Zamieniane na pola uprawne, wioski i miasta w pochodzie (nie tylko XX – wiecznej) technokracji, dzikie tereny trawiaste są w ciągle istniejącą ostoją dzikich zwierząt, z których bierze swój rodowód człowiek. Przecież to wysokie trawy, zasłaniające widok, mogły się przyczynić do pojawienia się ludzkiej postawy wyprostowanej. Owe tereny trawiaste to nie tylko osławione przez ,,Trylogię'' Henryka Sienkiewicza ukraińskie Dzikie Pola, ale także: węgierska pusta, stepy Mongolii i Kazachstanu, afrykańskie sawanny, północnoamerykańskie prerie, argentyńskie pampy i australijskie scruby. Celem tego artykułu jest zapoznanie Czytelnika z fauną tych terenów.
Popularnym motywem w
sztuce jubilerskiej starożytnego Egiptu są tzw. skarabeusze;
figurki chrząszczy wkładane zmarłym do grobu. W egipskich
wierzeniach taki skarabeusz był na sądzie bogów pewniejszym
świadkiem od własnego serca, ponieważ zapamiętywał tylko dobre
uczynki, a więc był zawsze lżejszy od pióra. Pierwowzorem tego
wyrobu jest należący do żuków gnojaków, skarabeusz zwany
poświętnikiem czczonym. Czytelnik, być może zapoznany z
religijnymi upodobaniami Egipcjan, może się dziwić, czemu razem z
pszczołą miodną, skarabeusz należy do duetu czczonych owadów,
powiększających zoologiczno – boski panteon egipski. Trudno
ustalić prawdziwą przyczynę, możemy jedynie dyskutować nad
egipską znajomością fauny, bo skoro Egipcjanie byli najbardziej
zżytym ze zwierzętami narodem świata, przecież posiadali dużą
wiedzę o nich. Prawdopodobnie, wyśmiewany przez inne starożytne
narody kult skarabeusza, narodził się od chwili spostrzeżenia
małego żuczka toczącego kulę z nawozu i to skojarzyło się ze
Słońcem i jego (tak naprawdę tylko pozornym) ruchem po niebie.
Ponieważ Egipcjanie czcili Słońce, to i w ich wyobrażeniach,
poruszający nim skarabeusz też musiał zajmować uprzywilejowaną
pozycję w religijnych wyobrażeniach. Możliwe, że miało to
zapewnić ochronę pożytecznym owadom. Skarabeusze w zależności od
gatunku mogą być czarne, matowo niebieskie, lub połyskliwie różowe
z niebieskimi odnóżami. Zamieszkują tereny nie tylko Afryki, ale i
południa Europy (w tym ostatnim miejscu nie doczekał się kultu).
Przez średniowiecze i niemal cały okres nowożytny zapomniano o
biologii skarabeuszy, aż do czasu działalności francuskiego
entomologa Jeana Henriego Fabre'a. Hodował on te owady i nie wiem
czy Czytelnik chciałby pójść w jego ślady ze względu na ich
pożywienie, którym jest kał. W okresie godowym skarabeusze toczą
swe słynne kulki, w których składają jaja. Oczywiście nie
wszystkie chcą pracować i zdarzają się przypadki kradzieży
kulki. Zupełnie jak u ludzi (!), ale nie potępiajmy chrząszczy, bo
nie mają one rozumu i nie umieją wartościować. Aby zdobyć dla
swoich skarabeuszy pokarm dla larw, Fabre korzystał początkowo z
usług parobka, który dawał mu nawóz koński. Szybko to jednak
zostało zabronione i nasz naukowiec szukał nawozu po ulicach (były
one na tyle brudne, że mógł znaleźć), ale był za to uważany za
wariata. Dopiero później okazało się, że pokarmem larw
skarabeuszy może być wyłącznie kał owczy. Jak widać droga do
sławy może być nie tylko cierniowa, ale i śmierdząca. W Polsce
niszę ekologiczną skarabeusza zajmuje żuk leśny.
