Boruta
był opiekunem lasów i ojcem leśnych zwierząt, wypasającym stada
wilków, saren i zajęcy. Przedstawiano go jako postawnego i silnego
męża, rwącego oczy niewiast, mającego kasztanowatą czuprynę,
wąsy i brodę. Jego odzienie stanowiła zielona peleryna, karacenowy
półpancerz pomalowany na granatowo, szeroki, brązowy pas, a części
sromne zakrywał brązowym futrem. Jego nogi były gołe od ud do
stóp. Za oręż miał ostry odłam obsydianu. Jeździł na łosiu,
jak na koniu. Potrafił przybierać różne postaci, np. wilka,
puchacza, czy porywistego wiatru. Jego siedziba mieściła się w
Rokitnickim Siole, na bagnach wschodniej Słowiańszczyny (tereny
obecnej Białorusi).
wtorek, 2 września 2014
Szkice mitologiczne. Nawia i Płanetnicy
Nawia – kraina zmarłych stworzona
przez Welesa w erze drugiej. Umieścił ją na górskim jeziorze koło
góry Triglav – Gwóźdź w Atlasie i nadał postać trzech
archipelagów: Nawi Jasnej, Ciemnej, wreszcie Nawi Čortów, czyli
Čortnawi. Pierwszą zamieszkiwali wśród szczęścia i chwały
jytnas w koronach z ognia, razem z wodnymi ptakami navaci, których
królem był Lelek, oraz z najpiękniejszymi ze stworzeń – nawkami
(mawkami). Jytnas wypraszają u Ageja, miłosierdzie dla żyjących
stworzeń. W Nawi Ciemnej dusze pokutują w strasznej ciemności,
ciasnocie i ogniu, torturowane przez Čorty. Pojawiały się wśród
żywych i można im było pomagać postem i modłami. Czasem
przychodzili do nich Jarowit lub Mokosza zabierajac wiele dusz. Wiele
z nich wyzwoliła krew Teosta, zabitego przez Amosowa. Ich męka była
tymczasowa, a po jej zakończeniu idą do Nawi Jasnej. Co więcej
była dobrowolna, z miłości do Ageja. W Nawi Čortów męki sroższe
ponad wszelkie wyobrażenia, trwały całą wieczność, a najwięcej
było tam tych dusz, które nie wierzyły w istnienie tego miejsca.
Zmarli dostawali się do Nawi na różne sposoby – albo przechodząc
po kładce, albo przeprawiając się po rzece Nevedamai brodem, bądź
w łodzi Sowicy, któremu wręczali pieniążek włożony przy
pogrzebie do ust.
Płanetnicy – mieszkańcy
Księżyca stworzeni przez Pochwista w erze drugiej. Pochwist nazwał
pierwszą parę imionami Rimilus i Anila. Nadał im postać podobną
do ludzkiej, lecz o niebieskiej skórze, a ich krew miała postać
tęczowej mgiełki. Potrafili latać i kierować chmurami, stąd
otrzymali u ludu nazwę ,,chmurników’’. Hodowali stada
owiec, chodzących po chmurach jak po łące, a także spożywali
nabiał rodzony przez ziemię księżycową i pili mleko, śmietanę,
oraz maślankę, płynącą w księżycowych rzekach i jeziorach.
Co Tolkien powiedziałby o Monster High?
Monster High –
modna ostatnio (od 2011 r.) linia lalek – potworów wyprodukowana
przez firmę ,,Mattel'',
która wcześniej zasłynęła (i wzbudziła kontrowersje)
wypuszczając na rynek lalkę Barbie. Wizerunki straszliwie
wychudzonych i wyzywająco ubranych upiornych nastolatek , to nie
tylko lalki, ale też filmy, książki, soki i inne gadżety. W skład
kolekcji wchodzą: Draculaura (córka Drakuli), Cle de Nile (córka mumii; jej imię nawiązuje do Kleopatry), Clawdeen Wolf (córka
wilkołaka), Frankie Stein (córka zbudowanego z trupów potwora
Frankensteina), Lagoona Blue
(córka potwora morskiego; imię nawiązuje do filmu ,,Błękitna
laguna'', który zresztą
oglądałem), Ghulia Yelps (córka żywego trupa zombie, której imię
nawiązuje do ghuli – arabskich demonów żywiących się trupami),
Operetta (imię nawiązuje do ,,Upiora
w operze'') i wiele
innych straszydeł. Jest to więc postmodernizm i to w najgorszym
wydaniu. Na you tube widziałem filmik z serii ,,Straszyceum''
(polskie tłumaczenie nazwy Monster High), w którym niezdarna
Frankie Stein uwolniła jakąś zaklętą duszę tłukąc rzeźbę
lub naczynie, oraz dla wyrobienia zdania słuchałem piosenki Ewy
Farnej – powiem brutalnie, że równie okropnej jak marka, którą
reklamuje.
Zgadzam
się z p. Agatą Puścikowską i innymi krytykami, że owa seria jest
szkodliwa dla dzieci, poprzez relatywizację zła, przedstawianego
jako dobro, epatowanie brzydotą, wypaczanie gustu młodych
konsumentów, a nawet możliwością propagowania anoreksji (o to
samo oskarża się lalkę Barbie). Omawiane
zjawisko demonizacji dziecięcej popkultury, nie jest nowe. Już w
latach 90 – tych w polskiej telewizji były kreskówki: ,,Hrabia
Kaczula'' – o
mieszkającym w Transylwanii kaczorze – wampirze, ,,Prawdziwe
potwory'' i ,,Strachy
z Transylwanii'' o
prowadzącym sklep zoologiczny Sidneyu Zilbegu. Oglądałem je i nie
uczyniły ze mnie satanisty, ale gdybym miał dzieci, nie pozwoliłbym
im ich oglądać. ,,Strzeżonego
Pan Bóg strzeże''.
Ktoś
zapewne powie, że to przecież tylko ,,bajki'',
ale świat ludzkiej wyobraźni ma wiele barw, nie tylko czarną.
Dosyć dziadostwa jest w świecie dorosłych, po co jeszcze wciskać
je dzieciom! Żeby było jasne nie potępiam fantastyki jako takiej;
sam jestem fantastą. Teraz chciałbym przytoczyć opinię
autorytetu w tej dziedzinie jakim był Tolkien:
,, […] Nawet jeśli ludzie w ogóle słyszą legendy (co staje się coraz rzadsze), to nie mają pojęcia o ich znaczeniu. Jak wytwórca motorowerów mógł nazwać swój produkt 'Iksjonem'! Iksjonem, który został wtrącony do piekła i przywiązany do nieustannie obracającego się koła! […]'' - J. R. R. Tolkien , list do Christophera Tolkiena z 7 lipca 1944 [w]: J. R. R. Tolkien ,,Listy''.
Subskrybuj:
Posty (Atom)