,,Po stalowem, polewanem błocie,
pełnem nieba, drzew i kamieni,
niby wichrem popędzane kwiecie,
wachlarzami wiewając strusiemi,
balownice na zabawę biegły,
aby na śmierć zatańczyć tęsknotę,
i gubiły paciorki i perły,
i wracały się po nie z powrotem.
Biegły zwinne i rozwiane w tańcu,
w pantofelkach różowych i białych,
a wśród błota na srebrnym gościńcu
Błotnik leżał i ziewał nieduży.
Podniósł na nie wzrok okrągły, sowi,
i lecąc w nieskończonym walcu
chwytał głupio za jedwabne nogi
zostawiając na nich ślady palców...''