W 2003
r. przeczytałem nowelę science fiction Michaiła Bułhakowa
,,Fatalne jaja’’
(ros. ,,Rokowyje jajca’’)
napisaną w 1924 r. (została opublikowana cztery miesiące później
w almanachu czasopisma ,,Niedra’’).
Akcja
rozgrywa się w Moskwie w 1928 r. (jest to przykład science fiction
bliskiego zasięgu).
Głównym
bohaterem jest przedrewolucyjny herpetolog (zoolog badający płazy i
gady) profesor Persikow. Wynalazł czerwony promień powiększający
żywe organizmy, który wzbudził zainteresowanie obcych wywiadów.
Profesor testował go na amebach i żabach. Kiedy nastał pomór kur
władze sowieckie wykorzystały czerwone
promienie do powiększania kurzych jaj. W efekcie na Moskwę ruszyła
nawała gigantycznych węży, żab i strusi. Powstrzymała je dopiero
Boża Opatrzność zsyłając śnieżycę w … sierpniu. Jest to
historyczne nawiązanie do zimy 1812 r. , która powstrzymała wojska
Napoleona maszerujące na Moskwę. Kiedy groźne zwierzęta wyginęły
z zimna, motłoch zabił profesora Persikowa, zdemolował jego
pracownię i pozabijał wszystkie jego zwierzęta.
Utwór
ostrzega przed komunizmem (symbolizowanym przez czerwony promień) i
nieodpowiedzialnym korzystaniem z nauki, co jest przerażająco
aktualne również dzisiaj w dobie pandemii koronawirusa.