,,Stary marynarz z łatwością otworzył szkatułę, zajrzał do wnętrza i wyjął stamtąd świstek papieru, którego widok napełnił mię przerażeniem. Poznałem od razu ów świstek! Był to list Diabła Morskiego! Zrozumiałem, że jestem znów ofiarą jego wybiegów! Stary i wytrawny marynarz rozwinął list, wdział na nos okulary i zaczął w milczeniu odczytywać pismo diabelskie. Zbladłem. Nogi zachwiały się pode mną. Zdawało mi się, że za chwilę stracę przytomność'' – Bolesław Leśmian ,,Przygody Sindbada Żeglarza''.
W
opowieściach
licznych ludów i kultur pojawiają się postaci żeglarzy
przeżywających niezwykłe przygody na nieznanych morzach i lądach.
W ,,Biblii''
będzie to prorok Jonasz połknięty przez wieloryba. W mitologii
greckiej wielkimi wędrowcami byli Odyseusz, oraz Jazon wraz z
Argonautami poszukujący złotego runa. Mitologia rzymska opowiada o
morskiej tułaczce Eneasza; uchodźcy z Troi, który dopłynął do
Italii (odsyłam do posta: ,,Eneida'').
W anglosaksońskim eposie gocki wojownik Beowulf dopłynął do
Danii, gdzie zabił potwory i został królem. Wielu mitycznych
żeglarzy występuje w mitologii celtyckiej jak: Brutus (opisany
przez Geoffreya z Monmouth uchodźca z Troi, który stał się
eponimem Brytanii), czy bohaterowie irlandzkich opowieści zwanych
imramami jak: św. Brendan, Mael Duin, Bran Mac Febal, czy Snedgus i
Mac Riagla. W ruskich bylinach występuje nowogrodzki kupiec Sadko,
który zabawił na dworze Morskiego Cara, zaś w polskiej legendzie,
rzekomym odkrywcą Ameryki jeszcze przed Kolumbem miał być Jan z
Kolna (przedstawiającą go rzeźbę można zobaczyć na Wałach
Chrobrego w Szczecinie). Popularny w średniowiecznych legendach
Aleksander Wielki miał jakoby odbyć podróż na dno morza w
szklanej bani, zaś w azteckim micie, pokonany i upokorzony przez
Tetzatlipocę, aztecki bóg Quetzalcoatl (Pierzasty Wąż) odpłynął
na wschód na tratwie z morskich węży, aby po wielu latach powrócić
(mit ten pomógł Cortezowi w podboju Meksyku). W świecie wyobraźni
muzułmańskiej, największym podróżnikiem był oczywiście Sindbad
Żeglarz, jeden z najbardziej barwnych bohaterów ,,Baśni
1001 nocy'',
które od XVII wieku mocno zakorzeniły się w kulturze europejskiej
(mogę wręcz zaryzykować tezę, że podczas gdy ,,Koran''
dzieli kultury chrześcijańską i islamską, to ,,Baśnie
1001 nocy''
je łączą ;).
O
Sindbadzie dowiedziałem się po raz pierwszy w drugiej czy w
trzeciej klasie szkoły podstawowej za pośrednictwem kreskówki
oglądanej w telewizji. W 1997 r. oglądałem w TV kulinarny program
dla dzieci ,,Kuchnia
Wróżki'',
w którym przyrządzano ciasta zainspirowane baśniami. Wówczas to
po raz pierwszy usłyszałem o wujku Sindbada, poecie – grafomanie
Tarabuku...
Latem
2012 r. przeczytałem zakupioną na odpuście parafialnym baśniową
powieść ,,Przygody
Sindbada Żeglarza''
Bolesława Leśmiana po raz pierwszy wydaną w 1913 r. Akcja rozgrywa
się w bardzo umownie traktowanym wczesnym średniowieczu (pojawiają
się liczne ahistoryzmy takie jak np. jedzenie ziemniaków) zarówno
w miejscach rzeczywistych (Bagdad, port Basra określany w powieści
jako Balsora), oraz liczne fantastyczne krainy (np. wyspa ptaka Roka,
królestwa królów Miraża, Pawica i Miraklesa, wyspa, na której
znajdowała się Góra Magnetyczna i wiele innych). Z rzeczywistych
krain pochodzą tacy bohaterowie jak perski kupiec (Persja to
dzisiejszy Iran) i Chińczyk, który wytatuował na ciele wuja
Tarabuka jego szkaradne wiersze.
