Edmund Postmodernicki –
bohater moich groteskowych fantazji z okresu gimnazjum. Po raz
pierwszy pojawił się w moim wypracowaniu, które bardzo spodobało
się polonistce, pani Annie ov Scareyovej.
Uczęszczał
do gimnazjum w Psiej Wólce, prowadzonego przez dyrektora
Piegłasiewicza (zarówno nazwę wsi, jak i nazwisko dyrektora
zaczerpnąłem z ,,Potopu''
H. Sienkiewicza). Oprócz Edmunda do owej szkoły uczęszczali Adam i
Ewa, Basia od Ruskich Garoni, Niemiec Gruby Hoss (jego pierwowzorem
był niemiecki aktor, o którym moja śp. Babcia opowiadała, że
powiedział kiedyś: ,,Herbaty,
ja pękam!'') i Węgier
Bieliźnisław Zaphaydany. Basia była Polką, lecz z powodu nazwiska
musiała spać w jednym pokoju razem z Niemcem i Węgrem, przeciwko
czemu się buntowała. Napisała na tablicy: ,,Mam
ja Szkopa i Madziara, a chciałabym mieć polskiego huzara''!
Basi pozwolono spać w jednym pokoju z innymi Polakami, dopiero gdy
zmieniła nazwisko na Basia od Polskich Garoni.
Pewnego
poranka nauczyciele i uczniowie gimnazjum w Psiej Wólce obudzili się
bez … nosów. Te bowiem zastrajkowały, przeciwko planowanym
odwiedzinom Grabiny Latryny, znajomej pana Piegłasiewicza
(zapożyczyłem ją z opowieści płatających figle malarzy Bruna i
Buffalmaccia z ,,Dekameronu''
Giovanniego Boccaccia). Grabina Latryna była starą, otyłą
kobietą, całą oblepioną ludzkim kałem. Jasne, że cuchnęła
niemożliwie i latały za nią muchy. Towarzyszyło jej dwóch
pochlebców: Hiszpan Don Alonso Kupka i Polak Andrzej Fajda (,,Nie
mylcie mnie z Andrzejem Wajdą
– powiedział – bo
pan Wajda robi filmy, a ja robię kupy'').
Gospodarze nie mając nosów,
zastąpili je słomkami do picia soków. Dyrektor
Piegłasiewicz chcąc obrazić Grabinę Latrynę i
skłonić ją do opuszczenia Psiej Wólki wywiesił napis:
,,Purytanie wszystkich
maści i odcieni – łączcie się''!
Jednak skutek był odwrotny od zamierzonego. W końcu zaproponowano
grabinie, że będzie pachnieć i zwabi tym do siebie motylki zamiast
much. Grabina zgodziła się na to, by ją wykąpano i faktycznie
pachniała teraz tak ładnie, że przyleciały do niej motyle. Była
wdzięczna dyrektorowi Piegłasiewiczowi za tą metamorfozę, zaś
panowie Kupka i Fajda uciekli gdzie pieprz rośnie.
Innym
razem gimnazjaliści, a zwłaszcza gimnazjalistki z Psiej Wólki, za
karę za pokazywanie pępka, noszenie kolczyków w nosie i palenie
,,trawki''
zostali zamienieni w krowy. Zaopiekował się nimi Hindus mieszkający
w Polsce, który karmił je indyjskimi, rządowymi plakatami
wzywającymi do kontroli urodzeń. Zwierzęta walczyły ze złym
Croitzweldem – Jakobem; demonem choroby szalonych krów i odzyskały
ludzką postać.
Innym
razem Edmund uparł się na lekcji religii, że chciałby mieć …
miesiączkę (jego kolegę tak to rozśmieszyło, że zaczął skakać
na czubku głowy. Gimnazjalista ubzdurał sobie, że jeśli nie
będzie miał miesiączki, to poda Boga do Strasburga. Wreszcie
postanowił polecieć do tego miasta. Wsiadł do samolotu i przez
pomyłkę wylądował w Indiach. Zobaczył tam straszną nędzę,
problemy prawdziwe, a nie wyimaginowane i zawstydził się swojej
bluźnierczej głupoty.
Po
rozdaniu świadectw, przyjechała po niego matka, aby zabrać go do
domu na wakacje. Już mieli wracać autobusem, gdy nagle pojazd
strzelił focha
i oświadczył, że nie
będzie przewoził ludzi, których nazwiska zaczynają się na ,,P''.
Gdy współpasażerowie ujęli się za matką i dzieckiem, ich też
autobus wyrzucił ze swego wnętrza. Źli poczęli ją gonić, ona
zaś błyskawicznie wyewoluowała w geparda. Edmund uciekał na
grzbiecie matki. Przed samosądem uratował ich sam Superman, który
od jakiegoś czasu przestawił się na ratowanie zagrożonych
gatunków zwierząt. Gdy spostrzegł, że gepard znów zamienił się
w kobietę, rozczarowany wrzucił ją razem z synem do komina domu
pana Postmodernickiego. Wówczas gnieżdżące się w kominie kawki
zastrajkowały, zaś pan Postmodernicki wyciągnął żonę i syna z
komina i zaczęły się wakacje.
