Poniżej chciałbym zaprezentować pracę, którą w drugiej klasie liceum napisałem na konkurs filozoficzny, odpowiadając na propozycję pana Andreusa ov Leovishinera.
Klarowski
Tadeusz
Zespół
Szkół Ogólnokształcących
Mistrzostwa
Sportowego
Liceum Ogólnokształcące
ul.
Mazurska 40
Szczecin
„Piękno. Wartość aktualna czy historyczna?”
„... zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna (podkreślenie T.K.), jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, ...”
preambuła „Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej” 1997 rok
PIĘKNO I DOBRO
Nie jest tajemnicą, że częstym w sztuce
atrybutem wartości, lub postaci pozytywnych jest piękno. Z kolei
wartości, lub postaci negatywne obrazuje się za pomocą brzydoty,
czyli antytezy piękna, tego co budzi odrazę zarówno estetyczną,
jak i natury moralnej. Tu pojawia się dysharmonia, o której
świadczą na przykład silnie zerotyzowane postaci sprowadzających
na manowce rusałek, czy czarownic (miotła to symbol faliczny).
Erotyzm
może więc być symbolem zła, jeśli jest eksponowany w abstrakcji
od miłości i instytucji rodziny. Warto zwrócić uwagę, że zaletą
Maryjnych obrazów Rafaela Santi jest typ piękna pozazmysłowego.
Czasami zło przedstawia się za pomocą niepełnosprawności,
rozumianej jako forma brzydoty. Uważam, że poza przypadkami
skrajnego symbolizmu jest to złe rozwiązanie, obrażające osoby
niepełnosprawne. Piękno duchowe jest ważniejsze od piękna
materialnego, toteż dobrze jest pokazywać tę prawdę. Uważam, że
czasami brzydotę postaci pozytywnych może zastąpić
niepełnosprawność. Cierpienie bowiem jest doskonałym nośnikiem
piękna moralnego. Chociaż „moc w słabości się doskonali” –
czy może to być motto artysty zmierzającego do podania definicji
sztuki? Jeśli tak, to sztuka jest kształceniem ducha z materii.
Słaby człowiek ze słabego materiału musi stworzyć potężne
dzieło ...
GRANICE TURPIZMU
„... bo piękno skłania do spoglądania w przeszłość, a my chcemy by patrzono tylko w przyszłość.”
A. Huxley „Nowy, wspaniały świat”.
Wadą
brzydoty jest już to, że nie jest pięknem. Brzydota niszczy piękno
i sprawia, że przedmiot staje się odpychający lub trywialny!
Inaczej jest kiedy piękno zostaje niewłaściwie
przedstawione; skumulowane w sposób tworzący karykaturę; bowiem
to, co miało stanowić środek, zostaje celem np. masowa sztuka
religijna. Hans Georg Gadamer uważał, że ornament nie może
przykuwać uwagi, bo przestaje być ornamentem. Brzydota przybiera
postać kiczu lub sztuki turpistycznej. Kicz jest rzeczą
zdecydowanie negatywną, oznacza owoc lenistwa, żądzy pieniędzy,
panujących stereotypów, wrzaskliwości, braku inteligencji i chęci
sławy za wszelką cenę. Może mieć miejsce w literaturze, filmie,
rzeźbie, malarstwie, architekturze i retoryce. Chociaż nie
przepadam za turpizmem, to wiem, że bywa czasami konieczny. Święty
Tomasz z Akwinu uważał, że brzydota czasami powinna być
pokazywana w celu napiętnowania zła i uwydatnienia dobra. Jakie są
więc jego dopuszczalne granice? Powiem, że nieszczelne; artysta
powinien nazywać po imieniu piękno i brzydotę, a turpizmu używać
tylko w powyższym celu. Niestety obecna sztuka jest przeładowana
turpizmem. Powinniśmy prześledzić przykłady właściwego
korzystania z turpizmu, aby konfrontując je z własnym poczuciem
smaku znaleźć wzorce artystyczne.