Główny
bohater, młodzieniec Sindbad, sierota, mieszkał w pałacu w
Bagdadzie razem z wujem Tarabukiem. Odbył wiele podróży i przeżył
mnóstwo przygód. Czytając powieść można się zastanowić jaką
religię wyznawał, bowiem pojawiają się fragmenty, w których
wykonywał znak krzyża, co wskazuje, że mógł być chrześcijaninem
(w krajach muzułmańskich żyje wielu chrześcijan, którzy byli na
tych ziemiach na długo przed powstaniem islamu, a teraz są
prześladowani). Możliwe jednak, że był to niezamierzony lapsus
Leśmiana....
Wuj
Tarabuk był grafomanem i ekscentrykiem cierpiącym na manię
wielkości. Oto próbka jego ,,tfu!rczości'':
,,Morze
– to nie rzeka, a ptak – to nie krowa!
Szczęśliwy,
kto kocha rymowane słowa!
Rymuj
mi się, rymuj, drogi mój wierszyku!
Stój
w miejscu cierpliwie, składany stoliku!
Stoi
stolik, stoi, zachwiewa się nieco,
Za
stolikiem – morze, za morzem – Bóg wie co!''
To
właśnie te kiepskie wiersze skłoniły Diabła Morskiego do zemsty
na Tarabuku, poprzez wyciągnięcie Sindbada na tułaczkę po morzach
i oceanach. Wielkim zmartwieniem Tarabuka było utrwalanie jego
wierszy. Gdy pisał je na różowym papierze, wiatr zdmuchnął je do
morza. Gdy napisał na pergaminie – praczka wzięła je za brudną
bieliznę i wyprała. Gdy powierzył je pamięci tysiąca młodych
niewolnic (przypuszczam, że pochodzących z krajów słowiańskich
;) te pewnego dnia uciekły razem ze swymi narzeczonymi. Wreszcie
zaprzyjaźniony Chińczyk wytatuował mu jego wiersze na jego ciele,
co upodobniło poetę do jakiegoś straszydła. Co gorsze Tarabuk
chciał w ten sposób wytatuować Sindbada, przez co ten wyruszył w
kolejną podróż. Ostatecznie grafoman poślubił analfabetkę
Barabakasentorynę; wdowę po perskim kupcu, której pozwalał na
wszystko, nawet na darcie jego wierszy.
Baśń
Leśmiana opowiada o wielkim pragnieniu miłości; o pragnieniu
znalezienia przez mężczyznę ukochanej kobiety. W czasie swoich
podróży Sindbad spotkał liczne urocze królewny, z których każda
go zachwyciła, lecz po krótkim okresie szczęścia prawie zawsze
następowała gorycz.
Piruza
(prawdopodobnie z grec. pyros
– ogień) była córką króla Miraża (imię władcy mówiące,
oznaczało złudzenie). Ojciec przeznaczył jej rękę temu kto
odgadnie zagadkę (odpowiedzi brzmiały: cisza morska, Koń Morski i
Diabeł Morski), lecz nikt nie był w stanie jej rozwiązać. Udało
się to dopiero Sindbadowi. Zanim dobrze poznał się z Piruzą
zapragnął zbadać wyspę Kassel zamieszkaną przez demona Degiala.
Dodać trzeba, że zarówno król jak i królewna mieli zwyczaj
przekręcania imion i tak Sindbad był przez nich nazywany Hindbadem.
Gdy Sindbad wrócił z wyspy Kassel, Piruza poślubiła jego
sobowtóra Hindbada, stworzonego czarami Degiala, który ponadto
oczarował ją dając w prezencie magiczną księgę, podczas gdy
Sindbad wrócił z wyspy z pustymi rękami. Był to jego pierwszy
zawód miłosny :(. Historia ta ostrzega przed kobietami kochającymi
nie mężczyzn, lecz swoje wyobrażenia o nich (podobnie jak powieść
,,Pani
Bovary''
Gustava Flauberta).
