,, … A my skarby i potwory łowim skryte w oceanie’’ - pieśń wojów Bolesława Krzywoustego, według: Gal Anonim ,,Kronika polska’’
We wrześniu 2023 r. przeczytałem pracę popularnonaukową Katarzyny Jasińskiej ,,Legendarne potwory wodne’’ z urokliwymi, czarno – białymi ilustracjami Autorki. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa ,,Bosz’’.
Omawia 17 istot zamieszkujących zarówno morza i oceany jak też wody słodkie, które występują w ,,Biblii’’ (Lewiatan), mitologii greckiej (syreny, Hydra, Scylla, Ketos), celtyckiej (znane z obszarów Szkocji nessie, czyli potwór z Loch Ness i kelpie), germańskiej (Kraken, wąż morski), słowiańskiej (wodnik), indyjskiej (Makara), japońskiej (kappa, jishin – uo), australijskiej (bunyip) i polinezyjskiej (taniwha). Przytacza też ciekawy wątek polski w postaci biskupiej ryby (biskupa morskiego) złowionej w Bałtyku i pokazanej królowi Władysławowi Jagielle, który zresztą wypuścił istotę na wolność. Po raz drugi Polacy złowili biskupa morskiego w XVI wieku.
Wiele z tych istot osiągało przerażające rozmiary. Przykładowo mieszkający w północnych morzach, Kraken, przypominający ośmiornicę, mierzył aż 2 km długości. Jeszcze większy był sum, zwany jishin – uo, na którego grzbiecie opierała się cała Japonia.
Niektóre wodne potwory potrafiły zmieniać swój wygląd. Wodnik mógł przybierać postać ociekającego wodą, brzydkiego karła, ale także białej lub czarnej ryby kierującej całą ławicą. Jego japoński odpowiednik, kappa, przypominająca nieco humanoidalnego żółwia, przebywając w wodzie, stawała się przezroczysta. Ułatwiało jej to zresztą atakowanie nieświadomych zagrożenia ludzi… Makara – wierzchowiec indyjskich bogów (wahana) przypominała z grubsza krokodyla z trąbą słonia. Mogła też jednak wyglądać np. jak hybryda antylopy z rybą. Taniwha z Nowej Zelandii miewała postać rekina, smoka z zabójczym ogonem, a nawet wielkiego ptaka takiego jak wymarłe już moa czy harpagornisy. Warto tez wiedzieć, że najstarszych, jeszcze homeryckich wyobrażeniach syreny były ptakami o kobiecych głowach. Dopiero później (zdaniem Autorki – pod wpływem Pliniusza Starszego) zaczęto przedstawiać je jako pół – kobiety, pół – ryby, tak dobrze znane z herbu Warszawy.
Wiele z tych stworzeń stanowiło śmiertelne zagrożenie dla ludzi. W żydowskim micie Jahwe stworzył piątego dnia parę Lewiatanów. Szybko jednak był zmuszony zabić samicę, bowiem gdyby te potwory rozmnożyły się, światu groziłaby zagłada. Inny mit opowiada, że w czasach mesjańskich, mięso Lewiatana i lądowego potwora, Behemota, posłuży zbawionym za pokarm. Scylla (niegdyś piękna dziewczyna ukarana przez bogów zamianą w bestię) razem z Charybdą stanowiła postrach Cieśniny Messyńskiej. Swoimi licznymi paszczami porywała żeglarzy z przepływających okrętów i pożerała ich. Wreszcie została zabita przez Heraklesa. Słodkowodnym odpowiednikiem Scylli była Hydra z bagnistej Lerny, która również zginęła z ręki Heraklesa. Wyróżniała się wieloma głowami, które odrastały po odcięciu. Ketos, potwór podobny do wieloryba, był narzędziem kary bogów dla pysznej, etiopskiej królowej Kasjopei. Jej córka, Andromeda została przykuta do skały na żer Ketosa, jednak ocalił ją Perseusz. Wyposażony w potężne macki Kraken zatapiał statki. Podobnie czyniły węże morskie. Śródziemnomorska serra, hybryda smoka i ryby latającej, zatapiała statki dziurawiąc ich dna kolczastym grzbietem, a następnie pożerała żeglarzy. Piękne, lecz zdradliwe syreny wabiły do siebie żeglarzy pięknym śpiewem. Kelpie zwodziła ludzi pod postacią konia o kopytach odwróconych do tyłu. Jeśli ktoś usiadł na jej grzbiecie, kelpie pędziła z nim w wodne odmęty. Słowiański wodnik topił dziewczęta, które zamieniały się potem w rusałki. Taniwha potrafiła zabijać ludzi swym toksycznym moczem, choć zdarzały się też osobniki przyjazne, opiekujące się żeglarzami i rozbitkami. Kappy często były okrutne i patroszyły ludzi. Można było je pokonać za pomocą ukłonu. Wówczas kappa odwzajemniała ukłon, a z wgłębienia w jej głowie wyciekała woda. Wówczas japoński wodnik tracił swą moc. Istniały też przypadki dobroczynnych kapp np. przyjaźniących się z dziećmi. Ruchy jishin – uo powodowały liczne trzęsienia ziemi, które są stałą bolączką Wysp Japońskich. Bardzo groźny, a do tego dysponujący magiczną mocą, był bunyip zamieszkujący wody słodkie Australii. Aborygeni wierzyli, że kto dotknąłby tej istoty, przypominającej nieco kosmatego krokodyla, zamieniłby się w czarnego łabędzia.
Autorka poruszyła również tematy wchodzące w zakres kryptozoologii. Przytoczyła min. teorie o pochodzeniu Makary od prehistorycznego, wodno – lądowego walenia, ambulocetusa (wymarłego na długo przed pojawieniem się pierwszych ludzi) oraz bunyipa od plejstoceńskich, olbrzymich torbaczy, diprodonta lub palerochestesa.
Bardzo pozytywne wrażenia zrobiły na mnie zarówno tekst jak i ilustracje :). Patrząc na przedstawienie wodnika, zastanawiam się czy Autorka inspirowała się postaciami bokrugów z opowiadania ,,Przyszła na Sarnath zagłada’’ H. P. Lovecrafta.