Doszliśmy w tym miejscu do tematu znanego i cieszącego się dużą popularnością. Człowiek od tysięcy lat egzystuje na jednym globie wespół z najrozmaitszymi zwierzętami. Początkowo zwierzę było dla człowieka wrogiem lub obiektem łowów, hodowli lub czci. Przymiotnik ,,ludzki'' niestety znacznie wyolbrzymiający, określa nasze dobre cechy. Nie zapominajmy jednak, że moralne hamulce przed zabijaniem się nawzajem, pochodzą właśnie od instynktów naszych zwierzęcych przodków. Pięknym przykładem tego jest: adopcja i rekonwalescencja w świecie delfinów, sygnał wygaszania agresji u wilków, zgodne pożycie kawek i gęsi itd. Również u ludzi można się z tym spotkać. Świadczą o tym:
- ustalanie
przed walką jej wyniku (owe ,,Na
śmierć nie niewolę''
z ,,Krzyżaków''
Henryka Sienkiewicza),
- wywieszanie
białej flagi jako znaku poddania, lub hasło ,,pardon''
znaczące to samo,
- skierowanie broni
rękojeścią do przeciwnika jako znaku zaprzestania walki itd.
Wilk nie
przegryzie gardła demonstrującemu je rywalowi, nawet najbardziej
rozsierdzony nie uderzy w obnażony kark przedstawiciela swego
gatunku. Jak to określił Konrad Lorenz w książce ,,Tak
zwane zło'', którą
Zdenek Veselovsky kazałby obowiązkowo przeczytać wszystkim
politykom, powołując się na chińskie przysłowie, ,,zwierzę
w człowieku'' może
oznaczać coś dobrego.
Człowiek ma
jednak możliwość wyboru między dobrem a złem i wcale nie zawsze
wybiera dobro. Na niespotykaną u innych gatunków skalę, człowiek
morduje przedstawicieli swego gatunku. Często też przejawia
niszczycielskie zapędy w stosunku do reszty przyrody. I tak życie
zamienia się w piekło. Mottem niniejszego artykułu mogłyby być
słowa Alberta Schweitzera o tym, iż ,,etyka
byłaby niepełna, gdyby dotyczyła tylko ludzi''.
Nie bagatelizujmy przejawów okrucieństwa wobec zwierząt, ponieważ
często później odnosi się to do ludzi. Przykładem była
,,krucjata'' rozpętana w XIX wieku w Niemczech przeciwko ssakom
drapieżnym, a nieco później, bo już w Niemczech hitlerowskich
ostrze napaści zwrócono przeciwko Żydom, Cyganom i Słowianom.
Zatrzymując się na III Rzeszy, warto zwrócić uwagę, że zanim
esesmani mordowali ludzi ,,ćwiczyli'' strzelając do swoich psów,
lub lalek.
Nie powinniśmy
również usprawiedliwiać się fałszywie interpretowanym wezwaniem:
,,Czyńcie sobie Ziemię
poddaną'', ponieważ
rabunkowa eksploatacja Bożych darów jest grzechem pychy, okradaniem
następnych pokoleń i przejawem krótkowzrocznej głupoty. Na
przypomnienie zasługują słowa Bernharda Grzimka, że skarby natury
są cenniejsze niż materialne dziedzictwo ludzkości, które można
odnowić, a nie jesteśmy w stanie skopiować choćby najprostszej
bakterii. Z miejsca odezwały się pochopne głosy oburzenia, a nawet
zarzuty o bluźnierstwo. W rzeczywistości oponenci sami bluźnią,
przeciwstawiając potęgę swojej inwencji kunsztowi samego Boga.
Jean Dorst na kartach ,,Zanim
zginie przyroda'' zwraca
uwagę na utrudnienia powodowane przez zabytki, które ludzkość
dzielnie i bez szemrania znosi. Oddając znów głos B. Grzimkowi
chętniej chroniono Abu Simbel, kosztem wielu wydatków i poświęceń,
podczas gdy dla ochrony hipotetycznych niedobitków wilka workowatego
wystarczyłby chroniony teren z ,,prowiantem'' dla tych torbaczy.
Przy okazji; nie mogłyby to być owce, które potrzebują
regularnego strzyżenia, w więc nie mogłyby zdziczeć.
A jak człowiek
odnosi się do zwierząt? Często fatalnie. W Ameryce Północnej pod
kulami pseudo - myśliwych padały: kuliki eskimoskie, gołębie
wędrowne, no i bizony mordowane w szale zabijania, oraz w celu
zamorzenia głodem prawowitych mieszkańców tych ziem. Z analogiczną
sytuacją było do czynienia w Afryce. Rzeź zwierząt na okrągło,
jej przykładem było wystrzelanie całego stada bawołów. Na
południu tego kontynentu, gdzie obecnie znajduje się państwo RPA,
kwaggi, miejscowy odpowiednik zebry, zyskały od rdzennej ludności
przedłużenie istnienie swego gatunku. Podczas gdy w Nowym Świecie
zagłada Indian i bizonów szła równomiernie, to tu Afrykanie
pierwsi padli łupem burskich osadników, a kwaggi potem. Bez
skrupułów mordowano też krowy morskie i alki olbrzymie. Te
ostatnie tłuczono na lądzie, masowo je spędzając na miejsce
kaźni. Wiele ptaków się marnowało; niektórymi palono w stanie
żywym (!) ogniska pod kotłami, gdzie we wrzątek wrzucano również
żywe ptaki w celu uzyskania ich cennego puchu. W Australii katowano
przyrodę na prawo i lewo. Jak na ironię w godle tego kraju znajdują
się kangur i emu – ofiary jego obywateli. W starożytnym Rzymie
pasjonowano się walkami zwierząt, co niestety wielu pozostało w
postaci walk: psów, kogutów i byków. Mających tam ginąć ludzi
widziano w Rzymie cezarów jak i Borgiów. W okresie rozbiorów
Polski do walk min. na Wawelu używano tarpanów, w czasach
świetności kraju chronionych przez ród Zamoyskich.
