,, [...] Michał Wereszczaka miał jeszcze bardziej ekstrawagancki pomysł - podobno wraz z Tomaszem Zanem zupełnie serio próbował złowić w jeziorze... jedną z ondyn'' - Bartłomiej Grzegorz Sala ,,Wśród polskich syren, rusałek, meluzyn, świtezianek i innych wodnych panien''
,, [...] Jeszcze w latach trzydziestych XX wieku opowiadano w Tuliczewie i Zapolu o pływaku, który na samym środku akwenu robił sobie odpoczynek, stając na szczycie tkwiącej pod wodą cerkwi. W tym samym Tuliczewie oraz w Chałaimowszczyźnie, Wielkich Żuchowiczach i Zaosiu mówiono o okolicznych dziewczętach, które pociągając odnalezioną nad Świtezią nitkę, zobaczyły, jak wynurzają się z jeziora mury, baszty i cerkwie, które zniknęły znów w topieli wraz z wypuszczeniem z rąk mistycznej nici. Jedna z legend utrzymywała, że mieszkańcy miasta Świteź nigdy nie udzielali nikomu gościny. Pewnego razu obyczaj ten złamała wdowa, która ulitowała się nad sędziwym wędrowcem. Gdy inni mieszkańcy pragnęli ukarać tę, która sprzeciwiła się odwiecznej tradycji, starzec kazał jej szybko zabrać swoje dziecko i opuścić miasto, nie oglądając się za siebie. Za sprawą tajemniczego nieznajomego niegościnny gród zalała woda. Uciekająca kobieta nie okazała się jednak mniej ciekawska od opuszczającej Sodomę żony Lota - obejrzała się i wraz z dzieckiem zamieniła w kamień, co tłumaczyć miało charakterystyczny kształt wystającego z tafli głazu'' - Bartłomiej Grzegorz Sala ,,Wśród polskich syren, rusałek, meluzyn, świtezianek i innych wodnych panien''