,,Choć
o tym się nie mówili
w
Rosji, Wilnie, Kazachstanie, Gruzji
bakteriologiczną
broń Sowieci
wytwarzali
by
mordować mężczyzn, kobiety, dzieci
Alibekow
to opisał – Kazach, co
programem
tym kierował'' - ,,Milenium, czyli Nowe Triumfy''
W
zapadłej,
otoczonej gąszczem lasów i bagien wsi Wieniec (Stefanos)
w kurnej chacie mieszkał ślepy chłopiec. Nie widział już od
urodzenia, przeto tajnym mu było jak cenny dar go ominął. Choć w
gospodarstwie był jeno piątym kołem u wozu, niczym Ilja Muromiec
do trzydziestego roku, ojciec i matka kochali go prawdziwie, bo nie
za zdrowie, lecz mimo kalectwa. Chłopiec ów nazywał się Dziuk
(Diuk,
Dux),
zaś w ruskich bylinach – Diuk Stiepanowicz. Niczym polski książę
Bolesław – władca dzielnicowy miał długie włosy skręcone w
złote pukle.
Gdy
siedział na brudnym klepisku koło pieca, jedząc palcami twaróg z
miodem, w izbie rozległ się głośny syk, jakby syczało całe
gniazdo żmijowe. W stronę ślepego chłopca szybko niby mamba
pełznął długi i gruby jak męska noga truś o skórze
ciemnozielonej z antracytowym zygzakiem i wielkich kłach jadem
ociekających, w imię jego w krywickiej pieśni przechowane
brzmiało: Żmij. Los chłopca zdawał się przesądzony. Zdarzyło
się jednak coś, co uznano za wspaniałą zapowiedź przyszłych
czynów bohaterskich Dziuka. Ślepiec jakby jego słabą ręką
kierował jytnas Ilja Muromiec, pochwycił maczugę swego ojca,
której ten używał do polowań na dziki, po czym w przeciągu
godziny zatłukł nią Żmija. Nie czuł się mężnym. Przeciwnie.
Drżał i szczękał zębami, nie mogąc uwierzyć w swój wyczyn, a
pot po nim spływał. Wielkie było przerażenie i radość mużyka
Seforiusza; Dziukowego ojca i matki tego, z którego krwi po wiekach
narodził się Bogdan Komoniaka; kniaź Krywiczów, co zginął w
bitwie najeżony strzałami, przodek Stewajki i Longinusa
Podbipiętów, gdy ujrzeli to co uczynił ich syn.
-
Widzę, że sam Perun – Jarowit wybrał cię do wielkich rzeczy,
mój synu – rzekł ojciec – bacz przeto, aby nie gardzić
słabszymi od siebie jak czynią to wołszebnicy, ale z miłością
bronić ich a służyć im, bo nawet największy mocarz ma
Mocniejszego Pana nad sobą – mówił ojciec dumny z syna, klepiąc
go po ramieniu.
Dziuk
jednak rozpłakał się swymi zakrytymi bielmem oczami, po czym
przytulił się do swej matki Korfeny z plemienia Cymbrów. Trzy dni
później do Wieńca na krywickiej ziemi przybył srebrnobrody
Stawłar, dziad na złotej lirze grający, którego głowa pełna
była barwnych opowieści. Gdy na niebie ukazał się Księżyc wraz
z gwiazdami, rataje wraz z żonami i dziećmi zasiedli przy ognisku,
u stóp świętego dębu, dziad zaś ociemniały, lecz oczami serca
widzący rzeczy zdawałoby się błahe, a nawet szkodliwe, a mimo to
potrzebne, rozpoczął pieśń sławiącą to co piękne, dobre i
prawdziwe.
-
Pragnę śpiewać z minstrelami o Ślepowidza sławnych czynach –
dziad trącał struny brudnymi, powykręcanymi palcami. Nad nim
śpiewały gwiazdy, wtórowały im świerszcze wśród mokrych traw.