Zwierzęta
obcujące bezpośrednio z człowiekiem to nie tylko mieszkańcy
zagród, ale też ogrodów zoologicznych, cyrków i laboratoriów
badawczych. Wraz z rozwojem rolnictwa, jego mechanizacją, człowiek
pogarszał warunki ich życia. Przykładem tego jest intensywna
hodowla; izolowanie zwierząt przed światem, bolesne metody tuczu i
przedwczesne odłączanie młodych od matek. Najczęstszym takim
zabiegiem są opisane przez Vitusa B. Dröschera
na kartach ,,Rodzinnego
gniazda'' ,,kliniki
położnicze dla świń'', kiedy to człowiek ,,nie
mogąc się powstrzymać od partaczenia tego boskiego dzieła''
(porodu) odchowuje w celowo sztucznych warunkach przedwcześnie
osierocone prosiaki; przy okazji marnując dużo pieniędzy i
przysparzając mnóstwo cierpienia młodym. Z pomieszczeń
dla zwierząt przypominających wielkie hangary, znika wszelka
podściółka. Co mniejsze są zamykane w ciasnych klatkach; możliwe,
że powiedzenie ,,bazgrać
jak kura pazurem''
utraci swój pierwotny sens. Niewłaściwe są często warunki
transportu. Nierzadko też spotykamy się z drastycznymi próbami
zaspokojenia próżności konsumentów jak wstrzykiwanie żelaza do
krwi, aby mięso było czerwone, lub przyprawianie cieląt o anemię
w celu uzyskania mięsa białego. Najstraszliwszym tego przykładem
jest tuczenie gęsi; długa rura wprowadzana przez szyję do żołądka
wciska tam porcję kalorycznej karmy. Wszystko dla otłuszczonej
wątroby! Spotkało się to ze zdrową reakcją przeciwną; warto
również wiedzieć, że tłuste mięso nie jest zdrowe. Wynikiem
brutalnych metod hodowlanych są właśnie mniejsza odporność na
choroby, masowe pomory zwierząt, gorsza jakość mięsa itd. W taki
to sposób człowiek szkodząc zwierzętom sam sobie zaszkodził.
Polepszenie ich życia nie musi oznaczać zaprzestania hodowli, ale
humanitarnego traktowania ich obiektu.
Cyrki i ogrody
zoologiczne ściągają na siebie gromy organizacji ekologicznych.
Jednak w tym miejscu trzeba im odmówić racji. Określenie
,,zwierzęta w niewoli''
jest antropomorfizmem, a obiekt hodowli cierpi tylko wtedy gdy ma złe
warunki, o które łatwiej w cyrku, a i tam zdarzają się przypadki
dobrego traktowania zwierząt. Oczywiście, aby być bezstronnym
należy pamiętać, że rozmaicie z tym bywa. Spustoszenie w
populacjach zwierząt uczyniły brutalne metody odłowu i transportu.
Obecnie transportem zwierząt zajmują się linie lotnicze, których
pracę zwierzęta dobrze znoszą, zaś obiekty handlu pochodzą
głównie z innych ogrodów zoologicznych. I tak problem został choć
częściowo załatwiony.
Gorzej jest w
przypadku zwierząt domowej hodowli. Ale i tu wszystko zależy od
właściciela. Zwierzęta często giną przy transporcie lub w
sklepie zoologicznym, zaś schroniska dla psów i kotów nie zawsze
mają dobre warunki. Kolejnym niebezpieczeństwem jest niedbała
opieka, lub sadyzm właścicieli jak w przypadku psa Piwnika. 1 Czasami jednak zwierzęta mają szczęście.
Trzeba też
potępić eksperymenty na zwierzętach ponieważ mamy już środek
alternatywny; wyizolowane komórki. Może to drogie, ale gdy w grę
wchodzą prawa etyki jest ona warta świeczki.
*
Prawa zwierząt
budzą wiele kontrowersji i nie zawsze łatwo ich przestrzegać.
Trudno sobie wyobrazić każdego śledzia zabijanego pojedynczo
celnym ciosem w głowę, zamiast miotającej się po pokładzie
srebrnej masy. Spory budzi też przemysłowe zabijanie fok i waleni.
Wielu ludzi może nie zdawać sobie sprawy z wagi tej materii.
Pamiętajmy; zachowanie praw etycznych również wobec zwierząt nie
jest luksusem, ale okazją do udowodnienia, że jesteśmy ludźmi
rozumnymi nie tylko z nazwy.
1
Sprawa psa Piwnika, którego katował właściciel miała miejsce w
Polsce w 1998 r.