kruków. Jak równy z równymi rozmawiał z orłami i
sokołami. Pełzał
wśród węży pamietających zamierzchłe eony i
słuchał pilnie
gdy dzieliły się z nim prastarą, Welesową wiedzą. Jako łosoś i
jako wieloryb
igrał z falami morza szukając wskazówek u dzieci Juraty. Siedem
lat przepędził pod postacią rozlicznych zwierząt, aż w siódmym
roku wyszedł z morza jako człowiek. Mając głowę pełną
tajemnic, udał się do najbliższej wioski i
oznajmił,
że zdobył wiedzę potrzebną,by
uwolnić jej mieszkańców spod władzy Gwoźdźca.
-
Pani Bolnica przekazała mi za pośrednictwem zwierząt, co należy
czynić – oznajmił.
Prawił
im uczenie o konieczności ścięcia kołtunów i
rzucenia
ich w ogień. Nauczał, że powinni często myć głowy korzeniem
mydelnicy i
czesać
włosy
grzebieniem, a ponadto utrzymywać domostwa w czystości. Znaleźli
się tacy, którzy warczeli na niego niby psy wściekłe.
-
Musisz umrzeć, bo chcesz sprowadzić na nas gniew naszych kołtunów!
Mądrzejsi
jednak odpowiadali im.
-
Jeśli podepczemy święte prawo gościnności, z lasu wyjdą wilki i
niedźwiedzie,
aby nas pożreć!
Pozwolono
Styrowi zostać w wiosce, której zapisana po latach nazwa brzmiała
Ojbola, on zaś niezmordowanie ścinał kołtuny, palił je na oczach
wszystkich i
odkażał
krótko ostrzyżone głowy gryzącym eliksirem. Tak szedł wracz
niestrudzony od wioski do wioski ścinając więcej kołtunów niż
niejeden rycerz smoczych głów. Nie zawsze, a właściwie rzadko,
spotykał się z wdzięcznością. Kmiecie z sioła Brudnica na wieść
o jego przybyciu, ukryli się w lesie, gdzie zostali ukarani przez
Borutę klątwą zmieniającą ich w dziki i
zające. W
siole Ćmigrobku usiłowano go otruć wywarem sporządzonym z jadu
czterdziestu żmij. Wreszcie gdy Styr przybył do osady Żmijowego
Serca, poniósł śmierć uderzony motyką w kark przez złośliwą
staruchę. Za karę została zamieniona przez Bolnicę w koczkodana.
Tymczasem
ciało nieszczęsnego junaka, zamienili Enkowie w rzekę nazwaną
jego imię, dusza zaś zamieszkała w Nawi Jasnej.
Siostry
Karna i
Żela,
które wyszły
z dziewiczego łona Doli od razu mając zawieszone naszyjniki z pereł
przypominających kształtem łzy, przedstawiano jako urodziwe panny
o włosach złocistych, połyskujących wielobarwnymi iskierkami,
odziane w lśniącobiałe giezła. Miały moc przybierania postaci
wron i
łabędzi.
Skoromochy, śpiewający byliny prawili, że widywano Karnę i
Żelę na
polach bitew, gdzie opłakiwały poległych wojów i zabierały
ich dusze do Nawi Jasnej.
Bracia
Kierpicz i
Silinicz,
synowie Mokoszy
znani byli tylko w Litenie. Mieli postać skrzatów o zielonej skórze
i
włosach,
zakrywających
swą nagość przepaskami z mchu płonnika. Ich opiece powierzony był
mech, zaś poświęconym zwierzęciem – pajęczak zwany mechowcem.
Łukasz Korbut w ,,Opowieściach
pożytecznych’’
z 1882
r. przytacza legendę o Sobkuli – leniwej pannie pobierającej
nauki w chramie wajdelotek Melitele na ziemiach Liteny. Sobkula
powiedziała na lekcji zielarstwa, że nie chce uczyć się o
rozmnażaniu mszaków, bo nie jest to jej do niczego potrzebne. Za
karę za jej hardość, bracia Kierpicz i
Silinicz
zamienili ją w kozę, aby nabrała pokory. Sobkula przemieniona w
zwierzę, mecząc, uciekła do lasu rosnącego gdzieś na krywickiej
ziemi w Roxie. Zamieszkała tam razem z innymi mówiącymi kozami w
chatce mającej ściany z twarogu.
