Ralph Kaminski szczeka na scenie. Katarzyna Augustynek (babcia Kasia) szczeka na policjantów. Świat schodzi na psy...
Ralph Kaminski szczeka na scenie. Katarzyna Augustynek (babcia Kasia) szczeka na policjantów. Świat schodzi na psy...
,,Uźrzał człowieka nagiego,
Przyrodzenia niewieściego,
Obraza wielmi skaradnego
Łoktuszą przepasanego.
Chuda, blada, żółte lice
Łszczy się jako miednica.
Upadł ci jej koniec nosa,
Z oczu płynie krwawa rosa
Przewiązała głowę chustą
Jako samojedź krzywousta;
Nie było warg u jej gęby,
Poziewając skrżyta zęby
Miece oczy zawracając,
Groźną kosę w ręku mając;
Goła głowa, przykra mowa,
Ze wszech stron skarada postawa -
Wypięła żebra i kości
Groźno siecze przez lutości
Mistrz widząc obraz skarady,
Żółte oczy, żywot blady,
Groźno się tego przelęknął,
Padł na ziemię, eżę stęknął.
Gdy leżał wznak jako wiła
Śmierć do niego przemówiła’’
- autor nieznany ,,Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią’’, 1463 – 1465
Henryk Biegeleisen (1855 – 1934) był polskim etnografem i historykiem literatury. Napisał następujące cenione prace: ,,Matka i dziecko w obrzędach, wierzeniach i zwyczajach ludu polskiego’’ (1927), ,,Wesele’’ (1928), ,,U kolebki. Przed ołtarzem. Nad mogiłą’’ (1929) i ,,Lecznictwo ludu polskiego’’ (1929).
W czerwcu 2023 r. przeczytałem jego publikację ,,Śmierć w obrzędach, zwyczajach i wierzeniach ludu polskiego’’ z 1930 r., która niedawno ukazała się nakładem wydawnictwa ,,Replika’’. Ilustracja na okładce przedstawia słowiańskiego boga zmarłych, Welesa wraz z dwoma wilkołakami.
Książka dotyczy kultury funeralnej Słowian na tle wierzeń i obrzędów innych ludów z całego świata. Motywem przewodnim omówionej wizji umierania jest synkretyzm, łączący elementy chrześcijańskie i pogańskie. Autor wyjaśnia pochodzenie takich porzekadeł jak: ,,niech mu ziemia lekką będzie’’, czy ,,do grobowej deski’’ oraz wskazuje na pogański rodowód zakazu mówienia źle o zmarłych (początkowo wynikało to z lęku przed ich zemstą).
Śmierć wyobrażano sobie najczęściej pod postacią kobiety. W niektórych rejonach Polski nosiła mające ją uczynić mniej straszną, imiona Jagusia, Basia czy Zosia. Mogła przybierać też postać księdza, lub zakonnika kameduły, zwierząt (biała wrona, gęś), starej baby lub kościotrupa. Niektórzy wyobrażali ją sobie bez nóg. Zajmując się oddzielaniem duszy od ciała, posługiwała się kosą lub innymi narzędziami np. młotem. Zabijając swe ofiary wypowiadała słowa: ,,pul, pul, pul!’’. Jej przyjście zapowiadało wycie psów, krakanie kruków, pohukiwanie sów, a także pojawianie się kretowisk.
Dusza miała w wierzeniach ludowych postać materialną. Mogła przybierać postaci owadów (motyli, much), ptaków (gołębi, czajek, orłów, łabędzi), a także myszy, co znajduje odbicie w sposobie śmierci legendarnego Popiela. Wierzono, że zmarły odbiera bodźce jeszcze w czasie pogrzebu. Należało zamknąć mu oczy, kładąc na nich monety, aby nie ,,wypatrzył’’ żyjącego i nie pociągnął go ze sobą w zaświaty. Słowianie wierzyli nie tylko w przemiany ludzi w zwierzęta, ale także samych zwierząt w przedstawicieli innych gatunków fauny. Przykładowo kukułki miały zamieniać się w krogulce (pogląd ten głosili już antyczni przyrodnicy), zaś jeże w świnie.