SZTUKA I NATURA
Nie
zgadzam się z H.G. Gadamerem, twierdzącym że natura jest odbiciem
sztuki. Bliższy moim poglądom jest wybitny polski zoolog i pionier
teorii ewolucji w Polsce; Benedykt Dybowski. Ów miłośnik przyrody,
zawsze porównywał sztukę do natury, a nie odwrotnie. I słusznie,
bo choć mamy bujną wyobraźnię, to przy „zejściu z piedestału”
okaże się, że nic sami nie tworzymy, a tylko przetwarzamy do
potrzeb swej kultury to co już istnieje. Człowiek od początku swej
egzystencji żyje wśród przyrody żywej, jak i abiotycznej. Dlatego
zwierzęta i rośliny odgrywają niebagatelną rolę w każdej
kulturze. Nie szanujemy zazwyczaj tego, czego sami nie wytworzymy,
mimo że sami nie potrafimy odwzorcować najprostszej bakterii, a
dzieła sztuki są możliwe do odbudowania, odmalowania etc. Czyżby
wyższość Boskich arcydzieł (teoria ewolucji nie kłóci się z
wiarą) miała polegać na ich nieodnawialności?
Dzieła
sztuki nie są nam biologicznie potrzebne do życia, w
przeciwieństwie do środowiska naturalnego. Ochrona przyrody jest
więc ważniejsza od ochrony zabytków. Dodam też, że biblijny Eden
zawsze przedstawia się w scenerii pięknej, dzikiej przyrody a nie
miasta! Przyrodę w sztuce można prezentować w sposób stylizowany
lub naturalny. Pierwsza metoda dotyczy mitycznych smoków, syren,
feniksów, hydr, bazyliszków, cyklopów, centaurów, Lewiatana,
mantykor, leofontonów, Krakena, morskich mnichów i morskich
biskupów, ale też rzeczywiste goryle lub dinozaury.
Artysta
tak może postępować wówczas gdy chce wprowadzić odpowiednią
symbolikę, wykreować fantastyczny świat przedstawiony, lub uczynić
odpowiednią aluzję. Dobrze jest jednak, aby stosowano pewien umiar
– nie należy automatycznie przenosić ludzkich „ zbrodni, nędz
i szaleństw” na zwierzęta. Przykładowo termin „zezwierzęcenie”
wprowadza zafałszowany obraz „okrutnej” przyrody. Natomiast w
sposób naturalny przekazuje się nie tylko piękno, ale i wiedzę.
Ideałem starożytnych Greków był obraz winogron, do którego
zleciały się ptaki. Taki sposób rozumowania musiał świadczyć o
głębokim szacunku dla piękna przyrody. Miało to miejsce nie tylko
w starożytnej Grecji, ale i jest cechą wspólną, prawdę mówiąc
wszystkich kultur. Przyjemność z obcowania z przyrodą i uczucie
szacunku do niej, nazywane naukowo „biofilią” może znajdować
wyraz we wszystkich odgałęzieniach sztuki.
Spotkałem
się ze stwierdzeniem, że epoka kiczu i turpizmu powoli odchodzi do
lamusa. Chciałbym zadać pytanie, czy malowanie tradycyjnych „
jeleni na rykowisku” wciąż byłoby uważane za zajęcie
niepoważne?
SZTUKA RELIGIJNA
Elena
z Turbinów w „Białej Gwardii” M. Bułhakowa modliła się o
powrót męża przed ikoną Maryjną, której pierwowzór należał
do matki pisarza. Ksiądz Mieczysław Maliński w „Twoich
pytaniach” pisze, że każde dobre dzieło sztuki oddaje chwałę
Bogu, wtedy gdy przekazuje humanistyczne ideały. Jeśli natomiast
ukazuje bezpośrednio ich źródło, wówczas staje się dziełem
sztuki religijnej. Sztuka religijna jest tak stara jak same kulty
religijne.
Mity
Greków, malarstwo Egipcjan, rzeźby Greków i Słowian, zikkuryty
Sumerów to tylko niektóre przykłady. Zatrzymując się nad sztuką
chrześcijańską dzielimy ją na:
- sakralną, o szczególnej wartości dogmatycznej,
- religijną, o wartości bardziej o kierunku świeckim.
„Aby
namalować Chrystusa, trzeba żyć z Chrystusem” – mawiał
błogosławiony Fra Angelico. Prawosławni malarze ikon modlili się
przed każdym wzięciem pędzla do ręki. Istnieje legenda o bracie
Dominiku, który malował często Maryję depczącą diabła, któremu
artysta pluł w twarz, aż ten spowodował ucieczkę z klasztoru i
uwięzienie malarza. Dominik jednak nie przestał wielbić Matki
Bożej, przez co został przez Nią uwolniony, a w więzieniu
pozostał demon.
