W języku polskim mamy
takie wyrazy związane z wodą jak: hydrant, hydroplan, czy
hydrosfera. Łączy je to, że pochodzą od greckiego hydor
oznaczającego wodę. Czy tym co interesują się mitologią grecką
nie nasuwa to innych skojarzeń? Z naszych rozważań wynika, że
zgodnie z nazwą Hydra – potwór o odrastających głowach zabity
przez Heraklesa egzystował w bliskim sąsiedztwie wody.
Ludzie ( nawet jeśli
wierzą w inne zabobony – UFO, astrologię, magię etc.)
lernejskiego potwora nie uważają za realne zwierzę ( już w XVI w.
szwajcarski przyrodnik Konrad Gesner dowiódł, że znaleziona w
Wenecji siedmiogłowa hydra była tylko atrapą). A jednak hydry są
na świecie – także w Polsce zasiedlając zbiorniki wodne – w
przypadku naszej hydry – wody słodkie. Zwierzę to nie jest też
wcale takie tajemnicze – om jego istnieniu powinien wiedzieć z
lekcji biologii każdy wykształcony Polak. Dodam tylko, że owa
przyrodnicza Hydra vulgaris znacznie różni się od hydry
lernejskiej. Dosyć zagadki. Tym zwierzęciem jest stułbia płowa –
słodkowodny parzydełkowiec z gromady stułbiopławów. W
przeciwieństwie do mitycznej hydry, stułbia mierzy tylko 1 – 3 mm
wysokości i nie potrafi w jakikolwiek sposób skrzywdzić człowieka.
Ubarwienie szare, lub podobne. Niektóre morskie stułbiopławy są
zielone z powodu obecności glonów żyjących na powierzchni ich
ciała. Omawiany parzydełkowiec przyjmuje postać tzw. polipa.
Dolną część ciała kończy tzw. stopka umożliwiająca
przywarcie do podłoża. Dalej, kierując wzrok w górę widzimy
elastyczne, wydłużone ciało, u góry zwieńczone jamą chłonąco
- trawiącą (stąd nazwa: ,,jamochłony'') z wieńcem wijących się ramion. ,,Przecież stułbia wcale nie przypomina jakiegoś smoka, jak więc mogła zainspirować Greków do stworzenia mitycznej bestii''? - może się Czytelnik zapytać. No cóż - człowiek ma bujną wyobraźnię, ale kiedy ,,zejdziemy z piedestału'' okaże się, że ma ona ograniczone możliwości - niczego sama nie tworzy, ale adaptuje do swych potrzeb obiekty już istniejące. ,,Ale przecież hydra zwana 'stułbią' w przeciwieństwie do hydry lernejskiej, nie ma ani jednej głowy''! - Czytelnik zapewne nadal ma ochotę polemizować z autorem. Słusznie, gratuluję spostrzegawczości. Nie możemy jednak wykluczyć, że macki stułbi nie wzbudziły skojarzeń ... ze smoczymi szyjami! Do czego jest jeszcze zdolna mitotwórcza wyobraźnia człowieka - dowie się Czytelnik z następnych rozdziałów.
Z powodu swego lilipuciego wzrostu, stułbia (w przeciwieństwie do groźnego mieszkańca Lerny) nie nadaje się do roli łowcy grubego zwierza. Przeciwnie. Swoimi mackami nagarnia do jamy chłonąco - trawiącej pierwotniaki, skorupiaki planktonowe (np. dafnie, kiełże), pierścienice (rureczniki, wodne wazonkowce), a także larwy wodnych owadów.
Hydra zabita przez Heraklesa miała ostre zęby w wielu paszczach, a jej krew była zatruta. Hydra z rzek i jezior dysponuje inną bronią - nieszkodliwą dla człowieka, lecz groźną dla jej ofiar. Z pomocą tego oręża polują także krążkopławy i koralowce. Powiem wprost, że mam na myśli komórki parzydełkowe (stułbiopławy, krążkopławy i koralowce łączy się we wspólną grupę - parzydełkowców). Komórki parzydełkowe są owalne z lekko wybrzuszonym końcem. W środku znajduje się skręcona spiralnie wić o ostrym zakończeniu, podłączona do zbiornika z jadem. Dotknięcie komórki parzydełkowej powoduje natychmiastowe rozwinięcie wici i wbicie jej w obiekt, a do którego wnętrza aplikowany jest jad. Po zabiciu ofiary, stułbia trawi upolowane zwierzę w jamie chłonąco - trawiącej. Po strawieniu pozostaje problem usunięcia z organizmu resztek pokarmu. Jednokomórkowe pierwotniaki radzą sobie z tym, wydalając zbędne substancje w dowolnym punkcie komórki, zaś do usuwania zużytych płynów wykształciły wodniczkę tętniącą. Natomiast jamochłony to pierwsze w historii Ziemi tkankowce (gąbki chociaż wielokomórkowe nie składają się z tkanek), toteż w porównaniu z młodszymi organizmami, ich sposób wydalania jest bardzo prymitywny; po prostu niestrawiony pokarm opuszcza organizm jamochłona tą samą drogą, którą do niego trafił. (Strach myśleć, co by było gdyby ludzie musieli tak wydalać!). Na szczęście nie muszą, bowiem już obleńce wykształciły osobne otwory w ciele; jeden do przyjmowania pokarmu, drugi do jego usuwania.
Walcząc z Hydrą, Herakles wypalał ogniem miejsca po uciętych łbach, aby te nie odrosły. Tymczasem Jan Żabiński w ,,Zagadce ewolucjonizmu'' napisał jak przy karmieniu przebywającej w akwarium stułbi podał jej żabi skrzek. Jajko okazało się za duże, toteż zwierzę ... ,,eksplodowało'', na szczęście nie ginąc (!), ale dzieląc się na kilka mniejszych stułbi. Czy dostrzega Czytelnik jakieś podobieństwo między obiema hydrami? To jest najważniejszy argument za tym, że do stworzenia lernejskiej Hydry zainspirowały właśnie stułbie. Są one bezpłciowe, lub obojnackie. Najczęściej rozmnażają się przez pączkowanie, podobnie jak drożdże (grzyby). Stułbie prowadzą zazwyczaj osiadły tryb życia, ale potrafią też zmieniać swoje położenie. Zwierzę wygina się wówczas w pałąk, dotykając mackami podłoża i wykonując obrót całym ciałem, przez chwilę znajduje się w pozycji ,,do góry nogami'', po czym znów dotyka stopka podłoża już w innym miejscu niż poprzednie. Tak ,,fika koziołki'' aż znajdzie się na upragnionym miejscu.
Stułbie nie mają żadnego wykorzystania gospodarczego. Czasem osiedlają się w akwariach razem z rybami, skąd zazwyczaj są usuwane jako organizmy zjadające narybek i karmę dla ryb, chociaż chów stułbi też może być interesujący.
Starożytni Grecy mieli zbyt bujną wyobraźnię by poprzestać na wymyśleniu samej tylko Hydry. Przeciwnie - w antycznej mitologii roi się od niesamowitych stworzeń. [...].