,,Kiedy tłumaczenia, krzyki i klapsy nie przynosiły rezultatów wychowawczych, dzieci straszono wiedźmą Tobmetzen. Miała to być zaczarowana przez Ducha Gór zielarka, która jako potwornie brzydka i zła starucha musiała z kosturem w ręku tułać się po lasach wokół miasta. Zachodziła do niego tylko po to, żeby porywać niegrzeczne brzdące, wrzucać je do worka i zanosić do swojej kryjówki. Tam urwisy musiały tak długo jeść robaki, szyszki i sarnie bobki, aż nabrały rozumu. (...)'' - Paweł Zych ,,Atlas legend tom I''