Wszystkie przedmioty związane z pochówkiem (np. igła, którą szyto całun i woda do obmycia zwłok) miały znaczenie magiczne. Patrząc przez dziurę po sęku w trumiennej desce można było widzieć rzeczy zakryte. Szczególną rolę w magii ludowej odgrywali wisielcy jak też sznury, na których wisieli. Ludowa medycyna ceniła każdą część ciała wisielca, zaś żydowscy karczmarze maczali stryczek w wódce, aby zapewnić sobie stały napływ klientów. Osoby, które poniosły śmierć w wodzie (topielcy) stawały się groźnymi demonami wodnymi; utopcami i rusałkami.
Często bohaterowie ludowych legend, tacy jak Artur, Karol Wielki, królewicz Marko czy nawet XIX – wieczny prezydent Francji, Patrice Mac Mahon zamiast umierać, zapadali w długi sen. Mieli się z niego zbudzić po latach, aby bronić swej ojczyzny. W Polsce jedna z wersji tej legendy mówi o rycerzach Bolesława Śmiałego (lub Bolesława Chrobrego) uśpionych w Tatrach.
Jeszcze innym ludziom piany był po śmierci los upiorów i strzygoni. Dotyczyło to osób rodzących się z dwiema lub więcej duszami i sercami. Ich zwłoki w trumnie były świeże i rumiane (stąd przysłowie: ,,czerwony jak upiór’’) oraz miały czerwone paznokcie. Demony te piły krew, a czasem wychodziły z trumien, by łamać kościelne świece i drzeć ornaty (strzygi). Jedna z tych istot nazywana wieszczym, wdrapywała się na wieżę kościelną i wykrzykiwała imion osób, które potem musiały umrzeć. Chłopi wykopywali ciała upiorów z grobów i przebijali je kołkami. Ucinali im też głowy i kładli je między nogami trupa. Sypali do trumny mak, aby upiór, licząc jego ziarenka, nie zdążył wstać z grobu przed świtem. Czasem wystarczyło spoliczkować groźną istotą (w przypadku strzygonia).
Oprócz wspomnianego maku wkładano zmarłemu do trumny wiele innych rzeczy np. pazury zwierząt, umożliwiające duszy zmarłego wspinanie się po stromej górze w zaświatach (wierzenie litewskie). Na Kaszubach mogła to być butelka wódki lub sieć rybacka. Dzieciom wkładano do grobów jajko lub kawałek kołacza, aby zająć ich uwagę. Jedni uważali, że zmarłych należy chować w butach, inni, że boso.
Wierzono, że zmarli odwiedzają żywych. Czasem zmarła matka karmiła swe żywe dziecko piersią, lecz jej mleko okazywało się dlań szkodliwe. Słowianie karmili przybywające z Nawi dusze podczas takich świąt jak jesienne Dziady (na Białorusi odprawiano je również dla mitycznych psów, Stawra i Gawra), czy wiosenne Rękawka i Radunica. W czasie tych uroczystości żałobnicy sami ucztowali, a także dzielili się z dziadami (żebrakami). Chrześcijańską alternatywą dla tych obrzędów stały się katolickie święta: Wszystkich Świętych (1 listopada) i Zaduszki (2 listopada). Duszom zmarłym przygotowywano też kąpiel w łaźni oraz wysypywano podłogę popiołem, licząc, że będzie można dostrzec ich ślady. Istnieją przekazy o mszach odprawianych przez zmarłych księży dla zmarłych parafian. Biada żywym, którzy byli świadkami takich nabożeństw. Dusze zmarłych w tym i innych przypadkach bywały groźne dla żyjących.
Mimo upływu tylu lat, praca Biegeleisena wciąż jest kopalnią ciekawostek o dawnym folklorze :).