piątek, 29 marca 2019

,,Czarty, biesy, zjawy. Opowieści z pańskiego stołu''


,,Basia przypomniała sobie wszystkie opowieści, które wieczorami w Chreptiowie prawili przy ogniu rycerze: więc o dolinach przepaścistych, w których gdy wiatr powiał, zrywały się nagle jęki: ‘Jezu, Jezu!’ - płomieniach błędnych, w których coś chrapało – o śmiejących się skałach – o bladych dzieciach sysunach z zielonymi oczami i potwornej głowie, które prosiły by je zabrać na koń, a zabrane poczynały wysysać krew, - wreszcie o głowach bez kadłubów chodzących na pajęczych nogach i o najstraszniejszych z tych wszystkich okropności, dorosłych upiorach, czyli tak zwanych z wołoska brukołakach, które wprost rzucały się na ludzi’’ - Henryk Sienkiewicz ,,Pan Wołodyjowski’’







W marcu 2019 r. przeczytałem książkę Jakuba Bobrowskiego i Mateusza Wrony ,,Czarty, biesy, zjawy. Opowieści z pańskiego stołu’’ (zainteresowanych poprzednią pracą tych Autorów odsyłam do posta: ,,Od Peruna do Niklota, czyli ‘Mitologia słowiańska’’). Najnowsze dzieło Bobrowskiego i Wrony dotyczy demonologii słowiańskiej ubranej w formę sarmackich gawęd o tematyce ,,paranormalnej’’, opowiadanych w zimowy wieczór przez gości szlachcica Wawrzyńca Chrzanowskiego. Swoją szkatułkową strukturą książka przypomina mi trochę ,,Dekameron’’ Giovanniego Boccaccia ;).







Akcja rozgrywa się w XVII wieku, kiedy królem Polski był Jan III Sobieski (panował w latach 1674 – 1696) na ziemiach polskich: w okolicach Krakowa, w kopalni soli w Wieliczce, na ziemi sandomierskiej, w Zielonej Górze (w XVII wieku podlegała władzy Habsburgów), na Mazurach, oraz na Rusi (na tej ostatniej znajdowała się zaczarowana wyspa na Dnieprze zamieszkana przez pogan zamienionych przez popa w drzewa).








W książce mamy ukazany synkretyzm kultury ludowej; przenikanie się w niej wierzeń chrześcijańskich i pogańskich. Ostoją wierzeń sięgających czasów jeszcze przedchrześcijańskich była wieś; zresztą samo słowo ,,poganin’’ w starożytności oznaczało ,,wieśniaka’’. Co ciekawe jak podaje Maciej Strutyński w pracy ,,Neopogaństwo’’ obecnie wierzenia pogańskie cieszą się większą popularnością w wielkich miastach niż na wsiach. Polscy chłopi jeszcze wieków po chrzcie poili mlekiem domowe skrzaty. Mleko czarnej kozy było ofiarą przebłagalną dla latawca, którego ponadto można było bardziej po chrześcijańsku – odstraszyć dźwiękiem dzwonka loretańskiego. Jedna z form pochówku antywampirycznego polegała na odwróceniu podejrzanego trupa na brzuch i położenie na nim sierpa. Wierzono, że czarownice tańczyły nago w lesie smarując się krwią czarnego koguta i tłuszczem poronionego dziecka. Słowiańskie demony w wyniku chrystianizacji utożsamiane z diabłami, były mściwe i potrafiły karać ludzi za brak szacunku np. Skarbnik surowo karał górników min. za wymawianie jego imienia, które zwyczaj nakazywał tabuizować.







Między światem ludzkim a nadprzyrodzonym pośredniczyli wyróżniający się z otoczenia ludzie jak: owczarze (przypisywano im znajomość magii ludowej; czyżby był to relikt wiary w bydlęcego boga Welesa?), heretycy i czarownice. W książce pokazano, że te ostatnie były prześladowane nie tylko przez katolików, ale również przez protestantów. W XVII wieku to właśnie protestanci zabijali domniemane czarownice w Salem (1692 r.) i w szwedzkiej wsi Mora (1669 r.). Ci co uważnie czytali ,,Potop’’ Henryka Sienkiewicza zapewne pamiętają, że Szwedzi obawiali się jasnogórskiej żebraczki Konstancji jako czarownicy.







W opisywane demony mogły przekształcać się: potępiona dusza szlachcica – arianina (bies mający zamiast głowy biało – niebieski płomień), dusze spalonych czarownic z Zielonej Góry, utopieni w Dnieprze Kozacy Chmielnickiego (utopce), dusze nieuczciwych geometrów, którzy krzywdzili chłopów przy podziale ziemi (świczki – ukazujące się na bagnach demony o ciałach z ognia), upadłe anioły (latawce), dusza zmarłego owczarza (wieszczy, który wchodził na dzwonnicę i wzywał po imieniu mających wkrótce umrzeć), a także dusze osób skrzywdzonych (służąca Małgorzata zadręczona na śmierć przez złego pana).







Staropolskie wierzenia demonologiczne ostrzegały przed magią i demonami. Wchodzenie z nimi w układy kończyło się źle dla człowieka. Przykładowo mazurski chłop namówiony przez ostatnią pruską wiedźmę przeniósł Morowicę – ducha zarazy o skrzypiących kościach przez wodę, lecz mimo jej zapewnień nie ocalił tym życia własnej rodzinie.