Gdzieś w oddali zawył wilk. - Był ci on z rasy Lynxów –
leśnych ludzi o głowach rysiowych, a był to lud prastary, mężny
i silny, o bystrym wzroku kiej u rysia; zwierza co przenika wzrokiem
swym ostrym drzewa i skały, a umiera z goryczy dar widzenia
utraciwszy. Tak też i dla Lynxa – Rysianina wzroku utrata
nieszczęściem jest straszliwym. Tymczasem przytrafiło się to w
dziecinnych latach bohaterowi naszej pieśni. Stało się to za
sprawą burej jaskółki; brzegówką zwanej, która oślepiła go
swym kałem. Rysiański chłopiec otrzymał wtedy imię Ślepowidza;
jego poprzednie okryła niepamięć – śliczna, złotowłosa
Cymbarka, której krew płynie w żyłach Jeny ov Blackeyovej,
złożyła puszystą główkę na piersi matki, zaczynając śnić o
rzeczach pięknych. - Towarzysze jego zabaw wyśmiewali jego
kalectwo, aż któregoś dnia pożarły ich dwa niedźwiedzie.
Ślepowidz nie chciał tego, naprawdę nie chciał. Nie miał
przyjaciół oprócz Urocha Raczyca; sześciorękiego człowieka, co
jak Pociek przybył z dalekiej Bharacji i wierzył ponadto, że jego
ojcem był wielki rak Estinus; król jeziora Synar w Burus. W
Bharacji oprócz wielu innych dziwów, żyje też plemię ludzi;
mężów i niewiast o sześciu rękach, przez niektórych uważani za
bogów. Gdy Ślepowidz dożył dwunastej wiosny życia, razem z
Urochem Raczycem, uzbrojony w topór i dębową tarczę ruszył do
boju w obronie lynxyjskiej osady Ynańsk nad jeziorem Ynańska
Lykanus przeciw hordom strzyg, kikimor i wąpierzy. Choć wzrok
został mu odjęty, młody Lynx niby lew walczył dzielnie. Wroga
lutego w dal przepędził, od księcia Ynańska naszyjnik ze
srebrnych kłów otrzymał w dowód męstwa, wraz z sześciorękim
Urochem i innymi wojami. Na pamiątkę jego czynów pojawiła się
zabawa ,,Ślepowidz
z toporem''
przez ludzi zwana ciuciubabką. Ten co Ynańsk prastary, przedludzki
obronił, a na turnieju witeskim nad wielką rzeką Tinerpą
zatajając swą ślepotę zwyciężył Ilję Muromca, Aloszę Syna
Wołwcha, Sokolnika i sześćdziesięciu rycerzy z ludu Gotów, miał
syna Jersołoda, który wyleczył ojca kładąc na jego oczy dar
Juraty, a była to żółć Regulusa z Afryki; podobnego wężom
potwora, który palił wszystko wokół siebie wzrokiem, tak, że żyć
musiał na pustyni. Jurata pod postacią morskiej rusałki Lidy ubiła
Regulusa przywołując ku niemu śpiewem potężne fale morza... -
dziad zakończy pieśń i odłożył lirę
Chłopi
z Wieńca wciąż trwali jeszcze w krainie marzeń, do której furtkę
uchyliła pieśń, niektórzy z tych twardych, oswojonych z ciężką
pracą ludzi, mieli nawet łzy wzruszenia w oczach. Jeden tylko
Seforiusz uniósł w górę swego ślepego syna Dziuka i pokazując
go innym gospodarzom, powiedział:
-
On też będzie bohaterem – po czym wyjaśnił jak to Dziuk zabił
Żmija.
Suty
poczęstunek nie ominął dziada.
Ten,
którego Roxowie nazywali Diukiem Stiepanowiczem miał młodszą
siostrę Cymbarkę (Cimbarca,
Simbarca).
Swe imię otrzymała od matki Koryfeny na cześć celtogermańskiego
plemienia Cymbrów znad Morza Srebrnego, którego była księżniczką.
Koryfena, córka Erka Nerika, zawędrowała nad Veresinę, gdzie
pojął ją za żonę chłop Seforiusz w siedemnastej wiośnie życia,
kiedy u wybrzeży Burus rozbił się jej pozłacany okręt ,,Galaar''
w drodze na dwór księcia Chociesława VII w Nowym Grodzie Północy.
Urodziwa Cymbryjka była przeznaczona na żonę dla władcy
potężnego emporium handlowego, z którego pochodził Sadko. Jako
jedyna ocalała z załogi. Błąkała się po puszczach i bagnach,
korzystając z gościny rusałek i ludzi, aż zaszła do Wieńca na
białoruskiej ziemi.
