W dniach 18 – 22 maja 2015 r. pojechałem na wycieczkę do Dziwnowa (starokrasne: Mirakopolis, runwirskie: D'ivnovo) w województwie zachodniopomorskim w Polsce, razem z panami Filipusem ov Falconiusem, Martinusem ov Simcassem, Tomasusem ov S. i panią Suzą ov NN (skojarzyła mi się z Nastazją – królową rusałek z ery dziewiątej). Zabrałem ze sobą do czytania rzymski epos - ,,Eneidę'' Wergiliusza; jak ją skończę czytać to zamierzam zamieścić recenzję. Pojechaliśmy autokarem;do ośrodka wypoczynkowego Perła Dziwnowa (Malkieš Mirakopolitana, Perła D'ivnova). Pierwszego dnia odwiedziłem plażę, gdzie w dwa dni zebrałem pokaźny zbiór muszli bałtyckich małży jako prezent dla Mamy. Były to muszle małgwi piaskowych, sercówek, oraz jednego omułka. Ponadto kupiłem w sklepie ładną pocztówkę z foką szarą i grudkami bursztynu. Parę razy byłem w basenie ze sztucznymi falami, miałem dużo ruchu, co zahamowało proces tycia. Spałem w jednym pokoju z Matiełasem ov Jarceviciusem ezen Holenov i wielkim polskim artystą – Tomasusem ov Kreminisem. Inni uczestnicy wycieczki to: Ravialus ov Rikłocic, Madlena ov NN, Xandra i Nicodemus ov Mazarok. Na mieście Xandra wypytywała mnie czy lubię … rogatą czarownicę Diabolinę z filmu – retelingu ,,Czarownica'' Disneya, lecz ja nie oglądałem tego filmu (przeczytałem za to o nim parę negatywnych recenzji). Pościel była zdobiona motywami egipskimi – wizerunkiem bogini Izydy i okiem Horusa; zastanawiam się co egzorcyści powiedzieliby na ten temat? Spacerując dziwnowską promenadą widziałem białe ławki pobrudzone czerwoną farbą, którą w pierwszej chwili wziąłem za krew narkomana.
Drugiego
dnia pojechaliśmy na krótką wycieczkę do Międzywodzia (Interaka,
Midivodje) i do Dziwnówka (Minimiraka, D'ivnovok). W
kawiarni zjedliśmy deser lodowy. Byliśmy nad Zalewem Szczecińskim
(?) gdzie widziałem łabędzie, kaczory, oraz słyszałem rechot żab
(,, … harfy eolskie;/ żadne żaby nie grają tak pięknie jak
polskie'' – A. Mickiewicz ,,Pan Tadeusz'').
Przechodziłem mostem nad rzeką Dziwną (Miraka, D'ivnaja),
której nurt płynie na opak. W porcie widziałem okonie i flądry,
oraz czułem fetor jak w Innsmouth – fikcyjnym, portowym mieście w
USA wymyślonym przez H. P. Lovecrafta, gdzie mieszkali pół –
ludzie, pół – ryby.
Trzeciego
dnia byliśmy nad Bałtykiem; zwiedzaliśmy falochron i graliśmy na
plaży w piłkę. Zwiedzaliśmy Dziwnów – miejscowy kościół
jest wybudowany w nowoczesnym stylu. Cały czas rozglądałem się za
księgarnią, lub jeszcze lepiej – antykwariatem, aby kupić sobie
jakąś książkę, ale ich nie było. Pani Suza zainteresowała się
moim blogiem. Kolację zjedliśmy na dworze, przy ognisku.
Czwartego
dnia byłem na gofrach i na plaży. Ujrzałem tego dnia żywe
kormorany czarne siedzące na falochronach, małą osę (kopułkę,
lub klecankę), oraz czarnego kota (przypominał Behemota, ale był
chudszy), którego jakiś mały chłopiec karmił goframi. Na plaży
zbudowałem z piasku model grodu Caroduny w Asarmacie, oraz usypałem
model Kopca Jenyov Blackeyovej znajdującego się w Mariasoculum –
stolicy planety Pterotyjandii, a także grałem w piłkę jako
bramkarz. Wieczorem odbyła się dyskoteka z nagrodą w postaci
kawałka pizzy. Ostatniego dnia wróciłem autokarem do Szczecina, w
czasie jazdy czytając ,,Eneidę''.
Za
najlepsze wspomnienia uznaję:
-
piękno przyrody (człowiek nawet nie wie w jak pięknym kraju
żyje...),
-
dobrą kuchnię serwowaną w formie szwedzkiego stołu,
-
miłą atmosferę,
-
znaczne postępy w lekturze
-
przyjemny sen o dwóch komentarzach na blogu, który się spełnił
;-).