W czasach kiedy
się toczy akcja ,,Trylogii''
Henryka Sienkiewicza była nieco inna przyroda. Może pamięta
Czytelnik co wymieniał autor na początku ,,Ogniem
i mieczem''? A więc:
kometa, ciepła zima, no i najciekawszy dla naszego tematu nalot
szarańczy. Dawną Polskę szarańcza pustoszyła wręcz notorycznie,
grasowała u nas np. w czasach młodości Jana Kochanowskiego
(wydarzenie to opisała Janina Porazińska w ,,Kto
mi dał skrzydła''?).
Europejskimi wylęgarniami szarańczy były właśnie tereny stepowe
Ukrainy, Węgier, Rumunii. Ostatni nalot tych owadów w Polsce miał
miejsce w XIX wieku, czemu poświęcono kamień pamiątkowy. Chociaż
obecnie szarańcza nie zagraża już polskiemu rolnictwu, strach
przed nią pozostał. Świadczy o tym skarga łodzian o pojawieniu
się w latach 50 – tych w ich mieście szarańczy – w
rzeczywistości były to ważki. Zresztą nie tylko w Polsce
szarańcza cieszy się złą sławą. Od tysięcy lat, nie bez
słuszności uważa się te owady za jedną z najstraszliwszych plag,
również tych egipskich. Zdarzało się, że na ogołoconych przez
nie terenach ginęły z głodu nawet myszy i szczury! Szarańcza może
nawet pokonywać zbiorniki wodne; żywe owady poruszają się po
,,pontonie'' z ciał osobników utopionych. Pustoszące naloty
szarańczy miały miejsce już miliony lat temu o czym świadczą
ciała tych owadów uwięzione w amerykańskich lodowcach – w
wielkiej liczbie, a więc podczas wędrówki! Wyglądem szarańcza
przypomina zwykłego konika polnego, ubarwienie zależne od gatunku.
Bronią szarańczy pienistej jest uwidoczniona w nazwie biała,
gorzka piana, będąca mieszaniną krwi z powietrzem. Są wyłącznie
roślinożerne, dlatego człowiek przy nich powinien bać się nie o
własną skórę, ale o własny żołądek. Tym co czyni szarańczę
taką groźną jest nie tylko żarłoczność, ale i plenność i
zwyczaj łączenia się w stada. Człowiek bierze za to odwet na
szarańczy, tępiąc ją niemiłosiernie, często nawet z miotaczy
ognia. Pod wpływem niebezpieczeństwa ze strony tych owadów,
podejmują współpracę nawet wrogie sobie państwa. Hmm... Dziwne,
że to gołębia wybrano na symbol pokoju, skoro szarańcza byłaby
bardziej odpowiednia.
Liczne owady a
nawet pająki i skorpiony (zazwyczaj zjadające owady, a nie na
odwrót) padają łupem pewnego insekta kryjącego się wśród traw.
Mantis religiosa,
jedyny polski przedstawiciel grupy najbliżej spokrewnionej z
karaluchami, w Polsce nazywa się: modliszka zwyczajna. Nie sposób
pomylić tych owadów z żadnymi innymi przedstawicielami tej
gromady. Zielona barwa maskująca chitynowego pancerza. Głowa w
kształcie trójkąta, na którego bokach znajdują się wyłupiaste
oczy złożone. Czułki długie i cienkie. Aparat gębowy typu
gryzącego jest zdolny przeciąć ludzką skórę (niektóre
tropikalne gatunki mogą nawet przecinać drobne kręgowce). Nazwę
całego rzędu utworzono od potężnych odnóży chwytnych,
składanych jak do modlitwy. Co za mylne wrażenie! Są to składane
jak scyzoryk imadła łowne, wyposażone w kolce, najlepsze sidła
funkcjonujące miliony lat przed człowiekiem. Niektóre modliszki
mają czarno – biały rysunek oczu odstraszający drapieżniki.
Długie, zdolne do lotu skrzydła. Odwłok wydłużony, pęcznieje po
posiłku. Jak już nadmieniłem na początku, modliszki są
mięsożerne. Ciekawy jest sposób w jaki zjadają swoją zdobycz.
