Od czasu ich odkrycia do dzisiaj, dinozaury stały się najpopularniejszymi zwierzętami minionych epok geologicznych. Wkrótce po znalezieniu pierwszych okazów, angielski rzeźbiarz Benjamin Waterhouse Hawkins tworzył ich modele. Wśród nich znajdują się dwa modele iguanodonów, które zostały do dziś w parku w Sydenham (ocalały nawet po wielkim pożarze Pałacu Kryształowego). Inny twórca przed ukończeniem modelu iguanodona wydał w jego wnętrzu obiad dla 20 osób. O dinozaurach napisano wiele książek, jest im również poświęcone czasopismo ,,Dinozaury! Odkryj olbrzymy prehistorycznego świata''. W Kanadzie istnieje Narodowy Park Dinozaurów, a nawet miasteczko o nazwie Dinozaur (sic!). Antropomorfizowane dinozaury stały się bohaterami kreskówek. Zwierzęta te trafiły nawet na ekrany kin wraz z filmem Stevena Spielberga ,,Park Jurajski''.
Popularnym wyzwiskiem w
,,Starej baśni''
Ignacego Kraszewskiego było zaliczenie kogoś do ,,rodu
jaszczurczego''.
Towarzystwo Jaszczurcze to była nazwa XV – wiecznej gdańskiej
organizacji anty - krzyżackiej. Jako symbol brzydoty jaszczurka jako
taka (obojętnie czy to będzie jaszczurka zwinka, gekon czy waran)
występuje na kartach ,,Ani
z Zielonego Wzgórza''
Lucy Maud Montgomery.
Należący do tej
najliczniejszej grupy gadów, padalec z racji podobieństwa do węży
był, a przez ignorantów nadal jest zaliczany do nich i tępiony z
zapałem godnym lepszej sprawy. Sama jego nazwa pochodzi od
rosyjskiego ,,padlec''.
To jak ludzka głupota obeszła się z padalcami, wcale nie kończy
się na zaliczeniu ich do węży. W XVII wieku w Warszawie zabito
właśnie tę jaszczurkę (możliwe, że zamiast padalca mógł to
być wąż) uznając go za bazyliszka (sic!). Poza wspomnianą
kołysanką przytoczoną gdy omawiałem traszki – trytony, William
Szekspir we ,,Śnie nocy
letniej'' przytacza w
scenie kłótni słowa ,,bo
zrzucę cię z siebie jak padalca''.
Powszechnie uważane za dawców
szczęścia są tolerowane w mieszkaniach. Wielokrotnie już tu
przytaczany Gerald Durell na kartach wspomnień z wyspy Korfu 1
pisał o synantropijnych gekonach pospolitych. Cieszące się wielką
popularnością w hodowlach terraryjnych i zjadające wiele
szkodliwych owadów, gekony mogą mieć też wykorzystanie haniebne,
oczywiście bez własnej winy. Otóż szczecinki pokrywające łapy
tych jaszczurek mają zastosowanie w kradzieży kapeluszy.
Przywiązany do linki gekon przyczepia się do nakrycia głowy i jest
podciągany w górę przez złodzieja...
Ludzkość
fascynowała się też niezwykłym wyglądem i zwyczajami kameleonów.
Z racji zmieniania barwy skóry, stały się symbolem kłamstwa.
Tymczasem kamuflaż służy tym powolnym i bezbronnym jaszczurkom do
obrony przed drapieżnikami. Zresztą asortyment barw jak i szybkość
ich zmieniania są znacznie mniejsze niż sobie wyobrażamy. W
średniowieczu kiedy kameleony były mało znane, uważano min, że
ich spalony żołądek sprowadza deszcz. Niezwykłości tych gadów
ulegli również Malgasze. Kameleony madagaskarskie pod nazwą
,,szajtan''
są tępione rytualnym uderzeniem pałki w grzbiet.