Knysz,
zwany
Pirogą został
ulepiony w erze dziewiątej przez Jarowita – Peruna z bryły
błota wydobytej z Zaziemskiego Oceanu. Postać miał podobną do
ludzkiej; brzych duży, palce zaś długie i zwinne. Knysz
nauczył Europę; pierwszą z rodu rusałek gotowania, pieczenia i
smażenia smakołyków,
które od jego drugiego imienia brzmiącego Piroga otrzymały nazwę
pierogów. Przekazał tajniki sztuki ich przyrządzania również
krasnoludkom, zaś w erze dziesiątej – Novalsowi i Aivalsie –
parze
pierwszych ludzi ulepionej przez Jarowita na wyspie Wolin ze strzałki
pioruna. Sporządził sobie łódź z ciasta nazwaną ,,pirogą’’,
w której
za wiosło służyła mu łodyga kopru. Odbywał ową pirogą podróże
rzeką Nevedamayą do Nawi Jasnej i Nawi Ciemnej
gdzie częstował swoimi pierogami wiecznie szczęśliwych jytnas jak
i
Oczyszczających
się w Płomieniu. Bywał na najdalszych gwiazdach błądzących
rozsianych niby wyspy wśród ciemnych fal Zaziemskiego Oceanu.
Dotarł również do zamieszkanych i skośnoookich ludzi krain Sinea
i Jomonu – Cipangu
– Aponskiego Carstwa, czego śladem są po dziś dzień jedzone
przez potomków ich mieszkańców pierogi.
Rodzeństwo
Ławor (Owłur,
Lavorus) i Ławra
(Laura)
w ,,Dziejach
Hipacza’’
nazywani Rabem i Rabą, w ,,Latopisie
Sołutrzeja’’
- Nahlebnikiem i Nahlebnicą,
mieli postać urodziwych męża i niewiasty. Ławor
posiadał dwie głowy cenionego sokoła, zwanego rarogiem górskim,
Ławra zaś miała dwie głowy białozora, chociaż nieraz ukazywali
się synom Novalsa i
córkom Aivalsy
w ludzkiej postaci. Miniatury i rzeźby przedstawiają
ich z rozerwanymi łańcuchami. Agej powierzył bowiem rodzeństwu
opiekę nad niewolnikami; ofiarami haniebnego procederu wymyślonego
w nikczemnym umyśle smoka Rykara, cara
piekieł. W ,,Złotym
latopisie’’
Igora Szczerbaka czytamy jak Ławor w ludzkiej postaci ukazał się
Igorowi – drugiemu królowi Roxu z Dalmatydów; bratu Kija i
Łybiedzi,
synu Wielkiego Rusa, pomagając mu w ucieczce z niewoli Połowców.
Umykając przed pogonią Enk i król Roxu
przybierali postaci różnych zwierząt takich jak wilki, aby zmylić
wroga. Gdy już uszli pościgowi, Igor chciał obsypać swego wybawcę
złotem i
klejnotami,
lecz Ławor nie przyjął żadnej nagrody.
-
Sław Ageja, który mnie posłał! - powiedział głosem podobnym do
ptasiego krzyku, po czym zamienił się w dwugłowego raroga i
wzbił się w przestworza.
Igor
nigdy więcej już go nie zobaczył.