Konsumpcję rozpoczynają od odgryzienia żywej ofierze żuwaczek, a
zaraz potem głowy. Jedynymi śladami po zjedzonym owadzie są:
jelita, skrzydła i końce odnóży. Kanibalizm modliszek zaprzątnął
ludzką wyobraźnię. Tymczasem jest to tylko część prawdy. Mały
samiec modliszki zaleca się do samicy kiwając głową, zaś po
zapłodnieniu spokojnie, bez ryzyka się oddala. Zjedzenie przyszłego
ojca ma miejsce tylko wtedy gdy teren, na którym żyją owady jest
ograniczony (np. w terrarium). Pozwala to samicy uzyskać zapas
energetyczny potrzebny do złożenia jaj. Jaja są składane w
kokonach. Rozwój przebiega bez stadium larwy. Modliszce zwyczajnej
zagraża nie tylko nieodpowiednia gospodarka, ale i zmiany klimatu.
Znajduje się w Polskiej Czerwonej Księdze.
Na stepach żyją
również termity.
Świat
stepowych bezkręgowców obfituje nie tylko w owady, ale i pajęczaki:
pająki i skorpiony. Nie mający polskiej nazwy pająk Bothricytum
californicum o małych
rozmiarach ciała i niepozornym, czarnym ubarwieniu, żyje wśród
traw prerii Ameryki Północnej. Czatuje na swą zdobycz głębiej
niż inne ,,mikrodrapieżniki''. Łupem jego padają naziemne owady,
chwytane nie do pajęczyny, ale pod ziemią. Serio. Pająk znajduje
się w ziemnym tuneliku, którego wylot jest zasłonięty ruchomym
krążkiem z ziemi i pajęczyny. Działa on jak zapadnia; pod własnym
ciężarem owad leci w dół, a pająk atakuje. Nawet jeśli owad
może latać, to oszałamiające, nagłe zapadnięcie się gruntu,
daje naszemu pająkowi czas na zaspokojenie głodu.
Niemniej dziwaczne są
aspekty biologii niektórych pająków gryzieli, również żyjących
w Nowym Świecie, prowadzące ziemny tryb życia. Samica jednego z
nich prowadzi półosiadły, ale i tak dziwny jak na pająka tryb
życia. Jej pajęczyna nie znajduje się między gałązkami, liśćmi,
w jamach, załomach, ale na ziemi. I to nie w jakiejś szczelinie,
ale przypomina worek wystający z ziemi. Oczywiście ów ,,worek''
wytwarzany bez żadnych podpór może tylko leżeć, w środku jest
całkowicie zamknięty pająk. Z pozoru nic nie mąci tego
pustelniczego trybu życia, aż do czasu pojawienia się jakiegoś
owada. Pająk wówczas rozrywa swoją ,,mini – pustelnię'',
zdobywa mięso i po konsumpcji przystępuje do naprawy ,,worka''. I
tak przez całe życie.
Inny pająk –
gryziel żyje w ciasnych, ziemnych tunelach. Przeszkodą w ich
przemieszczaniu się jest pękaty odwłok. Przystosowaniem
anatomicznym naszego gryziela jest spłaszczenie odwłoka. Ułatwia
to podziemną lokomocję, a płaski koniec podobnego do rakiety
odwłoka, służy jako zatyczka nory.
Południowoamerykańskie
ptaszniki dobrze sobie radzą nie tylko w amazońskich puszczach,
ale i na argentyńskich pampach. Stepowe ptaszniki prowadzą naziemny
tryb życia, kryją się w norach.
W bogatej w
pająki i skorpiony Australii niszę ekologiczną ptaszników zajmuje
nie mający polskiej nazwy Atrax
robustus. Największy
pająk australijskiego scrubu przypomina ptasznika w wielu
dziedzinach pajęczego życia. Prowadzi naziemny tryb życia, kryje
się w ziemnych jamach. Duże wymiary ciała pozwalają mu polować
nie tylko na owady, ale także na małe kręgowce jak: gryzonie, żaby
i jaszczurki. Jest niebezpieczny dla ludzi. Wydaje dźwięki i to
przypominające szczekanie! Powstają one jako efekt uboczny
pocierania o siebie ostrych, chitynowych wyrostków naskórka, a ich
biologiczna rola jest nieznana.