Cymbarkę
lubiano nie tylko za rzadkie piękno, ale i za dobroć, łagodność,
delikatność i wszelkie inne cechy właściwe płci niewieściej.
Sam jej głos, który po wiekach odziedziczyła Jena ov Blackeyova
serca radował.
Seforiusz
zatrudniał jako parobka, chłopa o imieniu czy też raczej przydomku
Charkotek (Khark).
Miał on włosy czarne a kędzierzawe, siwizną przyprószone, twarz
ogorzałą, jakby małpią, nos podobny do kartofla, czy bezmyślne.
Kiedy Charkotek zamieszkały we wsi Łada na ziemiach późniejszej,
analapijskiej prowincji Mazivy, był dużo młodszy i dopiero co
odziedziczył po ojcu gospodarstwo, w drodze powrotnej natknął się
na Homen, czyli orszak widm, demonów i straszydeł służących
Zarazie. Pochwyciły pijanego włościanina i grożąc śmiercią
jego młodej żonie, wymogły na nim, by tak jak one przyłączył
się do dzieła rujnowania ludzkiego zdrowia. Dostał worek, z
którego niewidzialny rozsiewał choroby – te niezbyt groźne,
objawiające się kaszlem. Jednak głupi kto pokłada ufność w
słowach Zarazy; córki Mar – Zanny. Machając czerwoną chustką
sprowadziła śmierć na piękną Choćkę o złocistych włosach;
Charkotkową żonę i jej dziecię. Chłop, przerażony i wściekły,
gdy tylko się o tym dowiedział; wyrzucił wór z chorobami do
oparzeliska, po czym zrozpaczony uciekł jak najdalej na wschód.
Gonił go Czarny Pies Zarazy uzbrojony w kosę. Byłby zabił
Charkotka, gdyby nie nadjechała na jednorożcu Dziewanna Šumina
Mati, niezrównana łuczniczka, której towarzyszyła jej córka,
groźna suka Żweruna trzymająca zębami pochodnię. Pod tej
przygodzie biedny Charkotek udał się do Wieńca, szukać pracy.
Jednak Licho na prośbę Zarazy rozpuściło plotki o tym, że był
siewcą chorób; to zaś nie przysporzyło mu zaufania. Jeden tylko
Seforiusz, Dziukowy ojciec, nie wierząc Stugębnej Famie, przyjął
nieszczęśnika na parobka , ten zaś odpłacił mu wiernością,
ciężką, rzetelną pracą i dobrocią jaką okazywał ślepemu
chłopcu. Cymbarka i Charkotek byli jedynymi przyjaciółmi Dziuka;
inne gospodarskie dzieci unikały go, bo jak mówili ich rodzice
,,został
ukarany kalectwem, za to, że jego matka współżyła cieleśnie z
psotnym duchem Przeleśnikiem, co przemierza świat na zielonopiórych
skrzydłach i doprowadza niewiasty do wyczerpania swą
chutliwością''.
Było to kłamstwo. Minęły lata i Charkotek poślubił Cymbarkę.
Seforiusz i Koryfena, aby to uczcić wyprawili wspaniałe wesele, na
które przybyli żebrzący kudesi z kąciny Boruty, liczni grajkowie,
rusałki, wodniki, Lynxowie, Neurowie, bogaci i biedni gospodarze,
parobkowie, dziewczyny i dzieci. Na stole królowało tuczne prosię
z pieczonym jabłkiem w ryju, wielkie kołacze i korowaje, tak
kolorowe, że aż oczy bolały, oraz miód, wódka, a nawet wino
zakupione u greckich kupców. Jeden tylko Dziuk pozostawał smutny,
bo nie miał pomysłu czym obdarować nowożeńców.
*
,, […] Chiram przysłał dla tych okrętów swoich poddanych, żeglarzy znających morze, [aby pływali razem] z poddanymi Salomona. Udali się [oni] do Ofiru, zabrali stamtąd czterysta dwadzieścia talentów złota i przywieźli królowi Salomonowi'' – 1 Krl 9, 27 – 28
Ofir
(Ofirus,
Ofirstan)
jak podają ,,Manuskrypty
Pnakotyczne'',
leżał w głębi Afryki, daleko na południe od Nubii i Axum, zaś
na ziemiach, które niegdyś zajmował powstało Wielkie Zimbabwe.