W
czasie letnich wakacji jadł dużo lodów, aż jego ojciec
powiedział: ,,Kurczę
pieczone, ty jesz za dużo lodów''!
Edmund zapytał wówczas ojca, co ma do tego kurczę pieczone.
Wówczas matka powiedziała, że kurczę pieczone pilnuje lodów w
zamrażalniku. Wieczorem, mały Edmund postanowił to sprawdzić.
Zajrzał do zamrażalnika i zobaczył … żywego i mówiącego
kurczaka z rożna, którego się przestraszył. O sprawie dowiedzieli
się obrońcy praw zwierząt i protestowali przeciwko trzymaniu
żywego kurczaka w zamrażalniku.
Młody
Edmund zobaczył na murze kartkę z napisem: ,,Chcesz
być prawdziwym mężczyzną – p... rz armię!''
wystarał się o pieprz i poszedł szukać armii, by obsypać
żołnierzy pieprzem. Stanął przed komisją lekarską, w której
zamiast lekarzy były grube ryby w akwariach. Edmund nasypał im do
akwariów pieprzu, one zaś chciały go zabić w komorze gazowej. W
końcu poborowy zrezygnował z zamiaru posypywania żołnierzy
pieprzem i poszedł w kamasze.
Edmund
Postmodernicki początkowo pracował w Narodowym Instytucie Zbijania
Bąków (NIZB). Uspokajam Czytelnika, że nie miało to żadnego
związku z IPN – em, który uważam za instytucję potrzebną i
godną szacunku. Dyrekcja karała niesubordynowanych, za mało
leniwych pracowników, smarując ich chrzanem i sypiąc na to pieprz.
Pan Edmund widział swego przełożonego jak leżał nagi na skórze
niedźwiedzia z różą w zębach i błyskiem pożądania w oku.
Porzucił błogie lenistwa w NIZB- ie i zatrudnił się w
kamieniołomie. Napisał pamiętnik pt. ,,Żyję
w Polsce po to aby, kamienie młotem walić''.
Raz w czasie pracy, wykopał mówiącą, kryształową czaszkę,
wykonaną przez Azteków. Wywiązała się rozmowa:
,,-
Kto ty jesteś?
-
Cristal czacha.
-
Jaki znak twój?
-
UFO swacha.
-
Gdzie ty mieszkasz?
-
Na orbiecie.
-
W jakim kraju?
-
W satelicie.
-
Czym twa ziemia?
-
Ej, ja tu zadaję pytania!''
Kryształowa
czaszka zleciła panu Edmundowi 12 trudnych prac, takich jak np.
zdobycie miodu lipowego z ucha Olgi Lipińskiej (,,Kto
odwala lipę, ten niszczy przyrodę''
– powiedział o jej kabarecie pan Edmund), albo
oczyszczenie z odchodów Dworca Głównego w Szczecinie (po latach
zainspirowało mnie to do opisania Tatry oczyszczającej Kalsk).
Pan
Edmund pojechał na wakacje do Grecji. Przez pomyłkę zamieniono mu
bagaż z bagażem terrorysty z ETA. Na lotnisku w Atenach spotkał
wiecznie niezdecydowanego celnika, który w prostej linii pochodził
od Hamleta. Celnik nie mógł się zdecydować czy chce wizę, wizję,
czy proszek ,,Vizir'',
więc pan Edmund stracił cierpliwość. Powiedział, że jest bogiem
Zeusem, który przybył by spłodzić nowych herosów z kobietami na
lotnisku, w teczce zaś ma ,,pioruny
ogniste''. Na
te słowa obraziły się feministki z plemienia Amazonek. Rzuciły
się na pana Edmunda, chcąc go rozszarpać. Pan Edmund broniąc się
uderzył feministkę walizką w głowę. Wówczas wybuchła
znajdująca się wewnątrz bomba należąca do terrorysty z ETA.
Grecy uznali wówczas, że pan Postmodernicki naprawdę jest Zeusem i
oddali mu pokłon. Bawiąc w Grecji, nasz bohater spotkał boga
Dionizosa i wspólnie pili polskie piwo ,,Mocny
Full'', jak łatwo się
domyśleć, zapożyczone z serialu ,,Świat
według Kiepskich''.
Raz
w jego mieście władzę przejęła rosyjska mafia, która pozabijała
policjantów i z ich ciał upiekła pierniki. Edmund walczył z
,,ruską mafią'',
min. zrównując ziemię z domem i rozstrzeliwując jego lokatorów
grochem z procy.
Innym
razem udał się wraz z grubym Hossem i Bieliźnisławem, swoimi
kolegami z gimnazjum do ,,Zachęty
Sztuk Pięknych''
w Warszawie, której dyrektorem była wówczas Anda Rottenberg.
Przyjaciele ujrzeli wówczas wiele rzeczy obrzydliwych i po prostu
głupich, np. performance ,,artysty
– terrorysty'',
który strzelał do widzów i nazywał to sztuką. Oburzony pan
Edmund poszedł złożyć skargę do samej Andy Rottenberg.
Powiedział jej z oburzeniem: ,,Takie
rzeczy to może pani pokazywać w Izraelu''!,
a ona na to: ,,Czekaj
Maciek, ja cię postraszę 'Midraszem'!””