,, [...] widać to na przykładzie nieistniejącej wyspy o nazwie Bermeja, rzekomo leżącej w Zatoce Meksykańskiej niedaleko północnego wybrzeża Jukatanu. Po raz pierwszy pojawiła się ona na mapach w szesnastym wieku i do początków dwudziestego wieku prawie z nich zniknęła, lecz dramatycznie przypomniała o sobie, gdy meksykański rząd zrozumiał, że jeśli istnieje, to da krajowi prawo do rozległych podwodnych złóż ropy naftowej. Meksykanie przez wiele lat szukali fikcyjnej wyspy - i choć w końcu musieli przyznać, że zdecydowanie jej nie ma, do dziś dnia są tacy, którzy twierdzą, że kiedyś musiała być. Kilku meksykańskich senatorów nawet oskarżyło CIA o to, że doprowadziło do jej zniknięcia'' - Tom Phillips ,,Prawda. Krótka historia wciskania kitu''
sobota, 22 lipca 2023
Bermeja
Góry Księżycowe
,,Te drugie nieistniejące góry mają jeszcze dłuższą historię niż Kong - już w Geografii Ptolemeusza ze 150 roku naszej ery są wspominane jako miejsce, z którego bierze początek Nil, i pojawiają się tysiąc lat później w pracach arabskich uczonych, takich jak Muhammad al - Idrisi. W przeciwieństwie do łańcucha Kong, Góry Księżycowe są prawie stałym elementem na wczesnych mapach Afryki od początku szesnastego stulecia. Dopiero w drugiej połowie dziewiętnastego wieku, kiedy dwóch chorowitych i kłótliwych Angoli, John Hanning Speke i Richard Francis Burton, zidentyfikowało Jezioro Wiktorii jako prawdziwe źródło Białego Nilu, Europejczycy w końcu doszli do przekonania, że może Góry Księżycowe tak naprawdę nie istnieją'' - Tom Phillips ,,Prawda. Krótka historia wciskania kitu''
O Górach Księżycowych można przeczytać w moim tekście ,,Kształt świata - traktat z czasów króla Bogdala'' dostępnym na tym blogu.
,,Życie''
,,Suzo Henryk, słynny mistyk średniowieczny, (ok. 1300 – 1366), dominikanin, autor pism mistycznych, był przeorem klasztoru w Konstancji, potem wskutek podejrzenia o herezję usunięty, podróżował z kazaniami po Szwabji’’ - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 16 Serbowie do Szkocja’’
W 2001 r. przygotowując się do przyjęcia sakramentu bierzmowania, przeczytałem ,,Życie’’, duchową autobiografię bł. Henryka Suzo. To trudne dzieło wywarło na mnie duże wrażenie.
Bł. Henryk Suzo (nazywany w swej książce Sługą) został beatyfikowany w 1831 r. przez papieża Grzegorza XVI. Jego wspomnienie przypada na 23 stycznia. Zaliczany jest do kręgu mistyków nadreńskich. Duży wpływ wywarło na niego nauczanie Mistrza Eckharta. Chociaż Suzo darzył go wielkim szacunkiem, jednocześnie wystrzegał się wykazywanych przez swego mistrza tendencji panteistycznych. Jego duchową córką (uczennicą) była niemiecka zakonnica, Elżbieta Stagl.
Suzo spotkał w swoich widzeniach anioły i biblijnego króla Salomona, słynnego z wielkiej mądrości (sam był czcicielem Mądrości Przedwiecznej). Kiedy zjadł mięso, ukazał mu się diabeł ze świdrem, grożący, że wywierci mu nim dziurę w policzku, zadając ból równy przyjemności zjedzenia zakazanego pokarmu. Innym razem miał wizję czekających nań cierpień jako róż zrzucanych mu przez Dzieciątko Jezus (opis tej wizji wykorzystałem przy pisaniu ,,Pawlaczycy’’). Mistyk bardzo kochał Maryję i przez wzgląd na Nią, okazywał szacunek kobietom (np. ustąpił z drogi staruszce). Jedząc owoce dzielił je na cztery części na cześć Trójcy Świętej i Maryi. ,,Życie’’ uczy, że droga do świętości przypomina zmagania na rycerskim turnieju i tak samo wymaga męstwa.
Przyszły błogosławiony napotykał liczne przeciwności. Był fałszywie oskarżany (np. o zatruwanie wody). Krzyżak uratował go przed utonięciem. Suzo kosztem swej reputacji opiekował się porzuconym dzieckiem, które uratował przed śmiercią z rąk wyrodnej matki.
Dla współczesnego czytelnika najtrudniejszymi fragmentami książki mogą być te mówiące o ekstremalnych umartwieniach. Suzo wyciął sobie nożem na piersi inicjały IHS. Na plecach nosił pod habitem drewniany krzyż z wystającymi gwoździami, który zadawał mu rany. Spał skrępowany i gryziony przez robactwo na starych drzwiach, zakładając jeszcze kolczaste rękawice, którymi ranił się podczas snu. Dręczony pragnieniem odmawiał sobie napoju, a także biczował się dyscypliną. Należy jednak zaznaczyć, że wymagał takich umartwień wyłącznie od siebie, nie zaś od innych, a ponadto stosował je tylko przez pewien czas (18 – 40 roku życia). Nikogo nie namawiam do kopiowania tych praktyk. Możliwe że owe drastyczne dla nas opisy mogły być wynikiem konwencji literackiej, bowiem do ówczesnych czytelników przemawiały opisy jak najskrajniejszej ascezy. Ponadto jak pisał Jacek Kowalski w książce ,,Średniowiecze. Obalanie mitów’’, surowość ówczesnej ascezy była reakcją na … wszechobecny erotyzm wdzierający się nawet do klasztorów.
Kłamca z Winsted
,, [Amerykański dziennikarz Louis T. Stone] Znany jako Kłamca z Winsted, od roku 1895 do śmierci w 1933 produkował stały strumień bredni, którym redaktorzy nie mogli się oprzeć.
Oto garść co wybitniejszych wymysłów Stone'a, odnotowanych w 1940 roku przez profesora dziennikarstwa Curtisa D. MacDougalla: czerwono - biało - niebieskie jajko zniesione przez kurę w Dzień Niepodległości; drzewo rodzące pieczone jabłka; kot, który gwizdał Yankee Doodle; połknięty przez krowę zegarek, który po latach dokładnie wskazywał czas, ponieważ nakręcał go krowi oddech w żołądku; łysy, który wymalował sobie na głowie pająka, żeby odstraszać muchy'' - Tom Phillips ,,Prawda. Krótka historia wciskania kitu''