Najdroższa
– ta piękna i wiecznie znudzona księżniczka mieszkała w dziupli
ptaka Roka, gdzie całymi dniami leżała na otomanie i jadła …
diamenty przynoszone jej przez upierzoną bestię (postać
księżniczki zjadającej klejnoty występuje również w dylogii
,,Opowieści
sieroty''
Catherynne M. Valente). Zrazu zgodziła się uciec z Sindbadem. Na
statku płynącym do Balsory była cały czas głodna i pożerała
diamenty. W końcu opróżniła z nich kufer należący do kupca
perskiego, czego omal nie przypłaciła życiem (Sindbad uratował
ją, obiecując Persowi, że po powrocie do Bagdadu zwróci mu drugie
tyle diamentów tej samej wartości). Najdroższa szybko się
zniechęciła do Bagdadu i gdy przyleciał po nią ptak Rok, wróciła
z nim do jego gniazda. Historia ta ostrzega przed kobietami, którym
zależy tylko na dobrach materialnych jakich dostarczać ma im mąż.
Sermina
– zmiennokształtna księżniczka i czarodziejka o ,,ognistym'',
zmysłowym charakterze, właścicielka białego kota, zakochana w
Sindbadzie. Była żoną czarownika Murumadarkosa. Zabiła go w walce
w obronie kochanka, kiedy to przybierali różne postaci. Użyte
czary dosłownie wypaliły ją od wewnątrz. Umarła na oczach
Sindbada nie zdążywszy wyjść za niego.
Armina
była córką króla Alkarysa. Psiogłowy karzeł zamienił ją w
Murzynkę, aby mieć ją tylko dla siebie. Umarła na oczach
Sindbada, po tym jak odzyskała jasny kolor skóry po zażyciu maści
starego marynarza.
Kaskada
żyła w państwie króla Pawica (sądząc po imieniu pierwowzorem
tego władcy mógł być Król Pawi z baśni francuskich i włoskich).
Została żoną Sindbada. Zarówno swoim imieniem jak i zachowaniem
przypominała wodospad. Miała bowiem zgubny zwyczaj rzucania się ze
skały, który kosztował ją życie. Gdy umarła Sindbad zgodnie z
miejscowym zwyczajem został pochowany żywcem razem ze swą zmarłą
żoną (upatruję w tym echa zbrodniczego indyjskiego zwyczaju sati,
każącego wdowie płonąć na stosie pogrzebowym męża). Jej ciało
włożono do szklanej trumny (tak jak ciało Królewny Śnieżki),
zaś Sindbad otrzymał siedem bochenków chleba i dzban wody. Król
Pawic nic nie robił, aby wykorzenić ten zwyczaj mimo że sprawiał
wrażenie bardzo dobrotliwego. W rzeczywistości był po prostu
dziecinny, co nie wykluczało u niego znieczulicy :(.
Urgela
była oniryczną dziewicą grającą na lutni, która wyprowadziła
Sindbada z grobu. Odtąd śniła mu się co noc i grą na
instrumencie odpędzała Diabła Morskiego. Był to dla niej
odpowiednik ślubu.
Stella
(łac. stella
– gwiazda) była pulchną córką pulchnego ojca, która poślubiła
Sindbada. Cierpiała na bezsenność, a gdy dowiedziała się, że
Sindbada nawiedza we śnie piękna Urgela, zazdrosna zabiła urokliwą
zjawę, niszcząc jej lutnię. Wówczas Sindbad uciekł od niej.
Historia ta ostrzega przed denerwującym typem ludzi, którzy
uważają, że jak oni czegoś nie mają/ nie umieją/ nie mogą/ nie
wiedzą, to pozostali też nie powinni tego mieć/ umieć/ móc/
wiedzieć (tzw. ,,pies
ogrodnika'').
Arkela
– była ostatnią z ,,dziewczyn
Sindbada'',
którą podróżnik poznał na statku płynącym do Balsory z wyspy
czarnoksiężnika Barbela. Razem stworzyli kochającą się parę
małżeńską i zamieszkali w Bagdadzie. Od tego czasu Diabeł Morski
już więcej nie trapił Sindbada pokusami.