Matka
Sława (Mat’
Sva)
była uosobieniem idei dobrego imienia; zasłużonej pochwały
wypowiedzianej przez szlachetną istotę rozumną (nie tylko
człowieka). Przedstawiano ją jako rajskiego ptaka o szmaragdowych
lub turkusowych piórach, trenie utworzonym z długich, powiewających
na wietrze piór, złotych szponach, oraz kształtnej główce
złotowłosej nimfy o alabastrowej cerze i
jednym oku lazurowym
a drugim złotym. Ona to natchnęła słowiańskich mistrzów pióra
i
dłuta do
napisania ,,Księgi
Welesa’’,
,,Księgi
Koljady’’,
,,Księgi
Trojana’’
oraz ,,Vedy
sloveny’’,
tworzących odczytywany w chramach cykl ,,Księgi
Sławy’’,
oraz do wyrzeźbienia Idoli z Przylwicy na Bliskim Zachodzie, wyryciu
inskrypcji na świętych Kamieniach z Mikorzyna i wykonania posągu
Świętowita ustawionego na wzgórzu Bogit nad rzeką Soprač
w analapijskiej prowincji, zwanej Rubra. Profesor Józef Tymek
z Uniwersytetu w Złocieńcu wydał niedawno odnaleziony przez siebie
w bibliotece klasztornej w Wąchocku, przepiękny ,,Hymn
do Sławy’’
spisany
złotymi literami na purpurowym pergaminie przez samego kronikarza
Prokosza.
Miłorad,
nazywany Pocieszycielem został stworzony przez Ageja z bogato
iluminowanego modlitewnika zwanego ,,Złotą
książeczką’’,
należącego
do Mokoszy. Chrześcijanie głoszący Dobrą Nowinę Słowianom,
widząc przedstawiające go rzeźby i
miniatury,
mniemali iż mają przed sobą wyobrażenie anioła. Miłorad
przypominał bowiem urodziwego młodzieńca o skrzydłach złotego
łabędzia, mającego kosę lśniącą jak bursztyn, błękitne oczy,
spiczaste uszy niczym elf i maleńką, mrugającą
gwiazdkę na czole. Odziewał się w tunikę błękitną jak oczy
Mokoszy, na szyi zaś nosił zawieszoną girlandę z białych lilii.
Agej powierzył mu jako misję spoczywającą na jego barkach aż po
kres dziejów, nieść otuchę i
pocieszenie tym
wszystkim, których serca trapiły rozpacz i smutek. Najchętniej
bawił w napowietrznych osadach świetlistych latawców i
latawic
wyglądających niczym skrzydlaci mężowie i
niewiasty niepospolitej
urody. Istoty te czciły go jako swego przodka i
z radością
gościły w swych progach.
Morowit
należa
do orszaku Zarazy, córki Mar – Zanny. Miał postać wycharsłego,
odzianego w kir męża o dłuchich, czarnych włosach i
szarawej
skórze. Przemierzał świat dźwigając wór ciężki od moru –
zjadliwych miazmatów przynoszących cierpienie i
śmierć.
Na swe usługi miał stado czarnych szczurów, które dlań
szpiegowały i
kradły. Ukończywszy
swe prace, udawał się na spoczynek na szczycie góry Czernobog
w ziemi Lusitów na Bliskim Zachodzie.
Morowitka
była
żoną Morowita, którą tenże z dopustu Ageja powołał do życia
napełniając swą śliną pusty w środku gnat znaleziony na polu.
Wspólnie zabijali pod rozkazami Zarazy. Morowitka miała sięgające
pasa, czarne włosy z wplecionymi w nie szczurzymi kośćmi i
oczy śnietej
ryby, okrycie jej zaś stanowiła granatowa suknia haftowana w białe
motyle – symbol dusz zmarłych. W jej prawym udzie zionęła dziura
wypalona kwasem siarczanym. Morowitka chowała w niej szpadę, której
używała do zabijania istot wyznaczonych jej przez Zarazę.