Sąsiadował ze sławnym, czarnym królestwem Sulu, które wydało
zdających się nie znać strachu, głodu czy bólu wojowników i
srogich władców, z pustyniami Namby, gdzie lud !Kung – san
porozumiewający się mlaskaniem, a powstały ze zmieszania plemion
czarnych i żółych, żył w strachu przed ognistym olbrzymem
Demogorgonem Nienasyconym, czarnymi królestwami Sotho i Savizi, oraz
z dziesiątkami innych, pomniejszych krain. Miał również dostęp
do Oceanu Wyrajskiego, potężną flotę wojenną i handlową,
kolonie na wyspach Malgalesio, na Molukach, w Bharacji i w Adenie
(Adenistan).
Królowie Ofiru prowadzili nawet wojny morskie z Egiptem, Kartaginą,
Mu, Lemurią, Sundą i Atlantydą.
Najwyższym
szczytem była Góra Arbora (Drzewiasta),
pokryta wiecznie zielonym lasem śpiewających drzew, znajdująca się
w zamieszkanym przez goryle paśmie Garerö. Ofir obfitował w rzeki
(Sambesi, Limpe – papaja, Acraputra, Mitroputra, Palezi, Mamba –
bambara, Bilboga, Burbunda, Sampalinputra, Patalimira, Orbiega, na
rubieży północnej – Kongo), jeziora (Niasa, Jezioro Smocze,
Jezioro Białe, Jezioro Czarne, Malba, Mona – göłaga, Gorbuga,
Pulda, Mancu – zulca), oraz leżące na północy królestwa
największe mokradła ówczesnego świata (Słoniowe Bagno, Estuarium
Magnum, Błota Ludojadów).
Z
Ofiru, w darze dla króla Salomona, przez Słowian zwanego carem
Salomonem Mądrym i dla Balkis – Michaldy; królowej Saby; krainy
ciągnącej się od Jemenu po Abisynię, oprócz kości słoniowej,
hebanu, małp, papug i pawi, szeroką strugą płynęły złoto,
srebro i platyna, miedź, cyna, perły z Maladavy i Lakszadiwów,
diamenty, opale, rubiny, szafiry, szmaragdy, topazy, ametysty,
turkusy, karbunkuły, korale z Adenu, a także skóry złocistych
panter, mające jakoby moc uzdrawiania rogi nosorożców, szylkret z
Moluków, mirrę i kadzidło z Arabistanu, czarnych niewolników z
podbitych plemion, przyprawy, oraz opium, które zgubiło nieszczęsną
Julię Rzymską, żonę Kraka, królową Analapii.
Ofir
porastały gęste puszcze, oraz sawanny. Miejscowe, spisane
hieroglifami na pergaminie encyklopedie wspominają min. o
narkotycznych kwiatach lotosu – od czarnych do sinych, poprzez
szkarłatne i złote, o Pinoxie – rosnącej w ogrodzie chramu boga
Bulka sośnie, która pożerała ludzi i zwierzęta, o innych
mięsożernych drzewach, bluszczu – dusicielu dzieci, fidze, której
pnącza dusiły drzewa, muchołówkach chwytających małpy i ptaki,
olbrzymim krzewie z Malgalesio, któremu składano ofiary z dziewic,
gruszy, której owoce świeciły w mroku nocy jak małe księżyce,
oraz setkach innych, bardziej zwyczajnych jak ryż, sorgo, proso,
baobaby, akacje, palmy rodzące banany i kokosy.
