W styczniu 2016 r. obejrzałem po raz drugi sowiecką baśń filmową ,,Ogień, woda i miedziane trąby'' z 1968 roku w reżyserii Aleksandra Rou. Akcja rozgrywa się w bliżej nieokreślonych czasach w baśniowej Rusi, za panowania fikcyjnego cara Fiodora VI Spalonego. Z postaci historycznych wzmiankuje się mimochodem o carze Iwanie IV Groźnym (1530 – 1584). Film opowiada o miłości pary młodych bohaterów wywodzących się z rosyjskiego ludu: węglarza Wasi (Wasilija) i pasterki Alonuszki (Alony).
Film
pełen jest postaci z tradycyjnych wierzeń rosyjskich; pojawiają
się też nawiązania do byliny o nowogrodzkim kupcu Sadce. Głównym
szwarccharakterem jest tu chciwy i zdradziecki Kościej Nieśmiertelny
– łysy starzec noszący czarny mundur z białymi pasami
przypominającymi piszczele i czarną niemiecką pikelhaubę.
Zamierzał poślubić córkę ubogiej czarownicy, Baby Jagi. Gdy w
czasie wesela zjadł zaczarowane jabłko – dar od smoka Gorynycza,
odmłodniał o sto lat, a wówczas wypędził swą żonę i
wszystkich gości. Zapragnął poślubić młodziutką i piękną
Alonuszkę, którą porwał i uwięził w lochu. Ponieważ mu się
opierała, zamienił ją w żabę. Dziewczynę uratował Wasia,
wychodząc zwycięsko z trzech prób – ognia (ocalił carską córkę
z pożaru, lecz nie chciał jej poślubić), z wody (wrzucili go tam
nieudolni, carscy strażacy), oraz z najcięższej – próby
miedzianych trąb (owe trąby symbolizowały ziemskie zaszczyty, ową
przysłowiową ,,wodę
sodową''
uderzającą do głowy). Po przebyciu wszystkich tych prób, Wasia
idąc za radą Baby Jagi odnalazł jajo z ukrytą śmiercią Kościeja
i stłukł je. Słudzy Kościeja, chcieli by ich władcą został
Wasia, lecz ten czym prędzej uciekł od nich razem z Alonuszką
(jest to bardzo chrześcijański motyw, pokazujący, że należy
odrzucać zło, nawet wtedy gdy ma pozory dobra).
Baba
Jaga była stara, brzydka, brudna i odziana w łachmany. Latała w
stępie, odpychając się miotłą. Jej córka liczyła sobie 104
lata życia. Miała wystające kły jak u dzika i zielone włosy. W
tym filmie Baba Jaga nie jest do końca zła, bowiem kocha swą córkę
i boleśnie przeżywa jej odtrącenie przez Kościeja.
Kościejowi
służyli diabelcy (diabły). Były wśród nich istoty
zmiennokształtne jak: wilkołak, który porwał Alonuszkę, lisołak,
rysiołak (na filmie tylko wilkołak przybierał zwierzęcą postać),
demon ubiorem przypominający prawosławnych duchownych i wiele
innych. Oprócz diabelców widzimy też czarownice i wąsate wodniki.
Gdy
Wasia odmówił poślubienia brzydkiej córki cara Fiodora VI, źli
strażacy, którzy celowo zwlekali z gaszeniem pożaru, wsadzili go
do wora i wrzucili do morza. Tam mieszkał Morski Car, który ongiś
gościł kupca Sadkę. Był to niski, zdziecinniały staruszek o
siwej brodzie i płetwiastych stopach. Jego dwór stanowiła syrena i
wodnik podobny nieco do morsa. Morski Car pod groźbą zatopienia
nadmorskiego grodu domagał się ofiar z pięknych dziewic, które
potem więził w swym zamku, aby go zabawiały tańcem i śpiewem.
Nudził się straszliwie, bo dziewice znały tylko jedną piosenkę:
,,Malinka, kalinka, Halinka maja''. Gdy Wasia znalazł się w
morzu, dał władcy książkę i nauczył go czytać, w zamian za
wolność dla wszystkich utopionych dziewic i dla siebie. Morski Car
pokochał go jak syna i dał mu płaszcz Sadki.
Wracając
do Alonuszki, pasała ona białą kózkę o imieniu Bielutka, która
znała ludzką mowę i pomagała Wasi w jego zmaganiach.
W
filmie spodobały mi się końskie dawki humoru (film momentami jest
aż groteskowy), ciekawe nawiązania do mitologii słowiańskiej,
pochwała wiernej miłości, a ostrzeżenie przed chciwością i
próżnością, która omal nie odwiodła Wasi od poszukiwania
ukochanej. Tytułowe miedziane trąby są właśnie symbolem pychy,
tego najbardziej niebezpiecznego z grzechów głównych.
Minusem
są natomiast elementy sowieckiej propagandy, a mianowicie scena, w
której słudzy Kościeja noszą stroje podobne do flagi USA (były
to czasy Zimnej Wojny) i elementy zakamuflowanej krytyki prawosławia
(np. żarliwy spór filozofów o to czy kij nie ma końca, czy też
nie ma początku, który miał rozstrzygnąć Wasia ubrany w strój
cezara, co nawiązuje do roli cesarzy bizantyjskich podczas soborów
;(.