piątek, 10 lutego 2023

,,Ludzie gościńca''

 

,,Postukiwał dziadyga o ziem kulą drewnianą,

Miał ci nogę obciętą aż po samo kolano

[…]

Wychynęła z głębiny rusałczana dziewczyca

Obryzgała mu ślepie, aż przymarszczył pół lica’’

- Bolesław Leśmian ,,Ballada dziadowska’’




W lutym 2023 r. przeczytałem pracę popularnonaukową prof. Bohdana Baranowskiego (1915 – 1993) ,,Ludzie gościńca w XVII i XVIII wieku’’ z 1986 r., której wznowienie ukazało się nakładem wydawnictwa ,,Replika’’.



Praca dotyczy tzw. ludzi luźnych, tzn. nie mieszczących się w sztywnych przedziałach ówczesnego społeczeństwa stanowego i często zmieniających miejsce pobytu. Nazywano ich min. wałęsami od wałęsania się (ciekawe czy byli wśród nich przodkowie byłego prezydenta Polski?). Tytułowy gościniec oznaczał drogę (stan ówczesnych polskich dróg był fatalny). Miejscem, do którego schodzili się wszelkiego rodzaju ludzie luźni była karczma. Karczmarzem najczęściej był Żyd (zwłaszcza na wschodzie dawnej Rzeczpospolitej Obojga Narodów), zaś najpopularniejszymi napojami były piwo i wódka. Szlachta, mając przywilej propinacji, bezwzględnie karała chłopów za picie w obcej karczmie.



Na kartach książki przesuwa się barwny korowód czarownic, rozbójników (Autor obala mit o szlachetności karpackich zbójników 1), żebraków (posługiwali się niezrozumiałym dla innych żargonem, tzw. językiem libijskim), wędrownych rzemieślników, szotów (kramarzy, najczęściej pochodzenia szkockiego), węgrzynów (słowackich i rusińskich handlarzy olejkami), sprzedawców dewocjonaliów, pielgrzymów, żołnierzy, wolarzy, flisaków (oryli), świniarzy, gęsiarzy, niedźwiedników (treserów niedźwiedzi), misiarzy (wędrownych kastratorów zwierząt gospodarskich), kuglarzy, handlarzy żywym towarem, szulerów, prostytutek i Cyganów.



W owych czasach karczmarze wykorzystywali sznur wisielca jako magiczny środek przywabiający klientów do karczmy.


Zeznania wydobyte torturami z rzekomych czarownic są dziś cennym źródłem pozwalającym uzupełnić skąpą wiedzę o ówczesnej demonologii ludowej. Można się z nich dowiedzieć, że o ile w XVII wieku zmora była kobietą męczącą bliźnich pod postacią myszy lub innego zwierzęcia, w XVIII wieku stała się demonem zamieszkującym bagna.



U progu nowożytności niektórzy sprytni żebracy udawali wilkołaki, chodząc na czworakach z przyczepionym wilczym ogonem. W ten sposób straszyli przesądnych chłopów, którzy dawali im okup w postaci żywności. W miarę zaostrzania się walki władz świeckich i kościelnych z czarownicami, takie praktyki stały się zbyt niebezpieczne.

Sprzedawcy dewocjonaliów wmawiali swoim chłopskim klientom, wykorzystując ich religijność i być może też naiwność, że święty obraz sam wybierał chatę, w której chciał być zawieszony.

W chrześcijańskiej Europie wierzono w przebywających na wygnaniu katolickich pretendentów do tronu sułtańskiej Turcji takich jak Dżem (XV wiek) i Jahia (XVII wiek). Podobne wyobrażenia dotyczyły zaginionych carewiczów i doprowadziły do dymitriad.



Reliktem wierzeń prasłowiańskich była wiara w magiczną moc niedźwiedzi. Wraz z kosmatym zwierzęciem do izby miało zawitać szczęście i obfitość. Wiarę tę wykorzystywali niedźwiednicy. Potrafili tak wytresować niedźwiedzia, żeby nie dał się wprowadzić do chaty. Wówczas sprytny treser wmawiał chłopu, że jego chałupę opanowały złe moce. Następnie podejmował się wypędzić je za opłatą.


Choć dziś wiemy, że Cyganie pochodzą z Indii, w omawianym okresie wywodzono ich od Egipcjan, biblijnych Filistynów lub mitycznych Myrmidonów. Na tułaczkę po świecie skazał ich jakoby Papież jako pokutę za jakąś nieokreśloną zbrodnię. Przypisywano im budzące grozę zdolności magiczne oraz pomawiano o porywanie dzieci. To fałszywe oskarżenie prowadziło nawet do krwawych samosądów, niestety również w latach 80 – tych XX wieku…

Pracę oceniam jako bardzo ciekawą i zawierającą sporo cennych informacji :).


1 Odsyłam do posta: ,,Księga karpackich zbójników’’.