Nabiał
przez
Egipcjan zwany Iaty, narodził się mocą Ageja z mleka z piersi
Mokoszy, Juraty, Dziewanny, Mar – Zanny, Dennicy i Złotej Baby
zmieszanego w złotej czarze w Czasie Granicznym, kiedy Stary Rok
ustępował Nowemu. Nabiał miał postać młodzieńca, z któego
piersi wyrastało wielkie krowie wymię darzące mlekiem, śmietaną,
maślanką, serwatką, żętycą i kumysem. Troszczył
się o mleczność samic zwierząt ssących, których pierwsi,
przypominający ryjówki przedstawiciele pojawili się na świecie w
erze trzeciej i przez cały
ten eon żyli w cieniu wielkich jak warowne zamki gadów. Sprawował
też pieczę nad karmiącymi matkami istot ras rozumnych, w tym
ludzi, oraz nad wytwarzającymi przetwory z mleka, na jego cześć do
dzisiaj nazywane nabiałem.
Occopirnus,
którego imię znaczyło Najpierwszy został stworzony w erze
dziesiątej przez
Jarowita z pęku rózeg i
wiechcia białej
słomy związanych rzemykiem na prośbę swej oblubienicy, wywodzącej
się z rasy ludzkiej Dodoli – Perperuny – Gromorodnej jako
nauczyciel rycerskiego rzemiosła dla ich synów – dziewięciu
Jeźdźców Ognistego Pioruna. Miał postać krzepkiego starca o
sumiastych wąsach białych jak mleko. Wyruszając do walki z
Čortami,
okrywał się zbroją z żelaza wzmocnionego chorystem –
księżycowym metalem, która powstała w kuźni Swarożyca –
Mistrza Kowali i
Płatnerzy.
Ulubionym orężem Occopirnusa był morgenstern – osadzona na
trzonku żelazna kula najeżona kolcami, której nadał imię Kwiatu
Dennicy. Pełen mądrości Ageja, Occopirnus uczynił z synów
Jatowita i
Perperuny
wojowników potężnych i pełnych cnót rycerskich, których imiona
budziły lęk w sercach sług piekielnego smoka Rykara. Do niego też
zwracali się o pomoc nauczyciele i
wychowawcy
z plemion Słowian i
Bałtów,
prosząc by udzielił im swej wiedzy, cierpliwości i umiejętności
chwytania za serce młodego pokolenia.
Pipka
czczony
przez Liteńczyków miał postać skrzata, którego
ubranie uszyte było z zielonych liści. Miał żółte zęby i
cuchnący
oddech. Nauczył krasnoludki sporządzać fajki z drewna i palić w
nich
lulek czarny i inne rośliny
gwoli przyjemności. Bawiąc na Dalekim Zachodzie przekazał tajniki
sztuki palenia fajek niskorosłej rasie hobbitów, zaś bawiąc na
zatopionych dziś lądach Sonorze i
Atlantydzie
zapoznał się z właściwościami tytoniu. Złota Baba, Znachor i
Bolnica;
Enkowie sztuki lekarskiej darzyli Pipkę nieprzyjaźnią, wiedzieli
bowiem w swej mądrości, że palenie szkodzi zdrowiu.
Poretinus
– Drzewowid,
który wyrósł z żołędzia umieszczonego w dziewiczym łonie
Mokoszy, miał postać dębu wyposażonego w cztery ludzie twarze.
Agej powierzył mu spisywanie dziejów świata od pierwszego eonu aż
po koniec czasu i historii, którego
porę nadejścia znał jedynie on sam; Po Trzykroć Błogosławiony.
Ptaki, nietoperze, gady – latawce, motyle i ważki odwiedzały
Poretinusa na Długiej Wyspie Hruszewskiej na rzece Tinerpie
przynosząc mu z całego okręgu Ziemi wieści o czynach królów,
kapłanów i wojów, on zaś zapisywał
te realcje na swoich liściach piórem, które trzymał korzeniem
niczym macką głowonoga. W erze jedenastej cesarz Wisznu Boski,
potężny władca całej Bharacji, mąż o cerze niebieskiej,
dysponujący mocą wprawiającą w zdumienie, goszcząc w Orlandzie i
Aplanie za
panowania królów Orusa – Oryja i Nissusa, posłyszał o istnieniu
i zadaniach Poretinusa, kronikarza Enków. Po powrocie do Bharacji
założył na jego cześć Bibliotekę Liści Palmowych w grodzie
Anakar. Dostęp do niej miał każdy kto pragnął poznać tajemnice
przeszłości i płynącą z nich naukę na czasy teraźniejsze i
przyszłe. W owej bibliotece – świątyni posługiwało dziesięć
urodziwych panien okrytych białymi sari z wyhaftowanym na piersi
czerwonym dębem bezlistnym. Żadna z nich nie znała swego ojca ni
matki, powiadano zaś, że każda z nich zrodziła się z żołędzia
rosnącego na gałęziach Poretinusa – Drzewowida.