Jeszcze
liczniejsze i bardziej różnorodne były zwierzęta jak chociażby
lwy, pantery, gryfy, słonie, smoki, bazyliszki, olbrzymie mandryle i
pawiany, pożerające ludzi goryle o siwym futrze, mahamba – długie
na 15 metrów krokodyle z bagien północnych, mokele – mbembe;
taplające się w błocie roślinożerne jaszczury o długich szyjach
i ogonach, kongamoto – napastliwe wobec ludzi jaszczury o długich
dziobach i błoniastych skrzydłach, gnieżdżące się nad wodą,
jednorożce, czarne słonie (jeden z nich imieniem Tore był czczony
jako bóg przez Bambutów), nosorożce trójrogie, albo o jednym
rogu, czarne pytony dorastające do 42 metrów, olitiau –
nietoperze tak wielkie, że mogące polować na ludzi, mngvy,
afrykańskie orangutany i nietoperze – wampiry, nienaturalnie
wielkie węże, jaszczurki i żółwie, czarne i czerwone mantykory,
leofontony przez Słowian zwane ,,lwitrutami'',
żurawie mogące unieść na swym grzbiecie dorosłego człowieka,
pegazy z gór Rufansa, jednorogie zebry, żyrafy modre, wobo i
nieprzeliczone rzesze innych.
Ludzie
nie byli jedyną rasą rozumną zamieszkującą Ofir. Feniccy
żeglarze, poddani króla Hirama (Giramus)
, założyciela pierwszej loży od czasów zniszczonego przez potop
Bractwa Czcicieli Rykara, pisali w swych pamiętnikach o napotkanych
w dużej ilości włochatych, leśnych karłach Agogve, Kynokefalach,
Akefalach, Centaurach, Papagajach – przybyłym z Moluków plemieniu
ludzi o głowach papug zwanych ara, skrzatach Pigmejach toczących
wojny z żurawiami, olbrzymach i Cyklopach z Sulu, czarownicach,
których rydwany ciągnęły hieny, syrenach i tym podobnych
istotach.
Ludność
Ofiru stanowili Murzyni z rządzącego plemienia Kafrów, a także
ludy Vantu, Sutoma – partuša, Bemboto, Beczuanowie, oraz leśne
karły – Bambutowie. Stolica mieściła się w grodzie Arkud (Kudu)
pełnym kapiących od złota pałaców i wież z kości słoniowej.
Inne wielkie miasta (najmniejsze z nich było siedmiokrotnie większe
niż obecne Mexico City) to Picara, port Fuldag (jego zabytkiem były
prowadzące do Oceanu schody ze srebra), Fulbe, Parekore, Corum i
Bimaldi. Ofir został założony w VIII wieku ery XII przez króla
Fičar – parekiego I. Po wyjątkowo krwawej wojnie domowej, zwanej
Wojną Dwóch Leopardów, tron objęła dynastia Arpaconów,
królestwa zaś stało się mocarstwem równym przedpotopowej
Tassilii i chrześcijańskiemu królestwu Księdza Jana. Ofir
prowadził wówczas handel nie tylko z Fenicją i królestwem
Salomona, ale nawet z Sinea i chanatem Sybir – Tartarów. Ostatnim
królem był żyjący w erze trzynastej Pułomba XII. Po jego śmierci
Ofir rozpadł się na setki i tysiące krajów, które pogrążyły
się w Wiekach Ciemnych.
*
-
Takiego prezentu tośmy się nie spodziewali! - błyskając białymi
jak perły zębami mówiła złotowłosa Cymbarka z Wieńca. Dziuk
zabrał ją i jej męża Charkotka w wymarzoną podróż do Afryki,
w podróż niebezpieczną, lecz jakże ekscytującą! Choć ślepy
nauczył się walczyć każdym rodzajem broni, oprócz łuku, a
dzięki wyostrzonemu słuchowi stał się niemal równie groźnym co
widzący wojownicy. Upodobnił się do Ślepowidza; bohatera swego
dzieciństwa. Nabrał siły i odwagi, tak, że dusił lwy i szare
małpy – ludożerców. Przy nim i Charkotku, Cymbarka mogła czuć
się bezpiecznie, zaś przeciw wszelkim zjadliwym chorobom, które
zapewniły Afryce sławę ,,grobu
białego człowieka''
chroniły medykamenty zakupione u wraczy i znachorów z chramu
Złotej Baby w grodzie Leczycy. Cała trójka udała się do królestw
Kuba, gdzie władał tyran Kastrek i Luba, gdzie urodziły się
dzieci Charkotka i Cymbarki – Bożeń, Władybor, Zarzyczka i
Mopka. Gdy podrosły, udały się razem z rodzicami i ślepym
Dziukiem w dalszą drogę, do Ofiru gdzie jak wieść niosła,
jeszcze nigdy nie stanęła stopa Słowianina.