Diabeł
Morski był rodzajem ryby, zmiennokształtnym morskim potworem o
wielkich zębach. Choć zarzekał się, że nie jest prawdziwym
diabłem, a tylko zwierzęciem, miał wiele wspólnego z mieszkańcami
piekła. Tak jak oni, na różne sposoby kusił Sindbada do dalekich
podróży, podczas których spotykały młodzieńca liczne
cierpienia. Zaczęło się od tego, że Diabeł Morski zetknąwszy
się z grafomańskimi wierszami wuja Tarabuka, napisał list do
Sindbada namawiający go do wyruszenia w daleką podróż. List ów,
napisany na różowym papierze (po drugiej stronie znajdował się
jeden z wierszy Tarabuka) doręczyła latająca ryba (ptaszor).
Obecność listu Diabła Morskiego na pokładzie statku zawsze
przynosiła nieszczęście. List ów wrzucony do wody zamieniał się
w morską pianę, aby za jakiś czas znów się zmaterializować
(nadaje mu to cechy cyrograf). Diabeł Morski wiele razy
wykorzystywał naiwność młodzieńca, aby wręczyć mu swój
nieszczęsny list. Co ciekawe w rzeczywistym świecie również żyje
ryba zwana diabłem morskim:
,,Ta ogromna płaszczka zw. mantą trzyma się blisko powierzchni wody, poruszając płetwami piersiowymi jak skrzydłami i łowiąc drobne żyjątka morskie. Jest również zw. diabłem morskim, ponieważ ma 2 płetwy głowowe przypominające rogi. Największe manty ważą ponad 1600 kg, a rozpiętość ich płetw wynosi 6 m.'' - ,,Świat przyrody''
W
czasie swojej pierwszej podróży Sindbad wraz z załogą wylądował
na wyspie, która po rozpaleniu ogniska okazała się wielorybem.
Motyw ten występuje również w celtyckiej legendzie o żegludze św.
Brendana (święty na Wielkanoc odprawiał Mszę Świętą na
grzbiecie wieloryba Jaskoniusza) i w rosyjskiej baśni Piotra
Jerszowa o Koniku Garbusku, gdzie na grzbiecie wieloryba wyrosło
miasto za karę za połknięcie okrętów. Wracając do Sindbada, gdy
wieloryb całkiem się zanurzył, żeglarz ocalał dzięki belce
przyniesionej z okrętu, dzięki której dostał się na kolejną
wyspę.
Koń
Morski (zwierzę to miało swój odpowiednik w mitologii greckiej,
gdzie występowało jako hybryda konia i ryby) był zielony jak
morska fala. Wychodził z morza, aby tańczyć na plaży, a razem z
nim tańczyły rumaki króla Miraża. Dzięki temu ich ruchy
nabierały gracji. Jednak Koń Morski zawsze miał potem ochotę
pożreć swych lądowych krewnych, na co jednak nie pozwalali
masztelarze króla Miraża. Ów władca trzymał istnienie wyspy
Konia Morskiego w tajemnicy i kazał im zabijać wszystkich, którzy
dostali by się na wyspę. Jednak życie Sindbada zostało
oszczędzone.
Degial
był niewidzialnym, demonicznym władcą wyspy Kassel. Urodził się
jako człowiek w rodzinie szanowanego szewca. Zamiast uczciwie
pracować wolał zgłębiać tajniki magii, wynosił się ponad
rodziców, nienawidził ludzi, zwierząt i roślin, kochał jedynie
muzykę. Rodzice w końcu wyrzekli się wyrodnego syna, ona zaś
zamieszkał na wyspie Kassel. Zamienił ją w pustynię, na której
stale rozbrzmiewały dźwięki gongów. Ludzie, zwierzęta i rośliny
zostali przeniesieni do magicznej księgi. Gdy Sindbad przybył na
Kassel, obraził Degiala, ten zaś w akcie zemsty stworzył
żeglarzowi sobowtóra – podstępnego człowieka imieniem Hindbad.
Ów wyposażony przez Degiala w magiczną księgę, odebrał
Sindbadowi rękę królewny Piruzy. Za radą matki Degiala –
tysiącletniej staruchy o twarzy pokrytej siwym mchem i z muchomorem
wyrastającym z brody, Sindbad pośpiesznie opuścił królestwo
Miraża, gdzie zarówno jemu samemu jak i Hindbadowi, groziła śmierć
z ręki Degiala. Tym sposobem Sindbad ratując własne życie,
uratował też swego znienawidzonego sobowtóra.