Mijają się z prawdą
ludowe wierzenia arabskie głoszące, że warany nilowe to potomstwo
krokodyli, bo przebywają w ich sąsiedztwie. Po prostu owe
jaszczurki wykradają jaja i wyklute młode krokodyli, a bliższego
pokrewieństwa między tymi gatunkami nie ma. Oczywiście na tym się
nie kończy ludzkie zainteresowanie waranami. W syngaleskich
obrzędach magicznych warany są bite. W mitologii Azji Południowo –
Wschodniej bywa podkreślane rzekome pokrewieństwo ludzi z waranami
z Komodo np. poprzez urodzenie takiego wielkiego gada przez kobietę.
Mitycznego bazyliszka
chyba nie muszę przedstawiać; zabijający wzrokiem smok wykluty z
koguciego jaja wysiedzianego przez ropuchę, pokonany poprzez
podsunięcie lustra. Prawdziwy bazyliszek jest tymczasem najzupełniej
niegroźny dla ludzi. Jest nim po prostu południowoamerykański
legwan, bazyliszek hełmiasty. Wśród Indian otacza go aura grozy,
bo mit mieszkańca Krzywego Koła ma swoje odpowiedniki nie tylko w
Starym Świecie, ale i po drugiej stronie Atlantyku....
O ile niemal każdy
wie jak wyglądają smoki czy syreny, to konia z rzędem temu kto wie
czym była amfisbena? Po prostu określano tym terminem popularny,
heraldyczny motyw węża z dwiema głowami na dwóch końcach ciała.
Zoologiczne amfisbeny to grupa ciepłolubnych, beznogich jaszczurek,
których koniec ogona faktycznie może przypominać drugą głowę. W
Ameryce Południowej pewien gatunek amfisbeny żyjący w mrowiskach
jest potocznie nazywany ,,matką mrówek''. Absolutnie niesłusznie,
ponieważ te jaszczurki nie tylko nie są spokrewnione z mrówkami,
ale nawet odżywiają się nimi.
Omawiając
znaczenie kulturowe węży już na wstępie należy zdać sobie
sprawę z ogromu popularności tych beznogich gadów. Niemal na
każdym kroku spotykamy ich wizerunki i podobizny. Mówi się o nich
zarówno jako o sprzęcie do podlewania, a na kartach ,,Ogniem
i mieczem'' Henryka
Sienkiewicza, Zagłoba mówił do Podbipięty: ,,Nie
wstyd ci być długi jak serpens lub jak włócznia pogańska''?
Oczywiście ów serpens
znaczy po łacinie wąż. Ich niezwykły wygląd jak i jadowitość
niektórych gatunków sprawiły, że były nieobojętne zapewne już
ludziom pierwotnym. Wolno sugerować, że w naszych najstarszych
przodkach budziły przede wszystkim paniczny strach, aby z biegiem
czasu trwale się wpisać do dorobku kulturowego całej ludzkości.
Na koronach faraonów srożył się ureusz – podobizna kobry
egipskiej, zajmującej jedno z wielu miejsc w zwierzęcym panteonie
Egiptu jak i będącą emblematem władzy. Ów wąż potocznie nasuwa
również skojarzenia ze śmiercią Kleopatry, która popełniając
samobójstwo dała się ukąsić właśnie kobrze egipskiej ukrytej w
koszu z figami. Tymczasem jest to mit. Pierwszy argument przeciwko
temu mitowi: samobójstwo było tajne, zbiorowe i pospieszne. Choć
wąż był ukryty w koszu, pojedyncza kobra nie miałaby tyle jadu do
wytrucia całego dworu. Najprawdopodobniej użyto zatrutych igieł. W
mitologii sumeryjskiej to właśnie wąż wykradł i zjadł herosowi
Gilgameszowi zapewniającą nieśmiertelność roślinę Starzec
Wiecznie Młody. Mamy tu przykład fallicznej symboliki węży, gadów
symbolizujących również siły regeneracyjne przyrody. Może ich
kształt nasunął skojarzenia z penisem, może mieli na myśli to,
że pokrojony wąż jeszcze się rusza; nawet jego ucięta głowa
może śmiertelnie ukąsić, lub po prostu zainspirowało ich
sezonowe zrzucanie starego naskórka tzw. wylinka? Zadziwiająco dużo
miejsca poświęca wężom ,,Biblia''.