Podobnie
jest z religijną rzeźbą, teatrem, czy literaturą. W każdym
wypadku artysta musi głęboko wierzyć w to co głosi i koncentrować
się na aspekcie miłosierdzia.
Do
wyniesionych na ołtarze artystów należą: św. Grzegorz z Nazjanu
(tworzył chrześcijańską poezję konkurencyjną dla poezji
pogańskiej), św. Ambroży ( poeta i biskup), bł. Wincenty
Kadłubek(literacka wersja historii Polski), bł. Fra Angelico (
malarz), św. Roman Melodos ( autor pieśni min. „Hymnu o Bożym
Narodzeniu”) i św. Tomasz Morus, o ile jego „Utopię” można
uznać za „science-fiction”.
Choć
z renesansu pochodzi wiele wspaniałych obrazów i rzeźb,
najczęściej zresztą religijnych, to jednak ostatnim wielkim
malarzem sakralnym w katolicyźmie był bł. Fra Angelico. Jego
uduchowione obrazy promieniują dobrocią, a są jednocześnie wolne
od sentymentalizmu (np. obraz przedstawiający św. Benedykta z
Nursji).
Był
on ostatnim wyniesionym na ołtarze plastykiem. Kiedy św. Albert
Chmielowski stanął przed dylematem sztuka, czy Bóg, wybrał
powołanie. Także osoby duchowne obecnie uprawiają literaturę
religijną jak: Jan Paweł II, czy ks. Jan Twardowski.
Literatura
religijna ma długą historię sięgającą już „Biblii”, jej
apokryfów oraz mitów. Jest rzeczą problematyczną, bowiem
dotyczy zagadnień pozazmysłowych i pozarozumowych, którym literat
musi nadać formę możliwie zrozumiałą dla czytelnika. Tu pojawia
się niekiedy sytuacja, w której wyobraźnia autora nada utworowi
taką formę, która przesłoni treść np. porównanie Biblii i
apokryfów. Wśród tych ostatnich są dzieła dobre, ale większość
jest przeładowana fantastycznymi scenami, rozmywającymi przekaz
teologiczny. Dobrze byłoby, aby autor powieści, lub przypowieści
dobrze przemyślał możliwie najwięcej szczegółów. Natomiast
zagrożeniami dla literatury typu esej czy kazanie jest upraszczanie
treści („chrześcijaństwo light”), jej archaizacja, lub
infantylizacja.
Pominiemy
w naszych rozważaniach poezję i literaturę mistyczną. Chciałbym
zwrócić uwagę, że czasami osoby duchowne mogą tworzyć
literaturę świecko-religijną (np. błogosławiony Wincenty
Kadłubek stworzył wizję historii Polski ze szczególnym
uwzględnieniem roli Kościoła, niekiedy wzorowaną na Biblii.
Przykładowo Lech, Cech i Rus są odpowiednikami trzech synów Noego
i tak jak oni symbolizują braterstwo wszystkich ludzi, w tym wypadku
Słowian). Podobnie osoby świeckie mogą tworzyć literaturę
religijną: Jan Dobraczyński – poruszający tematykę Nowego
Testamentu i K.G. Chesterton, który powołał do życia słynnego
księdza Browna.
KULTURA
MASOWA
Splot różnorodnych czynników ; rozwoju
technicznego i zastoju duchowego legł fundamentem ku powstaniu w
latach 20-tych XX wieku pierwszej kultury masowej. Jest to produkt
gałęzi przemysłu – przemysłu rozrywkowego, bujnie rozwijającego
się także dziś. Obejmuje on film, muzykę, malarstwo, rzeźbę i
literaturę oraz fotografię. Dla wielu jest to synonim „
chałtury”, potężne królestwo płatnego kiczu. Pełne przemocy i
pornografii filmy, wrzaskliwa muzyka, graffiti, bezkształtne
rzeźby, komiksy, w których „potworkowaci bohaterowie przeżywają
głupawe przygody”, obrzydliwe, wyzute z człowieczeństwa
fotografie ludzkich ciał etc. Inni z kolei powołują się na
dostępność i zrozumiałość kultury masowej, oraz na konieczność
posiadania choć szczątkowego wykształcenia potrzebnego do jej
odbioru. Odnośnie naszych rozważań- starożytni Grecy mieli
prostą, jasną i mądrą zasadę , że fundamentem kultury jest
triada: piękno – prawda - dobro, zaś wg Karla Junga tym
fundamentem jest religia. Niestety ludzie obecnych czasów jawnie
lansują kontr-triadę: brzydota-poprawność polityczna-relatywizm
moralny, a skutkiem tego jest wszechstronny kryzys sematyczno -
etyczny.