W
kraju tym wędrowcy spotkali plemię Onokefali – potomków olbrzyma
Seta, który władał pustynnymi burzami. Byli to czarnoskórzy luzie
o oślich głowach – lud pokojowo nastawiony, pożywiający się
głównie ostem, gościnny i uparty. Nie byli głupi jak powiadali o
nich ich złośliwi sąsiedzi oraz liczni podróżnicy. Choć
Onokefale żyły w biedzie, ugościły przybyszów z dalekiej
Sklawinii serdeczniej niż niejeden człowiek, częstując ich mięsem
specjalnie zabitego na tę okazję lwa, po którym miało się ochotę
ryczeć.
Po
przybyciu do Arkudu – grodu stołecznego królestwa Ofiru, gdzie
zasiadał na kapiącym od złota i drogich kamieni tronie król
Ormenazdar, Dziuk wraz z drużyną, przekonał się, że już
wcześniej był tu Słowianin – junak Kukuł Wyrajokrążca, sługa
króla. Przybył do Afryki z ziemicy, zwanej w późniejszych czasach
przez Solimów – Rosz (Rox).
Mąż to był silny, biegły w robieniu mieczem. Do Ofiru dostał się
jako niewolnik schwytany przez plemię Boma i przeznaczony do walki
na arenie w stolicy. Ofirscy kronikarze i autorzy pamiętników
opisywali jak gołymi rękami rozdarł mangustę olbrzymią –
bestię wielkości tygrysa, zdolną zabijać słonie, o ludziach nie
wspominając. Słowianin z Rosz otrzymał za ten czyn wolność, z
czasem zaś wspierając króla Ofiru w odpieraniu ataków Sulu i
Cyklopów został księciem.
Gdy
spotkał Dziuka z Wieńca, ekscytowany jakąś płochą chęcią nie
wiadomo czego, począł robić z nim zakłady, w których stawką
miało być ścięcie głowy pokonanego. Kukuł szydząc z ubóstwa
Dziuka, samowolnie go uwięził, po czym kazał, by ten każdego dnia
miesiąca zakładał nową ozdobną szatę. Cymbarka rozpłakała
się; jej dzieci również. Nawet Charkotek choć mężczyzna, był
słaby, smutny i bezradny. Na szczęście od momentu opuszczenia
Wieńca, Dziukowi służył wierny i znacznie mądrzejszy niż to
bywa u koni, rumak Burka Wieszczy, podzwaniający w biegu złotymi
nawęzami przeciw ukąszeniom muchy tse – tse. Cymbarka uczona w
dziecięcych latach przez matkę pisma tinezyjskiego, napisała na
karcie pergaminu list do Dziewanny Šumina Mati, czczonej przez
wszystkie plemiona Słowian, z prośbą o dostarczenie potrzebnych
ubrań. Burka Wieszczy pomknął jak wiatr, nie raz i nie dwa
wymykając się lwom, aż dobiegł do Rokitnickiego Sioła –
położonej wśród lasów
i bagien siedziby Boruty i Leśnej Matki. Powrócił z dwoma workami
ozdobnych szat. Gdy obaj junacy rozpoczęli realizować zakład, po
czasie okazało się, że Kukuł Wyrajokrążca, książę Ofiru,
choć bogatszy od Dziuka, wyczerpał swój zapas ubrań. Zgodnie z
warunkami umowy, musiał teraz dać głowę pod topór. Był gotów
to uczynić, lecz Dziuk, po części dlatego, że nie chciał, aby w
dalekim Ofirze myślano, że Słowianie nie umieją żyć ze sobą w
zgodzie, wyprosił darowanie życia dla wnuka Ilji Muromca i byłego
gladiatora. Kukuł zachował głowę, lecz otrzymał surową naganę
od króla Ofiru. Niestety niewiele go to nauczyło, bo znów wyzwał
Dziuka na pojedynek – tym razem miała spaść głowa tego kto nie
przeskoczy konno rzeki Porkor. Dumny zabijaka z Rosz i tym razem
przegrał zakład, jednak i tym razem Dziuk z Wieńca darował mu
życie. W końcu ten, którego ojciec brał na siebie ptasią postać,
zrozumiał swój błąd i podczas wydanej przez siebie uczty prosił
o wybaczenie swych współplemieńców, których choć nie znał, dla
głupiej fantazji potraktował jak wrogów. Jednak jego zamiłowanie
do burd i hazardu, oraz do uwodzenia niewiast zemściło się na nim.