Ptak
Rok pojawia się już w ,,Baśniach
1001 nocy''
i w ,,Opisaniu
świata''
Marko Polo jako gigantyczny orzeł władny unosić w powietrze i
pożerać słonie (występuje też w mojej powieści fantasy ,,Tatra.
Suplement''
;). W baśni Leśmiana, Sindbad przez wiele dni żywił się ogromnym
jajem ptaka Roka. O ptaku tym śpiewały w blasku Księżyca
przystrojone klejnotami olbrzymie węże wydające dźwięki podobne
do fletów. Rok zbierał diamenty i padlinę, po czym zabrał je
razem z uczepionym martwej sarny Sindbadem do swego gniazda. Mieściło
się ono na szczycie gigantycznego dębu (axis
mundi?),
gdzie w dziupli żyły zarówno pisklęta Roka jak i mieściła się
komnata Najdroższej – księżniczki spożywającej diamenty.
Zoologicznym pierwowzorem ptaka Roka był prawdopodobnie wymarły
już, nielotny ptak epiornis, dziś zwany mamutakiem z Madagaskaru;
podobny nieco do strusia, lecz większy. Przypuszczam więc, że
wyspą ptaka Roka mógł być zmitologizowany Madagaskar
(średniowieczni Arabowie faktycznie zapuszczali się na te tereny).
Zainteresowanych epiornisem odsyłam do posta: ,,Latający
'syn' nielotnego 'ojca''.
Podczas
żeglugi statek, którym płynął Sindbad natrafił na Górę
Magnetyczną, która przyciągnęła do siebie wszystkie metalowe
przedmioty łącznie z gwoździami, przyczyniając się tym do
zatonięcia okrętu. Władcą wyspy, z której wyrastała Góra
Magnetyczna był zamieniony w posąg człowiek o imieniu Ktokolwiek.
Sindbad ożywił go słowem ,,geniusz'',
potem jednak, widząc jego wielką próżność i głupotę,
powtórnie zamienił w rzeźbę słowem ,,osioł''.
Motyw Góry Magnetycznej, zwanej też Rupes Nigra, pochodzi ze
średniowiecznych i renesansowych wyobrażeń geograficznych:
,,Wierzono kiedyś, że biegun północny istnieje fizycznie w formie ogromnego masywu skały magnetytowej o obwodzie 33 lig (o. 180 km), wyrastającej pośrodku morza arktycznego. Jej magnetyzm rozwiązywał zagadkę, dlaczego igły kompasów zawsze wskazują północ. U jej podstawy morzem targały potężne wiry wsysające wodę do środka Ziemi, wokół zaś rozsiadły się cztery odrębne krainy'' – Edward Brooke – Hitching ,,Atlas lądów niebyłych''.
Po
raz pierwszy o górze tej dowiedziałem się w klasie szóstej, kiedy
na lekcji historii omawiało się wielkie odkrycia geograficzne.
Rozpaliła ona moją wyobraźnię do tego stopnia, że znalazła
miejsce w mojej mitologii.
Na
spotkanie Sindbada bawiącego na wyspie mieszczącej Górę
Magnetyczną, Sermina wysłała swe skrzydlate sługi; istoty
przypominające nieco ni to elfy, ni to anioły, które zajęły się
toaletą rozbitka, aby mógł spotkać się z ich panią.
Zmiennokształtny,
potrafiący przybierać również ludzką postać Diabeł Morski miał
na swe usługi demoniczne, czarne konie zdolne do pokonywania
wielkich odległości w krótkim czasie, z których nozdrzy wydobywał
się fosfor. Użył ich by skłonić Sindbada do wyruszenia w kolejną
morską podróż. Podobne diabelskie rumaki, motyw wędrowny wielu
legend, występują również w ,,Mistrzu i Małgorzacie''
Michaiła Bułhakowa.
