środa, 19 grudnia 2018

,,Polska demonologia ludowa''


,,Demon (greck.), początkowo nazwa bóstwa, oznaczała później istoty pośrednie, między bogami a ludźmi, dobre albo złe. Dawni Egipcjanie, Indowie, Chaldejczycy i Persowie mieli wielką liczbę d., podobnie jak obecnie jeszcze ludy pierwotne. Żydzi przypisywali wpływom d. epilepsję i choroby umysłowe. U Greków początkowo nazwa ta oznacza wogóle bóstwo, które udziela człowiekowi natchnienia, albo też może zaciemniać jego umysł. Wcześnie jednak już zaczynają Grecy pojmować d. jako bóstwa podrzędne i duchy przydzielone poszczególnym ludziom, którym przynoszą dobro i zło. Demonologja odgrywa dużą rolę w filozofji neoplatońskiej. U Rzymian miejsce d. zajmują genjusze (ob.). Z biegiem czasu przyjęły się w demonologji również pojęcia wschodnie. Chrześcijanie pierwszych wieków widzieli d. w dawnych bóstwach pogańskich i przejęli także starożydowskie wierzenia w istnienie licznych ‘nieczystych’ lub ‘złych duchów’, które mogą ludzi opętać. (...)’’ - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 3 Cauer Emil do Dewon’’







Słowo ,,demon’’ usłyszałem po raz pierwszy w wieku wczesnoszkolnym oglądając w telewizji anime o Yattamanie. Z punktu widzenia religioznawstwa demony to bardzo zróżnicowana grupa istot pośredniczących między bogami a ludźmi. Zaliczają się do nich diabły ale też np. elfy. Rozpatrując rzecz z pozycji religioznawstwa (choć nie teologii) również anioły należą do szeroko rozumianej grupy demonów (sic!). Z kolei w chrześcijańskiej demonologii demonami określa się wyłącznie upadłe anioły, zwane też diabłami lub szatanami. Dział teologii im poświęcony to demonologia, zaś aniołami zajmuje się angelologia. Kiedyś na spowiedzi pytałem się o rolę bóstw pogańskich w tej materii i otrzymałem odpowiedź, że te ostatnie zostały wymyślone przez ludzi, a realnie istniejące diabły mogą się najwyżej pod nie podszywać (w fałszywych przeżyciach mistycznych). Swoje demonologie posiadają wszystkie kultury i wszystkie epoki (najwięcej postaci liczy demonologia japońska, zaś na drugim miejscu jest demonologia słowiańska ;). Dla ciekawostki: jeszcze w XXI wieku w Szczecinie spotkałem na ulicy obcą kobietę, która powiedziała: ,,Tak wieje jakby się ktoś powiesił’’ (sic!), co stanowi relikt wiary w słowiańskiego demona wisielca.









Około 2012 r. przeczytałem po raz pierwszy pracę religioznawcy i etnografa Leonarda Pełki (ur. 1929) ,,Polską demonologię ludową’’ z 1987 r. Zapożyczyłem z niej liczne inspiracje przydatne w pracy pisarzy fantasty ;). Autor przedstawia ewolucję polskich wyobrażeń demonów. Ich korzenie sięgają czasów pogańskich, kiedy to dominowały wyobrażenia przyjaznych bądź wrogich sił przyrody. Po 966 r. nasza demonologia zaczęła się powoli zmieniać pod wpływem chrześcijaństwa. Dawne słowiańskie bóstwa i demony w ramach procesu inkulturacji zostały powiązane z biblijnym szatanem jak np. diabły Boruta i Rokita, czy diablice Marzanna, Dziewanna i … Wanda. Wówczas w naszym folklorze pojawiły się anioły (w miejsce domowych skrzatów), zapożyczone z Zachodu czarownice – kobiety obdarzone przez szatana magiczną mocą (w miejsce rodzimych wiedźm i jędz), oraz diabły (w miejsce prasłowiańskich biesów i czartów). Im bliżej naszych czasów tym bardziej zanikają wierzenia w tradycyjne demony przyrodnicze i społeczne takie jak: utopce, rusałki, południce, płanetnicy, skrzaty, zmory, mamuny, upiory, strzygi i wilkołaki. W swojej szczątkowej formie (w drugiej połowie XX wieku) polska demonologia ludowa zawierała takie uwspółcześnione motywy jak: diabły przybierające postać hitlerowców, śmierć jadąca na motorze, czy nowa kategoria postaci – UFO jako ,,demony kosmiczne’’.









Książka jest kopalnią ciekawych opowieści o słowiańskich demonach, zaczerpniętych zarówno z literatury etnograficznej XIX i XX wieku jak również z badań terenowych głównie z rejonu Rzeszowszczyzny. Autor jednakże pisał pracę z pozycji marksistowskich i nie przewidział (po prostu nie mógł przewidzieć) współczesnego odrodzenia demonologii słowiańskiej w takich postaciach jak: rodzimowierstwo, turbosłowianie, działalność podlaskich szeptuch, fantazje Dariusza Kwietnia o wilkołakach jako wyniku nazistowskich eksperymentów czy pseudonaukowy blog ,,Zmiennokształtne’’ prowadzony przez Krzysztofa Dreczkowskiego.