Już w księdze ,,Genesis''
szatan wyobrażony wężem spowodował upadek Adama i Ewy. Jest to co
prawda scena symboliczna, ale warto zwrócić uwagę na karę dla
węża: ,,Będziesz się
odtąd czołgał po ziemi i proch jeść będziesz''.
Przypominam, że węże pochodzą od jaszczurek, które na drodze
ewolucji straciły łapy (dowodem na to są rogowe wyrostki w
okolicach odbytu pytonów). Księga ,,Exodus''
opisuje poselstwo Mojżesza i Aarona na dworze faraońskim
(najprawdopodobniej faraona Tutmozisa III), w czasie którego doszło
do przemiany węży w laski przez posłów izraelskich. Uczynili to
również kapłani egipscy, ale ,,laska'' Mojżesza zjadła ,,laski''
Egipcjan. Dla wielu ludzi, nawet wierzących ów tekst może być
niezrozumiały, ale opisane w nim wydarzenie jest prawdopodobne.
Oczywiście węże nie przestawały być wężami, ale odpowiednim
chwytem zostały unieruchomione. Ponieważ ,,laską'' Mojżesza była
kobra egipska to siłą rzeczy zjadła inne ,,laski''. Sceny, w
których wąż pada łupem innego węża naprawdę mają miejsce w
przyrodzie. W innym fragmencie czytamy o pladze tych jadowitych gadów
usuniętej poprzez ustawienie miedzianego węża na palu przez
Mojżesza na rozkaz Boga. Później zostało to skomentowane przez
Jezusa: ,,A jak Mojżesz
wywyższył węża na pustyni, tak trzeba aby Syn Człowieczy był
wywyższony''. W tym
fragmencie motyw węża jest wyraźnie pozytywny. W Nowym Testamencie
występuje zwrot ,,plemię
żmijowe'' odnośnie
faryzeuszów – zdemoralizowanej elity religijnej. ,,Dzieje
Apostolskie'' mówią o
groźnej przygodzie św. Pawła ze żmiją na Malcie. W
,,Apokalipsie''
diabeł został nazwany ,,wężem
przedwiecznym''.
Omawianym gadom wiele uwagi poświęcono też w dawnych Indiach.
Mitologia indyjska zna złego węża – potwora Kaliję pokonanego
przez Krisznę, kobrę indyjską – dobrego węża Muczalindę,
który swym skórnym kapturem osłonił Buddę przed palącym
słońcem, za co kobry w nagrodę otrzymały charakterystyczny zarys
okularów. Hinduska fascynacja wężami sięgnęła jeszcze dalej.
Zarówno w legendach Indii jak i Azji Południowo – Wschodniej
występuje rasa Nagów (Węży) łączących cechy ludzkie i gadzie,
często przedstawianych jako węże z ludzkimi głowami. Pytanie
typu: ,,czy jesteś
wężem?'' było w
Indiach czymś zwyczajnym. Popularne jest tzw. zaklinanie węży,
gadów głuchych na muzykę, za to uchylających się przed
uderzeniem fletu. Rudyard Kipling na kartach ,,Księgi
dżungli'' rozsławił
pytona skalnego Ka, oraz kobrę Naga, zabitą przez mangustę Riki –
Tiki – Tavi. Narodem zadziwiająco zżytym z wężami byli
Aztekowie. Wiele ich bóstw było związanych z tymi gadami jak
chociażby Quetzalcoatl (Pierzasty Wąż), który miał odpłynąć
na tratwie z węży morskich, koszmarna bogini ziemi Coatlicue o
dwóch wężowych głowach, której rzeźbę Alexander von Humboldt z
obrzydzenia kazał ponownie zakopać, zaś w mitologii Majów za
powodzie odpowiadała bogini Ixchel magazynująca opady w brzuchu
monstrualnego węża. Wąż to także pozycja kalendarza azteckiego,
jak i azteckiej kuchni. Popularnym motywem jubilerskim Azteków był
mityczny, turkusowy wąż typu amfisbena. Do dzisiaj w godle Meksyku
widnieje siedzący na kaktusie orzeł – symbol boga wojny
Huitzilopochtli pożerający grzechotnika (Aztekowie mieli założyć
swoją stolicę w miejscu gdzie ujrzeli tego ptaka). Starożytni
Grecy i Rzymianie w swojej mitologii nadawali olbrzymim wężom
funkcje smoków np. przedstawili tak Pytona, potwora pustoszącego
Delfy. Został on zabity przez Apolla, który ustanowił tam swoją
wyrocznię, a czym jest zoologiczny pyton nie muszę chyba mówić.