W
czasie jednego z wojaży, okręt, którym płynął Sindbad
zaatakowały ryby
– piły; stworzenia
umiejące jedynie bezmyślnie niszczyć wszystko w zasięgu swych
zębatych rostrów i oczywiście zatopiły statek, z którego
uratował się tylko główny bohater. Ryby te mają swój
odpowiednik w rzeczywistości, bowiem prawdziwa ryba – piła jest
to:
,, […] Płaszczka, która używa płaskiej, uzębionej piły do wygrzebywania mniejszych zwierząt z dna morskiego'' – Andrew Cleave, dr. Steven Webster ,,Podglądamy przyrodę. Świat podwodny''
Na
jednej z wysp Sindbad napotkał psiogłowe karły – ludożerców.
Jest to nawiązanie do starożytnych i średniowiecznych wierzeń w
psiogłowców (kynokefale). Pierwowzorem tych istot były zarówno
pawiany – małpy o głowach przypominających głowy psów, jak i
egipski bóg Anubis przedstawiany jako człowiek z głową szakala.
Karły o psich głowach poczęstowały rozbitków magicznym napojem,
pod którego wpływem ci sami zapragnęli być zjedzeni i nawet
doradzali jak ich przyrządzić (moim zdaniem jest to trafny opis
tego jak szatan kusi człowieka). Sindbad patrzył na to z
przerażeniem, lecz nic nie mógł zrobić.
Staruch
Morski pochodzi z ,,Baśni 1001 nocy'', choć ma swój
odpowiednik również w pomniejszych morskich bóstwach mitologii
greckiej (Nereusz). Miał wygląd niedołężnego starca, którym
wzbudził litość w Sindbadzie, który wziął go na barana. Wówczas
Staruch Morski ujawnił swą prawdziwą, złowieszczą naturę.
Zaczął jeździć na podróżniku jak na koniu, nie ukrywając, że
pragnie go zajeździć na śmierć. Na szczęście Sindbadowi udało
się zrzucić ze swych pleców morskiego demona. Starzec Morski jest
wzmiankowany również w powieści ,,Łazikanty'' J. R. R.
Tolkiena, gdzie w czasie I wojny światowej został zabity przez
morską minę.
Król
Mirakles był pogrążonym we śnie olbrzymem, którego piękne,
kolorowe sny stawały się rzeczywistością. Jednak bohaterowie tych
snów, a wśród nich księżniczka Chryzeida, byli bardzo
nieszczęśliwi i poszukiwali magicznego, złotego kwiatu mającego
moc przerwać sen olbrzyma. Sindbad z żalem dostarczył ten kwiat, a
gdy Mirakles się obudził, jego sny rozwiały się jak mgła.
Wówczas olbrzym zapragnął znów się położyć i śnić nowy sen.
Przypuszczam, że jego pierwowzorem mógł być indyjski bóg Brahma.
W
czasie ostatniej podróży Sindbada razem z wujem Tarabukiem i
Chińczykiem statek, którym płynęli zaatakowały czerwonowłose
olbrzymki – piratki, z których oczu wydobywały się czerwone
promienie. Zdobyły statek i wszystkich, którzy nim płynęli
sprzedali na targu niewolników. Tarabuk chciał zainteresować
olbrzymki swą poezją, ale nadaremno.
Czarownik
Barbel (jego imię pochodzi od gnostyckiego anioła, zwanego Barbelo)
był okrutnym potworem; człowiekiem z głową mopsa. Kupił
Sindbada, Tarabuka i Chińczyka od olbrzymek i w swoim zamku kazał
im tańczyć z trzema zaklętymi królewnami. Były to wierzba
płacząca, strumyk i złota rybka cierpiące katusze w ludzkich
ciałach. Zostały odczarowane dzięki Tarabukowi, który mocno
sapiąc zdmuchnął magiczny płomień. Sam Barbel został zabity
przez Chińczyka.
Wartą
zekranizowania czynią powieść: wielkie bogactwo wyobraźni Autora,
duża dawka humoru (zwłaszcza w opisie perypetii Tarabuka),
przekazywane wartości i szczęśliwe zakończenie. Zainteresowanych
filmami fantasy o Sindbadzie odsyłam do postów: ,,Sindbad
i oko tygrysa'',
oraz ,,Podróż
Sindbada do Złotej Krainy''.