O
Sławomirze
Mrożku (1930 - 2013) dowiedziałem się po raz pierwszy w 1996 r. z
telewizji kiedy mówiono o jego powrocie z Meksyku. W gimnazjum
czytałem jego opowiadania i dramaty. Niektóre z nich były omawiane
na lekcjach języka polskiego. Do tych ostatnich należało
groteskowe opowiadanie ,,Baba’’
o starej kobiecie z dziecięcej rymowanki, mieszkającej na cmentarzu
i trzymającej nogi w kałamarzu. Obecnie zastanawiam się czy jej
odległym pierwowzorem nie był czasem słowiański demon, zwany
cmentarną babą ;). W trzeciej klasie liceum omawiałem jako lekturę
dramat ,,Tango’’.
Jako licealista dowiedziałem się również, że w 1953 r. Mrożek
zhańbił się złożywszy podpis pod listem intelektualistów
domagających się śmierci dla niesłusznie oskarżonych o zdradę
pracowników kurii krakowskiej. W
późniejszych latach już na emigracji sprzeciwiał się komunistom,
protestując przeciw agresji na Czechosłowację w 1968 r. i
wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 r. Sama postać lokaja Edka z
,,Tanga’’;
ostatniego chama, ma pewne cechy Gomułki. W moim poemacie
dygresyjnym ,,Milenium,
czyli Nowe Triumfy’’
Jena ov Blackeyova spotkała w Armagedonie Sławomira Mrożka i babę
z cmentarza jadących na tygrysie, który przyczynił się do
męczeństwa Piotra Oheya. (Odsyłam do posta: ,,Triumf
Literatury’’).