Atrybutem Hermesa był tzw. kaduceusz – pasterska laska z
owiniętymi dookoła wężami i ze skrzydłami na samym szczycie. W
,,Weselu''
Stanisława Wyspiańskiego, Stańczyk mówił do Dziennikarza:
,,Bierz kaduceus polski,
mąć nim narodową kadź / Na wesele, na wesele, stań na czele!''
Obecnie kaduceusz jest emblematem pogotowia w miejsce dawnego
czerwonego krzyża. Urodzonym przez siebie Erichtoniosem; pół –
dzieckiem, pół – wężem opiekowała się Atena. Jednak z całego
greckiego panteonu najmocniej związany z wężami był Asklepios
przez Rzymian zwany Eskulapem. Lecząc ludzi zawsze miał przy sobie
węża, który owinięty wokół czary z lekarstwami stał się
emblematem medycyny, powszechnie umieszczanym na aptekach.
Powszechnie się sugeruje, że był to wąż Elophe
longissima, zwany po
polsku wężem Eskulapa, który według pewnej hipotezy został
zawleczony na tereny Bieszczas przez Rzymian. Wielki misjonarz
Irlandii, św. Patryk w synkretycznej mitologii Celtów wyzwolił
wyspę od węży, które po prostu wypędził do morza. Szczególnie
upartego osobnika zamknął w puszce i wrzucił do morza w ślad za
innymi wężami, co w czasach obecnych kiedy tyle mówi się o
prawach zwierząt nie byłoby mu uznane za zasługę ;). Ponieważ
jednak w każdej legendzie jest pewna realna przesłanka: jedynym
gadem żyjącym na terenie Irlandii jest jaszczurka żyworódka.
Grecki historyk Herodot pisząc o uważanym niegdyś za słowiańskie
plemieniu, które nazywa Neurami (prawdopodobnie od rzeki Ner w
Polsce) notuje ich legendę o pladze węży, które wygnały ich ze
wschodu. Węże były zwierzętami ze strefy sacrum dla Słowian,
obecnymi w niejednej legendzie. Genealogię smoków powietrznych
przeprowadzono od żmii, którym wyrosły skrzydła i łapy z ostrymi
pazurami. Śladem tych wierzeń jest obecny w polskich i ukraińskich
legendach Król Węży – monstrualnie długi wąż z koroną na
głowie zwołujący miriady węży i jaszczurek poprzez gwizdanie na
końcu ogona. Jest o nim wzmianka w ,,Rogasiu
z Doliny Roztoki'' Marii
Kownackiej. Do stworzenia tego potwora zainspirowały wymiary realnie
żyjącego węża Eskulapa. Tereny Skandynawii z powodu surowego,
mroźnego klimatu nie są bynajmniej wymarzonym miejscem dla gadów,
w tym węży. W mitologii Wikingów ich reprezentantem był wąż
morski Jormundgandr (Midgardsorm), syn Lokiego – zabity przez Thora
w okresie Ragnaröku.