Przykładowo
miłość próbuje się zastąpić sakralizacją seksu, aż do
pornografii. Wolnością nazywa się anarchię, bądź negację norm
moralnych. Patriotyzm miesza się z nacjonalizmem i szowinizmem i tak
zdeformowany odrzuca, stawiając w jego miejsce poprawność
polityczną. Ideologia „New Age” redukując osobowego Boga do
poziomu jakiejś energii, a nazywając bóstwem człowieka narusza
jego granice człowieczeństwa. W rezultacie człowiek nie będąc
ani stworzeniem, ani bogiem osobowym, ani zbiorowym, ani energią
traci sens życia i nie może zrozumieć siebie. Ośmieszanie i
marginalizacja pojęcia służby z kolei, przy jednoczesnej pogardzie
do biednych, a gloryfikacji bogatych, a nie zawsze uczciwych budzi
nieufność w społeczeństwie i prowadzi do zachowań skrajnych.
Zauważyliśmy też upodobanie do mówienia stylem nienaukowym o
rzeczach podlegających nauce, a stylem naukowym o zabobonach, co
prowadzi do sytuacji często wręcz groteskowych, porównywalnych z
renesansem, biorąc pod uwagę jego wady. Skrajną formą negacji
norm etyczno –moralnych jest satanizm (przestawienie wartości w
zakresie dobra i zła, czyli w rezultacie parodia chrześcijaństwa)
niestety modny w muzyce, strojach, filmach etc., oraz liczne inne
sekty i subkultury. Te ostatnie niekiedy zgodnie z „New Age”
wracają do pogaństwa, co jest absurdem, bowiem jeśli jakaś
religia na długi czas została religią archaiczną, to znaczy, że
nie zdała historycznego egzaminu. „New Age” roi się od
„błyskotek”, ale pozbawionych sensu i nie mogących nieść
nadziei. Człowiek czuje się więc wyobcowany wśród górnolotnie
brzmiących, a jałowych teorii oderwanych od swych korzeni. Często
produkty kultury masowej ograniczają się do zaspokajania
ciekawości, a nie przekazują żadnych ideałów.
Kultura
masowa sama w sobie nie jest dobra, ani zła, ale może być dobra,
wtedy gdy będzie nazywała dobro-dobrem, zło-złem, stosowała
umiar i przekazywała owe trzy uniwersalne wartości, ale aby tak
było artysta powinien być niezależny od sponsorów i wolny od
nacisków i płatnych upodobań, sterujących ludzkimi
zbiorowościami. Jest tak dlatego, że sponsorzy i inne grupy
nacisku destruktywnie ograniczają artystę w jego twórczym
działaniu i wykorzystują przezeń talent do własnych interesów.
Pisali o tym J.W. Goethe w „Torquancie Tassie” i Cz. Miłosz w
„Zniewolonym umyśle”. Sztuka jednak potrzebuje granic!
Uważam,
że te granice powinny wyznaczać nie pieniądze, ale przede
wszystkim sumienie.
PIĘKNO. WARTOŚĆ AKTUALNA
Kończąc
naszą wędrówkę po świecie piękna pozostaje odpowiedzieć na
pytanie, czy jest ono nadal aktualne, czy też już przebrzmiało?
Estetyka na przestrzeni dziejów zmieniała się w zawrotnym tempie,
a każda epoka dawała coś od siebie. Uważam, że piękno jest mimo
wszystko nadal potrzebne po to aby ilustrować dobro, lub przekazywać
wiedzę. Nie można jednak sądzić po pozorach-nie wszystko co
pięknie wygląda jest piękne moralnie. Wracając do cytowanego
już zdania „Nie wszystko co piękne jest dobre, ale wszystko co
dobre jest piękne”. Dochodzę jednak do wniosku, że piękno
moralne jest ponadczasowe, zaś kanony piękna materialnego stale się
zmieniają powodując moralny
ferment.
A jeśli artyści będą tworzyć zgodnie z sumieniem, będzie to
bardzo twórczy ferment, który uchroni nas przed ostateczną utratą
człowieczeństwa. Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież piękno
moralne nie jest „ponadczasowe”, bowiem ideały ewoluują, miejmy
nadzieję, że w dobrym kierunku. Jednak ponadczasowe jest Źródło
tychże ideałów. Co Nim jest?