,,Wyłaniająca się z baśni i legend ludowa wizja świata […] przechowała w sobie sporo elementów pogańskich (obrzędów, magii czy słowiańskiego pochodzenia wiary w demony) […]'' - Witold Vargas, Paweł Zych ,,Święci i biesy''
W
sierpniu
2016 roku obejrzałem polski film fantasy ,,Bliskie
spotkania z wesołym diabłem''
z 1988 roku w reżyserii Jerzego Łukaszewicza (ur. 1946). Akcja
filmu rozgrywa się w latach 80 – tych XX wieku w Polsce – w
fikcyjnych Górach Piekielnych. Przypuszczam, że ich pierwowzorem
mogły być Bieszczady, których nazwa wywodzi się od słowiańskich
demonów biesów i czadów. Głównym bohaterem jest diabeł
Piszczałka (grany przez Franciszka Ćwirkę) zapożyczony z powieści Kornela Makuszyńskiego ,,Przyjaciel wesołego diabła''. Wyglądem przypominał
małpy człekokształtne – był karłowaty, nie mający rogów, o
jakby małpiej twarzy i spiczastych uszach, pokryty gęstym, czarno –
szarym futrem. W łapie trzymał olbrzymi widelec o zagiętych
zębach. Pewna nauczycielka bawiąca na wakacjach uznała go za yeti,
który rzekomo przybył w Himalajów do Polski przez góry Tien –
szan i Kaukaz (odsyłam do postów: ,,Kryptozoologia''
i ,,Kryptozoologia
w fantasy'').
Piszczałka miał prawdziwie wilczy apetyt – na wycieczce ukradł
dziewczynce jajo na twardo, ze smakiem pałaszował też kiełbasę i
chleb. Budził w ludziach przerażenie swym wyglądem, więc myśliwi
zorganizowali nań obławę. Wesoły diabeł uszedł z życiem dzięki
interwencji niepełnosprawnego chłopca Zenobiego. Wcześniej
Piszczałka zaprzyjaźnił się z chłopcem i znalazł w jego piwnicy
magiczny kryształ, który uzdrowił dziecko. Ponadto naprawił stary
samochód Makarego – ojca Zenobiego (,,Ja
kudłaty, durnowaty, reperuję stare graty''!).
Dzięki
pojawieniu się Piszczałki doszło do polepszenia się relacji
Zenobiego z jego samotnym ojcem – wdowcem. Zwraca uwagę, że
pozytywna (!) postać wesołego diabła nie ma właściwie nic
wspólnego z demonologią chrześcijańską, zresztą nikt na filmie
nie sięga po wodę święconą ;). Bardziej niż biblijnego szatana,
Piszczałka przypomina słowiańskie duchy natury takie jak leśny
człowiek – czuhajster z wierzeń Hucułów. Nie sądzę, żeby
film propagował satanizm, wręcz przeciwnie, trzeba jednak pamiętać,
że
w rzeczywistości nie ma dobrych diabłów.