*
Surowy, gorący klimat stepów nie sprzyja
rozwojowi drzew, skąpe opady również wystawiły możliwości
ewolucji na ciężką próbę. Jest jednak pewna grupa kręgowców,
którym gorąco sprzyja i z powodzeniem zasiedlają stepy całego
świata. Oczywiście mam na myśli gady.
Świeżo zielone, lub pożółkłe od promieni
słonecznych trawy afrykańskich sawann, gdzie sięgają kopyta i
pyski najbardziej oklepanych przedstawicieli fauny afrykańskiej,
kryją w sobie udzielny mikroświatek, który zamieszkują zwierzęta
nie mniej fascynujące od ,,tych z góry'' i nie mniej piękne.
Prawdziwą ozdobą tego środowiska jest mała jaszczurka, agama
zwyczajna. Wbrew skromnej nazwie jest pięknie ubarwiona: przód
jasnopurpurowy, tył – ciemnoniebieski. Żywi się owadami.
Na stepach Azji Środkowej jej niszę ekologiczną
zajmuje inna agama. Krągłogłówka uszata przypomina trochę
miniaturowego smoka niż realnie istniejącą jaszczurkę. Idealnie
okrągły łeb, podkreślony w nazwie, z pyskiem, w którym giną
owady i charakterystycznymi ,,uszami'', które jednak nie mają nic
wspólnego ze słuchem, a są tylko sterczącymi płatkami skóry,
które mają odstraszać drapieżniki. Mimo, że wygląda jak
potworek, jest całkowicie nieszkodliwa.
W Australii żyją agama kołnierzasta i agama
brodata. Są to dwie duże, mięsożerne jaszczurki, którym
zagrażają dingo, ptaki drapieżne i drapieżne torbacze. Nazwy
uwidaczniają wygląd ich skórnych przydatków. Pod gardłem agamy
brodatej znajduje się skórny, w razie podniecenia nadymany worek
skórny – z jego powodu ową agamę nazwano ,,agamą żydowską'',
ale ponieważ obecnie zarost zdobył większą popularność u innych
ludzi, więc nazwa straciła na słuszności i wyszła z użycia.
Agama kołnierzasta ma dłuższe niż u brodatej
łapy, szyję i ogon. Mimo dość okazałego wzrostu nie budzi
przerażenia i wygląda na zwierzę całkiem bezbronne. Pozornie
łatwa do upolowania przez wymienionych na początku wrogów, w
chwili zagrożenia, przechodzi oszałamiającą ,,metamorfozę'' z
jaszczurki zmieniając się w potwora. Wówczas bardziej podobna do
smoka niż do realnie istniejącego zwierzęcia – na swoich
czterech łapach wyprostowuje się, macha ogonem i rozdziawia szeroko
pysk. Pod wpływem rozluźnienia mięśni, rozpościera się skórna
kreza wokół szyi – wystarczający ,,efekt specjalny'' do budzenia
grozy. Uciekając osiąga zawrotną szybkość, biegnąc na tylnych
kończynach, z przednimi spuszczonymi, oraz z balansującym ogonem.
Co ciekawe agama kołnierzasta razem z azjatyckim fyzjognatem jest
członkiem duetu współczesnych gadów poruszających się na
tylnych kończynach. Przed nimi powszechnie robiły to dinozaury.
Wśród traw prerii Ameryki Północnej kryją
się dziwaczne jaszczurki. Swoim wyglądem daleko odbiegają od
innych jaszczurek, tak, że bywają mylone z żółwiami lub
ropuchami. W dodatku sposób ich obrony jest tak niesamowity, że nie
powstydziłby się go twórca horroru czy science fiction. Dosyć
zagadki. Tym zwierzęciem jest frynosoma. Jej ciało jest pękate, z
krótkim ogonem i okrągłą głową z szerokim pyskiem, w którym
giną owady. Porusza się na czterech krótkich łapach. Skóra
szara, pokryta dużymi kolcami. Nie są one jedyną i wystarczającą
bronią tej jaszczurki. W razie niebezpieczeństwa z gruczołów
usytuowanych przy oczach, frynosoma spryskuje wroga własną krwią
(sic!). Oczywiście taki ciekawy sposób obrony nie może przynosić
szkody broniącemu się zwierzęciu i dlatego wystrzelony zapas krwi
regeneruje się.
C. D. N.