Priparchis
i
Kremara będący
zarazem rodzeństwem i parą oblubieńców, narodzili się w erze
czwartej z potu kosmatego Welesa zażywającego wypoczynku w łaźni.
Wzrostu byli niskiego jak to przystoi skrzatom. Priparchis miał siwe
włosy, pomarszczoną twarz i
jedno oko
ludzkie a drugie kocie. Odziewał się w szarą kapotę i
wygnieciony
kapelusz. Kremara przypominała młodą i
krzepką gospodynię
skrywającą złociste warkocze pod białym czepcem. Wspólnie
opiekowali się świniami, a ich potomstwem była rasa krasnoludków,
zwana chlewnikami, która pomagała w hodowli tych zwierząt. Według
zagadkowej inskrypcji widniejącej na Kamieniu Rabczewskim, sam wyraz
,,świnia’’ miał obrażać Słońce i
Enków zajmujących
się solarno – uranicznymi aspektami rzeczywistości.
Pszeniczna
Matka;
córka Mokoszy i Świętowita
sprawowała opiekę nad pszenicą i
w erze dziesiątej
nauczyła pierwszych ludzi uprawiać to zboże. Miała postać
urodziwej, pełnej wdzięku panny o zaplecionych w siedem warkoczy
płowych włosach, odzianej w białe giezło i noszącej na głowie
wianek z pszenicznych kłosów, maków i
chabrów. Kiedy
płakała z jej oczu sączył się szafir w postaci płynnej
zapewniający nieśmiertelność temu kto wypił choć kroplę tego
eliksiru. Tak przynajmniej głosił wybitny chiński lekarz i
alchemik, doktor
Paj – Chi – Wo, mistrz Abrahama Weismana vel Ambrożego Kleksa, w
napisanym przez siebie ,,Traktacie
o dziwach świata’’.
Uczona południca Patroszycha w swojej ,,Kronice
Złotego Południa’’
spisanej w erze dziewiątej zawarła mit sławiący dobroć
Pszenicznej Matki. Według jej relacji, Pszeniczna Matka zdjęła i
zamknęła w
kurzym jaju klątwę ciążącą na Duchu Ljubowniku; istocie
ukazującej się jako latający wąż bądź też człowiek z
końskimi kopytami. Duch Ljubownik cierpiał niewymownie przez całe
stuleci nie mogąc znaleźć sobie żony. Ilekroć obdarowywał swe
wybranki drogocennymi prezentami krasnoludzkiej roboty, te po jakimś
czasie zamieniały się w łajno. Kiedy Pszeniczna Matka uwolniła
Ducha Ljubownika od klatwy rzuconej przez pełną zawiści strzygę,
poślubił on uroczą rusałkę Złotkę. Pobłogosławieni
płodnością, dali początek nowej rasie istot rozumnych –
walecznym i
szlachetnym
hipopom przypominającym ludzi z końskimi nogami, których
najwybitniejszym władcą był Woziła.
Śmiertnica
(Mortara)
przez swych wrogów nazywana urągliwie Śmierdnicą, należała do
orszaku Mar – Zanny. Miała postać olśniewająco pięknej panny o
długich i czarnych, kręconych włosach i czerwonych oczach
jarzących się w ciemności. Za odzienie służyła jej przepaska na
biodrach i
płaszcz
ze skóry zionącej ogniem zebry z Afryki, ubitej sztyletem
specjalnie wykutym na tę okazję przez Swarożyca. Na szyi nosiła
kolię z trupich kostek zakrywającą kształtne piersi, na udzie zaś
miała wytatuowaną literami bujańskimi i
toropieckimi
starokrasną sentencję: ,,Błogosławieni,
którzy grzebią umarłych’’.
