,,Na początku wszechrzeczy, w próżni i głębokim mroku, istniało kryształowe jajo, Jajo Świata. W nim otulony mgłą, spał Demiurg. Wraz z upływem czasu ciemności rozproszyły się, wilgoć opadła, a powietrze się wzniosło. Tak powstały warstwy powietrza oraz Wielki Ocean. Demiurg przebudził się. Gdziekolwiek by nie spojrzał , nie widział nic. Wodząc wzrokiem po firmamencie, natrafił na jarzący się, nieruchomy punkcik. To była gwiazda. W ten sposób zrodziły się gwiazdy i konstelacje.
W migotliwym świetle Demiurg spostrzegł na wodzie swoje odbicie, a ponieważ czuł się bardzo samotny, postanowił je ożywić. Z odbicia powstało nowe bóstwo, lecz o ile Bóg - bo takie właśnie było imię Demiurga - był piękny i dobry, o tyle jego odbicie okazało się ponure i złe. Bóg niósł ze sobą błogość i szczęśliwość, a nowe bóstwo tylko podłość, nieszczęście i kłopoty. Z tego powodu nazwano je Bies. Z wyglądu przypominało Boga, człowieka z głową byka, tyle, że było czarne.
Ni stąd, ni zowąd wyrosły między niebem a wodą dwa drzewa. Były to Święte Dęby, podtrzymywane siłą bóstw. Z żołędzi Dębu Niebios zrodziły się ptaki: dwie Gęsi. Gęsi zanurkowały w odmętach morza i dotarły do dna z błota i piasku. Błoto posłużyło im do sklejenia gałązek i liści. Tym sposobem powstało gniazdo zwane Ziemią.
Bies również zanurkował w morzu, zebrał błoto i wepchnął je sobie do ust. Wynurzywszy się na powierzchnię, wypluł je na Ziemię, która rosła i rosła. Tak ukształtowały się góry i skały. Bóg rozgniewał się na Biesa za to, że przeszkodził gęsiom w budowaniu gniazda, wyrwał jeden ze Świętych Dębów, zrobił z niego maczugę i ukarał winowajcę, wyganiając go do trzewi Ziemi. Od tej chwili na świecie był tylko jeden Święty Dąb.
Bies na zawsze pozostał w podziemiach. Wychodził stamtąd jedynie wtedy, kiedy Bóg był czymś zajęty, i wyrządzał ludziom tyle zła, na ile pozwalały mu na to jego moce.
Ziemia unosiła się tymczasem na wodach Oceanu. Nie chcąc, żeby utonęła, Bóg stworzył trzygłowe smoczysko, które oplotło się wokół wzgórza zwanego wzgórzem Trzygłowa. Znajduje się ono na wyspie Rugia, bowiem w tamtych czasach owa wyspa była całą Ziemią.
Tak więc zwinięte w kłębek smoczysko utrzymywało Ziemię na wodzie. Bóg jął dziurawić maczugą Święty Dąb, dopóki z brzemiennego Drzewa nie zrodził się Piorun. Piorun uderzył w Ziemię, rozpalając pierwszy ogień. Z żaru wyłonili się pierwsi ludzie: Mąż i Żona.
Wszystko brodziło w ciemnościach, Bóg wyjął więc z ognia Słońce. Jego promienie oświetliły Ziemię, która przebudziła się i zaczęła rodzić. Zdumieni tym co się działo, ludzie próbowali przywłaszczyć sobie światło. Łowili je do koszy lub wiader, a potem nieśli do swoich domostw bez okien. Od tamtej pory panuje przekonanie, że Słońce jest bogiem niosącym szczęście i dostatek. [...]'' - Aldo C. Marturano ,,Słowiańska Ruś, pogaństwo i kobiety''