Jego jad stał się siłą sprawczą niszczycielskiego potopu. Litwa
– ostatni bastion Europy pogańskiej słynęła z kultu węży. W
czasie jej chrystianizacji czczone powszechnie zaskrońce dzieliły
los zarówno czczonych drzew i ognisk. W domach były traktowane bez
strachu, z sympatią, nawet po chrzcie. Po prostu zaskroniec z rangi
bóstwa stał się przyjacielem rodziny (jeszcze Adam Mickiewicz
trzymał u siebie w Wilnie węża tak jak i psa i kota). W mitologii
arturiańskiej rycerz Parsifal: ,, … ujrzał
nowy niezwykły widok. Na brzeg rzeki zszedł do wodopoju ogromny lew
(…) spadł nań nagle straszliwy wąż i oplótł ciało i kark
lwa, próbując go udusić (…). Po chwili lew zaryczał jakby
prosząc o pomoc; Parsifal dobył miecza i zaatakował węża, odciął
mu łeb i rzucił w mroczne odmęty rzeki''.
Mamy tu typowy przykład symboliki zwierzęcej pokutującej
powszechnie w kulturze europejskiej. Legenda polskiego herbu Baybuza
mówi o służącym wielkiemu księciu litewskiemu Tatarowi, który
celnym strzałem z łuku uśmiercił żmiję w miejscu gdzie
znaleziono grzyby. Otrzymał za to przydomek Hrybun. Przez długie
wieki wierzono również w gigantyczne węże morskie zatapiające
okręty. Carlo Collodi na kartach ,,Pinokia''
umieścił monstrualnego, zielonego węża z dymiącym ogonem, który
zdechł ze śmiechu. Antoine de Saint – Exupery w ,,Małym
Księciu'' jednego z
omawianych gadów uczynił mieszkańcem pustyni, symbolem mądrości.
W starszym przekładzie na język polski nazywano go Żmiją, ale sam
autor pisał o Wężu co uwzględniono w nowym przekładzie. Henryk
Sienkiewicz na kartach ,,W
pustyni i w puszczy''
pisał o pustynnym wężu, którego chcieli zabić arabscy porywacze
Stasia i Nel, czy o pytonie uciekającym przed dymem z baobabu
Kraków, którego zabił słoń King. Alfred Szklarki w cyklu
powieści o Tomku Wilmowskim również dużo pisze o wężach;
znienawidzonych zwierzętach głównego bohatera. Pewne plemię
murzyńskie religia zobowiązuje do sprawiania pogrzebu martwemu
pytonowi, ponieważ jeden z tych węży nauczył ludzi rozmnażania
się kropiąc mężczyznę i kobietę wodą.
Znanym
pokłosiem wypraw odkrywczych jest zalew nowych wiadomości o
wszelkiej egzotyce nieraz odbiegających od prawdy. W naszym
przypadku wyprawy Jamesa Cooka w XVIII wieku na Nową Zelandię
przyczyniły się do poznania maoryskich mitów o straszliwych
smokach tuatarach. Ich realnie żyjącym pierwowzorem jest 60 –
centymetrowy Sphenodon
punctatus, czyli
hatteria, zarówno inspirująca do tworzenia legend jak i niezwykle
frapująca dla nauki.