Uzbrojona we włócznię o płonącym ostrzu, strzegła żalników
gdzie spoczywały popielnice z prochami umarłych spalonych na
stosach pogrzebowych. Odesłała do Čortieńska
niejednego ghula, cmentarną babę, Osmętnicę czy zwykłą hienę
cmentarną zakłócającą spoczynek tym, których serce przebodła
Mar – Zanna swym lodowym ościeniem. Prawił analapijski mędrzec
Lubogoszcz z Grakchova, autor ,,Wskazań
dla Wnuka’’
odnalezionych w 1915 r. i
,,Sentencji’’
opublikowanych w 1924 r., że ci wszyscy, którzy ujrzeli Śmiertnicę
mogli rychło spodziewać się odwiedzin jej przerażającej pani,
Mar – Zanny, której jedno z imion brzmiało Śmierć.
Wela
(Vela)
urodziła się w erze dwunastej w złotym pałacu w Nawi Jasnej jako
córka Welesa i Welewitki
oraz młodsza siostra Trigli – Triglavy o trzech głowach. Miała
postać smukłej i pełnej wdzięku panny o włosach długich i
czarnych, opadających
lśniącą kaskadą na plecy, oczach zaś zielonych i świecących w
ciemności niczym ślepia żbika. Z jej gładkiego czoła wyrastała
koniczyna o trzech liściach na pamiątkę trzech głów jej ojca i
siostry. Na
jej smukłej szyi miast korali czy podobnej im ozdoby, pysznił się
dorodny zaskroniec imieniem Ziejan o złotych oczach, który miał
moc pluć strumieniem ognia w kierunku tych wszystkich, którzy
ośmielili się nastawać na panieńską cześć urodziwej Weli. Z
mandatu Ageja przemierzała świat lecząc choroby roślin i
zwierząt, jak
również karząc tych, którzy bezmyślnie przysparzali im cierpień.
Wilika
(Vilika)
zrodzona z wielkiej lilii wodnej pobłogosławionej przez Świętowita,
największej czci doznawała od Liteńczyków. Przypominała pełną
dostojeństwa, czarnowłosą damę o ametystowych
oczach, obnażoną do pasa. W miejscu piersi miała głowy dwóch
kotów; czarnego i białego, które
obdarzone zdolnością mowy przepowiadały rzeczy przeszłe i
przyszłe. Kiedy
świętowano Jare Gody, Wilika wędrowała od chaty do chaty i
rozdzielała
dzieciom wyglądającym przez okno, jaja pomalowane na czerwono, w
któych zaklęte były zdrowie i
długowieczność.
Nauczyła Słowian zostawiać w misce z wodą kądziele. Miało to na
celu zaabsorbować uwagę Marudy – szpetnego demona o krzywej gębie
i
w ten sposób odciągnąć ją od męczenia dzieci.
Zbożek
był
synem Mokoszy i Świętowita. Ukazywał
się ratajom na polach pod postacią młodzieńca odzianego w czarną
tunikę. Jedną nogę miał psią, drugą zaś ludzką. Za
nieodłączny atrybut i
zarazem insygnium
władzy służył mu błyszczący sierp, którym wspomagał żeńców
w ich pracy, jak też bronił przed atakami złych południc
służących Czarnobogu. Władny był także przybierać postać
ptaka – skowronka lub ślepowrona. Ludowa pieśń ,,Strażnicy
ziarna’’
spisana na Kurpiach w 1855 r. sławi jego zwycięstwo nad potworną
południcą Babiszonem, które odniósł u schyłku ery dziewiątej
za panowania królowej rusałek Goplany III. Babiszon miała aż
czternaście głów co wprawiało ją w niezmierną pychę. Nadęta
jak żaba Półpanek, wielogłowa południca urągliwie nazywała
,,dziadami’’
Enków Świętowita, Welesa – Trygława, Swarożyca i
Poretinusa,
którzy otrzymali od Ageja mniejszą liczbę głów, ale za to więcej
rozumu. Smagała biczem z kolców ładne i miłe żytnie
rusałki, nazywając je ,,fapajami’’.
