W
kwietniu
2015 r. przeczytałem antologię ,,Zaczarowany
dzban. Baśnie szwedzkie''
pod redakcją Roberta Stillera (mam w domu jego przekład
,,Beowulfa'').
Akcja tych historii rozgrywa się od bliżej nieokreślonych
pradziejów, przez średniowiecze, XVI wiek, aż do XVIII wieku,
zarówno w baśniowych krainach, jak też w rzeczywistych krajach:
Szwecji, Norwegii, a nawet Hiszpanii. Pojawiają się też wzmianki o
Portugalii, Danii i Niemczech. W szwedzkich baśniach pojawia się
mnóstwo istot i postaci zarówno z wierzeń pogańskich, jak też z
chrześcijańskich. Można w nich przeczytać o: polującym w noc
Bożego Narodzenia skandynawskim bogu Odinie (Odynie), trollach ( z
reguły są to istoty złe wrogie ludziom, władające czarną
magią), olbrzymach (niektóre z nich np. Vigge pomagały w budowaniu
kościołów), zmorze (ślad wiary w elfy), morskiej pannie (jej
pierwowzorem mogła być Ran – bogini morza), św. Piotrze, Maryi
(miała przybraną córkę, która się wykluła z ptasiego jaja),
aniele Perze, Lucyferze, który się ukazywał dwóm czarownicom w
postaci dziecka, mówiących zwierzętach jak: kot władający
czarami (szwedzki odpowiednik Kota w Butach), szczupak spełniający
życzenia, oraz trzy psy zabijające olbrzymy (jeden z owych psów
miał wyjątkowo dobry słuch), książęta zamienieni w wilki itp. W
tych baśniach można dostrzec podobieństwa do ,,Biblii''
(królewicz płynący po morzu stateczkiem razem z kozą, może
nawiązywać do Mojżesza porzuconego wśród sitowia), do mitów
greckich (historia o podziemnym księciu Haccie przypomina mit o
Erosie i Psyche), do baśni o Królewnie Śnieżce, Jasiu i Małgosi
(w miejscu czarownicy występują olbrzymy mieszkające w chacie o
dachu z kiełbas), oraz do baśni Andersena (np. o księżniczce na
ziarnku grochu, albo o dobrym duchu, który pomógł swemu
dobroczyńcy wyzwolić królewnę spod władzy trolla –
czarownika). Czytając
te historię mogę tylko podziwiać bogatą wyobraźnię szwedzkich
bajarzy ludowych. Narody skandynawskie w ogóle są bardzo zdolne,
choć panująca u nich poprawność polityczna wybitnie im nie służy
;-(.