[…]
Przerażające swoim ,,smoczym'' archaicznym wyglądem krokodyle od
dawna interesowały człowieka. Starożytni Egipcjanie czcili je jako
poświęcone bogu wody Sobkowi, którego głównym ośrodkiem kultu
było Krokodilopolis. Zgodnie z egipską manierą owe wodne bóstwo
miało głowę poświęconego sobie zwierzęcia, czyli w tym wypadku
krokodyla nilowego. Łeb tego gada spoczywał także na karku
zjadającego serca potwora Ammit. Uświęcone krokodyle często były
nieświadomymi katami przestępców, których w ramach kary rzucano
tym gadom na pożarcie. O ich kulcie jest również wzmianka na
kartach ,,Faraona''
Bolesława Prusa. Po śmierci, czczone z powodu oczyszczania wód,
gady były oczywiście mumifikowane. Do ich wypychania używano
papirusów, aktualnie mających duże znaczenie w poznawaniu tajemnic
Egiptu. Do odkrycia tego naukowego skarbu doszło gdy pewien
egiptolog skupował mumie krokodyli. Gdy uznał, że miał ich już
dostatecznie dużo, pewien fellach rozbił z wściekłością
nadliczbową mumię, z której wysypały się papirusy. Skup gadzich
mumii potrwał dłużej. Chociaż
Egipcjanie włączyli krokodyle nilowe do zwierzęcego panteonu,
jednocześnie czuli strach przed nimi. Dlatego w ich mitologii
występują zarówno dobre jak i złe krokodyle. Te ostatnie płakały,
aby zwróciwszy na siebie uwagę pożerać tych co się do nich
zbliżyli. Mit ten przenieśli na swój grunt starożytni Grecy dając
tym samym podwaliny przysłowia o krokodylich łzach, jako symbolu
obłudy. Tymczasem prawdziwe krokodyle nie płaczą... W mitologii
babilońskiej występuje żeński smok chaosu Tiamat. W ,,Biblii''
jej odpowiednikiem jest władca oceanów Lewiatan, zakorzeniony
również w kulturze średniowiecza, renesansu i baroku jako jeden z
diabłów, w którego paszczy miało się mieścić piekło...
Czytelnik zapewne zwrócił uwagę, że był to potwór morski, a
więc jego pierwowzór musiał żyć w wodnym siedlisku. Tym
pierwowzorem najprawdopodobniej były właśnie krokodyle nilowe. Kto
w to wątpi, ten nie docenia ludzkiej wyobraźni. Krokodyle były też
nieobojętne kulturze Indii, gdzie uznawano je za święte gady. Do
XIX wieku nieraz zdarzało się, że karmiono je noworodkami (pisał
o tym Alfred Szklarski w książce ,,Tomek
na tropach yeti''). W
kulturze chińskiej egzystujący na terenie Państwa Środka,
aligator chiński był jednym z pierwowzorów mitycznego smoka.
Sprowadzane oczywiście z Egiptu, krokodyle nilowe były obecne w
starożytnym Rzymie na arenach Koloseum i innych cyrków rozległego
imperium. Nie cieszyły się większym uznaniem sadystycznej widowni,
ponieważ były zmuszono pożerać skazańców na lądzie, a nie w
wodzie jak to mają w zwyczaju. Jednak w wyjątkowych sytuacjach
spożywanie najwyżej padliny przez krokodyle na lądzie może mieć
miejsce. W średniowieczu mało znane krokodyle przyciągały swoją
egzotyką. Ich sperma obok koguciego jaja, szczurzego ogona i włosa
z głowy samobójcy była ulubionym składnikiem wielu magicznych
mikstur. W powszechnych wówczas wyobrażeniach, krokodyl występował
jako czworonożny żółty wąż zjadający ludzi i opłakujący to
potem (tak daleko posunął
się średniowieczny model mitologizacji omawianych gadów).
Aleksander Fredro w ,,Zemście''
kazał Klarze mówić do Papkina: ,,krokodyla
daj mi luby''.
Wielokrotnie wspominał o nich Henryk Sienkiewicz na kartach ,,W
pustyni i w puszczy''
np. we fragmencie: ,, …
a niekiedy plusk wody uderzonej ogonem krokodyla. Dużo tych
strasznych płazów napłynęło z południa, aż pod Chartum''
– popełniając w niniejszym cytacie oklepany błąd
klasyfikacyjny. Jeśli jesteśmy już przy taksonomii, to popularnym
błędem jest mylenie między sobą krokodyli i aligatorów. Różnią
się one układem zębów. Otóż gdy krokodyl ma pysk zamknięty,
czwarty ząb jest wyraźnie widoczny, co jest z kolei obce
aligatorom. Co ciekawsze nazwa tych ostatnich pochodzi od
portugalskiego ,,los
logortos'', czyli …
jaszczurki. C.D. N.
1
Poświęcił tej tematyce dwie książki: ,,Moja rodzina i inne
zwierzęta'' oraz ,,Moja rodzina, zwierzęta i my''.