Został bowiem wygnany z Ofiru po śmierci króla Ormenazdara przez
jego syna Afkulika I. Kukuł Wyrajokrążca opuścił Afrykę i udał
się do Azji, gdzie założył królestwo Lidię (Lidistan).
*
Od
jakiegoś czasu, Ofir przestał być przyjaznym miejscem dla
cudzoziemców. Nowy król; młody i energiczny, w przeciwieństwie do
swego starego, zapijaczonego i rozwiązłego ojca, myślał o
naprawie państwa. Dał jednak posłuch złym doradcom; tak jak
później Atamras – król Sarmatów, co skutkowało edyktami
wypędzającymi najpierw Bambutów, potem Giptów, Egipcjan,
Libijczyków, Arabów, Turańczyków, Sumerów, Solimów, Fenicjan,
Greków, oraz wszelkie inne obce nacje, w tym Słowian. Tak to
Afkulik pierwszy tego imienia stał się tyranem. Dziuk z Wieńca
wraz z rodziną Charkotka opuścił Ofir, strącając proch z nóg na
jego rubieży, po czym wszyscy udali się na północ w stronę
Europy.
-
Dobrze
byłoby nam znów ujrzeć rodzinną wieś, nasz Wieniec – rzekł
Dziuk.
Cymbarka
i Charkotek również serdecznie zatęsknili za osadą, w której
żyli ich bliscy, gdzie spędzili tyle lat życia, gdzie pragnęli
umrzeć, a której nie widzieli tak długo. Ich dzieci urodziły i
wychowały się w Afryce. Nigdy jeszcze nie widziały Sklawinii,
smaganej śnieżnymi zamieciami, pełnej lasów, stepów i bagien
ziemicy Rosz, jak nazywali ją poddani Salomona i Hirama, za to, choć
duże, popłakiwały z żalu za utraconymi przyjaciółmi z Ofiru.
Bożeń; młodzieniec zwyciężający Sulusów, lwy i lamparty
opłakiwał urodziwą Lexavę z Harp – apozad, którą wielce
miłował, wiedział bowiem, że już jej nie zobaczy, dopóki świat
się nie odmieni.
Nagle
– Burka Wieszczy wiozący Dziuka stanął jak wryty, po czym zgiął
kolana niby wielbłąd. Dziukowi towarzysze padli na twarze, bo
ujrzeli zawieszony w powietrzu złoty róg, adorowany przez klęczące
Mokoszę, Korę – Pokrowę, Wiosnę o bocianich skrzydłach i
Dziewannę Šumina
Mati z kołczanem pełnym strzał, przewieszonym przez plecy. Z rogu
wylewała się krew, a była to krew Teosta Cara – Słońce.
-
Czy pragniesz widzieć? - spytała Kora.
-
Jak niczego w świecie – odparł Dziuk, na co Leśna Matka nabrała
świętej krwi wcielonego Swaroga na koniec złotej strzały,
wykutej przez Hiperborejów i dotknęła nią zakrytych bielmem oczu.
Dziuk
przejrzał i wielka była jego radość, a i wdzięczność niemała,
która napełniła również serca jego przyjaciół. Cztery królowe
dyskretnie usunęły się w cień, a z nimi życiodajny róg.
-
Teraz to już tylko trzeba do szczęścia, aby ojciec i matka
dowiedzieli się o moim uzdrowieniu! - zawołał radośnie Dziuk z
Wieńca i podkręcił sumiastego wąsa.
,,Powiadają starcy siwi jak gołębie, że z rodu Diuka Stiepanowicza, oprócz krywickiego kniazia Komoniaki, wyszedł również św. Longinus, soldatus romanus, który odzyskał wzrok, uleczony krwią z boku naszego Pana, Jezusa Chrystusa, Boga Jedynego i Prawdziwego'' - ,,Codex vimrothensis''