Wyrywała
im z piersi szponistą dłonią serca, które potem odrastały i
rzucała je na pożarcie
dwóm nadzwyczaj wyrośniętym szarym kocurom o ociekających jadem
zębach żmii i płonących zielonym
płomieniem oczach. Zbożek stanął do walki z Babiszonem. Używając
sierpa odciął południcy trzynaście głów, zostawiając tylko
jedną na karku, po czym wychłostał jej gołą rzyć zielem
pokrzywy. Upokorzona południca uciekła z płaczem i więcej nie
widziano
jej na polach, Zbożek zaś otrzymał zaszczytny tytuł Łowcy Głów.
Znachor
nzywany
Władcą Chorób
był
mężem Złotej Baby, która w erze pierwszej powołała go do
istnienia rozbjając zwierciadło, w którym był uwieziony.
Przypominał wysokiego i chudego starca
o długiej brodzie barwy popiołu i krzaczastych brwiach.
Jego surowy wzrok przerażał Mar – Zannę, a zwłaszcza jej córkę
Zarazę, Cichą i wszelkie inne
demony chorób i cierpienia. Okrywał
się szarą szatą przepasaną sznurem i sięgającą ziemi. Od
ery trzeciej za posłańca służyła mu pustynna jaszczurka nazywana
scynkiem aptekarskim. W opasłej księdze nazywanej ,,Rejestrem
Boleści’’
miał zapisane imiona wszystkich duchów nękających żywe istoty
chorobami i każdemu z nich mocą
Ageja władny był nakazać odstąpienie od zadawania cierpienia i
śmierci. Stary,
ale jary Znachor po wypiciu wywaru z kolczastej rośliny rosnącej na
dnie pierwotnego morza, spłodził ze Złotą Babą córkę Bolnicę
– Hygieję. Mężów i niewiasty, którzy podjęli
się pełnić dzieło Władcy Chorób, Słowianie na jego cześć
nazywali znachorami i znachorkami.
Żalia
– Płaczka zrodziła
się w erze pierwszej z łez czystej Mokoszy wylanych na wieść o
odstępstwie smoka Rykara i wszystkich mających
wyniknąć z niego nieszczęściach. Przedstawiano ją jako
złotowłosą pannę w sukni białej lub czarnej, mającą
zaczerwienione oczy, twarz podrapaną do krwi paznokciami i ucięty
jeden palec
u ręki. Zaproszona przez Welesa, zamieszkała w Nawi Ciemnej, gdzie
szlochając utworzyła Jezioro Łez. Odtąd dusze zmarłych
dokonywały w nim ablucji, aby oczyszcić się ze zmazy
przeszkadzającej w osiągnięciu wiecznego szczęścia jako jytnas.
Życień
i
Żytnia Matka;
rodzeństwo, a zarazem oblubieńcy, byli dziećmi Mokoszy i
Świętowita. Sprawowali opiekę nad rosnącym na polach żytem.
Życień przypominał męża o płowych wąsach, ubranego w białą
siermięgę i portki, na
głowie zaś noszącego słomiany kapelusz. Żytnia Matka
przypominała złotowłose polne rusałki, a jej głowę zdobił
wieniec z kłosów. Insygnium ich władzy były sierpy. Pieśń
dziadowska opowiada o walce jaką Życień stoczył z potwornym
wilkiem Vurcolakiem; jak ściął sierpem jego głowę i uwolnił z
potwornych trzewi połknięte przezeń dzieci rataja Cebulaka.
Liczba
wszytskich Enków jest znacznie wyższa niż mogłyby wyrazić to
traktaty uczonych kapłanów. Powiada Natchniona z Arkony; dziewica z
rodu królów Analapii: ,,Oczom
moim ukazały się nieprzeliczone zastępy nieśmiertelnych Enków;
posłańców Wielkiego Ageja’’.